Niespodziewanie w mieszkaniu pojawiła się Pani Sorby, która chciała pożegnać się Giną. Wraz z panem Werle wyjeżdżała bowiem do fabryki w Hochtal. Doktor Relling nie mógł uwierzyć w wiadomość, iż stary Hagen ma zamiar ożenić się z Panią Sorby. Na osobności kobieta wyznała Grzegorzowi, że łączyło ją coś kiedyś z Rellingiem. Dodała też, że szczerość jest najlepszą drogą życiową dla kobiety, dlatego też powiedziała o tej dawnej historii swojemu przyszłemu mężowi. Zapewniała Grzegorza, że nie wychodzi za jego ojca z chęci bogactwa, ale ze szczerego uczucia: Z pewnością nigdy nie zawiodę przyszłego męża, będę mu pomagać we wszystkiem, zwłaszcza też teraz, gdy grozi mu kalectwo. Usłyszawszy te słowa Hialmar dopytywał się, czy przypadkiem nie chodzi o utratę wzorku. Gdy kobieta to potwierdziła, mężczyzna zaniemówił. Wreszcie wykrzyczał, aby Pani Sorby przekazała swojemu narzeczonemu, że może spodziewać się rychłej spłaty długu. Gdy kobieta wyszła Hialmar zwrócił się do Grzegorza mówiąc, że Pani Sorby i Hagen stworzą prawdziwe małżeństwo, ponieważ będzie ono oparte na szczerości i całkowitym zaufaniu. Z drugiej strony dopatrywał się karzącej ręki losu i był przekonany, że Werle wkrótce zaniewidzi.
Do pokoju weszła Jadwiga, której na schodach Pani Sorby wręczyła prezent na jutrzejsze urodziny, był to list. Dziewczyna nie otworzyła go. Oddała go matce i poprosiła, by ta wręczyła jej go z samego rana. Hialmar nie mógł się doczekać i otworzył list. Z jego lektury wynikało, że Werle zamierzał wysłać starego Ekdala na emeryturę i wypłacać mu sto koron miesięcznie, a po jego śmierci kwotę tę będzie otrzymywać Jadwiga. Hialmarze, to sidła zastawione na ciebie, zapewniał przyjaciela Grzegorz. Hialmar przedarł list na pół i skierował się ku żonie. Zapytał wprost, czy Jadwiga jest jego córką, czy Hagena. Gina odpowiedziała: Nie wiem (…) Jakże mogę wiedzieć? Taka jak ja...
Gdy córka zagląda przez drzwi Hialmar krzyczy, by się do niego nie zbliżała. Usiłuje wybiec z mieszkania, ale Gina uczepia się jego ramienia, ale udaje mu się opuścić pomieszczenie. Zdruzgotana zachowaniem ojca Jadwiga płacze i zastanawia się na głos: Ale ja przecież nie mogę tak okropnie cierpieć, dopóki nie wyrosnę. Ach! już wiem, co to jest. Może ja nie jestem prawdziwą córką ojca?. Dziewczyna mówi Grzegorzowi, że nawet jeśli tak było to: I tak mógłby mnie kochać, a nawet kochać jeszcze więcej. Wszakże dostaliśmy dziką kaczkę w podarunku, a ja ją tak bardzo kocham. Grzegorz zasugerował Jadwidze, by poświęciła w ofierze to, co kocha najbardziej, czyli właśnie kaczkę, by dowieść swojej miłości wobec ojca.
AKT V
Następny poranek w studiu fotograficznym był szary i zimny, a na dodatek za oknem szalała burza śnieżna. Domownicy zastanawiają się gdzie może podziewać się Hialmar, gdy do mieszkania wchodzi Relling i obwieszcza, że młody Ekdal śpi w jego pokoju. Gdy Grzegorz spytał o stan przyjaciela doktor odparł, iż nie widzi w nim nic niepokojącego. Miał natomiast zastrzeżenia do młodego Werle: (…) cierpisz pan na skomplikowaną chorobę. Naprzód ta niepomiarkowana gorączka sprawiedliwości, potem, co gorsza, potrzebuje pan zawsze przedmiotu fanatycznych uwielbień, fantazjujesz więc na ten temat i nie poprzestając na doskonałościach własnych, wyszukujesz ich jeszcze u innych (…) pan się haniebnie oszukujesz. Ciągle widzisz i słyszysz jakieś nadzwyczajności, które istnieją tylko w twojej wyobraźni. Ze swemi idealnemi zadaniami trafiłeś do moralnych żebraków. Ci ludzie są niewypłacalni. Na pytanie Grzegorza, jak Relling ma zamiar wyleczyć Hialmara, ten odpowiedział: Moją zwykłą metodą. Staram się w nim utrzymywać złudzenia życiowe.
Nagle drzwi otwierają się hukiem, a do mieszkania wpada Hialmar. Oznajmia, że nie ma ochoty żyć dalej wśród kłamców i oszustów oraz, iż zamierza razem z ojcem opuścić rodzinę. Jadwiga rzuciła się, obejmując ojca z całych sił, ale ten ją odepchnął i nawet na nią nie spojrzał. Przerażona dziewczyna, gdy Hialmar nazywa ją obcą, potajemnie chwyta za broń leżącą na półce, wbiega na strych i zamyka za sobą drzwi.
Nieświadomy tego Hialmar zasiada do ostatniego śniadania. Gina proponuje mu, by zamieszkał kilka dni w jednym z pokoi, gdzie miałby całkowity spokój. Mąż zgodził się na to. Co więcej, skleił podarty list od Hagena: Daleką jest odemnie myśl targnięcia się na cudzą własność, tem bardziej na własność ubogiego starca — i kogoś jeszcze.
Nagle w mieszkaniu rozległ się odgłos strzału. Grzegorz triumfalnie oznajmił przyjacielowi, że to Jadwiga zabiła dziką kaczkę, aby udowodnić ojcu, że kocha go ponad wszystko i jest w stanie dla niego poświęcić swój największy skarb.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -