Spis treści
- Krótkie streszczenie
- Streszczenie szczegółowe
O krasnoludkach i sierotce Marysi - streszczenie w pigułce
Baśń przekonuje, że Krasnoludki naprawdę istnieją. Podczas srogiej zimy król Krasnoludków Błystek przymarzał do tronu w swej podziemnej Kryształowej Grocie. Wysłał na powierzchnię nadworne kronikarza Koszałka-Opałka, by poszukał śladów nadchodzącej wiosny. Uczony nie poznał nadejścia ciepłej pory roku. We wsi oglądał mieszkańców szykujących się do wypłoszenia lisa, który podkradał im drób. Kronikarz wyolbrzymił to zdarzenie w swych księgach. Skusił go jałowcowy dym ogniska, przy którym posilali się pastuszkowie. Otrzymał poczęstunek, a w zamian opowiedział historię – skąd się wzięły Krasnoludki. W zamierzchłych czasach Lecha zwane były Bożętami i żyły w ludzkich chatach i za wyżywienie pomagały domownikom, jednak za czasów Piasta musiały opuścić ludzkie siedziby po przyjściu chrześcijaństwa – wypłoszył je dźwięk dzwonów.
Na swej drodze Koszałek-Opałek spotkał lisa Sadełkę. Zdradził mu, że jego pióro pochodzi od gęsi wypasanych przez Marysię sierotkę. Lis podszywał się pod wielkiego uczonego. Kronikarz nie dostrzegał wyraźnych oznak wiosny pochłonięty własnymi wyliczeniami. Potracony wylał atrament na księgę i połamał pióro. Tymczasem w Kryształowej Grocie Krasnoludkom kończyły się zapasy pożywienia. Najbardziej głodny był Podziomek, więc postanowił wyruszyć na ziemię. Niegdyś został podmieniony za ludzkie dziecko i przez długi czas żywił się kosztem wiejskiej gospodyni. Gdy ta odkryła podmianę mocno zbiła intruza. Po wyjściu na powierzchnię na bocianich skrzydłach Podziomek trafił ponownie do chaty gospodyni, na której niegdyś żerował i tylko cudem uniknął bliskiego spotkania z gniewną babą.
Obudził go dźwięk cygańskich drumli. Wkrótce dołączył do Koszałka-Opałka i miał występować na jarmarku jako małpka. Dzięki zaalarmowaniu ludzi przed kradzieżą Krasnoludkom udało się umknąć. Wrócili do kociołka pozostawionego przez Cygana. Wsparli datkiem ubogą kobietę. Gdy pojawił się Cygan zamienili się w wielkoludy, a człowiekowi kazali się zanieść do Groty. Przynieśli swym towarzyszom promyki wiosennego słońca. Król Błystek zarządził wymarsz spod ziemi. Do przewiezienia skarbów najął przejeżdżającego chłopa – Skarbka.
Poznajemy historię Marysi sierotki, którą po śmierci matki przepędzili z domu obcy ludzie i musiała wypasać gąski, by zarobić na kawałek chleba. Towarzyszył jej pies Gasio. Na jej stado siedmiu gąsek czaił się lis Sadełko. Tymczasem chłop Skrobek zaczął opowiadać o bardzo zamożnej wsi. Podziomek postanowił tam zostać, podobnie jak Koszałek-Opałek, który usłyszał gęganie zwiastujące gęsie pióra. Podziomek z rozpaczą stwierdził, że wieś jest biedna i nosi nazwę Głodowa Wólka. Namówiony podstępem Koszałek-Opałek odciągnął psa Gasia od stada gęsi, a w tym czasie lis Sadełko zadusił całe stado. Marysia była w rozpaczy. Słyszący jej płacz Podziomek poradził jej, by udała się do królowej Tatry.
Pozostałe Krasnoludki Skarbek zawiózł do swej ubogiej chaty w Słowiczej Dolinie, gdzie czekało na niego dwóch synów - Wojtek i Kuba. Król postanowił pozostać w tym urokliwym miejscu, gdzie nikt im nie przeszkadzał. Krasnoludki przygotowali dla niego komnatę. Nadwornym muzykiem został zarozumiały Półpanek – żaba. Skrzaty za gościnę odwdzięczały się dbałością o konia i wóz, król pomagał dzieciom gospodarza i myślał, jak nakłonić go do pracy na roli. Dopiero pieśń mistrza Sarabandy sprawiła, że poczuł chęć do pracy. Półpanek próbował dorównać mistrzowi, jednak podczas jednej z prób tak się nadął, że pękło mu gardło. Wskrzesić ofiarę pomogła babuleńka – zielarka, która zszyła gardło złotą igłą, którą z jej chatki położonej na skraju świata przyniósł Pietrzyk.
