Historia żółtej ciżemki - streszczenie w pigułce
Narratorka informuje o pracach konserwatorskich, jakie podjęto w celu renowacji ołtarza Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie prawie czterysta lat po ich powstaniu w 1867 roku. Podczas prac znaleziono but średniowiecznego robotnika, a jego historia zaintrygowała pisarkę.
Wojciech Skowronek ze wsi Poręba ma problemy z wychowaniem swojego ośmioletniego syna Wawrzka. Idzie do kolegów – organisty i kościelnego, by poradzić się w tej sprawie. Walenty wspomina właśnie bitwę pod Warną i bohaterstwo króla Władysława. W podzięce za ocalenie życia obiecał swoje życie oddać Bogu, więc został organistą. Mężczyźni stwierdzili, że chłopcu Wawrzek potrzebuje większej dyscypliny. W tym czasie chłopak pasł bydło. Gdy poświęcił się wyrzeźbieniu jaszczurki krowy weszły w szkodę proboszczowi. Jego słudzy zaczęli gonić malca, jednak ten przebył rzeczkę i uciekł do puszczy. Zmęczony zdrzemnął się, a gdy się obudził nie mógł znaleźć powrotnej drogi. Noc spędził na drzewie.
Po obudzeniu Wawrzek postanowił iść w jedna stronę. Posilił się miodem z dzikiej barci. Płakał wspominając dom. Nagle usłyszał dzwony i ruszył w kierunku dźwięku. Gdy kąpał się przed miejscowością dostrzegł budząca grozę postać pielgrzyma. Gdy udał się do miasteczka było już po zmroku i musiał nocować przy kościele. Ujrzał wówczas złodzieja spuszczającego się po linie i wszczął alarm. Władze miasta potwierdziły kradzież i wkrótce ujęto pielgrzyma rozpoznanego przez chłopca. Rano okazało się, że złodziej zbiegł.
Wawrzuś przebudził się w wozie rodziny wędrownych artystów. Zachwycił się uroda ich córki – Margośki. Artyści obiecali, że odwiozą go do rodzinnej Poręby, jeśli pomoże im przy przedstawieniu. Szef trupy – Grzegorz – wbrew woli przygarnął chłopca i nauczył go kilku sztuczek. Gdy chłopak uciekł dostał tęgie baty i musiał pozostać z wiłami. Pewnej deszczowej nocy, dzięki pomocy Grzegorzowej udało mu się zbiec z wozu.
Po ucieczce od napotkanych ludzi dowiedział się, że jego wieś leży obok Krakowa. We wsi Pisary trafił na wesele i posilił się dzięki popisom akrobatycznym. Zdecydował się uciekać dalej. W drodze spotkał Stanka, który wracał do rodzinnej miejscowości po zagranicznej nauce pozłotniczej sztuki. Kraków oszołomił Wawrzka. Okazało się, że jest święto – wszyscy oczekują na występy tradycyjnego lajkonika („konika zwierzynieckiego”). Chłopiec zgubił się w tłumie. Przy Sukiennicach dostrzegł go pielgrzym, jednak udało mu się uciec. Schował się za figurą św. Wojciecha, skąd podsłuchał namowy bandytów. Schronił się na schodach klasztoru bernardynów, gdzie znalazł go ojciec Szymon.
Bernardyn zaopiekował się chłopcem i ofiarował mu miejskie ubrania. Udał się wraz z nim do historyka Jana Długosza, który kończył swe dzieło o dziejach Polski. Mędrzec przyjął Wawrzka na służbę. Chłopak szybko się uczył. W tajemnicy zaczął rzeźbić niewielkie figurki. Gdy kanonik wyjechał do Tyńca zabrał się za rzeźbienie Matki Boskiej. Pewnego dnia wraz z Janem Długoszem udał się na Wawel. Widział tam króla Kazimierza i jego rodzinę. Usługiwał historykowi, który dostał nominację na biskupa lwowskiego do kolacji. W nocy przez swa bezsenność Długosz odkrył rzeźbiarską pasję podopiecznego.
