„albo z nami, albo won z policji! Nie posiadałem innego zawodu!”Nie czuł się materiałem na bohatera, więc szedł na kompromis z władzą, którą też szanował: „Władza jest święta!” – powtarzał. Mimo to miał swoje zdanie na temat mechanizmów działania władzy hitlerowskiej. Ujawniał Moczarskiemu wszelkie szwindle i złościł się gdy Stroop opowiadał o przepychu w jakim żył jako dowódca SS. Konfrontował tę postawę z biednym ludem, który najbardziej na tej wojnie cierpiał. W czasie wojny pracował w kancelarii dowódcy Policji Bezpieczeństwa w Krakowie. Zawsze podkreślał: „nikogo nie zabiłem!” Jest wyczulony na samochwalstwo Stroopa i często go gasi. Drażniły go przywileje jakie mieli hitlerowscy dowódcy, wypomina Stroopowi, że jego córka była w szkole klasę wyżej niż powinna. Wywołało to konflikt w celi, który Moczarski skwitował zdaniem:
„Czego się nie robi dla kolonialnego gubernatora Karlovych Varów!”.Schielkego nie można raczej nazwać „typowym” Niemcem II wojny światowej. Nie ma w nim nienawiści i agresji skierowanej przeciwko innym ludziom. Nie rozumie jak można kogoś zabić. Robi to, co mu każe władza, ale on tym różni się od Stroopa, że nie wierzy w hitlerowską propagandę. Wyraźnie śmieje się z rasistowskich komunałów Stroopa. Demaskuje jego kłamstwa o działalności Selbstschutzu w Poznańskiem, mówiąc wyraźnie, że jego członkowie mordowali podstępnie przeciwników Hitlera. Uściśla wiele informacji podawanych przez generała.
Schielke był niemieckim patriotą i lojalistą, więc bronił działań III Rzeszy w zakresie ogólnej polityki tego państwa. Sprzeciwiał się natomiast ostro podporządkowaniu policji nakazom partii i „intrygującym gówniarzom z SA i SS”. Zdaniem Schilkego w komisariatach powinni rządzić zawodowi policjanci nie partyjniacy, a każdy policjant powinien kierować się prawem i moralnością. Jak twierdzi Schielke bonzowie partyjni zerwali więź ze społeczeństwem, która utrzymywała równowagę w państwie. Bez ogródek wspomina o kilogramach złota z getta, płynących na prywatne konta, o łapówkach, o rozdawnictwie oznaczeń i innych przywilejów. Jego realizm zderza się z teatralnymi i patetycznymi gestami Stroopa. Z trzeźwością podchodzi do (jego zdaniem) pseudo bohaterskich wyczynów hitlerowców jak np. śmierć Ottona Dehmke, który zginął ściągając flagi znad murów getta.
„Ja bym dla płótna białego, czerwonego i niebieskiego nie narażał żadnego człowieka”– mówi. Mimo iż sam jest Niemcem drażni go fałszowanie statystyk i zatajanie faktów dotyczących ofiar po stronie niemieckiej.
W przeciwieństwie do Stroopa Schielkego nie można nazwać” typowym Niemcem”. Wojnę traktuje jako zło konieczne. Nie popiera akcji hitlerowskich i kpi z polityki swych przywódców. Jest on przeciętnym człowiekiem, ale myślącym samodzielnie i nie dającym się ogłupić. Nie walczy z władzą, ale też nie usługuje jej ślepo, idzie na kompromis. Jest dowodem na to, że i wśród Niemców byli dobrzy ludzie.
Kazimierz Moczarski – autor książki, narrator, a zarazem jeden z bohaterów. Żołnierz AK oskarżony o szpiegostwo i osadzony w więzieniu mokotowskim. Wielokrotnie przesłuchiwany i torturowany. Jedną z tortur psychicznych jaką wobec niego zastosowano było osadzenie go w jednej celi ze śmiertelnym wrogiem, z hitlerowcem, który niszczył jego naród.
W swej relacji jest właściwie obiektywny, stara się być bezstronny, relacjonuje i porządkuje to co słyszy. Nawet w więzieniu odzywa się jego zmysł dziennikarski, wykorzystuje zaistniałą sytuację by dać świadectwo historii. Nie lubi Stroopa, co jest zrozumiałe, ale by jak najlepiej wykonać swe postanowienie tłumi to w sobie. Jednak w skrajnych sytuacjach Moczarki nie wytrzymuje i wybucha. Dochodzi do niewielkich spięć, lecz szybko stara się je łagodzić by nie zaostrzać atmosfery w celi. W aurze wrogości i napięcia ciężko byłoby wytrzymać te dziewięć miesięcy wspólnej kary.
Wytworzenie właściwej atmosfery do rozmówi zwierzeń nie było łatwe. Już na samym początku wyjaśnił Stroopowi, że nie jest kapusiem i nie będzie zeznawał na jego procesie. To uspokoiło Niemca i wzbudziło jego zaufanie. Poza tym Stroop nie wiedział, że Moczarki planuje wydanie wspomnień generała. Zdarzały się między współwięźniami ostre wymiany zdań na podłożu ideologicznym, dotyczące tematyki wolności, zasad moralnych w polityce, czy kwestii żydowskiej. Komentarze rozmówcy na temat Kościoła katolickiego jako zmowy żydowskiej skwitował jednym zdaniem
„Słuchałem cierpliwie nie przerywając. I przez chwilę zdawało mi się, że niczego w życiu nie znam, niczego nie wiem”.Nie zgadzał się ze Stropem gdy ten mówił o dyscyplinie partyjnej i braku litości w polityce.
Oprócz tych dyskusji więźniowie musieli wspólnie egzystować na niewielkiej powierzchni przez wiele miesięcy. Gdy było zimno tulili się do siebie, by się ogrzać, łączyli się w konspiracji przeciw strażnikom więziennym. Przeżywali wspólnie lęki przed przesłuchaniami i niepewną przyszłością.
Najbardziej dramatyczne rozmowy dotyczyły getta. Wielokrotnie Moczarski tracił panowanie nad sobą, gdy Strop opowiadał bzdury o przeprowadzanych akcjach. Gdy Strop otrzymał paczkę od córki z żywnością i nie podzielił się z towarzyszami niedoli, Schielke zemścił się źle mówiąc o jego córce.
„Tylko tę jedną przykrość osobistą wyrządziliśmy Stropowi podczas wspólnego pobytu w celi”- to zdanie Moczarskiego świetnie ilustruje poprawne stosunki panujące w celi.
Moczarki reaguje, czasem burzliwie, na wypowiedzi Stroopa, ale ich nie osądza. Mimo iż to niezwykle trudne w jego przypadku, bo przecież jest też ofiarą agresji Niemiec hitlerowskich, stara się zachować zimną krew i obiektywizm.
strona: - 1 - - 2 -