VI
Koszałek-Opałek wędrując przy lesie trafił do lisiej nory. Dawny znajomy lis Sadełko przywitał go z uszanowaniem. Krasnoludek poskarżył się na stratę księgi. Lis za drobną przysługę obiecał mu wiele nowych piór. Miał odciągnąć uwagę psa Gasia. Nastał ranek – wieś budziła się. Dzieci wypędzały gęsi na łąki. Uczyniła to także Marysia pasąca cztery białe gęsi i dwie siodłate. Pomagał jej czujny Gasio. Las i łany zbóż szumiały, jedynie chomik pracowicie szykował zapasy na zimę. Marysia nieraz śpiewała dla niego piosenki. Gasio tolerował chomika, traktując go pobłażliwie. Chomik dostrzegł pojawienie się lisa, jednak nie przestrzegł gęsiarki. Koszałek zgodnie z obietnicą odciągnął w las psa. Na to czekał Sadełko i rzucił się na gęsi. Dwie udusił od razu, a następne po chwili. Ostrzeżona krzykiem gęsi Marysie wbiegła na łąkę i widząc martwe ptaki padła na ziemię.
VII
Tymczasem Podziomek w Głodowej Wólce zmienił się nie do poznania. Przede wszystkim schudł. Głód nauczył go wyszukiwać jedzenie w najtrudniejszych miejscach, nawet na bagnach. Nagle usłyszał płacz dziecka. Podszedł do Marysi i spytał o powód rozpaczy. Ta początkowo się zlękła, jednak Podziomek uspokoił ją. Poznał w niej córkę Kukuliny, która niegdyś się nad nim litowała. Marysia wyjaśniła, że jej gospodyni wygnała ją, gdyż nie dopilnowała gąsek. Podziomek radził, jak jej pomóc. Wymyślił, że jedynie królowa Tatra może odmienić los. Marysia zgodziła się do niej iść.
Dobre czasy
I
Pozostałe Krasnoludki Skarbek wiózł w nieznane. Zastanawiali się, gdzie wypadnie im zamieszkać – na dworze królewskim, na dworze książęcym, a może u bogatego grafa lub szlachcica. Jednak chłop przekonał, że grafowie wymarli. Skrobek zajechawszy do swej ubogiej chaty nakazał Krasnoludkom wysiąść z wozu. Słońce wzeszło, a Skrzaty ujrzały cały ogrom biedy w obejściu, zastanawiały się, jak się tu wyżywią. Jednak król stwierdził „Błogosławiony zakątek, w którym mieszka ubóstwo i praca, albowiem nad nim stoją gwiazdy boże!”.
II
Po wejściu do chaty Krasnoludów poraziła wielkość biedy Skrobka. Załamywali ręce, nie śmiejąc głośno narzekać w obecności króla. Jedynie Pietrzyk, który niczym się nie przejmował przechodził przez jedyną izbę chaty, mówiąc, że to królewska komnata. Dwóch malców wziął za królewiczów. Okazało się, że to synowie Skrobka. Król nakazał rozpakowanie skarbów i Krasnoludki zajęły zakamarki domostwa. Gospodarz obudził Kubę i Wojtka. Mówił, że król to ich senne przewidzenie. Wysłał ich po chrust, zabraniając wspominania o królu.
III
Okolice chaty były urocze. Mimo biedy, Krasnoludki cieszyły się spokojem i wolnością. Nazwali nowe miejsce „Słowiczą Doliną”. Zaczęli urządzanie od budowy komnat dla króla, które urządzili w pniu spróchniałej wierzby. Król pod wieczór rozgościł się w nowym lokum i odpoczywał, wspominając długie lata swego panowania. Wokół chaty Skrzaty odnalazły wiele naturalnego pożywienia – jagody, grzyby, miód. Pietrzykowi z opuszczonej muszli udało się skonstruować piec. Poznali też zarozumiałego członka żabiej rodziny – Półpanka. Czasem przygrywał królowi na skrzypkach.