Długosz zabrał Wawrzka do pracowni rzeźbiarskiej Wita Stwosza. Mistrz pracował nad ołtarzem do kościoła Mariackiego. Gdy zobaczył rzeźby chłopca, zgodził się go przyjąć na czeladnika. W pracowni Wawrzuś spotkał Stanka – syna Stwosza. Okazało się, że młody Skowronek ma talent i jest jednym z najlepszych uczniów. Mijały lata, najpierw zmarł Jan Długosz, a następnie ojciec Szymon z Lipnicy. Wawrzek wciąż rozwijał swój talent. Gdy pewnego dnia przełożony Bernardynów przyszedł zamówić jasełka do kościoła Wawrzuś zgłosił się, że wykona je nieodpłatnie.
Wawrzek uzyskał zgodę Wita Stwosza na pracę dla zakonników. Otrzymał też drzewo i obietnicę pomocy, więc praca szła mu raźnie. Do mistrza przybył Andrzej Świrenkowicz z Wilna i zamówił ołtarz dla Kazimierza – królewskiego syna, który ciężko chorował. Jasełka Wawrzka zadziwiły wielu mieszkańców Krakowa swym kunsztem. Podczas święta Trzech Króli chłopak w tłumie dostrzegł złodzieja – okazał się nim jego przyjaciel z Poręby Jasiek. Młody przestępca za murami miasta opowiedział historię swego życia, między innymi o fakcie pracy jako woźnica w Niegoszowicach. Wyznał, że obecnie służy u złego pana, który go zmusza do złodziejstwa. W powrotnej drodze Wawrzak przy miejskich bramach ponownie spotkał Czarnego Rafała, jednak udało mu się szczęśliwie uciec.
Wawrzuś wraz z Stankiem i Jurkiem wyruszył do Wilna, by zmontować ołtarz dla królewskiego syna. Po drodze zatrzymali się w Lublinie u Mikołaja z Proszowic. Gdy przekraczali Narew pod saniami załamał się lód i Wawrzek wpadł do wody. W jednej z gospód pod Białymstokiem młody czeladnik podsłuchał naradę Bystrego i Kudrasia planujących napad na kupców ze Lwowa. Krakowianie ostrzegli ich. Następnego dnia zostali wspólnie napadnięci przez bandę Majstra, którym okazał się Czarny Rafał. Podczas szamotaniny Skowronek został lekko ranny. Po dotarciu do Wilna ekipa zabrała się do montażu ołtarza. Odwiedził ich schorowany królewicz Kazimierz i ofiarował Wawrzkowi swoje żółte ciżemki. Nazajutrz odbyło się uroczyste poświęcenie ołtarza. Podczas nabożeństwa królewicz Kazimierz zmarł.
Wawrzek wraz z Jaśkiem dowiaduje się o wyznaczeniu nagrody za wydanie Czarnego Rafała. Gdy czeladnik odwiedził przyjaciela w domu jego pana okazało się, że jest nim pielgrzym. Zbój uwięził chłopca, jednak udało mu się wyswobodzić dzięki Jaśkowi, a w lochu znalazł się bandyta. Chłopcy zastawili wejście ciężką beczką, pod którą znaleźli wejście do pomieszczeń, gdzie znajdowały się łupy. Udało im się uciec przez cmentarny mur i zawiadomić straże. Wkrótce Czarny Rafał został skazany na śmierć.
Po pięciu latach Jasiek – podstarości z Niegoszowic – odwiedził Wawrzka w Krakowie. Miał już prawie całą kwotę na zakup własnej ziemi. Zaproponował wspólna podróż do Poręby. Chłopcy wybrali się pieszo. Przed swą dawną chatą Wawrzyniec ujrzał ośmioletniego brata Pietrka. Wyrzeźbił mu konika. Wkrótce powrócili rodzice i siostry młodzieńca. Wawrzek przywitał się czule i opowiedział o dziesięcioletnim okresie, gdy nie było go w Porębie. Jasiek odkupił ojcowiznę od macochy. Podczas kolacji zalotnie spoglądał na Marysię Skowronkównę.
