I
Narrator ostrzega czytelnika, że wkracza on w czas równoległy. Prowadzi pełną pytań refleksje o czasie i jego konsekwencjach dla narracji. Zastanawia się, co zrobić w opowiadaniu ze zdarzeniem, które nie ma swojego miejsca w czasie. Oznajmia, że istnieje czas dwutorowy, a w nim różnego rodzaju „ boczne odnogi czasu, trochę nielegalne co prawda i problematyczne”, ale w tym wypadku nie wolno być wybrednym.
II
Koniec zimy. Pokój narratora. „Na dywanie leżał ukośny, pałający czworobok, falując blaskiem, i nie mógł oderwać się od podłogi.” Ten widok urzekł chłopca do głębi, ale również wprowadził w dziwny stan. Krzyczał, prosił o pomoc: „Śpieszcie się, nabierajcie pełne wiadra tej obfitości, gromadźcie zapasy!”. Co chwile ktoś przychodził, by popatrzeć na niego przez uchylone drzwi. Nikt nie reagował. Józef usiadł wśród papierów i zaczął na nich rysować „rysunki świetliste, wyrastające jak pod obca ręką”. Większość z tych dziwnych dzieł zostało zabrane przez sąsiadów. Bohater miał coraz więcej wizji. „Przychodziły dziwne maszkary, twory-pytania, twory-propozycje, i musiałem krzyczeć i odpędzać je rękami.” Kiedy wizje znikły, Józef wrócił do rysowania. Gdy nadeszły święta wielkanocne, rodzice wyjechali, a on został w domu z Adelą, która dbała o to by miał co jeść. Bohater wciąż siedział na ziemi w swoim pokoju i ilekroć brał do ręki kredkę nowego koloru, tylekroć miał nową wizję:
„A gdy sięgałem po błękitną barwę – szedł ulicami przez wszystkie okna odblask kobaltowej wiosny, otwierały się, dźwięcząc, szyby, jedna za drugą, pełne błękitu i ognia niebieskiego, firanki wstawały jak na alarm, i przeciąg radosny i lekki szedł tym szpalerem wśród falujących muślinów i oleandrów na pustych balkonach [...]”
III
W same święta wielkanocne Józef zobaczył przez okno, jak Szloma, syn Tobiasza, wychodzi od fryzjera. Był to pierwszy dzień jego wolności po odsiadce w więzieniu. Mężczyzna kichną, płosząc wszystkie gołębie. Józef zaczepił Szlome, powiedział, że są na rynku sami, po czym zaprosił go do domu. Ten zapytawszy wcześniej, czy Adela jest w domu (nie było jej), przyjął zaproszenie.
IV
Józef pokazał Szlomie swoje rysunki, ten pełen zachwytu pochwalił je, zauważył, że przedstawiają one świat odnowiony. Wyznał, że gdyby świat nie był taki zużyty, to nie popełniłby tylu szaleństw. Józef na te słowa zdradził mu tajemnice rysunków. Wydawało mu się, że są one plagiatem, że za sprawą Autentyku zostały mu posunięte. Szloma początkowo zainteresował się tym, że chłopak posiada Autentyk, lecz zaraz rozproszył się widokiem pantofelków, sukni i korali Adeli, które Józef wyjął wraz z Autentykiem. Mężczyzna wygłosił jeszcze ostrzegawczą refleksję o kobiecych prowokacjach, porwał rzeczy Adeli i uciekł.