Koncert mistrza Sarabandy
I
Król Błystek myślał, jak się Skrobkowi za gościnę odwdzięczyć. Był to dobry chłop, jednak bieda go przygniotła. Miał kawałek pola jednak zaniedbany i nie miał narzędzi, by go oczyścić. Skrzaty najpierw zadbały o jego szkapę, a odmianie dziwili się ludzie. Naprawiły także jego wóz. Król pomagał Kubusiowi i Wojtusiowi w zbieraniu chrustu na opał. Wskazywał też miejsca, gdzie odnajdywali orzechy czy połacie jagód. Król zastanawiał się, jak przekonać Skrobka do pracy na polu i mamił go widokiem łanów zbóż. Skrobek walczył ze sobą, bo pole pełne plonów śniło mu się po nocach.
II
Pewnego razu do wsi przybył muzyk – mistrz Sarabanda. Jego muzyka nie umywała się do melodii granych przez Szulima, Franka czy Jaśka owczarka. Wygrywane przez nich dźwięki zniechęcały do pracy. Pewnego wieczoru, gdy Skrobek siadł przy chacie usłyszał budujące słowa pieśni mistrza Sarabandy. Poczuł moc tak wielką, że postanowił zająć się uprawą swej ziemi.
Modraczek i jego uczeń
I
Mistrzowi Sarabandzie zazdrościł Półpanek. Nazywał go włóczęgą. Poprosił Modraczka, by zdobył nuty mistrza. Ten otrzymał je od wędrowca, jednak oprócz nut w melodię trzeba było tchnąć ducha. Pod koniec maja żaba rozpoczęła próby śpiewu, jednak nic z tego nie wychodziło. Wszystkie stworzenia uciekały od okropnego skrzeku. Lilie wodne, które nie mogły się oddalić błagały „muzyków” o chwile spokoju dla ich nerwów. Natomiast trzciny i tataraki groziły im. Półpanek nie zważał na to i raz tak się nadął, że aż pękł.
II
Na polach pracowali kosiarze. Krężołek udał się, by posilić się kwaśnym mlekiem, gdy usłyszał krzyk o nieszczęściu żabiego muzyka. Wszyscy próbowali przywrócić go do życia. Drogą przechodziła stareńka zielarka, zbierająca do kosza zioła (dziewannę, macierzankę, rosiczkę, piołun, pokrzyk, głóg). Usłyszała lamenty Krasnoludków nad żabą i podeszła. Odkryła, że w Półpanku tli się jeszcze życie i poprosiła, by przyniesiono z jej chaty złotą igłę i jedwabną nić. Pietrzyk, na skrzydłach jaskółki poleciał na skraj świata i wnet przyniósł niezbędne narzędzia. Babuleńka opatrzyła żabę, jednak po przebudzeniu okazało się, że Półpanek stracił głos.
U królowej Tatry
I
Marysia wędrowała do królowej Tatry trzy doby. Pierwszego dnia szło przez pola i łąki, wiodła ją przychylna przyroda. Za nią biegł Podziomek. Drugiego dnia weszła w gęsty bór niczym kościół ogromny. Trzeciego dnia weszła w kraj gór i strumieni. Natura wiodła ją we właściwym celu.
II
Doszła w końcu na położony wśród chmur dwór królowej Tatry. Królowa była z jednej strony straszna i potężna, z drugiej dobra i litościwa. Orzeł użyczył dziewczynce jedno ze swych piór, by szło się jej lepiej. Wejść do zamku pomógł jej też promień słońca. Mgła przerzuciła przez strumyk srebrny most. Gdy zawahała się przed wejściem do komnaty pomógł jej Podziomek. Zapytana przez królową nie mogła wydusić słowa. W końcu wspomniała o swych gąskach i wybuchła płaczem. Królowa przywróciła je do życia i pokazała je na łące w Głodowej Wólce.
III
Marysia ocknęła się w nieznanej chacie. Zaraz dwóch jasnowłosych chłopców spytało, jak się czuję. Okazało się, że nieprzytomna znalazł ją w borze Skrobek i przyniósł do swej chaty. Chłopcy zaproponowali, by została z nimi. Gospodyni z Głodowej Wólki znalazła już na jej miejsce nową dziewuchę. Gęsi rzeczywiście powróciły. Gdy Marysia ponownie się obudziła, przywitał ją pies Gasio. Ludzie w Głodowej Wólce dziwili się powrotowi gęsi. Dziwił się także lis Sadełko. Pogroził ze złości chomikowi.
