Wiadomości wstępne
Alfa, Beta, Gamma, Delta – deszyfracja
Miłosz chciał opisać środowisko, które dobrze znał, dlatego też za swoich bohaterów wybrał literatów. Alfa, Beta, Gamma i Delta to pseudonimy, za którymi kryją się realne osoby, na których wzorował się pisarz. Oczywiście można dokonać ich deszyfracji, gdyż bardzo konkretne biografie bohaterów „Zniewolonego umysłu” nie pozostawiają wątpliwości, o kim jest mowa. I tak Alfa to Jerzy Andrzejewski, Beta to Tadeusz Borowski, Gamma jest pseudonimem Jerzego Putramenta, a Delta to Gałczyński. Jeden z badaczy twórczości Miłosza – Bolecki, słusznie zauważa, że „Zniewolony umysł” jest przede wszystkim książką literacką, w której „sylwetki konkretnych pisarzy są metaforycznymi uogólnieniami przypadków ponadjednostkowych”.
Deszyfracja nie wydaje się konieczna, z prostego względu, otóż jeśli autorowi chodziłoby o pokazanie konkretnych jednostek, nie wykorzystałby zapewne pseudonimów. Te cztery studia portretowe pisarzy pokazały indywidualne rozterki oraz dramat ludzi żyjących w totalitarnym kraju.
Intencja autora „Zniewolonego umysłu”
Miłosz we wstępie do „Zniewolonego umysłu” informuje czytelnika, że chce w swym utworze pokazać, jak pracuje myśl człowieka żyjącego w ludowych demokracjach. Jego obserwacje dotyczą środowiska pisarzy i artystów, grupy odgrywającej duże znaczenie w ówczesnej Warszawie. Poprzez analizę przemian, jakie zachodzą w psychice przedstawicieli „Nowej Wiary” chce dać odpowiedź na pytanie, dlaczego intelektualiści ulegali doktrynie marksistowskiej. Przyczyn było wiele, począwszy od przywiązania do tego, co już się osiągnęło w danym miejscu, strachem przed wygnaniem, poprzez solidarność z przyjaciółmi, aż po względy ideologiczne. Mimo nieufności wobec nowej „religii mas” oraz metody, na której się opierała wielu podlegało jej wpływom. „Zniewolony umysł” – jak pisze Miłosz – jest zarówno próbą opisu, jak i dialogiem z tymi, którzy opowiadają się za stalinizmem, i dialogiem ze sobą samym. Jest w niej (książce) tyleż obserwacji co introspekcji.
Wpływ Witkacego
Miłosz wskazuje, że bardzo duży wpływ na napisanie „Zniewolonego umysłu” wywarł Witkacy, a głównie jego dwie powieści – „Nienasycenie”, oraz „Pożegnanie jesieni”. To od niego zaczerpnął kluczowe pojęcie „Murti-Bing”, oznaczające pigułkę, która przenosiła światopogląd droga organiczną. Dzięki niemu Miłosz w wyrazisty sposób wprowadził koncepcję „Nowej Wiary”. Jak pisze sam poeta, najbardziej przyciągały go w Witkacym „brutalne rysy” jego pisarstwa, „kiedy portretował w krzywym lustrze Polskę i Europę międzywojnia”. Witkacy był przekonany, że rozszerzenie się na całą Europe rewolucji jest nieuniknione. Jego cała twórczość jest przepełniona jest swoistym lekiem przed bezwzględną koniecznością historii. Miłosz był świadkiem pochodu Armii Czerwonej, i jego zdaniem wyglądał on dokładnie tak jak opisał go Witkacy w swoich powieściach.
Wielogłosowość „Zniewolonego umysłu”
Charakterystycznym elementem „Zniewolonego umysłu” jest jego wielogłosowość. Miłosz chce jak najwierniej przedstawić specyfikę myślenia człowieka „Nowej Wiary”. W tym celu niejako oddaje swój głos, pozwala przemawiać komuniście, by mógł wyłożyć swoje racje. Te „komunistyczne” wypowiedzi były często utożsamiano z myślami samego pisarza, w wyniku czego został on posądzony o kryptokomunizm. Autor „Zniewolonego umysłu” napisał:
„Rzeczywiście stopień mojej identyfikacji z różnymi głosami jest bardzo wysoki, bo te głosy mieszkały we mnie – i dlatego dla marksistów i ich sympatyków książka była przekonywająca, odtwarzał ich własny dialog wewnętrzny”.
W swoim imieniu Miłosz mówi w rozdziale ostatnim, zatytułowanym „Bałtowie”, dlatego tez ma on najbardziej osobisty charakter.
Bohaterowie „Zniewolonego umysłu”
W krytycznym eseju zatytułowanym Czesław Miłosz – lewy profil Jacek Trznadel napisał o bohaterach Zniewolonego umysłu:
Osią książki są przykłady zniewolenia ideologicznego kilku pisarzy. Miłosz nie krępował się ukazywaniem wstydliwych często szczegółów biografii kolegów, w gatunku vie romancée. W zależności od charakteru różne są powody współpracy z reżimem. Gałczyński był pijakiem potrzebującym pieniędzy, Putrament od młodości grafomanem z kompleksem mniejszości, Andrzejewski mitomanem, Borowski zwariowanym moralistą, nadużywającym wniosków z marksizmu (…). Pośród sylwetek reprezentujących zniewolenie umysłu lub grę z komunizmem brak tu zresztą meandrów i szczegółów postaw samego autora książki. Mimochodem zresztą odsłaniał Miłosz, że z ludźmi tymi, często przyjaciółmi i kolegami po piórze, uprawiał podwójną towarzyską i polityczną grę.
Alfa – Jerzy Andrzejewski
Miłosz pisze:
Człowiek, którego nazwę Alfą, jest jednym z bardziej znanych prozaików na wschód od Elby. Był on moim serdecznym przyjacielem i łączą nas wspomnienia wielu trudnych chwil, które przeżyliśmy razem. Trudno obronić mi się przed wzruszeniem przywołując jego osobę. Zapytuję nawet siebie, czy powinienem jego właśnie poddawać analizie. Jednak zrobię to, bo przyjaźń nie przeszkodziłaby mi ogłosić artykułu o jego książkach, w którym powiedziałbym mniej więcej to samo, co powiem.
Andrzejewski urodził się 19 sierpnia 1909 roku w Warszawie. Przez całe życie był silnie związany ze stolicą Polski. Tam ukończył Gimnazjum im. Zamojskiego, zdał maturę i rozpoczął studia polonistyczne. Za debiut literacki Andrzejewskiego uznaje się opowiadanie Wobec czyjegoś życia, opublikowane w 1932 roku. Jego przedwojenny wygląd i współpracę z dziennikiem „ABC” Miłosz opisuje:
Alfa przed drugą wojną światową był to wysoki, chudy młodzieniec w rogowych okularach. Umieszczał swoje opowiadania w pewnym prawicowym tygodniku, który nie cieszył się w kołach literackich dobrą opinią, jako że koła literackie Warszawy były złożone przeważnie z Żydów albo z ludzi, którzy niechętnie patrzyli na rasistowskie i totalitarne tęsknoty tego pisma.
W czasie wojny Andrzejewski pozostał w Warszawie, gdzie czynnie uczestniczył w podziemnym życiu literackim. Pełnił nawet funkcję pełnomocnika Delegatury Rządu RP do opieki nad literatami. Po zakończeniu wojny przeniósł się do Krakowa, gdzie współpracował z lewicującymi tygodnikami „Odrodzenie” i „Kuźnica”. Szybko stał się prezesem krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. W 1948 przeprowadził się do Szczecina, gdzie zaangażował się w pracę w Komitecie Obrońców Pokoju i Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. W 1950 r. wstąpił do PZPR. Dwa lata później wybrano go posłem na Sejm z ramienia Partii. Oznaczało to powrót do Warszawy.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 -