Nie wiem, co Jim jej powiedział, kiedy w końcu odzyskał głos. Wątpię, aby był bardzo wymowny. Świat zaległa cisza, wokół nich dyszała noc, jedna z tych nocy jakby stworzonych do czułości. Zdarzają się chwile, kiedy dusze, wyzwolone ze swych ciemnych zasłon, płoną cudowną wrażliwością, która sprawia, że czasem milczenie jest jaśniejsze niż mowa.
Teraz dwa lata po przybyciu do Patusanu Jim opowiadał mi, jak niewymownie kocha Klejnot, jak dobrze czuje się w tym nowym domu. Był dumny z tego, co dokonał dla Bugisów, ale nie zapomniał, „dlaczego się tu znalazł”. Ale wierzył, że zapomni, był przekonany, że ma do tego prawo. Kiedy oddalił się na obchód, dopadła mnie nagle dziewczyna, czekała na mnie.
ROZDZIAŁ 33
Dla Klejnotu byłem uosobieniem nieznanego jej świata (wychowała się na Patusanie), tej przedziwnej przestrzeni, o niewiadomych dla niej kształtach, z którego pochodził jej ukochany. Bała się, że mogę go zabrać z powrotem. Nie była egoistką, sama kazała mu uciekać, jeszcze wtedy, gdy zastali czterech zamachowców w szopie. Ale on nie chciał. Teraz bała się go stracić. Od matki, którą kiedyś musiał opuścić mąż wiedziała, że mężczyźni zawsze odchodzą. Wiedziała, że Jim ma jakąś tajemnicę, że jest coś, czego się kiedyś bał, nie wiedziała, co to, ale nienawidziła tego szczerze. Chciała, abym jej powiedział. Nie mogłem, choć bardzo pragnąłem ulżyć jej w cierpieniu. Powiedziałem, że w moim świecie nie ma nic, co by mogło jej Jima odebrać. Obiecałem, że następnego dnia odjadę i nigdy nie wrócę. Czułem jednak, że nic nie osiągnąłem, nie uspokoiłem jej lęku.
ROZDZIAŁ 34
Klejnot mi nie uwierzyła, dołączyłem do jej lęków jeszcze przeczucie jakiegoś tajemniczego spisku między mną a Jimem. Odszedłem, bo słychać było już kroki mojego przyjaciela. Wołał mnie w ciemności, ale nie miałem siły jeszcze się z nim widzieć. Stałem na polanie i rozmyślałem o Jimie, o jego planach, które teraz wydały mi się nierealne. Poczułem niezmierzoną samotność, z której nagle wyrwał mnie Corneilus. Zaczął mi się zwierzać ze swoich nieszczęść. Miał do mnie interes, pragnął, abym rzekł słówko Jimowi o jakimś podarku dla niego za dziewczynę – w końcu wychowywał ją tyle lat, obce dziecko. Powiedział, że w zamian za niewielka sumkę zaopiekuje się dziewczyną po wyjeździe Jima. Kiedy dowiedział się, że Jim nigdy nie wyjedzie, wściekł się okropnie. Nazwał go złodziejem i oszustem.
ROZDZIAŁ 35
Następnego dnia odpłynąłem. Jim towarzyszył mi w pierwszy etapie mojej podróży, odwiózł mnie do wioski rybackiej. Wiedzieliśmy, że to nasze ostatnie spotkanie. Jim mówił, że pozostanie wierny tym ludziom, których życie tak zmienił i Klejnotowi. Powiedział, że jeszcze dziś wybierze się do radży, wypije jego kawę (w której może być trucizna) i znowu będzie na niego naciskał, by przestał traktować swoich ludzi jak niewolników.
ROZDZIAŁ 36
Na tym Marlow zakończył swoją opowieść, ale jeden ze słuchaczy miał szczęście poznać resztę historii o Jimie. Był to człowiek, który jako jedyny prawdziwie zainteresował się życiem Jima, choć twierdził, że ten romantyk wcale nie opanował swego losu i przepowiadał mu klęskę. Dwa lata później otrzymał list od Marlowa, który chciał podzielić się ostatnimi wieściami o przyjacielu.
