Poświatowska przeniosła bohaterkę średniowiecznego podania do sali szpitalnej (na szpitalnym łóżku złota cień lub bardzo jasno jest w szpitalu nocą). W ostatnią noc życia Jasnowłosa Izolda leży na łóżku szpitalnym i powoli umiera, błądząc nieobecnym wzrokiem, błyszczącymi jak dwa ogniki, mokrymi od łez oczami po jasnej sali:
trzepotliwy oddech o ściany
tłucze się jak uwięziony ptak
W ostatnich chwilach swojego życia piękna, lecz blada kobieta o włosach zaplecionych w warkocz jest samotna i cierpiąca. Czuje, że nie dożyje poranka. Męczą ją ciągłe duszności, jej oddech jest szybki, głośny, drżący. Na szczęście po śmierci jej dusza powróci do ukochanego Tristana, któremu jest przeznaczona w imię nieziemskiego prawa.
Przedstawiając czytelnikowi obraz konającej Izoldy, Poświatowska odsłania siebie. To ona jest cierpiącą ukochaną Tristana. Wiersz jest swoistym rozrachunkiem – szczerym i pozbawionym kreacji - z latami spędzonymi w szpitalach, w których albo czekała na nową operację, albo przechodziła rekonwalescencję po właśnie odbytej, cierpiąc nie tylko z powodu bólu, lecz także z tęsknoty za rodziną, przyjaciółmi, ukochanym.
Pod względem budowy utwór należący do liryki pośredniej, opisowej (podmiot trzecioosobowy, nie ujawnia się, tylko opisuje) posiada cechy wiersza białego (pozbawiony jest znaków interpunkcyjnych). Jest podzielony na trzy czterowersowe strofy (budowa regularna) o rymach żeńskich okalających i przeplatanych, o równej liczbie sylab (w każdej zwrotce 38), nie ma tytułu (podaje się zatem pierwszy wers utworu). Poświatowska użyła ciekawych metafor (trzepotliwy oddech), przykuwających wzrok personifikacji (na spotkanie wybiega mu wiatr). Pełnią one funkcję obrazotwórczą.