Bolesław Prus sportretował tę obszerną społeczność bez sztucznej pompatyczności, czy przemilczenia niewygodnych cech. Ówczesna sytuacja gospodarcza kraju (polski przemysł zdominowany przez obcy kapitał, wykluczający obsadzanie wyższych stanowisk Polakami, zajmującymi zazwyczaj źle płatne posady parobków) spowodowała, iż mieszczanie mieli w Polsce nieduże możliwości rozwoju. To jednak nie usprawiedliwia ich w oczach Prusa, który negatywnie ocenił tę warstwę społeczną w utworze (przykładem tego mogą być postacie Lisieckiego i Mraczewskiego, nieodpowiedzialnych w pracy, myślących tylko o zabawie, pozbawionych krzty refleksji).
Mieszczaństwo w powieści nie wykazuje, podobnie jak arystokracja, inicjatywy i energii. Każdy przejaw samodzielnej pracy jest traktowany jako objaw szaleństwa i przybiera postać inicjatywy skazanej z góry na niepowodzenie. Przykładem może być tutaj działalność przedstawicielki biednej inteligencji – Heleny Stawskiej. Gdy podjęła się jakiejś aktywności zarobkowej, spotkało się to nie tylko ze zdziwieniem, ale nawet z posądzeniem ją o złe prowadzenie (baronowa Krzeszowska zarzuciła kobiecie romans z jej mężem, posądziła o kradzież lalki, a gdy pani Helena zaprzyjaźniła się z Wokulskim i korzystała z jego rad – nazwano ją utrzymanką tego galanteryjnego kupca). Innym równie dobitnym przykładem może być początek kariery kupieckiej Wokulskiego:
Kiedy dzieckiem będąc łaknął wiedzy - oddano go do sklepu z restauracją. Kiedy zabijał się nocną pracą, będąc subiektem - wszyscy szydzili z niego, zacząwszy od kuchcików, skończywszy na upijającej się w sklepie inteligencji. Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu - prześladowano go porcjami, które niedawno podawał gościom.. Aby jeszcze bardziej uwypuklić niezorganizowanie i niechęć do pracy mieszczaństwa polskiego, Prus opisał bardzo szczegółowo działalność handlową pracowitych, oszczędnych Żydów i konsekwentnych Niemców. Ci, w przeciwieństwie do Polaków, byli solidarni w swych inicjatywach, mieli poczucie narodowej spójności.
Trzy pokolenia mieszczan
Jednym z podstawowych kryteriów podziału tej grupy społecznej może być przynależność pokoleniowa:
1. Najstarsze pokolenie, reprezentowane przez Jana Mincla, spolszczonego Niemca. Ten pracowity i uczciwy mężczyzna ciężką pracą dorobił się sklepu w centrum Warszawy:
„Obiady w dzień powszedni jadaliśmy w sklepie, naprzód dwaj młodzi Minclowie i August Katz, a następnie ja z pryncypałem. W czasie święta wszyscy zbieraliśmy się na górze i zasiadaliśmy do jednego stołu. Na każdą Wigilię Bożego Narodzenia Mincel dawał nam podarunki, a jego matka w największym sekrecie urządzała nam (i swemu synowi) choinkę. (…)Za mojej pamięci przewinęło się przez nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów, których pryncypał dlatego tylko usunął, że nic sobie nie oszczędzili. Dzień, w którym się to wydało, był ostatnim ich pobytu. Nie pomogły obietnice, zaklęcia, całowania po rękach, nawet upadanie do nóg. Stary nie ruszył się z fotelu, nie patrzył na petentów, tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz: fort! fort!... Zasada robienia oszczędności stała się już u niego chorobliwym dziwactwem.” [rozdział trzeci, tom I].Jest reprezentantem oszczędnych i zapobiegliwych handlowców (w myśl takich zasad wychował syna Jana, który odziedziczył po nim rodzinny interes).
2. reprezentanci średniego pokolenia mieszczan to między innymi Ignacy Rzecki oraz August Katz, którzy, oddając się sumiennej pracy – realizują przy tym romantyczne ideały młodości, walcząc „za wolność naszą i waszą” m.in. w powstaniu węgierskim. Rzecki wspomina przyjaciela w Pamiętniku...
„pracujący przy mydle, nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom. Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością. Najraniej przychodził do roboty, krajał mydło i ważył krochmal jak automat; jadł, co mu podano, w najciemniejszym kącie sklepu, prawie wstydząc się tego, że doświadcza ludzkich potrzeb. O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał.”
"O szóstej otwierałem główne drzwi tudzież okiennicę. W tej chwili gdzieś z ulicy zjawiał się August Katz, zdejmował surdut, kładł fartuch i milcząc stawał między beczką mydła szarego a kolumną ułożoną z cegiełek mydła żółtego."
3. młode pokolenie mieszczan. Najlepiej i najbarwniej opisana grupa społeczna w Lalce. Nie sposób wymienić wszystkich przedstawicieli. W skład tej grupy wchodzili m.in. Wokulski, Stawska, Szuman, Szlangbaum, Lisiewski, Mraczewski, Maruszewicz. Te same możliwości, które daje miasto, jednak losy skrajnie różne. Są w tej grupie osoby zaradne, odnoszace sukcesy, osoby bierne, czy w końcu plotkarze i oszuści, tolerancyjne i skrajnie ksenofobiczne. Nie można jednoznacznie ocenić tej grupy społecznej, gdyż każda z wymienionych osób reprezentuje inne wartości.
W powieści występują przedstawiciele trzech różnych narodowości (ze względu na cenzurę Rosjanie są tylko wspomniani dzięki wprowadzeniu do utworu przedsiębiorcy Suzina).
Reprezentantem Niemców jest właściciel sklepu kolonialnego Mincel – głowa kupieckiej rodziny, dla której najważniejszą wartością w życiu jest praca.
Przedstawicielem Żydów jest z kolei rodzina Szlangbaumów, złożona z ojca i syna, który aby uchronić się od uszczypliwych uwag społeczeństwa, zmienia nazwisko na Szlagowski. Poza nimi w powieści występują także inni Żydzi – Klejn oraz Szuman. Cechuje ich z jednej strony pracowitość, energia, solidarność w grupie, a z drugiej brak szacunku dla podwładnych, lizusostwo i wywyższanie się (o czym przekonujemy się, gdy Henryk Szlangbaum odkupuje sklep od Wokulskiego).
Mieszkających w stolicy Polaków zaś sportretował Prus na przykładzie przedstawicieli wielu zawodów, które przyczyniły się do rozwoju Warszawy i wzrostu jej znaczenia na międzynarodowej arenie europejskich stolic. Tą rolę pełnią między innymi przemysłowiec Wokulski, Szprot i Węgrowicz - drobni kupcy i rzemieślnicy, inteligenci - pani Meliton oraz pani Helena Stawska, szeregowi subiekci, tacy jak Mraczewski, Zięba, Lisiecki, radcy prawni, biedni studenci, czyli Patkiewicz i Maleski, służące czy lokaje.