Któregoś dnia Marcin zabiera z sobą Krysię do centrum Londynu, aby pokazać dziewczynce, jak piękna i potężna jest Anglia, jego ojczyzna. Krysia, przerażona i zachwycona takimi zabytkami jak Parlament czy katedra Westminsterska, porównuje je z obrazem rodzinnego Łowicza, który zna z opowiadań ojca. Chcąc usprawiedliwić nieobecność tak wspaniałych zabytków na polskiej wsi mówi, iż każdy chwali swoje. Te słowa sprawiają, że Marcin zaczyna pojmować różnicę między krajem zamieszkanym a ojczyzną. Pomaga mu w tym definicja ojczyzny, którą słyszał niegdyś na lekcji w angielskiej szkole. Dochodzi do wniosku, że krajem, gdzie jego przodkowie zostawili ślad po sobie, nie jest Anglia, lecz Polska. Nie chce jednak wyznać tego Krysi, gdyż uważa, że ta go nie zrozumie. Dzieci kłócą się z tego powodu, po czym dziewczynka wysiadając z trolejbusu wpada na rowerzystę. Ponieważ koleżanka ze szkoły stłukła sobie kolano i rozdarła sukienkę Marcin zaprowadza ją do apteki, tam też zszywa sukienkę, a także przyznaje się, co wcześniej chciał zataić przed Krysią. Późnym wieczorem oboje wracają do domu Towarzystwa. Nauczycielka przyjmuje samowolne opuszczenie lekcji z uśmiechem. Marcin na poważnie zaczyna się zastanawiać, jak można kochać jednocześnie wszystko to, co go otacza.
Zważywszy na wciąż słabą znajomość języka polskiego Marcin zostaje wykluczony z udziału w jasełkach. Mimo tego z własnej woli zostaje na dodatkowych lekcjach śpiewu. Nauczycielka zauważa jego upór i konsekwencję i przydziela go do roli żołnierza w przedstawieniu, pomagając mu zrozumieć potrzebne piosenki i nauczyć się ich. Marcin ma swój udział także przy szyciu strojów. Przed świętami Bożego Narodzenia pyta się wychowawczyni, w jaki sposób ma sobie odpowiedzieć na pytanie: kim jest? Pani radzi mu w jeszcze niezrozumiały dla Marcina sposób:
Bądź dzielnym człowiekiem. To wystarczy, żebyś poznał, kim jesteś, kiedy będzie potrzeba.
Jasełka organizowane przez Towarzystwo Polskie sprowadzają tłumy Polaków, w tym i ojca Marcina. W przedstawieniu zawarto wiele elementów patriotycznych, m.in. hymn mariacki, liczne polskie kolędy i przyśpiewki. W finałowej scenie Marcin miał tańczyć z Krysią, aż do dźwięków wzywających do walki. Jednak, gdy chłopiec ukazuje się publiczności, zamiera zupełnie i dopiero krzyczące dzieci wyrywają go z chwilowego otępienia. Później Marcin ucieka z krzyżowego ognia pytań przybyłych pań i z płaczem zbiega do szatni. Tam wyrzuca nauczycielce, że nic po polsku nie rozumie, że uczy się polskości jak papuga, powtarzając bezwładnie obce wyrazy i zdania. Nie godzi się na to, aby brano go za Polaka, choć nim nie jest. Do domu, już uspokojony, wraca z ojcem, który śpiewa mu kołysankę.
Po jakimś czasie na lekcji geografii w angielskiej szkole nauczyciel wspomina o Polsce. Mówi, że kraj ten obecnie nie istnieje. Marcin, uderzony wzmianką o swej prawdziwej ojczyźnie wstaje z ławki – wreszcie pojmując sens rad wychowawczyni z Towarzystwa Polskiego - i ogłasza klasie i nauczycielowi, że jest Polakiem. Spotyka się to z uznaniem pedagoga i kolegów. Tak wielki akt odwagi wzbudza w chłopcu niewysłowioną miłość do „nowej” ojczyzny. Następnie Marcin z radością opowiada wszystkim o swym czynie w domu organizacji polonijnej. Wyraża także chęć powrotu do rodzinnego Strzałkowa. Najbardziej dziwi go to, że nauczycielka z domu Towarzystwa widziała wcześniej, że Marcin ma w sobie dość odwagi, aby odpowiedzieć sobie na dręczące go pytania.