W tłumie przed Pałacem Paca wypatrzyłem Łęckiego i jego adwokata. Ze strzępów rozmowy dało się wywnioskować, że pan Tomasz pragnie uzyskać ze sprzedaży kamienicy 120 tys. rubli. Do podbijania ceny arystokrata wynajął mężczyznę o wątpliwej fizjonomii. Wśród gapiów dostrzec możemy również Rzeckiego, baronową Krzeszowską, Szlangbauma. Zapowiada się ciekawe widowisko.
W sali rozpraw komornik dokładnie opisał nieruchomość, rozpoczynając licytację. W tle słychać było mężczyznę, z którym przed chwilą rozmawiał Łęcki
- Znam ten dom! - Znam ten dom!... Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli...
Odpowiedział mu mężczyzna stojący obok Krzeszowskiej:
- stronnik baronowej? Wszystko na to wskazuje.
- Co pan zawracasz! (...) Co to za dom?... Rudera... trupiarnia!...
Jest czterech licytantów: adwokat Krzeszowskiej, okazały pan, stary Szlangbaum i Żyd, obok którego staje zakrystian. Pierwsza oferta pada ze strony adwokata baronowej - 60 tys. i 500 rubli! Połowa oczekiwanej przez Łęckiego kwoty! Doskonale wiemy, że pan Tomasz i baronowa nie żyją w najlepszych stosunkach. Dla Łęckich byłaby to klęska... Licytacja jednak na tym się nie kończy. Kolejne oferty padają od okazałego pana, Szlangbauma i zakrystiana. Po chwili mamy już 75 tys. rubli od okazałego pana.
- Umieram!... - jęczy baronowa, a jej adwokat pospiesznie opuszcza salę.
Licytacja nabiera tempa. Kolejne propozycje przebijają granicę 80 tysięcy rubli. Szlangbaum proponuje 90 tys. rubli i wali ręką w stół. Komornik woła 90 tys. po raz pierwszy. Łęcki mówi coś do licytanta, którego wynajął. Pragnie jeszcze podbić cenę? Po raz drugi i po raz trzeci! Kamienicę wylicytował stary Szlangbaum.
Pan Tomasz nie był zadowolony z rozstrzygnięcia:
Straciłem przez Żydów i adwokatów ze trzydzieści tysięcy rubli... Można było dostać sto dwadzieścia tysięcy.., rzucił wychodząc z sali. Czy słusznie? Dom, który sprzedawano wyceniany był maksymalnie na 70 tys. rubli. Łęccy uzyskali 20 tys. rubli więcej.
Kiedy wydawało się, że sprawa jest zamknięta na jaw wyszły nowe okoliczności. Szlangbaum był osobą podstawioną przez Wokulskiego i to on faktycznie stał się właścicielem kamienicy Łęckich. Pytając bogatego kupca o motywację takiego działania nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi. Pani Meliton - przyjaciółka Wokulskiego proszona o komentarz, odpowiedziała tajemniczo:
łatwiej wyrzucić tysiące rubli z kieszeni aniżeli jedno przywiązanie z sercaCzy to uczucie do pięknej Izabeli było motorem działań Wokulskiego?