Pod koniec sierpnia pani udała się na rozmowę z lekarzem, który zapewne powiedział jej prawdę o stanie zdrowia męża. Gdy spłakana wróciła do domu pan zaczął natarczywie wypytywać o swój stan, aż wreszcie, patrząc jej w oczy, zapytał, czy umrze. Żona dzielnie zniosła to spojrzenie, uspokoiwszy w ten sposób męża. Ten atak niepewności nie powtórzył się już więcej. Pewnego dnia jednak chorego zafrapował fakt, że jego kamizelka stała się aż tak luźna, co oznaczałoby, że dużo schudł. Od tej chwili bacznie śledził poziom luźności kamizelki. Raz nawet wydawało mu się, że stała się nieco ciaśniejsza. Gdy poinformował o tym żonę, ta łagodnie starała się sprowadzić go na ziemię, tłumacząc, że nie mógł przytyć tak nagle. Pan zaczął traktować kamizelkę jak miernik swojego stanu zdrowia. I gdy zdawało mu się, że przytył, rzeczywiście przyznał się żonie do „manipulowania” długością paska kamizelki. Skracał go sukcesywnie, aby nie niepokoić małżonki swoim nadmiernym chudnięciem. Pani nie odpowiedziała nic. Cały wieczór spędzili w swoich objęciach, a chory wykazywał niezwykłe wzruszenie i wiarę w możliwość wyzdrowienia, bo „kamizelka nigdy nie skłamie”.
czytaj dalej ↓
Sprawdź inne artykuły opracowania
pan - co dzień posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę, a pani co dzień - skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy…Utwór kończy refleksja narratora dotycząca możliwości spotkania się pary po śmierci, w celu wyjawienia swojej „tajemnicy”. Ostatnie zdanie wprowadza jednak w tę pesymistyczną wizję szansę odwrócenia losu, bo
któż jednak powie, że za tymi chmurami nie ma słońca?...