I potrzaskane armaty
I gwery: wszystko stracone!..."Nie poddawał się mimo osłabienia i sytuacji z góry skazanej na klęskę. Jego odwaga, męstwo i patriotyzm wzbudzały respekt i szacunek wśród carskich żołnierzy. Nie chcąc, aby generał ginął tak marną śmiercią zaproponowali mu kapitulację. Jednak dla Sowińskiego najważniejszy był honor- był gotów bronić ojczyzny do ostatniej kropli krwi. Jedyna śmierć, jaką uznawał to śmierć w obronie ojczyzny:
"... Muszę zginąć.na okopach."Drewniana noga- symbol kalectwa- wcześniej była dla niego ciężarem, utrudniała mu poruszanie, powodowała liczne żarty i docinki ze strony młodzieży. Teraz zmusiła go do pozostania na posterunku i stawienia czoła śmierci. Wielu młodych żołnierzy uciekło z miejsca walki pozostawiając generała samego:
".Adiutanty me, fircyki,W tych słowach można zauważyć pogardę dla tchórzostwa, ucieczki z miejsca bitwy.
Że byli na zdrowych nogach
Toteż usłużyli sobie
W potrzebie tymi nogami."
Pomimo poświęcenia Sowiński nie uważa siebie z a świętego czy męczennika. Jest prawym Polakiem, patriotą, gotowym walczyć i oddać życie za swoją ojczyznę.
". Aż go jeden żołnierz staryGenerał ginie w obronie ojczyzny godną, bohaterską śmiercią.
Uderzył w pierś i przebił."
W utworze można odnaleźć motyw średniowiecznego rycerza. Sowiński jest "idealnym rycerzem". Nikt chyba nie podważy jego męstwa, odwagi, bohaterstwa. Jest wierny ojczyźnie i oddaje za nią życie. Ginie na polu walki- najgodniejszą śmiercią rycerza.
Walkę Sowińskiego porównałabym do bitwy w Wąwozie Termopile. Generał tak jak Spartanie wyznawał zasadę "z tarczą lub na tarczy", nie uznawał ucieczki ani kapitulacji. I tak jak wojskom Leonidasa przyszło mu zginąć.
Słowacki w utworach nawiązujących do powstania listopadowego krytykował jego przywódców za to, że przyczynili się do jego klęski. Zarzucał im nieumiejętność podejmowania decyzji, konserwatyzm i bierność. Przede wszystkim winił ich za poddanie Warszawy. Właśnie ich postaciom (tzn. Krukowieckiemu. Lelewelowi, Niemcewiczowi, Skrzyneckiemu., Czartoryskiemu i Chłopickiemu) przeciwstawił postawę generała Sowińskiego.
Sowiński w okopach Woli - Juliusz Słowacki
W starym kościółku na Woli
Został jenerał Sowiński,
Starzec o drewnianej nodze,
I wrogom się broni szpadą;
A wokoło leżą wodze
Batalionów i żołnierze,
I potrzaskane armaty,
I gwery: wszystko stracone!
Jenerał się poddać nie chce,
Ale się staruszek broni
Oparłszy się na ołtarzu,
Na białym bożym obrusie,
I tam łokieć położywszy,
Kędy zwykle mszały kładą,
Na lewej ołtarza stronie,
Gdzie ksiądz Ewangelią czyta.
I wpadają adiutanty,
Adiutanty Paszkiewicza,
I proszą go: "Jenerale,
Poddaj się... nie giń tak marnie".
Na kolana przed nim padli,
Jak ojca własnego proszą:
"Oddaj szpadę, Jenerale,
Marszałek sam przyjdzie po nią..."
"Nie poddam się wam, panowie -
Rzecze spokojnie staruszek -
Ani wam, ni marszałkowi
Szpady tej nie oddam w ręce,
Choćby sam car przyszedł po nią,
To stary - nie oddam szpady,
Lecz się szpadą bronić będę,
Póki serce we mnie bije.
"Choćby nie było na świecie
Jednego już nawet Polaka,
To ja jeszcze zginąć muszę
Za miłą moją ojczyznę,
I za ojców moich duszę
Muszę zginąć... na okopach,
Broniąc się do śmierci szpadą
Przeciwko wrogom ojczyzny,
"Aby miasto pamiętało
I mówiły polskie dziatki,
Które dziś w kołyskach leżą
I bomby grające słyszą,
Aby, mówię, owe dziatki
Wyrósłszy wspomniały sobie,
strona: - 1 - - 2 - - 3 -