„Nędzne moje słowaPo tym pełnym godności, świadczącym o wysokiej mądrości wystąpieniu (jak stwierdza ojciec Henryka) wchodzi Mania i biskup Pandulf. Zaczyna się ceremonia aktu małżeńskiego, zakłóca ją jednak pijak. Kanclerz chce dać intruzowi na wódkę, by ten się wyniósł. Pijak odmawia, bo jak sam mówi „nijako mu się zrobiło”. Kanclerz wskazuje palcem na drzwi nakazując mu opuszczenie miejsca uroczystości. „Palec” staje się tematem dalszej dyskusji. Pijak zaczyna rozważać nadzwyczajność swojego chłopskiego palca „w sam raz do dłubania w nosie”. Król nie może wytrzymać tej sytuacji i wybucha gniewem tak przerażającym, że aż sam słabnie. Matka, dwór, ojciec i sam Henryk zwracają się do niego, licząc, że rozwiąże jakoś sytuację. Spełniając oczekiwania każe schować pijakowi palec, który stał się powodem niedyspozycji ojca. Dochodzi równocześnie do przekonania, że wszystko, co się właśnie dzieje jest bzdurą. Szantażuje uczestników tej sceny, że jeśli zanadto go zmęczą to on się obudzi i wszyscy znikną. Mimo wątpliwości, jakie go ogarniają, sam już nie wie bowiem, czy to sen, czy może jakieś rojenia wariata. Dochodzi do przekonania, że jego godność i mądrość są niezwyciężone i znów próbuje wyrzucić pijaka, ale ten – jak pisze Gombrowicz – staje się głęboko rozumny. Henryk postanawia więc z nim porozmawiać.
Ale one echem się odbijają
Od was i rosną
Waszą powagą – powaga nie tego
Kto mówi, a tego kto słucha…
Głupio mówię
Ale wy mądrze mnie słuchacie, i dlatego
Mądry się staje”
Odbywa się Five o’clock, lokaje przynoszą kawę i ciasteczka, następca tronu rozmawia z pijakiem, który teraz jest przez dwór postrzegany jako ambasador czy poseł. Henryk dowiaduje się od rozmówcy, że ten tylko udawał pijanego, by powiadomić go o spisku, jaki zawiązuje się przeciw królowi. Przekonuje go, by sam siebie uczynił królem i udzielił sobie ślubu. Zwraca się do Henryka ze słowami:
„Mądrzej ci powiem, jakiej to religii
Jestem wraz z tobą kapłanem. Między nami
Bóg nasz się rodzi i z nas
I kościół nasz nie z nieba, ale z ziemi
Religia nasza nie z góry, lecz z dołu
My sami Boga stwarzamy i stąd się poczyna
Msza ludzka, oddolna, poufna
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 -