Sobótka
I
Skrobek odmienił się nie do poznania. Za zaoszczędzone, dzięki pracy w lesie pieniądze kupił narzędzia rolnicze. U Wojcieszka we wsi zamówił pług i bronę. Ręce rwały się mu do pracy.
II
Skrobek zaczął oczyszczać uroczysko pod przyszłe pole. Ludzie wołali, by odpoczął, on jednak wolał pracować. We wszystkim pomagały mu niewidoczne Krasnoludki. Po ośmiu dniach pole było oczyszczone. Nowy pług pobłogosławił król Błystek. Gdy Skrobek po całym dniu pracy wracał do chaty, z niechęcią myśląc o brudzie jaki w niej panuje, bardzo się zdziwił. Panował w niej porządek, a chłopcy byli czyści i uczesani. Przytulił chłop z miłością swoje dzieci i Marysię, która wysprzątała cały dom. Gospodarz przed kolacją umył się, a Wojtek i Kuba myśleli, że nadchodzi Wielkanoc.
III
W noc świętojańską Skrobek kończył orać swe pole. Towarzyszyło mu dwóch synów, którzy wsłuchiwali się w pieśń ziemi i lasu. Na miedzę wyszły Krasnoludki i zaczęły tańczyć w blasku księżyca i jaskrawych płomieniach buchających z chrustu. Kuba i Wojtek nie mogli się nadziwić, szczególnie widząc króla. Skrobek także słyszał tajemną muzykę. Zaczął martwić się, czym obsieje pole – wydał już wszystkie oszczędności. Zmartwiony wszedł do chaty, do której powróciła z wyprawy Marysia.
Sprawa Wiechetka
I
We wsi trwało młócenie zboża pod zasiewy. Jedynie Skrobek smucił się, bezczynny. Jednak Krasnoludki przyszły mu z pomocą i zbierały rozrzucane ziarna, konkurując z wróblami. Zbierały je pod korzeniem dębu i dbały, by dobrze schło. Pilnujący ziaren Słomiaczek dostrzegł, że go ubywa. Podobny stan stwierdziły inne Krasnoludki. Król nakazał złapać złodzieja i dał pieczęć oraz sygnet królewski. Nad ranem okazało się, że zboże znów zniknęło, mimo straży i opieczętowania wszystkich dróg do schowka. Król się strapił, jednak Pietrzyk powiedział, że złapie złodzieja. W zamian poprosił o nuty mistrza Sarabandy.
II
Nad ranem Pietrzyk odwiedził babuleńkę – zielarkę. W ubogiej chacie unosił się zapach ziół. Krasnal opowiedział jej o złodzieju, a babuleńka poradziła, by dosypali do ziaren pereł. Pietrzyk wykpił jej radę, jednak jej siła przekonała go. Uprosił u króla garść pereł. Zmieszał je z ziarnami i odprawił straże. W nocy zasnął, a nad ranem ujrzał drogę usypaną z pereł prowadzącą w stronę uroczyska do jamy. Po odkopaniu jej udało się odnaleźć zboże. W głębi jamy siedziała szczurza rodzina.
III
W Słowiczej Dolinie odbył się królewski sąd. Oskarżyciel Kocieoczko żądał dla złodzieja kary powieszenia. Szczur przedstawił się jako Wiechetek i przyznał, że ukradł zboże z głodu. Chciał zabezpieczyć się na nadchodzącą zimę. Jego słowa wzruszyły zebranych. Król jednak musiał być sprawiedliwy. Wydanie wyroku przerwał Pietrzyk. Wybłagał u króla łaskę i miłosierdzie zwyciężyło nad sprawiedliwością. Odtąd dzieci Wiechetka miały być karmione z królewskiego stołu.
