Laura i Filon - analiza i interpretacja
„Laura i Filon” to jeden z najsławniejszych wierszy Franciszka Karpińskiego. Tytuł wiersza przywołuje konwencjonalne imiona bohaterów utworu.
Wiersz składa się z czterdziestu dziewięciu strof, każda po cztery wersy, w układzie 10,8,10,8 głosek. Każdy wers jest podzielony wewnętrzny po 5 sylabie. Występują rymy regularne, krzyżowe, żeńskie, dokładne. Taka regularna budowa składa się na śpiewność, tak charakterystyczną dla twórczości tego poety.
Mamy tu do czynienia z liryką pośrednią, a dokładniej z liryką sytuacyjną. Utwór ma charakter dialogowy, a dokładniej rozpoczyna się partią monologową, by przejść w dialog. Taki układ dodaje mu dramatyzmu. Niewielki jest tu element narracyjny, składa się na niego dosłownie jedna strofa. Dostajemy głównie obraz zdarzeń z perspektywy dwojga kochanków.
„Laura i Filon” to typowa sielanka sentymentalna. Świadczą już o tym imiona bohaterów, które nijak nie przystają do wyobrażeń o wieśniakach. To samo tyczy się języka, jakim się posługują, wystarczy przytoczyć słynne, patetyczne zawołanie Filona:
„O, popędliwa!... O, ja niebaczny!...Pamiętajmy, że osiemnastowieczni literaccy pasterze to nie wieśniacy, ale wytwór mody. Arystokraci budowali sobie wspaniałe stylizowane ogrody, w których można było znaleźć również wiejskie chaty wraz z mieszkańcami, sami przebrani za pasterzy spacerowali po ogrodzie, by przybliżyć się do natury.
Lauro!... poczekaj... dwa słowa!...
Może występek mój nie tak znaczny,
Może zbyt kara surowa.”
Wiejski charakter przestrzeni utwory zbudowany jest za pomocą konwencjonalnych rekwizytów: noc, księżyc, bór, jawor, koszyk malin, psy, wieniec. Jest to nawiązanie do ludowości, charakterystyczne dla sentymentalizmu.
Możemy tu mówić o mini-akcji, która jest opowieścią o potajemnym spotkaniu kochanków. Wszystko dzieję się od zapadnięcia nocy do brzasku. Jako pierwszą poznajemy Laurę, która w tajemnicy udaje się na spotkanie z ukochanym Filonem, jest spóźniona, więc się spieszy. W myślach tworzy projekt spotkania:
„Wezmę z koszykiem maliny mojeKiedy przybywa „pod umówiony jawor”, okazuje się, że kochanka jeszcze nie ma. Od razu pojawia się podejrzenie o zdradę, przywołane zostaje wspomnienie Doryny, którą Laura widziała z Filonem:
I tę plecionkę różowę;
Maliny będziem jedli oboje,
Wieniec mu włożę na głowę.”
„Pewnie on teraz koło boginiNa przestrzeni czternastu zwrotek rozgrywa się wojna myśli w Laurze: pomiędzy troską o Filona, któremu mogło się coś stać, a podejrzeniem, że została zdradzona. Ważne są tu rekwizyty: koszyk malin i wianek, symbolizujące uczucie do kochanka. Dziewczyna zastanawia się, czy zawiesić je na jaworze, na znak, że przybyła na spotkanie i czekała, jednak zwycięża myśl o zdradzie Filona. Laura w rozpaczy niszczy dary dla kochanka:
Swej, czarnobrewki Dorydy,
Rozrywkę sobie okrutną czyni,
Kosztem mej hańby i biedy.”
„Tłukę o drzewo koszyk mój miły,W tym kulminacyjnym momencie do zapłakanej Laury z ukrycia wybiega Filon i tłumaczy:
Rwę wieniec, którym splatała;
Te z nich kawałki będą świadczyły,
Żem z nim na wieki zerwała...”
