Literat wrócił do pokoju i zasiadł w fotelu. Z oddali dochodziły dźwięki jakiejś muzyki. Pomyślał, że dobrze stało się, iż oddał płaszcz, ponieważ będzie mu lżej przeskoczyć na tamten świat. Zastanawiał się za jaką wolność wskoczy w ogień śmierci. Włączył telewizor, aby czymś zająć myśli. Transmitowano powitanie radzieckiego sekretarza, po chwili orkiestra odegrała „Międzynarodówkę”. Schował do kieszeni dowód osobisty i postanowił wyjść z domu. Schodząc po schodach, zajrzał do skrzynki na listy.
Na ulicy uderzył w niego zgiełk muzyki. Pod Pałacem Kultury stała estrada, na której tańczył zespół ludowy w krakowskich strojach. Z przyzwyczajenia stanął w kolejce do kiosku z gazetami, kupił paczkę papierosów. Brak gazet uznał za zły omen. Z kamienicy po drugiej stronie ulicy wyszedł mężczyzna, którego znał z widzenia. Był to dygnitarz, który z niewiadomych przyczyn nadal mieszkał w dawnym mieszkaniu. Spojrzeli na siebie, nie kłaniając się sobie. Po chwili dygnitarz wsiadł do czarnego mercedesa i odjechał. Literat był przekonany, że jego los został spleciony z losem polityka i dlatego śledził jego życie. Ruszył w stronę Nowego Świata, spoglądając na szereg czerwonych i biało-czerwonych flag. Nad tłumem ludzi wisiał gigantyczny transparent z napisem: „Niech żyje czterdziesta rocznica Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”. Jakiś rencista, z gazetą pod pachą, uśmiechnął się do niego porozumiewawczo. Uznał, że dodano kilka lat i na dowód podsunął mu gazetę. Pisarz chwycił czasopismo, prosząc, by mu je oddał. Przez chwilę szarpali między sobą „Trybunę Ludu”, aż gazeta rozerwała się na połowę. Staruszek zaczął krzyczeć, a literat szybko wmieszał się w tłum.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 - - 18 - - 19 - - 20 -