Marysia wędrując przez łąki i pola, bory, góry dotarła do zamku królowej Tatry. Ta ulitowała się nad sierotą i wskrzesiła gęsi. Dziewczynka obudziła się w chacie Skrobka, gdzie miała pozostać. Gospodarz tymczasem kupił pług i bronę. Zaczął oczyszczać uroczysko pod uprawne pole. Pomagały mu Krasnoludki. Porządkiem w chacie zajęła się Marysia wraz z chłopcami. W noc świętojańską odbyły się magiczne tańce Krasnoludków. Skrobek martwił się, że nie ma zboża na obsianie pola. Skrzaty zbierały pszenicę na zasiew i odkładały w jamie pod dębem. Okazało się, że ktoś wykrada zapasy. Pietrzyk, dzięki radzie zielarki, nakrył złodzieja, którym okazał się szczur Wiechetka. Kradł z głodu. Pietrzyk wstawił się za nim i nie został skazany na królewskim sądzie. Tęskniąca za gąskami Marysia trafiła na swoją łąkę, na której znalazła martwe ciało chomika i lisa Sadełki. Gdy chciała pochować ciało pod dębem odkryła zapas zboża na zasiew, który bardzo ucieszył Skarbka. Wszystko to zaplanowały Skrzaty.
Koszałek-Opałek mieszkał przez pewien czas u lisa Sadełki. Przepędził go stamtąd kowal, a kronikarz ponownie utracił pióro, kałamarz i księgę. Został tułaczem, żywiącym się przy pastuszych ogniskach. Pewnego razu spotkał Półpanka, który chciał dać mu oszukańczą jałmużnę, przez co stracił wszystkie swe pieniądze. W Słowiczej Dolinie nastała jesień, a król Błystek zarządził powrót pod ziemię. Na powierzchni pozostał jedynie zagubiony Koszałek-Opałek, który zajął się opowiadaniem dzieciom bajek o królu Błystku i Krasnoludkach, a także o Marysi sierotce.
O krasnoludkach i sierotce Marysi - streszczenie szczegółowe
Baśń rozpoczyna się wierszem, który zawiera przekonanie o istnieniu Krasnoludków. Dalsza część przekonuje o istnieniu małych istot w wielu miejscach w ludzkich siedzibach. Opowiada o śladach ich obecności, psotach i dobrych uczynkach. Pewność o ich obecności ma potwierdzić niania.
Jak nadworny kronikarz króla Błystka rozpoznawał wiosnę
I
Zima była tak sroga, że król Krasnoludków – Błystek przymarzł do tronu. Jego poddani robili wszystko, by zabezpieczyć się od zimna. Władca grzał się przy blasku skarbów, jednak wciąż było mu zimno. Postanowił wysłać na ziemię w poszukiwaniu oznak wiosny swych poddanych Żagiewka, Sikorka i Biedronkę, jednak wszyscy twierdzili, że do ocieplenia jeszcze daleko. Po dwóch tygodniach zaczął topnieć lód, a w komnacie pojawiła się wilgoć. Słychać było kichanie małych istot, które niektórzy brali za wiosenne grzmoty. Krasnoludki postanowiły, że na poszukiwanie wiosny pójdzie kronikarz Koszałek-Opałek.
II
Koszałek-Opałek szykował się do drogi. Wszyscy czule go żegnali, wzruszył się nawet król. Mozolnie gramolił się na wierzchołek groty. Posilił się i odpoczął w legowisku chomika. Na powierzchni nie poznał oznak wiosny, gdyż od młodości poświęcał się wyłącznie księgom. Jednak było mu raźno, więc podśpiewywał sobie. Z pogardą odwrócił wzrok od wróbli i ruszył w stronę wsi, w której tętniło życie. Przed kuźnią Koszałek zaczął przysłuchiwać się lamentom kobiet, które skarżyły się na zwierzę, który atakował we wsi drób. Krasnal zaczął notować w księdze, że na wioskę napadają Tatarzy. Kowal nawoływał do zaprzestania lamentów i zorganizował wyprawę pod las , aby odnaleźć norę lisa i wykurzyć go. Koszałek zapisał, że mieszkańcy wybierają się, by walczyć z potężnym chanem Tatarów, Lisem Wielkim. Tymczasem przez wieś przeszedł tłum kobiet i dzieci uzbrojony w broń przeciw lisowi. Co w specyficzny sposób utrwalił kronikarz i zamknął księgę.
Poczuł jałowcowy dym i dostrzegł palących ognisko pastuszków. Dzieci zdumiały się na jego widok, jednak nie bały się wiedząc, że Krasnoludki są dobre. Zaprosiły gościa do ognia, zaproponowały pieczone ziemniaki i poprosiły, by powiedział, skąd się wzięły na świecie Krasnoludki. Gdy jednak ziemniaki zaczęły pękać skrzat przeląkł się i umknął, zapisując potem, że dzieci w tej krainie są tak odważne, że wyjmują z ognia kartaczowe kule i jedzą je. Zapach jednak skusił Koszałka i skosztował ze smakiem kartofli.
III
Kronikarz po posileniu się wspomniał, że dawniej Krasnoludki zwane były Bożętami i mieszkały w ludzkich chatach. Było to za czasów założyciela Gniezna – Lecha w kraju zamieszkanym przez Lechitów zwanych Polanami. Wspomniał o swoim przodku, który niegdyś w gęstej puszczy złapany przez niedźwiedzia opowiadał mu bajki. Wspomniał o bożku Światowidzie i o Bożętach – Skrzatach, które pomagały gospodarzom w pracy w zamian za pożywienie. Pilnowały również dzieci, a na weselach przygrywały skoczne melodie.