Wit Stwosz, Wawrzek, Stanko i Jurek oraz inni czeladnicy przez kilka tygodni montowali elementy ołtarza. Uroczyste odsłonięcie zaplanowano na 15 sierpnia 1489 roku. Wawrzek na tę uroczystość założył żółte ciżemki. Na święto przybyła jego rodzina oraz Jasiek, który zaręczył się z Marysią. W ostatniej chwili okazało się, że św. Stanisław nie ma pastorału. Zwinny Wawrzuś wspiął się na ołtarz i naprawił to, jednak stracił jedną złotą ciżemkę, która wpadła za ołtarz. Na mszę przybył król Kazimierz z małżonką, a także wracający z wyprawy przeciw tatarom Jan Olbracht. Aktu poświęcenia ołtarza dokonał królewski syn, biskup krakowski Fryderyk.
Główne wątki „Historii żółtej ciżemki”
Głównym wątkiem w powieści Domańskiej „Historia żółtej ciżemki” są losy głównego bohatera – Wawrzka Skowronka. Jako ośmioletni chłopak, którego zamiłowaniem jest dłubanie kozikiem w drewnie przez przypadek opuszcza rodzinną wieś – Porębę i gubi się w okolicznej puszczy. Po jakimś czasie trafia do miasteczka, gdzie usiłuje znaleźć nocleg. W nocy dostrzega napotkanego wcześniej pielgrzyma, który okrada kościół. Dzięki jego czujności bandyta zostaje schwytany, jednak poprzysięga chłopcu zemstę. Następnie Wawrzuś trafia do rodziny wiłów, czyli wędrownych kuglarzy. Grzegorz postanawia nauczyć go kilku sztuczek i siłą zmusza do pozostania w grupie. Dzięki przychylności Grzegorzowej pewnej nocy chłopak ucieka.
Podczas wędrówki w poszukiwaniu Poręby spotyka Stanka Stwosza i wraz z nim udaje się do Krakowa. Tu jednak gubi się, ponownie napotyka złoczyńcę, a ostatecznie zostaje przygarnięty przez ojca Szymona. Bernardyn prowadzi go do Jana Długosza. Historyk zaś przyjmuje znajdę do służby. Wawrzuś szybko się uczy, a swą dawną pasję rzeźbiarską realizuje nocą. Gdy jego przełożony odkrywa niezwykłe zdolności chłopca oddaje go na naukę do Wita Stwosza, który pracuje nad ołtarzem mariackim. Okazuje się, że chłopak ma talent i wkrótce prześciga innych czeladników. Wykonuje też zlecenie wyrzeźbienia jasełek na święta, a jego prace podziwia cały Kraków.
Przez przypadek Wawrzek spotyka dawnego przyjaciela Jaśka i wysłuchuje jego smutnej historii. Wpada w zasadzkę Czarnego Rafała, jednak dzięki Jaśkowi udaje mu się uwolnić i chłopcy oddają zbója w ręce ceklarzy. W międzyczasie Wawrzek odbywa niesłychaną podróż do Wilna podczas której niemal nie tonie w Narwi. Od królewicza Kazimierza otrzymuje w podarunku wymarzone żółte ciżemki. Po dziesięciu latach bohater wraz z Jaśkiem odwiedza rodzinny dom. Zaprasza rodziców i rodzeństwo na odsłonięcie ołtarza mariackiego w rzeźbieniu którego miał swój udział.
