Gdy Olszowski zaproponował powrót do Paryża, Basia oświadczyła, że on powinien wrócić, a tymczasem ona z ojcem pojedzie do nadmorskiej, cichej miejscowości, aby przyzwyczaił się do nowego otoczenia. Swój wywód zakończyła słowami:
„będę tak długo patrzeć w jego nieruchome oczy, aż mnie ujrzą”.
Gdy Stanisław otrzymał zapewnienie Gastona o pomocy Basi w opiece nad ojcem, zmartwiony Olszowski w końcu podjął decyzję o powrocie do rodziny. Cały czas martwił go ogrom ciężaru, jaki ta młoda panna, w sumie jeszcze dziecko, na siebie wzięła.
Basia zamieszkała z ojcem w portowym miasteczku. Codziennie chodzili razem na spacery, tłumaczyła mu nazwy przedmiotów, uczyła go wszystkiego od podstaw.
Gdy pewnej nocy rozpoczęła się burza, ojciec dostał ataku paniki. Oparty plecami o ścianę, zakrył uszy i zaczął krzyczeć. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy córka go przytuliła i ułożyła do snu.
Nazajutrz przyjechał Gaston. Podał dawnemu kompanowi rękę na powitanie, a ten odwzajemnił gest. Mimo iż zrobił to machinalnie, nieobecny myślami, to jednak był to znak wyraźnej poprawy.
Basia udała się z ojcem na spacer nad morze. Gdy mówiła do niego, stał się cud:
„Nagle zwrócił twarz ku Basi i z niesłychanym natężeniem wpatruje się w nią i wpatruje. Potem ostrożnie, miękko, z wahaniem położył rękę na jej ręce. Wyłamuje jakieś słowo w skale, wygrzebuje je z krwawiącym trudem. Potem je wymawia: -Basia… to jest Basia…”.
13
Basia nie poddawała się w walce o odzyskanie przez ojca sprawności intelektualnej. Każdego dnia chodziła z ojcem nad morze, choć fizyczne wyczerpanie dawało się we znaki, bardzo schudła, jej twarz stała się zapadnięta. Otuchy dodawało jej obserwowanie codziennych zmagań ojca z samym sobą. Walczył z barierami, stworzonymi przez własny umysł. Pewnej nocy podszedł do śpiącej córki i zaczął gładzić jej twarz. Basia udawała, że śpi. Jej serce przepełniała radość.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 -