Wiersz Słonimskiego jest przykładem liryki bezpośredniej. Podmiot liryczny wypowiada się w pierwszej osobie, by jeszcze bardziej skrócić dystans z czytelnikiem i uwiarygodnić swoje wyznanie, o czym świadczą zakończenia czasowników: płynę; nie zobaczę; się urodziłem; jestem oraz zaimki osobowe: mnie (…) żegna; smutno mi; nade mną; przyjąć mnie nie chcą; mnie przeklina; nikt mnie; mego; moją; mnie pali; mam.
Występują w nim rymy żeńskie równoległe lub naprzemienne:
…płynę
…bezradnie,
…sine,
…żadne,
…morze -
…Boże!
Często pojawiają się metafory:
że się serce z piersi wyrywa bezradnie,
że mnie szelestem tkliwym żegna ciche morze,
że mnie przeklina język, w którym tworzę,
że mnie pali ten ogień namiętny.
Popularne są także epitety:
podróż daleka,
niebo ojczyzny,
szelest tkliwy,
ciche morze,
Dzikie łabędzie,
kraj ojczysty,
ogień namiętny,
żarliwa miłość.
Funkcję zespalającą tekst oraz wyliczającą wszystkie powody smutku pełni anafora „że”, pojawiająca się aż szesnaście razy w zaledwie dwudziestu czterech linijkach, czyniąc opisywane sytuacje bardziej plastycznymi. Każde „że” zapowiada odrębną scenę liryczną, np. powrót do ojczyzny z daleka (Że z podróży dalekiej do ojczyzny płynę), radość z tego powodu (I że się serce z piersi wyrywa bezradnie) połączona ze świadomością nadchodzącej tęsknoty za ukochanym morzem (że już gwiazd nie zobaczę, co błyszczą jak żadne, / że mnie szelestem tkliwym żegna ciche morze).
strona: - 1 - - 2 - - 3 -