IX rozdział przynosi smutną wiadomość – Wokulski sprzedał sklep Szlangbaumom. Jakby tego było mało, Rzecki zdaje sobie sprawę, że ze związku Stacha i Heleny nic nie będzie, ponieważ jego przyjaciel jest ślepo zakochany w Izabeli Łęckiej. Na szczęście, niezrażony tym spostrzeżeniem Ignacy planuje kolejny związek swojego młodszego towarzysza – tym razem wybranką jego serca ma być córka pani Misiewiczowej.
Rozdział XIV tomu II
Przedostatni rozdział zapisków starego subiekta różni się od poprzednich. Rzecki staje się jeszcze bardziej emocjonalny, paraliżuje go strach przed przyszłością Wokulskiego, który powoli staje się pośmiewiskiem całej Warszawy, męczy go ciągłe zmęczenie i brak siły na cokolwiek.
Jego samopoczucia nie poprawia fakt, iż nowy właściciel sklepu – Henryk Szlangbaum odsuwa go od jego dotychczasowych obowiązków. Rzecki nie czuje się potrzebny tak jak dawniej, nie może się odnaleźć w sklepie kierowanym przez osobę arogancką, wyniosłą i nie szanującą podwładnych.
Dowiedziawszy się od doktora Szumana o zerwaniu zaręczyn Wokulskiego z Łęcką, słysząc od przyjaciela o planie opuszczenia Warszawy na stałe, Ignacy traci powoli chęć do życia. Ukojeniem staje się dla niego wizja przeprowadzki na wieś, która jednak zakończyła się fiaskiem, ponieważ wyskoczył z pociągu po trzecim dzwonku, uświadamiając sobie, ze nie może zostawić Warszawy:
Nie mogę ani na chwilę rozstać się z Warszawą i ze sklepem..., Żyć bym bez nich nie potrafił...
Rozdział XVI tomu II
Od kilku miesięcy utrzymuje się pogłoska, że w dniu 26 czerwca bieżącego roku zginął w Afryce książę Ludwik Napoleon, syn cesarza. I to jeszcze zginął w bitwie z dzikim narodem, o którym nie wiadomo, ani gdzie mieszka, ani jak się nazywa ; bo przecie Zulusami nie może nazywać się żaden naród.
Tak wszyscy mówią. Nawet miała tam pojechać cesarzowa Eugenia i przywieźć zwłoki syna do Anglii. Czy tak jest w rzeczy samej, nie wiem, bo już od lipca nie czytuję gazet i nie lubię rozmawiać o polityce.
Głupia jest polityka! Dawniej nie było telegramów i artykułów wstępnych, a przecie świat posuwał się naprzód i każdy człowiek rozsądny mógł zorientować się w sytuacji politycznej. Dziś zaś są telegramy, artykuły wstępne i ostatnie wiadomości, ale wszystko służy do bałamucenia w głowach.
Gorzej nawet, niż bałamucą, bo odejmują serca ludziom – takimi słowami rozpoczyna się ostatni rozdział Pamiętnika starego subiekta, który był coraz bardziej przygnębiony sytuacją panującą w Europie, w Warszawie i w sklepie, w którym spędził większość życia.
Rzecki, któremu doktor Szuman zabronił piwa, kawy, wina, prędkiego chodzenia, irytacji, dokumentuje wzrost nieprzychylnych nastrojów do Żydów, którzy stopniowo zaczęli przejmować polski handel, wspomina o przyjęciu oświadczyn Mraczewskiego przez panią Stawską, informuje czytelnika o wyjeździe Stacha do Moskwy do Suzina, kończąc swoje rozważania postawieniem filozoficznego problemu:
A jednakże ciężko żyć na świecie. I nieraz myślę sobie: czy naprawdę jest jaki plan, wedle którego cała ludzkość posuwa się ku lepszemu, czyli też wszystko jest dziełem przypadku, a ludzkość czy nie idzie tam, gdzie ją popchnie większa siła?... Jeżeli dobrzy mają górę, wówczas świat toczy się ku dobremu, a jeżeli gałgany są mocniejsi, to idzie ku złemu. Zaś ostatecznym kresem złych i dobrych jest garść popiołu.
Jeżeli jest tak, nie dziwię się Stachowi, który nieraz mówił, że chciałby jak najprędzej sam zginąć i zniszczyć wszelki ślad po sobie. Ale mam przeczucie, że tak nie jest.
Chociaż... Czy to ja nie miałem przeczuć, że książę Ludwik Napoleon zostanie cesarzem Francuzów?... Ha! jeszcze zaczekajmy, bo mi ta jego śmierć, w bitwie z gołymi Murzynami, jakoś dziwnie wygląda...