Matka przyszłego pozytywisty również wywodziła się ze zubożałej szlachty - Apolonia z Trembińskich, herbu Rogala, przed ślubem mieszkała we wsi Żabcze. Aleksander miał starszego brata – Leona. Niestety, przyszły autor Lalki szybko został sierotą, matka umarła, kiedy chłopiec ukończył trzy lata, sześć lat później przyszła również śmierć ojca. Początkowo małym Prusem zajmowała się babka Marcjanna Trembińska mieszkająca w Puławach, potem zajęła się nim ciotka z Lublina.
Przyszły pisarz rozpoczął edukację w domu ciotki. W 1856 roku podjął naukę w Szkole Realnej w Lublinie. Po kilku latach Aleksander przeniósł się do Siedlec, gdzie zamieszkał razem z bratem. Leon ukończył studia i w tym czasie rozpoczął pracę jako nauczyciel historii i geografii. Aleksander – jak sam po latach wspominał - nie wyróżniał się spośród innych uczniów grzecznym zachowaniem, należał:
(...)do tej interesującej grupy młodzieńców, która w poważnym języku profesorów nazywa się próżniakami i urwisami. Takim było prawie całe ówczesne pokolenie. Uczyli się lekcji niezbyt chętnie, dokazywali okropnie, chociaż bardzo rzadko złośliwie. Palant, wagary, łyżwy, kąpiele, bitwy i wrzaski, strzelanie, fechtunek na kije – więcej zajmowały tych chłopców aniżeli szkoła. Równie często siedzieli w kozie albo klęczeli na środku klasy, jak zajmowali się książką.
(J. Kulczycka-Saloni, Bolesław Prus, Warszawa 1967, s. 17-18)
Od 1861 roku młody Głowacki kontynuował naukę w Męskim Gimnazjum Klasycznym w Kielcach. Kolejną przeprowadzkę zawdzięczał bratu, który właśnie zmienił pracę. Niedługo przyszło jednak przyszłemu pisarzowi zapełniać ławki kieleckiego gimnazjum, w 1863 uciekł do powstania. Warto zaznaczyć, że był on jednym z niewielu pozytywistów, którzy brali czyny udział w powstaniu styczniowym. Pod koniec grudnia 1863 młody powstaniec zostaje zraniony pod Siedlcami, przez kilka tygodni przebywa w szpitalu, po czym zostaje osadzony w więzieniu w Lublinie. Dzięki staraniom ciotki unika zesłania i wraca do szkoły.
W roku 1866 Głowacki kończy Gimnazjum w Lublinie, na jego świadectwie przy wielu przedmiotach widnieją oceny celujące (m.in. język polski, algebra, chemia). W ostatnich latach nauki w Lublinie Aleksander stał się „fanatykiem matematyki i nauk przyrodniczych”, dlatego nie dziwi fakt, że wybrał studia na Wydziale Matematyczno-Fizycznym. Uczył się jak wielu innych czołowych przedstawicieli pozytywizmu (Henryk Sienkiewicz, Aleksander Świętochowski, Piotr Chmielowski, Julian Ochorowicz) w Szkole Głównej w Warszawie.

Istotnie próbowałem wielu fachów – napisze później – kilkanaście czy kilkadziesiąt razy znajdowałem się w trudnych okolicznościach, które wielu moim towarzyszom podkopały życie. Następnie pewien, zresztą niezbyt długi, przeciąg czasu spędziłem wśród ciszy klasztornej medytacjach, samotności i ścisłej diecie. Potem chorowałem na matematykę i filozofię. Następnie byłem guwernerem, urzędnikiem technicznym i ślusarzem. Dalej zostałem ludowym prelegentem, przy którym to zajęciu parę razy zrobiono mi owację, a tylko raz wygwizdano.
(J. Kulczycka-Saloni, Bolesław Prus, Warszawa 1967. s. 30)
W 1870 roku powraca do Warszawy i szuka pracy, by móc „po prostu przeżyć”, przez jakiś czas był zatrudniony na przykład w fabryce Lilpopa i Raua jako pracownik fizyczny. Rok 1872 przynosi odmianę w życiu Głowackiego, a właściwie odtąd już Bolesława Prusa, który właśnie tego roku zaczyna publikować artykuły w pismach pozytywistycznych: najpierw w „Opiekunie Domowym”, potem w „Niwie”. Od 1873 roku nawiązuje również współpracę z czasopismami o charakterze humorystycznym („Mucha”; „Kolce”). Za najważniejszy dorobek publicystyczny Prusa uważa się cykl blisko 1100 felietonów, zatytułowany Kroniki tygodniowe (1875-1911) – teksty te należą do klasyki polskiego dziennikarstwa.