„Jam tu przed dobrą stanął godziną,Następują przeprosiny, komplementy. Dziewczyna wybacza kochankowi, pogodzeni prześcigają się w wyznaniach miłości do zakończenia spotkania o zmierzchu.
Długo na ciebie klaskałem,
Gdyś nadchodziła, między chrościną
Naumyślnie się schowałem,
Chcąc tajemnice twoje wybadać,
Co o mnie będziesz mówiła?”
Wiodącym wątkiem utworu jest miłość, co wpisuje się w dyrektywy gatunkowe sielanki, jak również to, że wszystkie uczucia, pozytywne i negatywne, są wyolbrzymione. Z tego względu warto się przyjrzeć bliżej koncepcji miłości w wierszu. Laura podążając na schadzkę z ukochanym mówi tak:
„Prowadź mię teraz, miłości śmiała!Gdzie indziej bohaterka nazwie miłość - szaloną, a w momencie rozpaczy - fałszywą. Obraz miłości uzależniony jest od chwilowego nastroju. Bohaterowie z łatwością ulegają emocjom, miłość to przede wszystkim uczucie wyrażone w pięknych słowach, gestach wyrzeczenia oraz „uściskach”. Element zmysłowy dominuje w końcowych partiach wiersza:
Gdybyś mi skrzydła przypięła!
Żebym najprędzej bór przeleciała,
Potem Filona ścisnęła!”
„Połóż twą rękę, gdzie mi pierś spada,Erotyka przeplata tu się z uczuciami głębszymi, w zmysłowości przejawia się prawdziwe wyznanie miłości:
Czy słyszysz to serca bicie? [...]
Daj mi ust... z których i niepokoje,
I razem słodycz wypływa.
Tą drogą poślę zapały moje,
Aż gdzie twa dusza przebywa.”
„Sciśnij twojego, Lauro, Filona,Miłość w wydaniu Laury i Filona jest nienasycona i zaborcza. Filonowi nie starcza dowodów miłości, jakie daje mu kochanka. Natomiast słowa Laury kończące utwór są swoistym przekleństwem:
Ja cię przycisnę wzajemnie,
Serca, zbliżone łonem do łona,
Rozmawiać będą tajemnie.”
„Miesiącu! Już ja idę do domu!Warto zwrócić jeszcze uwagę na komentarz, jaki daje Laura do wydarzeń tej nocy:
Jeśliby kiedy z Dorydą
Filon tak trawił noc po kryjomu,
Nic świeć, niech na nich dżdże idą!”
Czy w każdym roku taka z kochania,
Jak w osiemnastym mozoła?
Jeśli w tym nie masz pofolgowania,
Jak człek miłości wydoła?
Zauważmy, że prawdziwym tematem utworu nie jest miłość, ale cierpienie, rozterki i radości, jakie ze sobą niesie. Pod pasterskim kostiumem kryje się opis uczucia ważnego, ale trudnego, co obrazuje rozbudowany opis przeżyć wewnętrznych bohaterów, próba analizy psychiki zakochanych oraz wpływu miłości na ich zachowanie. Szczęśliwe zakończenie jest potwierdzeniem potęgi miłości.
Laura i Filon - Franciszek Karpiński - treść
Laura
Już miesiąc zeszedł, psy się uśpiły,
I coś tam klaszcze za borem.
Pewnie mnie czeka mój Filon miły
Pod umówionym jaworem.
Nie będę sobie warkocz trefiła,
Tylko włos zwiążę splątany;
Bobym się bardziej jeszcze spóźniła,
A mój tam tęskni kochany.
Wezmę z koszykiem maliny moje
I tę plecionkę różowę;
Maliny będzie:m jedli oboje,
Wieniec mu włożę na głowę.
Prowadź mię teraz, miłości śmiała!
Gdybyś mi skrzydła przypięła!
Żebym najprędzej bór przeleciała,
Potem Filona ścisnęła!
Oto już jawor... Nie masz miłego!
Widzę, że jestem zdradzona!
On z przywiązania żartuje mego,
Kocham zmiennika Filona.
