Wódz śpiewa po niemiecku drapieżną, żałobną pieśń, która opowiada dzieje szczęśliwych wojowników i mieszkańców Chiavatty, aż do czasu przybycia zza mórz białych twarz. Biali pokonali Czarnych Wężów nie w walce, ale wymordowali ich w czasie snu. Opowiada o miejscu, w którym była Chiavatta, a teraz biali wznieśli w nim swoje murowane wigwamy. Pomordowani we śnie wołają o zemstę. W cyrku zapanowała śmiertelna cisza. Nawet dyrektor cyrku wydawał się zaniepokojony zachowaniem sachema. Później Indianin śpiewał o swoim losie jedynego ocalonego z rodu i o tym, że obiecał swoim przodkom zemstę na ich mordercach.
Widzowie zastanawiali się, jak sachem dokona zemsty. Nie wiedzieli, czy mają zostać na widowni, czy uciekać. Obawiali się, że trzymanym w rękach drągiem strąci żyrandol i zaleje płonącą naftą cały cyrk. Widzowie krzyknęli w przerażeniu. Ku zaskoczeniu zgromadzonych sachem znika i pojawia się po chwili z blaszaną miską. Prosi: co łaska dla ostatniego z Czarnych Wężów. Ludzie uspokajają się, kiedy okazuje się, że to wszystko było zaplanowanym elementem przedstawienia. Hojnie wrzucają datki. Mają serce i uważają, że w tym miejscu, w którym się znajdują nie wypada go nie wspomóc.
Po przedstawieniu sachem jadł knedle i pił piwo Pod Złotym Słońcem. Miał dużą popularność w Antylopie, szczególnie wśród kobiet.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -