Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl

Słoń - problematyka


Utwór ten porusza zagadnienia związane z życiem codziennym w PRL. Otóż widzimy dyrektora ZOO, który jest karierowiczem i zależy mu tylko i wyłącznie na awansie, a nie na zwierzętach. Poza nim jest jeszcze dwójka woźnych, którzy za wszelką cenę szukają sposobu na napompowanie „słonia”, byleby się przy tym za ciężko nie narobić. Widzimy także bezdusznego urzędnika, który wydaje zezwala na realizację absurdalnego pomysłu dyrektora. Jednak to, co w utworze wydaje się najważniejsze, to poszukiwanie za wszelką cenę prowizorycznych rozwiązań i iście „na łatwiznę”, tak typowe dla rzeczywistości Polski Ludowej.

Jak pisze Piotr Kuncewicz, autor pracy poświęconej prozaikom polskim:
Satyry Mrożka, czytane z perspektywy lat, sprawiają dość szczególne wrażenie. Z jednej strony, jeszcze po wielu latach od upadku socrealizmu Mrożek rozprawia się widmami tamtej epoki, z drugiej – właśnie te widma są tu zaskakująco żywotne, a on sam uważa się za racjonalistę, odrobinę jednak w owym zamierzchłym guście. To właśnie wczesne lata pięćdziesiąte ukształtowały go na bardzo długo i głębiej, niż sam pewnie sobie życzył.


Charakterystyka opowiadań Sławomira Mrożka


Opowiadania Mrożka charakteryzują się przede wszystkim groteskowością i karykaturalnością opisywanych wydarzeń lub zjawisk. Zbigniew Jarosiński charakteryzuje krótkie formy satyryczne autora Słonia:
Groteski jego miały czasem wymowę politycznej satyry, godzącej w świat doktrynerów, których pomysły, na siłę wprowadzane w życie, uzyskują tu postać absurdalnie odwrotną. Ale częściej były czystym żartem wyobraźni, poruszanej przez zmysł paradoksu: jakaś drobna sprzeczność logiczna, ambiwalencja pojęć tkwiąca w sprawach codzienności rozrastała się niespodziewanie i katastroficznie, wyzwalając utajone w świecie moce bezsensu i ludzkie bezinteresowne dziwactwa.


Tematyka, jaką posługiwał się Mrożek, była dość obszerna. Poczynając od obśmiewania absurdów życia codziennego wczesnego PRL-u, przez kondycję współczesnego człowieka, jego rozwój duchowy, do tematów stricte filozoficznych. Zbiór Słoń powstał jako parodia nowomowy, kłamliwej propagandy, stylu gazetowego i fikcyjnej walki światopoglądowej. Właśnie po publikacji tego tomiku opowiadań w życie weszło powiedzenie „Jak z Mrożka”, o którym Ewa Wiegandt, autorka tekstu »To tylko Edek«. O Tangu Sławomira Mrożka mówi, że
stanowi [ono] krytykę rzeczywistości i największy z możliwych, bo mimowolny, hołd złożony artyście, którego sztuka, nazywając absurdalność naszego życia, nas – widzów czy czytelników – z absurdu wyzwala. Artyzm pisarza, wywodzący się z żywiołu satyry i parodii, przez swój – jakże dydaktyczny – krytycyzm, apel do zdrowego rozsądku, postulat, by »nie dać się zwariować« (…).


Tematyka zbioru Wesele w Atomicach jest właściwie wciąż aktualna. Zaprezentowane w niej problemy społeczne i obyczajowe nie uległy dewaluacji. Większość z zawartych w nim opowiadań dotyczy zaniku komunikacji międzyludzkiej, alienacji, poddaniu się losowi, czy konieczności pogodzenia tradycji z nowoczesnością.

Inną, zupełnie formalną wydawałoby się, cechą mrożkowskich opowiadań jest ich lapidarność. Wszystkie z nich są krótkie i zwięzłe, lecz doskonale skonstruowane, a przez to przystępne.

Mrożkowska rzeczywistość


Świat z opowiadań Mrożka jest zniekształcony, odbieramy go zupełnie, jakby był przedstawiony w krzywym zwierciadle. W krótkich utworach spotykamy się z przeróżnymi absurdalnymi sytuacjami, które raczej nie mogłyby zajść w prawdziwym życiu. W opowiadaniu Lew widzimy lwa, który stanowczo odmawia pożarcia męczenników, w Na stacji widzimy pociąg, który ma tylko jednego pasażera, a w Sjeście napotykamy księdza, który został przyjęty do partii, w Słoniu dyrektor zastępuje prawdziwe zwierzę dmuchaną atrapą, a w Weselu w Atomicach wiejska bijatyka przeradza się w konflikt atomowy.

Opowiadania Mrożka cechują się niesłychaną obrazowością, która może pochodzić z faktu, iż ich autor jest również wybornym rysownikiem satyrycznym. Wydarzenia opisywane przez niego nie są jednak całkowicie nierealne (może z wyjątkiem Wesela w Atomicach), dzięki czemu wydają się jeszcze bardziej zabawne. Wizja ich prawdopodobieństwa służy jako czynnik ostrzegający. Przesłanie tych krótkich utworów najczęściej jest podobne: nie dopuśćmy, by taka sytuacja miała miejsce.

Wady piętnowane przez Mrożka w opowiadaniach


W opowiadaniach Mrożek wytyka wiele wad współczesnych mu Polaków. Zaczynając od Słonia, krytyce poddał karierowicza dyrektora. Ludzi jego pokroju zawsze było wielu, ale to w okresie PRL władze umożliwiły na szeroką skalę awans społeczny. Karierowicze gotowi byli na zrobienie wszystkiego, byle przypodobać się zwierzchnikowi, a dzięki temu zrobić „krok do przodu”.

W opowiadaniu dyrektor dał się poznać jako człowiek niekompetentny, który się nie nadawał do prowadzenia ZOO: Zwierzęta traktował tylko jako szczebel do wybicia się. Nie dbał także o należytą rolę swojej placówki w wychowaniu młodzieży. Żyrafa w jego ogrodzie miała krótką szyję, borsuk nie posiadał nawet swojej nory, świstaki, zobojętniałe na wszystko, świstały nadmiernie rzadko i jakby niechętnie. Jego absurdalny pomysł, by zamiast prawdziwego słonia, który jest wielkim ciężarem na barkach polskiego górnika i hutnika, zastąpić słoniem własnym, czyli sztucznym, spodobał się władzy, ponieważ umożliwiał zaoszczędzenie pokaźnej kwoty pieniędzy.

Z opowiadania dowiadujemy się również:
Widocznie memoriał trafił do rąk bezdusznego urzędnika, który biurokratycznie traktował swoje obowiązki i nie wniknął w istotę sprawy, ale kierując się tylko wytycznymi w zakresie obniżki kosztów własnych – zaakceptował ten plan.
Biurokratyczna machina PRL zatrudniała osoby niekompetentne i machinalnie traktujące swoje obowiązki. Najprawdopodobniej urzędnik przeczytawszy, że możliwe jest obniżenie kosztów obchodów rocznicy 22 lipca, automatycznie zgodził się na sztucznego słonia, być może nie czytając nawet całego podania.

Kolejną, typowo polską, wadą, jaką wytyka nam Mrożek w Słoniu jest lenistwo i cwaniactwo. Dwaj woźni, którym powierzono zadanie nadmuchania gumowego słonia, niechętnie przykładali się do tej pracy. Zbawieniem dla nich okazał się pomysł użycia zaworu z gazem, który jak się później okazało, spowodował, że słoń unosił się w powietrzu.

Mrożek napiętnuje również w Słoniu prawdziwą polską specjalność, czyli prowizorkę. Dyrektor proponując użycie sztucznego zamiennika nie miał pojęcia, że nadmuchanie go zajmie woźnym aż tyle czasu. Zlecając im wykonanie tej pracy na noc przed obchodami rocznicy i wizytą dzieci w ZOO, sam przyczynił się do tego, że sprawa zakończyła się tak, a nie inaczej.

W Weselu w Atomicach Mrożek skrytykował pogoń współczesnych ludzi za nowinkami technicznymi, przy jednoczesnym zaniedbywaniu sfery duchowej. Autor ukazał stereotypowych mieszkańców wsi ze wszelkimi przywarami, włącznie z zacofaniem mentalnym, z tą jednak różnicą, że zamiast tradycyjnych sprzętów wyposażył ich w bomby atomowe, odrzutowce, siłownie i laboratoria. Wykazał tym samym, że bez rozwoju duchowego, wszystko to wcale nie ulepsza naszego życia.

Szuler to krytyka bierności ludzkiej wobec jawnego zła. Mrożek usiłował pokazać, że wdawanie się w „grę” ze złem zawsze kończy się ludzką porażką. Mimo to, wciąż ulegamy „mrocznej stronie”, nie potrafimy oprzeć się jej hipnotycznej mocy. Fascynację złem Mrożek uważał za wielkie zagrożenie, a także problem filozoficzny. W Szulerze napiętnował też typowe postawy ludzi wobec nieuczciwości, oszustwu, jawnym przestępstwom. Ukazani w opowiadaniu mężczyźni nie przyjmowali do informacji, że mają do czynienia z szulerem, chcieli wierzyć, że to zwykły bluff cudzoziemca. Jeden z nich całkowicie odrzucił możliwość, że rywal będzie oszukiwał, chociaż ten przyznał się do tego zawczasu. Jednak chyba najbardziej krytycznie Mrożek odniósł się do postawy narratora, który ślepo postępował za Beyerem i Nowosądeckim, chociaż od początku wiedział, że nie mają żadnych szans z szulerem. Człowiek ten miał nawet możliwość przerwania gry, lecz postępując na złość kolegom ponownie rozdał karty. Jego postawa nie podobała się nawet samemu szulerowi, który po zakończeniu gry nie miał mu nawet nic do powiedzenia.

Opowiadanie to piętnuje również typową postawę utratę wiary w zwycięstwo w starciu ze złem. Beyer, który padł na kolana przed cudzoziemcem i błagał go, by powiedział, iż nie był szulerem, postąpił niegodnie. Pokazując swoją słabość ujawnił, że opuściła go wiara, że z szulerem, czyli ze złem, można wygrać.



Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Słoń - streszczenie