Nazajutrz, czwartego marca nastąpiło poświęcenie ołtarza. Okazało się, że król od północy nic nie jadł. Medyk zaklinał księdza, by namówił Kazimierza do przełknięcia czegokolwiek. Ten został wniesiony w lektyce do kaplicy, zażądał klęcznika. Śmierć była coraz bardziej wyraźna na jego twarzy. W pewnym momencie zemdlał, jednak godnie przyjął Komunię świętą. Dworzanie na koniec mszy zaśpiewali ulubiony hymn kniazia. Ksiądz widząc, że Kazimierz zmarł odmówił „wieczne odpoczywanie”.
Tajemnica dworku pod cmentarzem
Co krakowski burmistrz kazał ogłosić pod ratuszem. — Okienko we drzwiach. — Człowiek o pięciu imionach. — Kto pod kim dołki kopie. — Na co się zdała ciężka beczka. — Przez mur cmentarny.
Wawrzek, wysłany przez Wita do jego brata po złoto przez przypadek spotkał Jaśka w Krakowie. Usłyszeli bicie bębna zwołujące mieszkańców w celu ogłoszenia ważnej wiadomości. Przedstawiciel burmistrza wyznaczył nagrodę za wydanie Czarnego Rafała znanego także jako Majster lub Wojewoda. Wawrzuś zbladł, a następnie opowiedział koledze o swych spotkaniach ze zbójem. Jasiek pod nieobecność swojego złego pana, który był na Węgrzech, zarabiał usługując ludziom. Po powrocie jego pan zamknął się w domu i nie wychodził. Wawrzuś umówił się z jaśkiem na kolejne spotkanie nazajutrz.
Wawrzek po pracy ruszył do domu Bartnika, na spotkanie z Jaśkiem. Jakaś postać otworzyła mu drzwi i dopiero w środku zobaczył, że to pielgrzym – złoczyńca. Pięć lat czekał na chwilę zemsty na chłopcu. Teraz zapowiadał, że poderżnie mu gardło. Ofiara próbowała uciec, jednak wpadła do jakiegoś lochu. Gdy chłopak się ocknął stwierdził, że jest uwięziony. Nad sobą usłyszał rozmowę Jaśka z jego panem. Miał gościa i pragnął napić się miodu. Jasiek usłyszał nawoływania przyjaciela, wykradł klucz Hinczowi Bartnikowi, czyli Czarnemu Rafałowi i uwolnił więźnia. Ten, po kłótni z kupcem, zszedł do lochu, by rozprawić się z Wawrzkiem, a Jaśka wysłał na strych po worek. Gdy złodziej znalazł się pod ziemią chłopcy zamknęli za nim klapę i zastawili ciężką beczką.