(...) Pamięta Pan, kiedy żegnałem się z nim po raz ostatni, zapytał, czy się prędko wybiorę do kraju, i nagle zawołał za mną: „Niech pan im powie...” Czekałem – z ciekawością, wyznaję, i nadzieją – tylko po to, aby usłyszeć, jak krzyczał: „Nie , już nic”.
Do listu dołączyłem ostatnią niedokończoną wiadomość od Jima, bez konkretnego adresata, bez daty, o krótkiej treści: „Stała się rzecz okropna. Muszę natychmiast...” oraz stary list, który Jim dostał od ojca tuż przed podjęciem pracy na „Patnie”. Ojciec pisał do niego z miłością, list był pełen banalnych moralizatorskich przestróg. Między innymi ta:
kto raz ulegnie pokusie, wystawia się tym samym na możliwość ostatecznego znieprawienia.
ROZDZIAŁ 37
Kiedy znalazłem się w Semarangu, poszedłem jak zwykle odwiedzić Steina, u którego ku największemu zdziwieniu zastałem sługę Jima – Tamb`Itama oraz jeszcze jednego Malaja. Mieli dziwne wyrazy twarzy, powiedzieli, ze Jima nie ma. Stein zakomunikował, że jest tu dziewczyna i poprosił, żebym z nią porozmawiał. „Ona musi mu przebaczyć” – powtarzał – „To okropne”.
Poszedłem do niej, przywitała mnie chłodnym spojrzeniem i słowami
„Opuścił mnie”Nie mogła zrozumieć, nie mogła przebaczyć. Przecież była przy nim, patrzył tylko na nią, a potem nagle jakby nawiedzony jakimś straszliwym widmem przestał widzieć i opuścił ją. Zostawiła mnie samego. Potem spotkałem ją, jak spacerowała po ogrodzie ze Steinem pod rękę. Prosiłem mądrego kupca, aby spróbował jej wytłumaczyć to wszytko – że Jim jej nie oszukał.
Wróciłem do miasta razem z dwoma uciekinierami z Patusanu, przerażonymi i oszołomionymi tajemnica, o którą się otarli.
ROZDZIAŁ 38
O szczegółach historii Jima dowiedziałem się od sławnego morskiego zbója Browna, który zrządzeniem losu wplątał się z zawiłe życie mojego przyjaciela. Odnalazłem tego niegodziwego człowieka w Bangkoku tuż przed jego śmiercią. O Jimie mówił z wielkim podnieceniem i nienawiścią. Wszytko się zaczęło, gdy ów Brown razem ze swoją zbójecką ferajną ukradli hiszpański szkuner. Uciekał przed ewentualnym pościgiem, planował płynąć przez Ocean Indyjski, ale wcześniej musiał zaopatrzyć się w zapas wody i żywności, w tym celu zapuścił się do Patusanu. Spuścił szalupy i wraz z czternastoma ludźmi z załogi udał się do wyznaczonego celu, licząc na to, że sam widok nowo przybyłych wywoła strach. Jednak ostrzeżeni przez rybaków mieszkańcy osady byli gotowi na przyjęcie niemiłych gości. Ostrzelali ich mosiężnymi armatami. Zagoniono napastników w ślepy zaułek, gdzie Brown zabarykadował się i czekał na niechybny atak.
ROZDZIAŁ 39
Jima wtedy w osadzie nie było, dlatego dowodził Dain Waris. Nie mógł on jednak w pełni zapanować na swymi ludźmi. Wszyscy zebrali się w forcie Jima (Jim już dawno ufortyfikował swój dom i miał nawet własnych ludzi), by radzić, co dalej. Dain Waris i dziewczyna byli za tym, by natychmiast rozprawić się z rabusiami. Inni jednak woleli poczekać. Doramin stanął na czele ludu, wysłał syna w dół rzeki, a sam pozostał na miejscu nadzorując barykadowanie osady. Posłano po Jima.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -