Pani Małgorzata poczuła się urażona, że przyjaciółka nie zapytała jej o opinię na ten temat i zaczęła przestrzegać kobietę przed pochopną decyzją. Opowiadała zasłyszane historie o tym, że jakiś chłopiec z sierocińca podpalił dom swoich opiekunów, a inna dziewczynka wsypała strychninę do studni i wytruła rodzinę. Maryla jednak ze spokojem odpowiedziała, że postanowili adoptować chłopca i że największy wpływ na tę decyzję miał Mateusz. Pani Małgorzata opuściła Zielone Wzgórze, pragnąc jak najszybciej opowiedzieć znajomym o "szalonej" decyzji Cuthbertów. Tymczasem Mateusz dojechał na stację i dowiedział się, że zamiast chłopca czeka na niego mała, chuda i rudowłosa dziewczynka. Nie chcąc wyjaśniać niczego bez siostry, postanowił zabrać dziewczynkę do domu. Dziecko okazało się gadatliwe i wzbudziło sympatię mężczyzny. Równie zdziwiona była Maryla, kiedy ujrzała dziewczynkę zamiast spodziewanego chłopca, a jej zdumienie powiększyło się, kiedy brat poprosił ją, by zastanowiła się nad zatrzymaniem dziewczynki na Zielonym Wzgórzu. Ania Shirley, bo tak nazywała się rudowłosa dziewczynka, była zrozpaczona, kiedy dowiedziała się o pomyłce.
Maryla postanowiła wyjaśnić pomyłkę z panią Spencer, którą poprosili o przywiezienie chłopca z sierocińca. Razem z Anią udała się do niej, a dziewczynka w drodze do Białych Piasków opowiedziała smutną historię swojego jedenastoletniego życia, podczas którego obcy ludzie opiekowali się nią w zamian za pomoc w obowiązkach domowych, a tak naprawdę nikt jej nie chciał. U pani Spencer okazało się, że pani Blewett potrzebuje dziewczynki do pomocy, więc Ania nie musiałaby wracać do sierocińca. Jednak Maryla, która słyszała o tej kobiecie wiele złych rzeczy, postanowiła zabrać Anię do domu, by zastanowić się, co z nią począć. W końcu zgodziła się z bratem, że należy Anię zatrzymać na Zielonym Wzgórzu i podjęła się jej wychowania.