Pewinie on teraz koło bogini
Swej, czarnobrewki Dorydy,
Rozrywkę sobie okrutną czyni,
Kosztem mej hańby i biedy.
Pewnie jej mówi: że obłądzona
Wpieram się w drzewa i bory,
I zamiast jego białego łona,
Ściskam nieczułe jawory.
Filonie! wtenczas, kiedym nie znała
Jeszcze miłości szalonej,
Pierwszy raz-em ją w twoich zdybała
Oczach i w mowie pieszczonej.
Jakże mię mocno ubezpieczała,
Że z tobą będę szczęśliwą!
A z tym się chytrze ukryć umiała,
Że bywa czasem fałszywą.
Słabą niewinność łatwo uwiodą
Teraz, wracając do domu,
Nauczać będę moją przygodą,
Żeby nie wierzyć nikomu.
Ale któż zgadnie, przypadek jaki
Dotąd zatrzymał Filona?
Może on dla mnie zawsze jednaki,
Może ja próżno strwożona?
Lepiej mu na tym naszym jaworze
Koszyk i wieniec zawieszę,
Jutro paść będzie trzodę przy borze:
Znajdzie!... Jakże go pocieszę!
Och, nie! on zdrajca, on u Dorydy,
On może teraz bez miary
Na sprośne z nią się wydał niewstydy..
A ja mu daję ofiary...
Widziałam wczoraj, jak na nię mrugał,
Potem coś cicho mówili;
Pewnie to dla niej kij ten wystrugał,
Co mu się wszyscy dziwili.
Jakże by moje hańbę pomnożył,
Gdyby od Laury uwity
Wieniec na głowę Dorydy włożył,
Jako łup na mnie zdobyty!
Wianku różany! gdym cię splatała,
Krwią-m cię rąk moich skropiła:
Bom twe najmocniej węzły spajała,
I z robotą-m się kwapiła.
Teraz bądź świadkiem mojej rozpaczy
I razem naucz Filona,
Jako w kochaniu nic nie wybaczy
Prawdziwa miłość wzgardzona.
Tłukę o drzewo koszyk mój miły,
Rwę wieniec, którym splatała;
Te z nich kawałki będą świadczyły,
Żem z nim na wieki zerwała...
Kiedy w chrościnie Filon schroniony
Wybiegł do Laury spłakanéj,
Już był o drzewo koszyk stłuczony,
Wieniec różowy stargany.
Filon
O, popędliwa!... O, ja niebaczny!...
Lauro!... poczekaj... dwa słowa!...
Może występek mój nie tak znaczny,
Może zbyt kara surowa.
Jam tu przed dobrą stanął godziną,
Długo na ciebie klaskałem,
Gdyś nadchodziła, między chrościną
Naumyślnie się schowałem,
Chcąc tajemnice twoje wybadać,
Co o mnie będziesz mówiła?
A stąd szczęśliwość moje układać;
Ale czekałem zbyt siła.
Pierwsze twe skargi o Dorys były.
Sądź o mnie, Lauro, inaczéj:
Kogóż by wdzięki tamtej wabiły,
Kto cię raz tylko obaczy?
Prawda, że czasem z nią się bawiło,
Mając znajomość od długa,
Ale kochamia nigdy nie było:
Nie już ten kocha, co mruga.
Oto masz ten kij; po nim znamiona
Niebieskie, gładko rzezane,
W górze zobaczysz nasze imiona,
Obłędnym węzłem związane.
Cóżem zawinił, byś mię gubiła
Przez twój postępek tak srogi?
Czyliż dlatego, żeś ty zbłądziła,
Ma ginąć Filon ubogi?
Jeśli się za co twych gniewów boję,
To mię ta rozpacz strapiła:
Drogom kupował ciekawość moje;
Łzamiś ją swymi płaciła.
Ale w tym wszystkim złość nic nie miała:
Wszystko z powodu dobrego,
Ja wiem, dlaczegoś tyle płakała,
Ty wiesz, mój podstęp dlaczego.