Kolejnym wątkiem są losy Jaśka Śliwy. Jasiek urodził się podobnie jak Wawrzek w Porębie jako syn wolnego chłopa Mikołaja. Po śmierci matki macocha pragnęła pozbyć się go z domu. Najpierw służył u kowala w Mirowie, jednak uciekł do Poręby. Następnie przez rok służył u wójta w Łobzowie wypasając krowy. Tam dowiedział się o śmierci swego ojca. Zatrudnił się u miecznika w Niegoszowicach i nauczył się sprawnie powozić. Postanowił, że w przyszłości kupi ziemię i zostanie wolnym kmieciem. Podczas jednej z wizyt w Krakowie zdecydował się na zatrudnienie u pewnego kupca. Ten okazał się jednak znanym zbójem i złodziejem – Czarnym Rafałem i przyuczył go do złodziejskiego zawodu. Szantażował chłopca i dopiero dzięki pomocy Wawrzka udało mu się uwolnić od niechcianej służby. Wrócił do miecznika i za jego zgodą uczył się gospodarowania w Grodzisku koło Piotrkowa. Uzbierał odpowiednią sumę i odkupił od macochy swą ojcowiznę w Porębie. Oświadczył się także Marysi Skowronkównie.
Należy jeszcze wspomnieć o wątku dotyczącym pracy Wita Stwosza nad ołtarzem mariackim. Trwa ona od 1477 roku do 1489 roku, a więc dwanaście lat. Wawrzek pomaga mistrzowi w ostatnich latach tworzenia jego wybitnego dzieła. Ołtarz w kościele pw. Marii Panny postanowili ufundować krakowscy mieszczanie. Prace zlecili pochodzącemu z Norymbergii Witowi Stwoszowi. Tryptyk mariacki był dziełem życia najwybitniejszego rzeźbiarza późnego średniowiecza. Główna część miała przedstawiać zaśnięcie Maryi otoczonej przez apostołów, zaś powyżej miało zostać przedstawione wniebowzięcie Matki Boskiej, zaś po bokach sceny z życia Jezusa.
W pracy pomagali Stwoszowi uczniowie i czeladnicy, a także jego syn, który był zarówno snycerzem, jak i złotnikiem. Główne rzeźby postanowił jednak wykonać własnoręcznie, dlatego jego praca trwała przez tyle lat. Wkrótce po przyjęciu na nauki Wawrzka okazało się, że ma wielki talent i z czasem stał się prawą ręką mistrza. Nie zawiódł także w chwili przed odsłonięciem gotowego ołtarza – wspiął się na niego i przymocował pastorał do postaci św. Stanisława. Ołtarz został poświęcony przez królewskiego syna – biskupa krakowskiego Fryderyka w obecności rodziny królewskiej Kazimierza IV Jagiellończyka.
Pobocznym wątkiem jest także praca Jana Długosza nad dwunastoma tomami dziejów Polski. Wawrzek poznaje historyka pod koniec jego życia, gdy zakończył dwunasty tom swego wiekopomnego dzieła: „Roczniki, czyli kroniki słynnego Królestwa Polskiego”, które tworzył od 1455 roku do swej śmierci. W sumie powstało dwanaście ksiąg. Narratorka pokazuje moment ukończenia dzieła i przekazania przepisanej przez skrybów jedenastej księgi królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi.
Problematyka „Historii żółtej ciżemki”
Powieść Antoniny Domańskiej „Historia żółtej ciżemki” przenosi czytelnika w czasy późnego średniowiecza do Polski z II połowy XV wieku. Ówczesna Rzeczpospolita to silny kraj liczący się w Europie, a dynastia Jagiellonów rządzi nie tylko w Polsce. Kraj wydaje się szybko rozwijać, a wszystkie stany są zadowolone. Wojska polskie odnoszą także sukcesy militarne, o czym świadczy scena powrotu królewicza Olbrachta z udanej wyprawy przeciw Tatarom. Autorka pokazuje ówczesne stosunki społeczne, zależności, hierarchię i codzienne życie mieszkańców miast, miasteczek i wsi.
Jednym z problemów poruszanych w powieści jest miłość do rodziców. Mimo że Wawrzuś opuszcza dom w wieku ośmiu lat, wciąż tęskni za rodzicami, przede wszystkim za matką, która broniła go przed gniewem ojca i zawsze miała dla niego dobre słowo. Nigdy nie zapomniał o najbliższych, dlatego po dziesięciu latach z lękiem i nadzieją powraca do rodzinnej wsi. Początkowo ojciec go nie poznaje, jednak serce matki wie, że wrócił do niej ukochany syn. Obok miłości w utworze ważna jest przyjaźń jaka łączy Wawrzka i Jaśka. Choć czas biegnie dziecięcy związek nie niknie. Gdy główny bohater odkrywa w złodzieju Jaśka pozwala mu opowiedzieć swą historię, nie odrzuca go. Współczuje chłopakowi, który przez swą naiwność wpadł w sidła zbrodniarza i pomaga przyjacielowi powrócić na drogę uczciwości.
Podstawową wartością w powieści jest praca. Już w dzieciństwie Wawrzek uczony jest przez swego ojca, że sumienność w pracy jest najważniejsza. Przez swą pasję – struganie w drewnie – malec jest roztargniony i często zaniedbuje swe obowiązki, za co dostaje lanie od ojca. Gdy Wawrzek dociera do Krakowa uczy się, że solidna praca świadczy o człowieku. Dobrze wywiązuje się z obowiązków na służbie u Jana Długosza, a swej pasji oddaje się w tajemnicy nocami. Już podczas pierwszego spotkania z Witem Stwoszem chłopak z Poręby dowiaduje się, że mistrz nie znosi partactwa i niszczy nieudane rzeźby. Dzięki talentowi, ale przede wszystkim pracowitości szybko zostaje doceniony i z czasem staje się prawą ręką Stwosza. Po latach jego rodzice mogą być dumni z tego, jak daleko zaszedł ich syn.
Oprócz pracowitości problemem jest wierność swojej pasji, jaką wykazuje Wawrzek poprzez swoje zamiłowanie do rzeźby, a także wytrwałość i skuteczne dążenie do celu. Wawrzek nie zagubił się w „wielkim świecie” udało mu się znaleźć nowy dom i wykształcić się, a także zdobyć bardzo ceniony zawód. Nie udałoby się to, gdyby nie jego talent oraz szczególne cechy charakteru, takie jak odwaga, niepoddawanie się, wiara w boską opatrzność.
Historia żółtej ciżemki - cytaty
Słowa sprawozdania dozoru Kościoła Mariackiego z 1867 roku:
„…przystąpiono do zupełnego rozebrania ołtarza, do wyjęcia wszelkich rzeźb i ornamentyki, kawałek za kawałkiem. Wtedy to ruszyła się przez wieki nagromadzona ilość kurzu, znalazły się ważne odłamki, znalazł się osnuty pajęczyną trzewik średniowiecznego robotnika, zgubiony przed 400 laty…”
Komentarz narratorki do znaleziska:
Odkąd przeczytałam zagadkowy ustęp sprawozdania i oglądałam żółtą ciżemkę, niepokoiły mię te myśli, szukałam na nie odpowiedzi…
Opis króla Władysława Warneńczyka:
Rosły był; gdy stał w polu z inszymi hetmany w naradzie, to z daleka powiewały białe pióra na jego hełmie, pół głowy ponad tamtymi. Śniadego był ciała i czarnych włosów, twarzy pociągłej, a oczy… niczemu nie przyrównane — królewskie. Zanim usta przemówiły słowo, rozkazywały oczy. Gdy na cię spojrzał, ogień i mróz cię przelatował. A w insze razy znowu, gdy te gwiazdy łaskawie ku tobie zwrócił, to jakby głos jakiś wołał wielki: na kolana!
Wawrzuś po raz pierwszy widzi żółte ciżemki:
Tuż niedaleko garncarz miał swoje wyroby, dalej koszyków moc niezliczona, obok koszykarza szewc ustawił i rozwiesił kilkadziesiąt par butów, ciżem i ciżemek w różnych kolorach.
„O raju… a to ci żółte jak słoma w słońcu! — westchnął Wawrzuś, wpatrując się z zachwytem w parę trzewiczków zawieszonych rzemykami na drążku i chyboczących się w prawo i w lewo. — Zeby tak matusia tu byli, poprosiłbym… oni tacy dobrzy… kupiliby mi te cizemki. Jakie to nosy długie mają, cuję, ze prawiutko byłyby na moją nogę”.
