Zając
Po zwycięstwie nad Babilonem Dariusz wyprawia się przeciw Scytom. Ich siedziby położone są wiele setek kilometrów od Persji, podróż więc musi trwać wiele miesięcy. Narrator sugeruje, że w czasach Dariusza wiedzę o świecie tworzono poprzez doświadczenie inności sąsiadów. Zastanawia się nad sposobem myślenia ówczesnego Wielkiego Władcy, który podbija kolejne plemiona, zachowując się jak metodyczny kolekcjoner. Pretekstem do napaści na Scytów jest fakt, iż przed wiekiem okupowali ziemie Medów (plemienia irańskiego). Scytowie to konfederacja rolniczych i pasterskich plemion zamieszkujących obszary Europy Wschodniej i azjatyckiego stepu. Mianem Scytów określano nieznane i budzące grozę ludy gotowe w każdej chwili do napaści.
Jak podaje Herodot, Dariusz wyrusza przeciw Scytom na czele siedemsettysięcznej armii. Pierwszy most buduje na Bosforze, kolejny na Dunaju. Scytowie zwołują królów sąsiednich plemion i namawiają ich do wspólnego uderzenia na napastników. Brak jednak jedności. Atakowani postanawiają więc przyjąć taktykę cofania się, wrogom pozostawiają zniszczoną trawę i zasypane źródła. Kobiety i dzieci wysyłają daleko na północ, gdzie chroni ich mróz i śnieg. Dariusz żąda od Scytów stanięcia do bitwy, ci jednak wciąż kluczą, używając podstępu, tłumaczą, że nie mają miast ani pól uprawnych, których mogliby bronić. Miłując wolność, sprzeciwiają się też poddaniu swego terenu Persji. Zaczynają atakować oddziały perskie szukające pożywienia. Armia Dariusza jest bezsilna.
Scytowie wysyłają do Persów dary: mysz, żabę, ptaka i strzały. Dariusz interpretuje to jako oznakę poddaństwa, zaś jeden z członów rady jako nakaz opuszczenia ziemi. Armia scytyjska staje naprzeciw potężnych wojsk perskich. W pewnym momencie między przeciwników wbiega zając, którego Scytowie zaczynają gonić. Władca Persji uznaje to za akt lekceważenia i pogardy co stanowi dla niego wielki cios. Zarządza odwrót i nocą opuszcza pole bitwy. Historycy są zgodni, że to właśnie Scytowie powstrzymali podbój Europy przez Persów.
Wśród umarłych królów i zapomnianych bogów
Aby kontynuować opowieść o Dariuszu narrator przenosi czytelnika z Konga (1960 rok) do Iranu (1979 rok). Wspomina o rewolucji islamskiej, na której czele stoi Ajatollah Chomeini. Powraca do postaci Dariusza, który mimo iż często zachowywał się jak bezwzględny zabójca był dobrym gospodarzem – dbał o pocztę, drogi, bił monety oraz wspierał handel. Buduje także wielkie miasto Persepolis (założone przez Dariusza I w 518 p.n.e.).
Dziennikarz przygląda się wydarzeniom w Teheranie, między innymi krwawo tłumionym przez Szacha demonstracjom. Na ich czele często idą młodzi męczennicy – martyrs. Po południu protestujący znikali z ulic, a miejskie życie wracało do normy. Autor, korzystając z ramadanu, postanawia zwiedzić starożytne Persepolis, dokąd udaje się klimatyzowanym autokarem. Po drodze czyta zapiski Herodota dotyczące Scytów. Zatrzymuje się w mieście ogrodów i dywanów – Szirazie. W drodze do Persepolis taksówką obserwuje na pustyni mistyczny wschód słońca. Moment czczony przez muzułmanów robi duże wrażenie także na „niewiernych”. Narrator wspomina o Aleksandrze Wielkim, który w roku 330 p.n.e. zajął irańską stolicę.
Do miasta prowadzą specjalne szerokie schody, obok których przy każdym stopniu widnieją podobizny podobnych do siebie lenników idących w górę, by złożyć hołd. Ze szczytu schodów rozciąga się widok na pustynię. Perspektywa jest dwoista – król z daleka widzi lenników jako ziarenka czy pyłki, oni zaś z daleka obserwują całe bogactwo Persepolis, dlatego rośnie w nich poczucie marności. Wymarłe miasto jest puste – brak tu przewodników czy handlarzy. Narrator zastanawia się nad losem budowniczych dawnej stolicy umarłych królów i zapomnianych bogów. Powraca do ogarniętego zamieszkami Teheranu, gdzie czyta zapiski Herodota o zwyczajach jednego z ludów Traków.
Honory dla głowy Histiajosa
Narrator powraca do momentu odwrotu króla Dariusza z kraju Scytów. Ci ostatni, lepiej znając teren, docierają przed nim do mostu na Dunaju i składają pilnującym go Jonom (ludowi podbitemu przez Persów) propozycję zburzenia przeprawy, co odcięło by Persom drogę powrotu. Na naradzie jońskich tyranów początkowo wszyscy zgodni są ze słowami Miltiadesa radzącego spalić most, jednak Histiajos z Miletu udowadnia, że upadek Dariusza sprawi, iż utracą oni dotychczasową władzę. Wojska perskie spokojnie przechodzą przez Dunaj – imperium zostaje ocalone, a Histiajos pozostaje jako doradca u boku Dariusza.
Na tronie w Milecie zasiada oddany mu zięć – Aristagoras. Wkrótce z teściem decydują się na wzniecenie buntu przeciw Persom. Znak do rewolty w potajemny sposób daje oddalony o Miletu o trzy miesiące Histiajos. Aristagoras szuka sprzymierzeńców – król Sparty odmawia pomocy, zaś Ateńczycy ofiarowują 20 statków. Dochodzi do powstania Jonów, które przez kolejne lata jest krwawo tłumione.
Reporter przytacza kilka scen z okresu jońskiego powstania. Wspomina o spaleniu perskiego miasta Sardes, zapowiedzi Dariusza zemsty na Ateńczykach, wysłaniu Histiajosa do Jonii w celu opanowania sytuacji, ucieczce Aristagorasa do Tracji, decyzji Histiajosa o wystąpieniu na czele Jonów przeciw Dariuszowi, odmowie poparcia dla niego i jego poszukiwaniu pomocy na licznych wyspach jońskich (m.in. na Lesbos), zdobyciu Miletu po sześciu latach przez Persów. Historia Histajosa kończy się tragicznie – zostaje pojmany przez Persów i wbity na pal, zaś jego zabalsamowana głowa zostaje odesłana do Dariusza. Ten, pamiętając o zasługach dawnego tyrana Miletu nad Dunajem, każe pochować jego szczątki z honorami.
U doktora Ranke
Dziennikarz powraca do wojny domowej w Kongu, na której był korespondentem. Otaczał go klimat wojennej grozy, niepewności i nieprzewidywalności. Władzę po ucieczce Belgów sprawowali pijani kongijscy żandarmi, zapanowała anarchia, zwyciężała nikczemność i bestialstwo. Autor w jednym z miasteczek – Lisali – spotyka dwóch silnie uzbrojonych żandarmów. Ich mundur uniemożliwia jakikolwiek normalny kontakt. Pamiętają wieki cierpień, jaki ich lud zaznał od białych ludzi. Jednak bohatera proszą jedynie o papierosa, choć często takie spotkania kończą się tragicznie.
Mieszkający od końca II wojny światowej w Lisali Austriak doktor Otto Ranke opatruje wielu skatowanych przez żandarmów zarówno białych jak i czarnych obywateli. Mówi, że żandarmi nie znają w okrucieństwie umiaru – gdy zabraknie innych – biją się między sobą. Prowadzi niewielki szpital. Nie uciekł wraz z Belgami, gdyż nie ma dokąd – zbliża się do osiemdziesiątki. Chroniący się u lekarza korespondent pogrąża się w bezsilności, nie ma łączności z krajem, nie może także opuścić Lisali (drogi są nieprzejezdne, inna komunikacja nie działa). Wokół rozciąga się nieprzebyta dżungla. Udaje się tam w towarzystwie dzieci, które doskonale znają prawa w niej rządzące.