Laura
Dajmy już pokój troskom i zrzędzie,
Ja cię niewinnym znajduję;
Teraz mój Filon droższy mi będzie,
Bo mię już więcej kosztuje.
Filon
Teraz mi Laura za wszystko stanie,
Wszystkim pasterkom przodkuje;
I do gniewu ją wzrusza kochanie,
I dla miłości daruje.
Laura
Jedna się Dorys wyłączyć miała,
Jej pierwsze miejsce naznaczę.
Na to wspomnienie drżę zawsze cała,
Cóż, kiedy cię z nią obaczę!
Filon
Dla twego, Lauro, przypodobania,
Przyrzekam ci to na głowę:
Chronić się będę z nią widywania,
W żadną nie wnidę rozmowę.
Laura
Czymże nagrodzę za te ofiary?
Nie mam - prócz serca wiernego;
Jedne ci zawsze przynoszę dary,
Przyjmij je, jak co nowego.
Filon
Któż by dla ciebie nie zerwał węzły
Przyjaźni, co mię nęciły?
W twej pięknej twarzy wszystkie uwięzły
Nadzieje moje i siły.
Laura
Ja mam mieć z płaczu po twarzy smugi,
Ale jak mii się nadarzy
Spleść i ułożyć warkocz mój długi,
Mówią, że mi to do twarzy.
Filon
Gdyby mi Akast dawał swe brogi
Ze złotem swojej Izmeny,
Rzekłbym: Akaściel tyś jest ubogi,
Bo moja Laura bez ceny.
Laura
Ani ja pragnę szczęścia wielkiego,
Które (choćbym też i miała)
Za jeden uśmiech Filona mego
Zaraz bym z chęcią mieniała.
Filon
O światło moje wpośród tej nocy!
Zagrodo mego spokoja!
Ty jeszcze nie wiesz o twojej mocy,
A ja czuję ją!... o moja!
Laura
Połóż twą rękę, gdzie mi pierś spada,
Czy słyszysz to serca bicie?
Za uderzeniem każdym ci gada,
Że cię tak kocha, jak życie.
Filon
Daj mi ust... z których i niepokoje,
I razem słodycz wypływa.
Tą drogą poślę zapały moje,
Aż gdzie twa dusza przebywa.
Laura
Czy w każdym roku taka z kochania,
Jak w osiemnastym mozoła?
Jeśli w tym nie masz pofolgowania,
Jak człek miłości wydoła?
Filon
Sciśnij twojego, Lauro, Filona,
Ja cię przycisnę wzajemnie,
Serca, zbliżone łonem do łona,
Rozmawiać będą tajemnie.
Laura
Ty mię daleko ściskasz goręcej,
A jam cię tylko dotknęła;
Nie przeto, Filan, kochasz mnie więcej:
Miłość mi siły odjęła.
Filon
Lauro! coś dotąd dla mnie świadczyła,
Jeszcze dowodzi to mało,
Że mię tak kochasz, jakeś mówiła:
Jeszcze mi prosić zostało.
Laura
Tegom się miała z ciebie spodziewać?
Jakże to skarga niezbożna!
Nie proś, nie każ mi, ty mię chcesz gniewać!
Kochać cię więcej nie można.
Filon
Kiedyż mię za to nie będziesz winić?
I kiedy będziesz wiedziała,
Co do dzisiejszej łaski przyczynić;
Że taka miłość niecała?
Laura
Filonie! widzisz wschodzące zorze?
Już to drugi raz kur pieje,
Trochę przydługo bawię na dworze...
Jak matka wstała!... truchleję.
Filon
Żal mi cię puścić, nie śmiem cię trzymać,
Kiedyż przyśpieszy czas drogi,
Gdy z moją Laurą i słodko drzymać,
I bawić będę bez trwogi?
Laura
Miesiącu! Już ja idę do domu!
Jeśliby kiedy z Dorydą
Filon tak trawił noc po kryjomu,
Nic świeć, niech na nich dżdże idą!