IV
Koszałek kontynuował opowieść wspominając, że z czasem Lechici zaczęli się między sobą kłócić, jednak udało im się ponownie obrać jednego władcę. Wspomniał o napaści Niemców i Wandzie, co Niemca nie chciała i rzuciła się w nurty Wisły. Dzieci znały tę legendę. Następnie przyszły złe czasy, gdy krainą zaczął władać ród Popieli. Koszałek utrzymywał, że to myszy zjadły jednego z ich przedstawicieli, ale właśnie Bożęta przebrane w mysie futerka. Miało to miejsce w Mysiej Wieży nad jeziorem Gopło. Podczas opowieści Koszałek wciąż ćmił fajkę.
V
Dzieci bardzo chciały usłyszeć opowieść o Piaście. Historię tę jednemu ze skrzatów opowiedział stary dąb. Nadmienił o gospodarnym Piaście, jego żonie zwanej Rzepichą i ich synu Ziemowicie. Na postrzyżyny chłopca zawitali dwaj jaśni wędrowcy. Ich śpiew zmroził wszystkie, pomagające w uczcie Bożęta. Ich legenda głosiła, że gdy przyjdą z zachodu wędrowcy śpiewając o jednym Panu nieba i ziemi, będą musiały opuścić ludzkie siedziska. Gdy wyjrzały z kryjówki po kilku dniach, zobaczyły, że Piast jest królem i usługują mu rycerze. Choć dawni gospodarze wciąż dokarmiali Skrzaty, te, pozbawione mocy nie chciały korzystać z darów i bardo zmizerniały.
VI
Pastuszkowie dopytywali się, co stało się z Bożętami. Koszałek wyjaśnił, że zaczęto je zwać Ubożętami. Miały coraz gorszy byt i coraz bardziej zaczęły się kryć przed ludźmi. Ich rolę w opiece nad dziećmi sprawowały teraz anioły. A pewnego razu na dźwięk kościelnych dzwonów Ubożęta na zawsze pożegnać się musiały z ludzkimi siedzibami. Żyją w górach i lasach, gdzie nie dochodzi dźwięk dzwonów. Nieraz wciąż pomagają ludziom, jednak zobaczyć je mogą jedynie dzieci. Od swych czerwonych (krasnych) ubranek zaczęto je zwać Krasnoludkami. Opowieść Koszałka przerwało przybycie mieszkańców wsi powracających z nieudanego polowania na lisa. Koszałek wykorzystał zainteresowanie dzieci wrzawą i niezauważony czmychnął za bruzdę.
VII
Idąc przez leśną gęstwinę Koszałek-Opałek wpadł do nory lisa Sadełki. Sadełko pospiesznie schował ślady po zjedzeniu kapłona, godnie powitał krasnala przedstawiając się jako uczony pracujący nad rozwojem hodowli kur i gołębi na wsiach. Skrzat zdradził mu, że jego pióro pochodzi ze stada gęsi wypasanych przez sierotkę Marysię. Chytry lis wyznał, że jego powołaniem jest pomagać sierotom. Wspólnie opuścili norę. Rudzielec czmychnął w las, a Koszałek przysiadł, by odpocząć.
VIII
Drogą nieopodal Koszałka szedł drwal. Krasnoludek zastanawiał się, czy nie spytać go o wiosnę, jednak chłop wziął go za purchawkę i potrącił przechodząc stopą. Kronikarz zaczął szukać kuli, na której sprawdziłby drogę wiosny przemierzającej Ziemię. Napotkany jeż wolał uciec, niż użyczyć mu niesionego jabłka. Z bryłki wapna utoczył kulę i narysował na niej lądy i oceany. Nie zauważył pochłonięty pracą przejścia nieziemskiej dziewicy budzącej wszystko do życia. Była to wiosna. Z wyliczeń uczonego wynikało, że wiosna nie nadejdzie. Trzy bąki obrały sobie za cel jego łysinę. Gdy go uderzyły, wystraszony Koszałek uskoczył wylewając kałamarz z atramentem na swą księgę. Zmartwił się i znieruchomiał na długi czas. Pod jego stopą zakwitła pierwsza konwalia.
Wyprawa Podziomka
I
Tymczasem w Kryształowej Grocie Krasnoludkom kończyły się zapasy pożywienia, przez co dochodziło do awantur. Najbardziej narzekał Podziomek, który mieszkał niegdyś pod zapieckiem. Krasnoludki, jeśli trafiły do niedbałej gospodyni potrafiły wiele napsocić, a nawet podmienić ludzkie dziecko za swoje. Tak też trafił Podziomek do ludzkiej chaty, zamiast małego Jaśka, o którego matka w ogóle nie dbała. Wciąż domagał się jedzenia, a gospodyni znikało z garnków jadło. Najpierw podejrzewała kota, potem psa Kruczka, jednak okazało się, że to nie zwierzęta. Wstydziła się swego „nowego” Jaśka, bo wyglądał, jak „poczwarne straszydło”. Rok minął, a jedzenie wciąż znikało, zaś Podziomkowi rosła głowa.
II
Pewnego dnia baba nagotowała grochu z kapustą i skwarkami, jednak po wyjściu z domu schowała się za rogiem. Widziała Podziomka – odmieńca, jak dobrał się do jedzenia. Poszła po radę do sąsiadki. Stwierdziły, że, by przepędzić Krasnoludka, potrzebna jest boska opatrzność i silna rózga. Jęki bitego Podziomka usłyszała sąsiadka Kukulina, która niedaleko pracowała z córeczką Marysią. Prosiła kumę, by się opamiętała.. Krzyki usłyszały też Krasnoludki i ruszyły na ratunek. Obiecały gospodyni talary, jednak sąsiadka przestrzegła ją, by się nie godziła. Ta wyrzuciła skrzata na śmietnisko, gdzie odnalazła go Kukulina i czule się nim zajęła, jednak nie śmiała odbierać „dziecka” sąsiadce. Wieczorem Krasnoludki oddały Jaśka. Gdy wyrósł opowiadał o skarbach i dziwach, jakie w krainie Krasnali widział. Podziomek szybko wyzdrowiał. Był lubiany przez króla, jednak gdy chodziło o sprawę jedzenia był nieprzejednany. Także i teraz w chwili głodu wszczynał awantury, chcąc dostać dodatkową porcję. Ze złości postanowił iść na ziemię.
III
Gdy Podziomek znalazł się na powierzchni odczuwał na przemian chłód zimy i powiew wiosny. Pomóc w rozterce nie pomógł mu ani nietoperz, ani mgła, ani ślepia wilka. Poczuł przejmujący głód, jednak odnalazł jedynie wapienną kulę-Ziemię Koszałka-Opałka. Nad ranem obudziły go przelatujące bociany. Dosiadł jednego z nich. Z góry zobaczył chatę, w której niegdyś został wyrzucony na śmietnisko – okazało się, że to miejsce lądowania klekota. Wystraszył się Podziomek nie na żarty. Gospodyni w bocianim gnieździe dojrzała skrzata, wpadła w złość i sięgnęła po pogrzebacz. Wyciągnęła drabinę, by dopaść psotnika. Skoczył z dachu i szczęśliwie wylądował na kocie Mruczku, który właśnie uciekał ze zwędzoną kiełbasą. Puścił się jego sierści dopiero w pokrzywach i po pokrzepieniu się kiełbasą zasnął.
IV
Podziomka obudził dziwny dźwięk. Okazało się, że to Cygan grający na drumli przy gotującym się kociołku. Mężczyzna uczył sztuczek małą małpkę. Gdy Krasnoludek podszedł ujrzał, że szkolony jest Koszałek-Opałek. Cygan pojmał drugiego odmieńca – ucieszył się, że na jarmarku, dając przedstawienie, wiele zarobi. Na jarmarku panowała typowa wrzawa, a najwięcej ludzi zebrało się wokół Cygana, który pojmał Skrzaty. W tym czasie inni Cyganie okradali zaaferowany przedstawieniem ludzi. Zaalarmował ich Podziomek i dzięki zamieszaniu Krasnoludkom udało się umknąć.
V
Towarzysze powrócili na polanę, gdzie Podziomka porwał Cygan i pokrzepili się krupnikiem z kociołka. Podziomek zaczął grać na drumli, a wszystkie ptaki i rośliny wokół przy łączyły się do pieśni o wiośnie. W melodię wkradł się ton żałosny. Uboga kobieta zbierająca lebiodę śpiewała o swej biedzie. Podziomek przypomniał sobie, że śmieci spod ziemi zamieniały się na ziemi w pieniądze. Wytrzepał swe kieszenie, a kobieta wkrótce odnalazła „skarb” – srebrne monety i zaczęła dziękować Bogu. Przekonany o nadejściu wiosny Podziomek postanowił wracać do króla. Na drodze pojawił się wracający po kociołek Cygan. Koszałek chciał uciekać, jednak jego kompan postanowił dać niedawnemu oprawcy nauczkę. Pamiętał, że według ksiąg Koszałka Krasnoludki są tak naprawdę olbrzymami. Dzięki słowu „miłosierdzie” rzeczywiście z karłów stały się wielkie, jak sosny z boru. Nakazały Cyganowi zaniesienie się w pobliże Kryształowej Groty i przygotowania jadła. By nie miał kłopotu powróciły do normalnych rozmiarów. Po dwóch dniach byli u celu. By opasły Podziomek dostał się do wewnątrz nakazał Cyganowi usunięcie głazu. Krasnoludków pod ziemią przywitało słońce.
