Na zebraniu w stodole zwierzęta nie siedziały już wszystkie razem. Na podwyższeniu siadali Napoleon, Squealer i Minimus - wieprzek, który miał talent do układania pieśni, otaczało ich półkole dziewięciu psów, a pozostałe świnie siedziały z tyłu. Reszta zwierząt zajmowała miejsca naprzeciw, wypełniając środek stodoły. Po odczytaniu rozkazów przez Napoleona i odśpiewaniu „Zwierząt Anglii” wszyscy się rozchodzili.
Trzeciej niedzieli po wygnaniu Snowballa Napoleon ogłosił, że wiatrak będzie jednak budowany. Nie podał on żadnych powodów zmiany decyzji, zapowiedział tylko, ze podjęcie tego dodatkowego zadania oznacza bardzo ciężką pracę, a nawet konieczność zmniejszeni racji żywnościowych. Powiedział, że specjalny komitet świń opracował dokładnie plany budowy wiatraka, i że powinno zająć to dwa lata.
Wieczorem Squealer tłumaczył w zaufaniu zwierzętom, ze Napoleon nigdy właściwie nie był przeciwnikiem budowy wiatraka, a tylko udawał, ze się temu sprzeciwia, żeby wyeliminować niebezpiecznego osobnika jakim był Snowball. Squealer powiedział, ze Napoleon popierał projekt od samego początku, a plany rysowane przez Snowballa zostały wykradzione z jego papierów. Wiatrak był więc faktycznie pomysłem Napoleona.
Rozdział VI
Przez cały kolejny rok zwierzęta harowały bez wytchnienia, jednak nie narzekały, bo wiedziały, że pracują dla siebie, a nie dla ludzi.
Wiosną i latem pracowały po sześćdziesiąt godzin tygodniowo, a pod koniec lata Napoleon powiedział, że trzeba będzie skasować również wypoczynek w niedzielne popołudnia. I choć powiedział że zajęcia będą oczywiście dobrowolne, to każde zwierzę, które się od niego uchyli, otrzyma tylko połowę racji żywnościowych. I tak z powodu budowy wiatraka nie obsiano wszystkich pól, plony nie były za dobre, spodziewano się więc, że nadchodząca zima będzie ciężka.
Przez całe lato zwierzęta wyciągały z kamieniołomu kamienie na budowę wiatraka, u schyłku lata gdy zebrano wystarczającą ilość kamieni i rozpoczęto budowę. Postępowała ona jednak ciężko, czasami wciągnięcie jednej bryły wapienia na górkę na której miał stanąć wiatrak zajmował cały dzień. Zwierzęta nie osiągnęłyby wiele, gdyby nie siła i zapał Boxera. On na wszystkie problemy miał jedno lekarstwo receptę – dwie maksymy, które wciąż sobie powtarzał: „Będę pracować jeszcze więcej” i „Napoleon ma zawsze rację”. Umówił się z kogutkiem, by budził go nie już pół godziny, lecz trzy kwadranse przed innymi zwierzętami, a w wolnych chwilach sam szedł do kamieniołomu i bez niczyjej pomocy wyciągał stamtąd wapienie potrzebne do budowy.
Mimo ciężkiej pracy nie działo się zwierzętom na folwarku tak źle, nie dostawały więcej pożywienia niż za czasów Jonesa, ale nie dostawały go też mniej, miały za to świadomość, że pracują dla siebie, a nie dla ludzi. Wiele prac, jak np. pielenie, zwierzęta wykonywały sprawniej i szybciej niż ludzie. Jednak u schyłku lata zaczęto przewidywać różne niedostatki na folwarku, jak brak oleju, gwoździ, sznura, żelaza na końskie podkowy, spodziewano się też zapotrzebowania na nasiona, nawozy sztuczne, narzędzia, a wreszcie na maszyny do wiatraka, a tego wszystkiego zwierzęta nie potrafiły same wyprodukować.
Pewnego niedzielnego popołudnia Napoleon ogłosił, że postanowił nawiązać kontakty handlowe z sąsiednimi gospodarstwami – nie dla zarobku, lecz po to, by zdobyć pewne towary, które są pilnie potrzebne. Postanowił sprzedać siano, trochę jęczmienia, a jeśli zajdzie taka potrzeba to również jaja. Zwierzęta po ogłoszenia tych postanowień poczuły się nieswojo.
„Nigdy nie zadawać się z ludźmi, nigdy nie zajmować się handlem, nigdy nie używać pieniędzy – czyż te postanowienia nie znalazły się wśród najwcześniejszych uchwał podjętych na pierwszym wiecu, zaraz po wygnaniu Jonesa?”Napoleon poinformował też zwierzęta, ze gotów jest wziąć na swoje barki kontakty z ludźmi i żadne zwierzę nie będzie się musiało z nimi stykać. W transakcjach między Folwarkiem a ludźmi pośredniczyć ma pan Whymper, prawnik z Willingdon.
Wieczorem Squealer przyszedł do zwierząt i zapewniał je, że żaden wniosek dotyczący zakazu zajmowania się handlem czy używania pieniędzy nigdy nie został uchwalony, czy też nawet zgłoszony. Przecież nie istniał żaden dowód na takie uchwały, nigdzie ich nie zapisano.
Pan Whymper przyjeżdżał na folwark w każdy poniedziałek. Był bardzo sprytnym człowiekiem, przeczuwał, że Folwark w pewnym momencie będzie potrzebował pośrednika, i że ten interes mu się opłaci. Ludzie z sąsiedztwa widząc, że zwierzętom zaczęło żyć się lepiej, pełni zawiści nienawidzili teraz zwierząt jak nigdy dotąd. Byli pewni, że zwierzęta nieudolnie postawią wiatrak i ten przy mocniejszym podmuchu wiatru zawali się lada dzień.
W tym czasie świnie nieoczekiwanie przeniosły się do domu Jonesa i zamieszkały tam na stałe i choć zwierzętom wydawało się, ze kiedyś wydano rozporządzenie, ze żadne zwierzę nie zajmie mieszkania Jonesa, Squealer po raz kolejny stwierdził, że są w błędzie, a także że świnie wykonują ciężką pracę umysłową i muszą mieć ku temu odpowiednie warunki. Zaczął on też tytułować Napoleona „przywódcą”.
Po kilku dniach okazało się, ze świnie nie tylko śpią w domu, ale również jadają w jadalni i sypiają w łóżkach. Clover zdawało się jednak, że przykazania tego zabraniały, zawołała więc Muriel, by ta przeczytała jej Czwarte Przykazanie. Muriel przeczytała to co zapisane było na ścianie stodoły:
„Żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku z prześcieradłami”.Choć Clover wydawało się, że wcześniej nie było żadnej mowy o prześcieradłach, Squealer rozwiał jej wątpliwości, mówiąc, ze zakaz dotyczył prześcieradeł, które są wynalazkiem człowieka, a nie łóżek, bo łóżkiem jest także wiązka słomy w boksie.
Kiedy po kilku dniach ogłoszono, że świnie będą wstawać kilka godzin później nie słyszano żadnych protestów.
Jesienią budowa wiatraka była na półmetku, ale zwierzęta były już zmęczone. Mimo to cieszyły się, widząc efekty swojej pracy. Boxer wstawał teraz w środku nocy i pracował samotnie przy świetle księżyca. Tylko stary Benjamin nie cieszył się wiatrakiem i wciąż powtarzał, ze osły mają długie życie.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -