Szkapę kochaliśmy niezmiernie. Jak tylko zapamiętam, na świecie zawsze był ojciec, matka i szkapa. Felka potem dopiero bociany przyniosły. Piotrusia takoż, ale szkapa należała do rzędu tych istot, które są zawsze. Są, bo są. Wyobrazić sobie po prostu nie mogłem ani jej początku, ani też jej końca. Szkapa należała do nas, a my do niej; ani my od niej, ani ona od nas nie mogła się odłączyć. Było to tak naturalnym, żem zgoła nie pojmował innego porządku rzeczy. Kogo by tam brakło w naszej gromadce, to by brakło, ale nigdy szkapy. Toć to była cała nasza uciecha.. Chłopcy byli niezwykle związani ze zwierzęciem, a ona z nimi (szczególnie upodobała sobie Piotrusia); karmili ją, oporządzali, bawili się z nią, byli z niej dumni. Ich wspólne zabawy sprawiały radość wszystkim mieszkańcom. Powiedzenie powiem szkapie było równoważne z powiem mamie. Sprzedaż szkapy równała się zatem „końcowi świata” Chłopcy rodzice płakali. Przez jakiś czas nikt nie wspominał o oddaniu szkapy. Chłopcy z jeszcze większą troską podchodzili do niej, spędzając w stajni całe dnie, przyglądając się każdemu jej ruchowi.
Z matką było coraz gorzej; kaszlała coraz ciężej, zasypiała w ciągu dnia, mimo ciepła na dworze chwilami miała dreszcze. Doktor robił ojcu wyrzuty, że w izbie jest zimno i wilgotno, że powinna mieć świeże mleko, mięso, czasem wino, że powinien bardziej dbać o kobietę, bo w takich warunkach będzie z nią coraz gorzej… Ojciec stał tylko ze spuszczoną głową. W końcu wziął srebrny pieniądz z Matką Boską, który nosił w szkaplerzu i polecił kupić za to mleko i węgiel. Następnego dnia do stajni przyszedł Łukasz Smolik – stary, wysoki, bogaty człowiek, dorożkarz z Pragi, chrzestny Piotrusia. Chłopcy nie mieli wątpliwości w jakim celu. Nie mylili się, zaczął się targ. Smolik wytykał, że szkapa jest chuda, ze szpatem, ślepa na jedno oko. Próbował dopatrzyć się jeszcze innych rzeczy , ale ojciec zapewnił go, że nie chce oszukać nabywcy i nie zamierza ukrywać żadnych chorób zwierzęcia. W końcu dobili targu. Pan Łukasz, kiedy zauważył stan Anulki, zaoferował, że „w razie najgorszego” przewiezie ją za darmo na cmentarz. Ojciec odpowiedział milczeniem. Po sprzedaży ukochanego zwierzęcia, chłopców ogarnął ogromny żal.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 -