Do pisarza podszedł doktor Hans Jürgen Gonsiorek, pytając, gdzie jest wychodek. Zbliżył się do nich Rysio. Niemiec wyjaśnił im, że jest kierownikiem delegacji na pertraktacje z rządem polskim w sprawie kupna województwa zielonogórskiego. Zza pobliskiego stołu wstał Edek Szmidt i przedstawił się jako ekspert polskiej komisji do spraw sprzedaży województwa zielonogórskiego. Rysio oznajmił, że wychodzi, lecz oparł się jedynie o marmurową kolumnę. Doktor Gonsiorek wyjaśnił, że reprezentuje nowe Niemcy. Edek nie uwierzył w jego słowa i rozkazał, by wszyscy upadli na kolana. Literat ze zgrozą powiedział, że filozof za chwilę zacznie się rozbierać.
Spośród tańczących par wyłonił się kucharz-pułkownik. Rozzłoszczony, nakazał, aby Edek zatańczył z niemieckim delegatem. Mężczyźni objęli się posłusznie i zaczęli podrygiwać w rytm muzyki. Nagle huknął wystrzał i Rysio pociągnął pisarza do pakamery, mówiąc, że jest za niego odpowiedzialny. Wrócili do lokalu i pisarz usiadł przy stoliku. Po chwili podniósł się, przekrzykując orkiestrę. Wołał, że Antychryst zstąpił na ziemię i jako mini-antychryst zamieszkał w każdym człowieku. Z rezygnacją stwierdził, że nikt go nie słucha. Wówczas pojawił się Edek Szmidt, mówiąc, że słuchał go. Przy barze dostrzegł Żorża. Wyznał docentowi, że poprzedniego dnia popił alkoholem pięć proszków nasennych, lecz nie mógł zasnąć. Teraz czekał na swój termin. Edek wyjaśnił mu, że Rysio żyje z małej książeczki, którą napisał w czasach, gdy był gorliwym synem partii, wznawianej dwa razy w roku.
Żorż zbliżył się do pisarza, mówiąc, że zabrakło mu kilku tysięcy do zapłacenia rachunku. Literat podał mu pieniądze. Młodzieniec zaśmiał się i odszedł do baru. Z szatni wyłonił się Gonsiorek, jęcząc, że chce jak najszybciej wrócić do hotelu. Do pisarza podszedł Rysio, przekonany, że brat szkalował go za plecami. Literat przypomniał sobie o Hubercie, ubolewając, że piją w chwili, kiedy znajomy umiera. Poczuł się jak sierota na obcej planecie. Spomiędzy stolików wyczołgał się Kolka Nachałow. Był zdecydowany podpalić restaurację, lecz Rysio uderzył go w czoło. Literat zaprotestował słabo i pomógł Kolce usadowić się na fotelu. Usiłował usprawiedliwić Rysia, tłumacząc, że powinni się z nimi trochę droczyć. Nieoczekiwanie zjawiła się Zosieńka, babcia klozetowa na praktyce, mówiąc, że ktoś chce się widzieć z pisarzem.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 -