Król Błystek opuszcza Kryształową Grotę
I
Biedny chłop, furman Piotr Skrobek zobaczył przy swej drodze jaśniejący skarb. Gdy zobaczył przy nim Krasnoludki zląkł się i chciał uciekać, jednak skrzaty poprosiły go o pomoc i nie pytając o zgodę zaczęły ładować swe manatki na wóz. Na koniec z Groty wyszedł w blasku król Błystek i z trudem wgramolił się na wóz. Skrobek przypomniał sobie opowieści o Krasnoludkach – jeśli żyło się z nimi w zgodzie – niczego w gospodarstwie nie brakowało i można było liczyć na ich pomoc. Pamiętał, jak niegdyś w jego domu się powodziło, a gdy rządy przejął marnotrawny wuj, Krasnoludki opuściły chatę i zapanowała bieda. Gdy spytał, gdzie ma jechać Skrzaty odpowiadały wierszem. Chciał dostać zapłatę za transport, a król pouczył go, że bogactwo jest przekleństwem. Wyjaśnił, skąd się biorą bogactwa Krasnali i podkreślił wartość ziemi. Krasnoludki zaczęły dyskutować, dokąd jechać. Koszałek chciał być w pobliżu gęsi, Podziomek tam, gdzie jest dużo jadła. Król zdecydował, by to Skrobek podjął decyzję o tym, gdzie ich zawiezie. Chłop obiecał sobie, że Podziomek za swój nieumiarkowany apetyt trafi do Głodowej Wólki.
Podziomek spotyka sierotkę Marysię
I , II i III
W poetyckich słowach przedstawiona zostaje opowieść o chatce znajdującej się za Karpatami, za wieloma puszczami, która nosi nazwę „Boże Oko”. Nie wiadomo skąd powstała taka nazwa. W przyrodzie panuje smutek – umiera matka małej sierotki. Wcześniej opiekowała się córeczką, a teraz dziecko skazane jest na „wołania obcych ludzi”. Zamiast słodkiego chleba czeka ją przymieranie głodem, zamiast białych płócien – pasanie gęsi w szmatach. Matka zmarła, a mała Marysia ją opłakiwała. Obcy ludzie wypędzili ją z chaty, by wyruszyła w świat służyć ludziom za kawałek chleba.
IV
Gospodyni, u której Marysia pasła gąski, często pytała ją, dlaczego jest smutna. Dziewczynka wciąż tęskniła za swym domem. Ptaszki pytały ją, czego jej potrzeba, jednak ona wciąż mówiła o tęsknocie za „domową zagrodą”, „własnym płotem”, a jej jedynym pragnieniem było to, by przyśniła się jej mama. We śnie pragnęła do niej dołączyć, jednak zjawa mówiła, że jeszcze nie pora i namawiała do ciężkiej pracy, przy której zapomina się o zgryzotach. Nazywana była Marysią gęsiarką lub Marysią sierotką, a naprawdę była córeczkę zmarłej Kukuliny. Pasła gęsi pod lasem nieopodal ubogiej wsi Głodowa Wólka. We wsi głównym zajęciem dzieci było wypasanie gęsi. Było ich dużo, a gęganie rozlegało się na całą okolicę. Marysia swoje siedem gąsek pasła osobno, nie lubiła bawić się z innymi dziećmi, za to pięknie śpiewała. Jej ulubiona piosnka mówiła o sierotce. Od dawna przypatrywał się jej zły lis Sadełko i podchodził coraz bliżej gąsek. Na szczęście dziewczynce towarzyszył pies Gasio, którego chytrus bardzo nie lubił.
V
Chłop Skrobek zaproponował, by rozlokować Krasnoludki w różnych wsiach, by miały zapewnione jedzenie. Mijając Głodową Wólkę, skłamał i nazwał ją Sytną, zachwalając bogactwo jadła. Podziomek, gdy to usłyszał, postanowił w niej zostać. Wypadł z wozu, a hałas obudził wiejskie psy i gęsi. Dołączył do niego Koszałek poszukujący odpowiedniego pióra. Podziomek niechętny konkurencji przekonał go, by nie bratał się z chłopstwem i został w lesie, co spodobało się zadufanemu w sobie uczonemu. Wielkie rozczarowanie spotkało Podziomka, gdy wstąpił do najzamożniejszej chaty. Nie było niczego do jedzenia, a i w innych chatach panowała bieda. Nad ranem przeczytał nazwę wsi: „Głodowa Wólka” i zrozumiał, że został oszukany.
VI
Koszałek-Opałek wędrując przy lesie trafił do lisiej nory. Dawny znajomy lis Sadełko przywitał go z uszanowaniem. Krasnoludek poskarżył się na stratę księgi. Lis za drobną przysługę obiecał mu wiele nowych piór. Miał odciągnąć uwagę psa Gasia. Nastał ranek – wieś budziła się. Dzieci wypędzały gęsi na łąki. Uczyniła to także Marysia pasąca cztery białe gęsi i dwie siodłate. Pomagał jej czujny Gasio. Las i łany zbóż szumiały, jedynie chomik pracowicie szykował zapasy na zimę. Marysia nieraz śpiewała dla niego piosenki. Gasio tolerował chomika, traktując go pobłażliwie. Chomik dostrzegł pojawienie się lisa, jednak nie przestrzegł gęsiarki. Koszałek zgodnie z obietnicą odciągnął w las psa. Na to czekał Sadełko i rzucił się na gęsi. Dwie udusił od razu, a następne po chwili. Ostrzeżona krzykiem gęsi Marysie wbiegła na łąkę i widząc martwe ptaki padła na ziemię.
VII
Tymczasem Podziomek w Głodowej Wólce zmienił się nie do poznania. Przede wszystkim schudł. Głód nauczył go wyszukiwać jedzenie w najtrudniejszych miejscach, nawet na bagnach. Nagle usłyszał płacz dziecka. Podszedł do Marysi i spytał o powód rozpaczy. Ta początkowo się zlękła, jednak Podziomek uspokoił ją. Poznał w niej córkę Kukuliny, która niegdyś się nad nim litowała. Marysia wyjaśniła, że jej gospodyni wygnała ją, gdyż nie dopilnowała gąsek. Podziomek radził, jak jej pomóc. Wymyślił, że jedynie królowa Tatra może odmienić los. Marysia zgodziła się do niej iść.
Dobre czasy
I
Pozostałe Krasnoludki Skarbek wiózł w nieznane. Zastanawiali się, gdzie wypadnie im zamieszkać – na dworze królewskim, na dworze książęcym, a może u bogatego grafa lub szlachcica. Jednak chłop przekonał, że grafowie wymarli. Skrobek zajechawszy do swej ubogiej chaty nakazał Krasnoludkom wysiąść z wozu. Słońce wzeszło, a Skrzaty ujrzały cały ogrom biedy w obejściu, zastanawiały się, jak się tu wyżywią. Jednak król stwierdził „Błogosławiony zakątek, w którym mieszka ubóstwo i praca, albowiem nad nim stoją gwiazdy boże!”.
II
Po wejściu do chaty Krasnoludów poraziła wielkość biedy Skrobka. Załamywali ręce, nie śmiejąc głośno narzekać w obecności króla. Jedynie Pietrzyk, który niczym się nie przejmował przechodził przez jedyną izbę chaty, mówiąc, że to królewska komnata. Dwóch malców wziął za królewiczów. Okazało się, że to synowie Skrobka. Król nakazał rozpakowanie skarbów i Krasnoludki zajęły zakamarki domostwa. Gospodarz obudził Kubę i Wojtka. Mówił, że król to ich senne przewidzenie. Wysłał ich po chrust, zabraniając wspominania o królu.
III
Okolice chaty były urocze. Mimo biedy, Krasnoludki cieszyły się spokojem i wolnością. Nazwali nowe miejsce „Słowiczą Doliną”. Zaczęli urządzanie od budowy komnat dla króla, które urządzili w pniu spróchniałej wierzby. Król pod wieczór rozgościł się w nowym lokum i odpoczywał, wspominając długie lata swego panowania. Wokół chaty Skrzaty odnalazły wiele naturalnego pożywienia – jagody, grzyby, miód. Pietrzykowi z opuszczonej muszli udało się skonstruować piec. Poznali też zarozumiałego członka żabiej rodziny – Półpanka. Czasem przygrywał królowi na skrzypkach.
Koncert mistrza Sarabandy
I
Król Błystek myślał, jak się Skrobkowi za gościnę odwdzięczyć. Był to dobry chłop, jednak bieda go przygniotła. Miał kawałek pola jednak zaniedbany i nie miał narzędzi, by go oczyścić. Skrzaty najpierw zadbały o jego szkapę, a odmianie dziwili się ludzie. Naprawiły także jego wóz. Król pomagał Kubusiowi i Wojtusiowi w zbieraniu chrustu na opał. Wskazywał też miejsca, gdzie odnajdywali orzechy czy połacie jagód. Król zastanawiał się, jak przekonać Skrobka do pracy na polu i mamił go widokiem łanów zbóż. Skrobek walczył ze sobą, bo pole pełne plonów śniło mu się po nocach.
II
Pewnego razu do wsi przybył muzyk – mistrz Sarabanda. Jego muzyka nie umywała się do melodii granych przez Szulima, Franka czy Jaśka owczarka. Wygrywane przez nich dźwięki zniechęcały do pracy. Pewnego wieczoru, gdy Skrobek siadł przy chacie usłyszał budujące słowa pieśni mistrza Sarabandy. Poczuł moc tak wielką, że postanowił zająć się uprawą swej ziemi.
Modraczek i jego uczeń
I
Mistrzowi Sarabandzie zazdrościł Półpanek. Nazywał go włóczęgą. Poprosił Modraczka, by zdobył nuty mistrza. Ten otrzymał je od wędrowca, jednak oprócz nut w melodię trzeba było tchnąć ducha. Pod koniec maja żaba rozpoczęła próby śpiewu, jednak nic z tego nie wychodziło. Wszystkie stworzenia uciekały od okropnego skrzeku. Lilie wodne, które nie mogły się oddalić błagały „muzyków” o chwile spokoju dla ich nerwów. Natomiast trzciny i tataraki groziły im. Półpanek nie zważał na to i raz tak się nadął, że aż pękł.
II
Na polach pracowali kosiarze. Krężołek udał się, by posilić się kwaśnym mlekiem, gdy usłyszał krzyk o nieszczęściu żabiego muzyka. Wszyscy próbowali przywrócić go do życia. Drogą przechodziła stareńka zielarka, zbierająca do kosza zioła (dziewannę, macierzankę, rosiczkę, piołun, pokrzyk, głóg). Usłyszała lamenty Krasnoludków nad żabą i podeszła. Odkryła, że w Półpanku tli się jeszcze życie i poprosiła, by przyniesiono z jej chaty złotą igłę i jedwabną nić. Pietrzyk, na skrzydłach jaskółki poleciał na skraj świata i wnet przyniósł niezbędne narzędzia. Babuleńka opatrzyła żabę, jednak po przebudzeniu okazało się, że Półpanek stracił głos.
U królowej Tatry
I
Marysia wędrowała do królowej Tatry trzy doby. Pierwszego dnia szło przez pola i łąki, wiodła ją przychylna przyroda. Za nią biegł Podziomek. Drugiego dnia weszła w gęsty bór niczym kościół ogromny. Trzeciego dnia weszła w kraj gór i strumieni. Natura wiodła ją we właściwym celu.
II
Doszła w końcu na położony wśród chmur dwór królowej Tatry. Królowa była z jednej strony straszna i potężna, z drugiej dobra i litościwa. Orzeł użyczył dziewczynce jedno ze swych piór, by szło się jej lepiej. Wejść do zamku pomógł jej też promień słońca. Mgła przerzuciła przez strumyk srebrny most. Gdy zawahała się przed wejściem do komnaty pomógł jej Podziomek. Zapytana przez królową nie mogła wydusić słowa. W końcu wspomniała o swych gąskach i wybuchła płaczem. Królowa przywróciła je do życia i pokazała je na łące w Głodowej Wólce.
III
Marysia ocknęła się w nieznanej chacie. Zaraz dwóch jasnowłosych chłopców spytało, jak się czuję. Okazało się, że nieprzytomna znalazł ją w borze Skrobek i przyniósł do swej chaty. Chłopcy zaproponowali, by została z nimi. Gospodyni z Głodowej Wólki znalazła już na jej miejsce nową dziewuchę. Gęsi rzeczywiście powróciły. Gdy Marysia ponownie się obudziła, przywitał ją pies Gasio. Ludzie w Głodowej Wólce dziwili się powrotowi gęsi. Dziwił się także lis Sadełko. Pogroził ze złości chomikowi.
Sobótka
I
Skrobek odmienił się nie do poznania. Za zaoszczędzone, dzięki pracy w lesie pieniądze kupił narzędzia rolnicze. U Wojcieszka we wsi zamówił pług i bronę. Ręce rwały się mu do pracy.
II
Skrobek zaczął oczyszczać uroczysko pod przyszłe pole. Ludzie wołali, by odpoczął, on jednak wolał pracować. We wszystkim pomagały mu niewidoczne Krasnoludki. Po ośmiu dniach pole było oczyszczone. Nowy pług pobłogosławił król Błystek. Gdy Skrobek po całym dniu pracy wracał do chaty, z niechęcią myśląc o brudzie jaki w niej panuje, bardzo się zdziwił. Panował w niej porządek, a chłopcy byli czyści i uczesani. Przytulił chłop z miłością swoje dzieci i Marysię, która wysprzątała cały dom. Gospodarz przed kolacją umył się, a Wojtek i Kuba myśleli, że nadchodzi Wielkanoc.
III
W noc świętojańską Skrobek kończył orać swe pole. Towarzyszyło mu dwóch synów, którzy wsłuchiwali się w pieśń ziemi i lasu. Na miedzę wyszły Krasnoludki i zaczęły tańczyć w blasku księżyca i jaskrawych płomieniach buchających z chrustu. Kuba i Wojtek nie mogli się nadziwić, szczególnie widząc króla. Skrobek także słyszał tajemną muzykę. Zaczął martwić się, czym obsieje pole – wydał już wszystkie oszczędności. Zmartwiony wszedł do chaty, do której powróciła z wyprawy Marysia.
Sprawa Wiechetka
I
We wsi trwało młócenie zboża pod zasiewy. Jedynie Skrobek smucił się, bezczynny. Jednak Krasnoludki przyszły mu z pomocą i zbierały rozrzucane ziarna, konkurując z wróblami. Zbierały je pod korzeniem dębu i dbały, by dobrze schło. Pilnujący ziaren Słomiaczek dostrzegł, że go ubywa. Podobny stan stwierdziły inne Krasnoludki. Król nakazał złapać złodzieja i dał pieczęć oraz sygnet królewski. Nad ranem okazało się, że zboże znów zniknęło, mimo straży i opieczętowania wszystkich dróg do schowka. Król się strapił, jednak Pietrzyk powiedział, że złapie złodzieja. W zamian poprosił o nuty mistrza Sarabandy.
II
Nad ranem Pietrzyk odwiedził babuleńkę – zielarkę. W ubogiej chacie unosił się zapach ziół. Krasnal opowiedział jej o złodzieju, a babuleńka poradziła, by dosypali do ziaren pereł. Pietrzyk wykpił jej radę, jednak jej siła przekonała go. Uprosił u króla garść pereł. Zmieszał je z ziarnami i odprawił straże. W nocy zasnął, a nad ranem ujrzał drogę usypaną z pereł prowadzącą w stronę uroczyska do jamy. Po odkopaniu jej udało się odnaleźć zboże. W głębi jamy siedziała szczurza rodzina.
III
W Słowiczej Dolinie odbył się królewski sąd. Oskarżyciel Kocieoczko żądał dla złodzieja kary powieszenia. Szczur przedstawił się jako Wiechetek i przyznał, że ukradł zboże z głodu. Chciał zabezpieczyć się na nadchodzącą zimę. Jego słowa wzruszyły zebranych. Król jednak musiał być sprawiedliwy. Wydanie wyroku przerwał Pietrzyk. Wybłagał u króla łaskę i miłosierdzie zwyciężyło nad sprawiedliwością. Odtąd dzieci Wiechetka miały być karmione z królewskiego stołu.
IV
Marysia, patrząc na zapuszczony ogródek planowała jego zagospodarowanie. Tęskniła też za swymi gąskami. Pewnego dnia zobaczyła w zaroślach czerwony kapturek i zaczęła za nim biec. Zawędrowała aż do Głodowej Wólki. Z oddali patrzyła na swe gąski, Gasia i ulubioną górkę. Na łące odkryła martwe ciało chomika i lisa Sadełki. Na chomiku zemścił się złośliwy lis. Podczas szarpaniny obaj zostali ranni. Chomik dzielnie walczył z silniejszym rudzielcem. Marysia obiecała, że zabierze i pochowa go pod dębem, nieopodal chałupy Skrobka. Przypatrywało się jej dwoje Krasnoludków – Pietrzyk i Podziomek. Okazało się, że podstępem zwabili Marysię i podszepnęli jej gdzie pochować chomika.
V
Marysia zmierzała ku chacie, a dwoje Krasnali podążało za nią. Pietrzyk wygłupiał się. Pod dębem dziewczynka zaczęła kopać dół, gdy nagle motyka wpadła jej w dziurę. Wewnątrz odkryła zboże i pobiegła do chaty. Skrobek nie mógł uwierzyć w znalezisko. Wspólnie poszli zebrać pszenicę na siew.
Jałmużna Półpanka
I
Koszałek-Opałek po wydarzeniach z gąskami zamieszkał kątem u lisa Sadełki. Dziwiły go zwyczaje gospodarza, który wymykał się nocą i wracał nad ranem. Lis wyjaśnił mu, że cierpi, jest lunatykiem. Jego nerwy uspokajały dźwięki wydawane przez kury i gęsi. Jednak pewnego razu lis nie wracał przez cały dzień. Koszałek wybierał się na poszukiwania, gdy usłyszał czyjeś kroki. Usłyszał głos kowala, który dymem zaczął wykurzać właściciela nory. Krasnoludek nie mógł po omacku znaleźć drugiego wyjścia. W ostatniej chwili udało mu się znaleźć wyjście do lasu. Z omdlenia ocknął się nad ranem i przekonał się, że jego nowy kałamarz i pióra zostały zniszczone w rozkopanej norze. Uświadomił sobie, że pomagał przestępcy. Pod lasem zobaczył jego martwe ciało.
II
W jesiennym chłodzie przemierzał drogę Koszałek-Opałek. Ratowali go pastuszkowie, częstując pieczonymi kartoflami. W zamian opowiadał im niestworzone historie – o tym, jak był adiutantem, o owczarku, który był gościem na weselu jednego Krasnoludka.
III
W tym czasie Półpanek udał się na jesienny spacer. Po wypadku był jeszcze dwa razy bardziej dumny. Wystrojony, z góry patrzył na inne żaby. Po drodze spotkał wynędzniałego tułacza, którym był Koszałek-Opałek. Gdy Półpanek zobaczył srokę – plotkarę, postanowił wspomóc potrzebującego. Zamiast monety wsypał mu zasuszoną trawę. Ta przemieniła się w monety, które zniknęły z kieszeni dumnej żaby. Kronikarz zniknął.
Powrót Krasnoludków pod ziemię
I
Skrobek kończył jesienne zasiewy. W Słowiczej Dolinie było gwarno, bo król Błystek zwołał wiec. W białej szacie mówił o przemijających porach roku i ty, co dały Krasnoludkom. Wspomniał o zadbanej ziemi oraz uszczęśliwionej rodzinie Skrobka. Krasnoludki przypomniały sobie prawo, że gdy uderzy dzwon, muszą udać się pod ziemię. Król wspomniał zaginionego Koszałka-Opałka, a następnie pobłogosławił dolinie. Na dźwięk dzwonów Krasnoludki zaczęły znikać, aby ponownie powrócić na wiosnę.
II
Na ziemi pozostał jedynie zagubiony Koszałek-Opałek. Porzucił myśli o sławie i zrobił się cichy oraz pokorny. Od mistrza Sarabandy dowiedział się o losie swej drużyny. Koszałek pozostał na ziemi i opowiadał dzieciom historię o królu Błystku i Krasnoludkach, a także o Marysi sierotce. Pewnego razu, w bezsenną noc opowiedział ją także autorce.