Po uzyskaniu przez Kongo niepodległości w 1960 roku, wybuchu zamieszek, walk plemiennych, a potem wojny wszyscy mieszkańcy wydają się być uchodźcami. Z ognisk zapalnych uciekają głównie kobiety i dzieci. O wyborze trasy ich ucieczki stanowią stosunki międzyplemienne i świadomość kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Narratora zastanawia wielość afrykańskich plemion – sąsiadujące wioski mogą zamieszkiwać dwie odrębne grupy mające inne zwyczaje i innych bogów. Każde z plemion posługuje się także odrębnym językiem.
Autor powraca myślami do wizji świata Herodota, który starał się opisywać liczne, różniące się między sobą plemiona zamieszkujące znany ówcześnie świat.
Warsztat Greka
Po pewnym czasie reporterowi udaje się opuścić Lisali na zatłoczonym samochodzie. Wielu Kongijczyków stara się powrócić do domów z miejsc, gdzie zastała ich wojna. Poruszają się bez map, czasem nawet w przeciwnym kierunku niż znajduje się ich wioska. Można także spotkać wędrujące wspólnie całe klany i plemiona. Podkreśla, że w jego zawodzie przyjemność i fascynacja podróżą musi ustąpić przed nakazem więzi z centralą i przesyłania bieżących informacji.
Podczas podróży narrator obserwuje wszystko wokoło, poświęcając czasem chwilę na lekturę zapisków wcześniejszych podróżników, także Herodota. Zajmuje go pisarski warsztat Greka, antycznego reportażysty. Zastanawia się, jak przygotowywał się do pisania, jak zbierał materiały. Snuje przypuszczenie, iż Herodot lubił biesiady, na których przysłuchiwał się opowiadanym historiom. Miał także fenomenalną pamięć. Herodot starał się nie tylko słuchać opowiadających, ale patrzeć, jak opowiadają i jak się w takiej sytuacji zachowują. Świadomy kruchości ludzkiej pamięci, często opisując jakieś wydarzenie czyni zastrzeżenia (np. na ile wiemy, jak podają), a także tłumaczy się z braków, usprawiedliwia się. W miarę możliwości stara się wszystko sprawdzić, dotrzeć do źródeł, ustalić fakty. Greka wszystko dziwi, zachwyca lub przeraża. Czasem nie daje wiary swym rozmówcom. Natrąca się i szydzi z ignorancji swoich współczesnych.
Nim rozszarpią go psy i ptaki
Reporter wspomina swego kierowcę, Negusiego, który woził go w Etiopii. Powraca do tematu bezpośrednich kontaktów między ludźmi, które nie opierają się tylko na słowach, ale na gestach, wyrazie twarzy, ruchach ciała. Współczesne sposoby komunikacji pozbawione są tej warstwy. Zubożone są o pozasłowny język. Negusi komunikował się po angielsku dwoma słowami – problem oraz no problem. Narrator opowiada o zatrzymaniu samochodu w górach Goba, gdzie porządku pilnują skorumpowani wojskowi. Dzięki obserwacji mowy ciała Negusiego wie, co się wokół niego dzieje, wyczuwa na przykład zagrożenia. Najlepiej podróżuje się mu po ziemi Amharów, rodzinnych stronach kierowcy, ponieważ zna on każdy zakątek. Wyjazdy w głąb Etiopii są luksusem w porównaniu z żmudną, codzienną pracą reportera.
W Etiopii niepodzielnie rządzi cesarz. Brak jest opozycji, a grupy buntowników przebywają jedynie w niedostępnych partiach kraju.
Narratora nie stać, jak jego zachodnich kolegów dziennikarzy na tłumaczy, więc stara się chodzić i rozpytywać, „nizać informacje”. Dzięki temu czasem udaje mu się zdobyć unikatowe informacje. W czasie przedbożonarodzeniowym nastroje w Etiopii uspokajają się, dlatego można wybrać się sto-dwieście kilometrów poza miasto. „Wtajemniczeni” radzą odwiedzić miejscowość Arba Minch. Znajduje się tam Bekele Mole Hotel malowniczo położony pomiędzy dwoma jeziorami, z którego okien rozpościera się widok na pobliskie góry Amaro. Można tam poczuć się królem życia. Dziennikarz dla odpoczynku od codziennej dziennikarskiej bieganiny sięga po Herodota. Przenosi się z nim na granicę między Persją i Grecją, czyli do centrum ówczesnego świata.
Herodot w pierwszej części swego dzieła naszkicował obraz ówczesnego świata, by następnie skupić się na wydarzeniach rozgrywających się w jego centrum. Stary Dariusz planuje wielką wyprawę przeciw Grecji (pamiętając klęski w Sardes i pod Maratonem). W trakcie przygotowań umiera. Na tronie zasiada jego syn Kserkses. Najpierw pragnie uderzyć na zbuntowany Egipt, a następnie wyprawić się na Grecję.
Innego zdania jest jego kuzyn Mardonios, optujący za atakiem na Ateny. Władca Persji decyduje się najpierw ujarzmić Egipt, co mu się udaje. Następnie Kserkses zwołuje radę najznakomitszych Persów by uzgodnić przyszłe podboje. Perski król głosi: jeśli Grecy ugną się przed wojskami Kserksesa – cały świat będzie podbity przez Persję. Nikt nie sprzeciwia się woli władcy, swój sceptycyzm wyraża jedynie Artabanos stryj Kserksesa, przestrzegając przed skutkami wyprawy na odległe o trzy miesiące drogi od perskiej stolicy Ateny, nakazuje rozwagę i długi namysł. Kserkses jednak upiera się przy wojnie i rozwiązuje naradę. Niepokojony w nocy przez senną marę postanawia zmienić zdanie i na drugi dzień odwołuje wojenne plany. Jednak w kolejnych dniach zjawa pojawia się znów, żądając wręcz najazdu na Grecję. Gdy mara ukazała się również Artabanosowi decyzja o wyprawie przeciw Grecji zapada ponownie. Kserkses ma sen, z którego magowie wróżą, iż stanie się on panem całego świata.
Kserkses
Po powrocie do Addis Abebie narratora wciąż nurtuje moment podjęcia decyzji przez Kserksesa. Wnioskuje iż nikt, nawet Król Królów nie jest wolny od przeznaczenia. Człowiek, rodząc się, swój los ma wypisany raz na zawsze. Sprzeciwienie się mu przynosi karę. Warunkiem przetrwania jest pokora wobec przeznaczenia. Przeznaczenia nie mógł uniknąć Kserkses – pojawiająca się wciąż zjawa senna wymusiła na nim podjęcie decyzji o wojnie z Grecją. O Kserksesie wiemy niewiele – wstąpił na tron, mając trzydzieści dwa lata i pałał żądzą opanowania całego świata. Przez cztery lata buduje potężną armię złożoną z przedstawicieli wszystkich podbitych ludów. Problem stanowi zaopatrzenie kilkumilionowego wojska. Herodota fascynuje pochód wielkiej armii.
Podczas wyprawy Kserkses dowiaduje się, że huragan zniszczył mosty, które miały mu umożliwić przeprawę z Azji do Europy. Wpada w szał. Każe wymierzyć morzu trzysta batów, a budowniczym mostów uciąć głowy. Kserkses uspokaja się, a budowniczowie przerzucają nowe mosty. Cały czas jednak władcy towarzyszy poczucie niepewności, które zagłusza organizując przegląd wojska. Przez Trację, Tesalię i Macedonię dociera do Termopil, przesmyku otwierającego drogę do Aten.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -