Śpiącego Wawrzka odnalazł Grzegorz i silnie złoił mu skórę za ucieczkę. Od następnego dnia chłopak zaczął swą służbę u kuglarzy. Uczył się między innymi chodzenia po linie, sztuczek z kozą Beksą, której łaski zaskarbił sobie kromkami chleba. Publiczności podobały się występy malca i kozy. Wawrzuś tęsknił za domem, jednak tylko Grzegorzowa pragnęła oddać go rodzicom lub dobrym ludziom na wychowanie. Tak linoskoczkowie przemierzali cały kraj. Syn Wojciecha wciąż obmyślał plan ucieczki. Pewnej deszczowej nocy za przyzwoleniem Grzegorzowej uciekł z jadącego wozu. Grzegorz szybko odkrył ucieczkę i zaczął szukać z Fronckiem w okolicy zbiega, jednak nie wypatrzył go w konarach drzew. Za namową Grzegorzowej ruszyli dalej.
Konik zwierzyniecki
Wesele w Pisarach. — Szedł do Poręby, zaszedł do Krakowa. — Tatar na drewnianym koniu. — Znowu pielgrzym. — Dlaczego św. Wojciech ma dwie głowy? — Ojciec Szymon
Nad ranem chłopak ruszył przed siebie mądrzejszy o nowe doświadczenia. Został nakarmiony w wiejskiej chacie, gdzie wyznał, że idzie od matki chrzestnej do Poręby. Od gospodarzy dowiedział się, że to gdzieś pod Krakowem, jednak co znaczył Kraków nie wiedział. Pokrzepiony ruszył dalej. Od pastuszka dowiedział się, że doszedł do wsi Pisary. We wsi usłyszał muzykę i przestraszył się, że to wiły. Jednak gdy się zbliżył zobaczył, że to huczne wesele. Jedna z dziewczyn poczęstowała go kiełbasą, zaś drużba, który mianował go starostą, dał mu miodu. Poproszony do tańca nie spłoszył się i dziarsko wywijał do upadłego. Niektórzy podejrzewali, że to diabelskie sztuczki. Wawrzuś słysząc, że wspominają Grzegorza umknął niepostrzeżenie.