Opis targu:
Kościół opróżnił się już po sumie, a na rynku zaroiło się od ciekawych i kupujących. Tu biegły dzieci po pierniki, od roku z utęsknieniem oczekiwane, tam parobczak wybierał dla swej dziewuchy pierścionek z oczkiem, starsze kobiety przymierzały krasne chustki, dziewczęta wiązały na szyję paciorki; inne, bogatsze, obstąpiły stragan krawiecki i targowały gorsety lub zapaski, w powietrzu unosiła się woń przysmażanych kiszek, kiełbas i flaków; gwar, śmiechy, kłótnie przy targu, a wśród tego wszystkiego kocia muzyka linoskoczków, rżenie koni i naszczekiwanie psów.
Legenda o koniku zwierzynieckim:
I zdarzyło się jednego razu, że w oktawę Bożego Ciała, tak właśnie jako i dziś widziałeś, odbywała się procesja po krakowskim rynku. Aliści nagle od strony Zwierzyńca wpada na koniu człek jakiś, ledwie żyw ze strachu, i nie bacząc na święte wizerunki ani na duchowne osoby, wrzeszczy na całe gardło: „Bramy zamykać! Na mury, ludzie! Bronić miasta i życia… Tatarzy!” — „Tatarzy!” — zakrzyczeli wszyscy strasznym głosem: kto ino miał zdrowie i siły jakie takie, leciał na mury jak szalony. Niewiasty pokryły się z dziećmi po domach… Zaryglowano bramy, podniesiono mosty, a gdy nadbiegła ćma tatarska, przyjęto ją tak godnie, że na drugi dzień już gdzieś dalej pognała, miasto zostawiając w spokoju. Na pamiątkę tego wydarzenia burmistrz i sławetna rada zezwolili, aby syn, wnuk, prawnuk i najdalszy potomek onego, co miasto tym rychłym zawiadomieniem uratował od zagłady, corocznie po procesji wyjeżdżał na rynek w tatarskim przebraniu i przeróżne krotochwile wyprawiał. Ino musi na drewnianym, nie na żywym koniu harcować, coby przypadkiem w ścisku nie zrobił komu krzywdy.
Wygląd konika zwierzynieckiego:
Ano, wdziewa na siebie strój tatarski, turban na głowę, przyprowadzają mu pięknie wyrobionego konia, ino bez nóg i z dziurą w grzbiecie. Tedy włazi do niego, pętlice z rzemienia, mocno przybite z przodu i z tyłu onej drewnianej kukły, zarzuca sobie przez głowę na ramiona, coby się koń z jeźdźcem kupy trzymali, potem kapa suta aż do ziemi, uzda do lewej ręki, szmaciana maczuga do prawej i wio na rynek. Kompanię ma poczesną, równie za Tatarzynów przebraną, i muzykantów z piszczałkami, co przed nim idą a przeraźliwie przygrywają.
Wit Stwosz o metodzie swej pracy:
Wiadomo wam, że wszystkie osoby głównego wizerunku chcę wykonać własnoręcznie. Zda mi się czasem, że mi życia nie starczy, że to zadanie nad siły jednego człowieka. A znów są dni, gdzie mi robota ptakiem leci i co wczoraj było niepodobieństwem, dziś rośnie w rękach, mnie samemu na podziw. Pomniejsze obrazy robią starsi uczniowie i najzdatniejsi z czeladzi.
[…]ołtarz uczynię w podobieństwie szafy zamykanej. Gdy otwarta, widny będzie środkowy główny obraz, czyli zaśnięcie Panny Maryi otoczonej dwunastoma apostołami. Na drzwiach zasię po trzy mniejsze obrazy, przedstawujące ważniejsze fakta z życia Chrystusa Pana. Gdy się skrzydła drzwiów zawrze, umieszczę na nich znowu po trzy wizerunki, a na bocznych nieruchomych tablicach z lewej i z prawej takoż po trzy. Co dalej, a raczej co wyżej, wniebowzięcie i ukoronowanie Panny Maryi jako też anioły, ku jej służbie wzlatujące
[…]
strona: - 1 - - 2 -