IV
Marysia, patrząc na zapuszczony ogródek planowała jego zagospodarowanie. Tęskniła też za swymi gąskami. Pewnego dnia zobaczyła w zaroślach czerwony kapturek i zaczęła za nim biec. Zawędrowała aż do Głodowej Wólki. Z oddali patrzyła na swe gąski, Gasia i ulubioną górkę. Na łące odkryła martwe ciało chomika i lisa Sadełki. Na chomiku zemścił się złośliwy lis. Podczas szarpaniny obaj zostali ranni. Chomik dzielnie walczył z silniejszym rudzielcem. Marysia obiecała, że zabierze i pochowa go pod dębem, nieopodal chałupy Skrobka. Przypatrywało się jej dwoje Krasnoludków – Pietrzyk i Podziomek. Okazało się, że podstępem zwabili Marysię i podszepnęli jej gdzie pochować chomika.
V
Marysia zmierzała ku chacie, a dwoje Krasnali podążało za nią. Pietrzyk wygłupiał się. Pod dębem dziewczynka zaczęła kopać dół, gdy nagle motyka wpadła jej w dziurę. Wewnątrz odkryła zboże i pobiegła do chaty. Skrobek nie mógł uwierzyć w znalezisko. Wspólnie poszli zebrać pszenicę na siew.
Jałmużna Półpanka
I
Koszałek-Opałek po wydarzeniach z gąskami zamieszkał kątem u lisa Sadełki. Dziwiły go zwyczaje gospodarza, który wymykał się nocą i wracał nad ranem. Lis wyjaśnił mu, że cierpi, jest lunatykiem. Jego nerwy uspokajały dźwięki wydawane przez kury i gęsi. Jednak pewnego razu lis nie wracał przez cały dzień. Koszałek wybierał się na poszukiwania, gdy usłyszał czyjeś kroki. Usłyszał głos kowala, który dymem zaczął wykurzać właściciela nory. Krasnoludek nie mógł po omacku znaleźć drugiego wyjścia. W ostatniej chwili udało mu się znaleźć wyjście do lasu. Z omdlenia ocknął się nad ranem i przekonał się, że jego nowy kałamarz i pióra zostały zniszczone w rozkopanej norze. Uświadomił sobie, że pomagał przestępcy. Pod lasem zobaczył jego martwe ciało.
II
W jesiennym chłodzie przemierzał drogę Koszałek-Opałek. Ratowali go pastuszkowie, częstując pieczonymi kartoflami. W zamian opowiadał im niestworzone historie – o tym, jak był adiutantem, o owczarku, który był gościem na weselu jednego Krasnoludka.
III
W tym czasie Półpanek udał się na jesienny spacer. Po wypadku był jeszcze dwa razy bardziej dumny. Wystrojony, z góry patrzył na inne żaby. Po drodze spotkał wynędzniałego tułacza, którym był Koszałek-Opałek. Gdy Półpanek zobaczył srokę – plotkarę, postanowił wspomóc potrzebującego. Zamiast monety wsypał mu zasuszoną trawę. Ta przemieniła się w monety, które zniknęły z kieszeni dumnej żaby. Kronikarz zniknął.
Powrót Krasnoludków pod ziemię
I
Skrobek kończył jesienne zasiewy. W Słowiczej Dolinie było gwarno, bo król Błystek zwołał wiec. W białej szacie mówił o przemijających porach roku i ty, co dały Krasnoludkom. Wspomniał o zadbanej ziemi oraz uszczęśliwionej rodzinie Skrobka. Krasnoludki przypomniały sobie prawo, że gdy uderzy dzwon, muszą udać się pod ziemię. Król wspomniał zaginionego Koszałka-Opałka, a następnie pobłogosławił dolinie. Na dźwięk dzwonów Krasnoludki zaczęły znikać, aby ponownie powrócić na wiosnę.
II
Na ziemi pozostał jedynie zagubiony Koszałek-Opałek. Porzucił myśli o sławie i zrobił się cichy oraz pokorny. Od mistrza Sarabandy dowiedział się o losie swej drużyny. Koszałek pozostał na ziemi i opowiadał dzieciom historię o królu Błystku i Krasnoludkach, a także o Marysi sierotce. Pewnego razu, w bezsenną noc opowiedział ją także autorce.
strona: - 1 - - 2 -