Jeśli Józefa Czechowicza uważa się za poetę międzywojennego katastrofizmu, tak charakterystycznego dla poezji lat 30., to wiersz Żal z jego ostatniego tomu nuta człowiecza jest tego katastrofizmu szczególnym świadectwem. Utrwalone w nim obrazy można bowiem rozumieć w sposób konkretny: nie jako ogólne i niejasne wyobrażenie jakiejś katastrofy (tak często działo się w twórczości Drugiej Awangardy), lecz jako wizjonersko wyrażone przeczucie wojny – mroczną intuicję, która miała się wkrótce spełnić. Spełniło się także niebawem zapisane w wierszu przeczucie własnej śmierci i jej konkretnych okoliczności. Józef Czechowicz zginął w zakładzie fryzjerskim podczas bombardowania Lublina we wrześniu 1939 roku(T. Wójcik, Poeci polscy XX wieku. Biogramy. Wiersze. Komentarze, Warszawa 2000, s. 96).
Żal powstał pomiędzy zakończeniem I, a wybuchem II wojny światowej, dlatego przeraża tak bardzo wieszcza wizja Czechowicza: jego słowa o krematoriach, rzekach czerwonych od krwi, zabijaniu brata przez brata, zagładzie Żydów. Utwór został opublikowany w tomiku nuta człowiecza.
Chyba każdemu, kto przeczytał ten wiersz utkwi na długo pytanie retoryczne:
czy zdąży kręta rzeka z braterskiej krwi odrdzawieć
Widać w nim refleksję nad tym, czy nadejdą lata, gdy świat otrząśnie się po traumie II wojny światowej, czy ludzie podźwigną się z przeżytych klęsk.
Czechowicz nie otrzymał odpowiedzi na to pytanie. Tuż po jego ogłoszeniu, 9 września 1939 roku katastrofista lubelski zginął w zakładzie fryzjerskim podczas bombardowania miasta.
Wiersz Żal, jak sam tytuł mówi, traktuje o smutku, melancholii oraz niepokoju wywołanych przeczuciem nadchodzącej wojny.
Podmiot liryczny wyraża tęsknotę za czymś, co utracił, a czego już nie odzyska. Interpretacja zależy od czytelnika, ponieważ w wierszu nie odnajdziemy znaków interpunkcyjnych, to on musi postawić kropki i przecinki, dowolnie zmieniając przesłanie liryku.
W pierwszej strofie Czechowicz ukazuje bohatera utworu przypominającego wyglądem jakiegoś świętego ascetycznego męczennika, na przykład Jana, którego osadzono na wyspie Patmos w czasie prześladowań chrześcijan.:
głowę która siwieje a świeci jak świecznik
kiedy srebrne pasemka wiatrów przefruwają
niosę po dnach uliczek
jaskółki nadrzeczne
świergocą to mało idźże
(…)
Ostatnie słowo z powyższego fragmentu – idźże – sugeruje, że podmiot liryczny wyrusza w jakąś długą drogę lub nawołuje adresata wiersza to zrealizowania misji. Wędrówka może dotyczyć przemierzenia jakiejś odległości, lub – co bardziej prawdopodobne – dojścia do najgłębiej skrywanych tajemnic własnej duszy.
W drugiej zwrotce podmiot liryczny opowiada o tej podróży:
tak chodzić tak oglądać sceny sny festyny
roztrzaskane szybki synagog
płomień połyskujący grube statków liny
płomień miłości
nagość
Dwa razy pojawia się słowo płomień, co jeszcze bardziej podkreśla dynamizm, niepokój, poczucie nadchodzącego niebezpieczeństwa, panujące w wierszu. Nie pomagają następujące po sobie rzeczowniki sceny sny festyny, następujące po sobie i przypominające podczas głośnej lektury marsz czy skandowanie. Także przymiotnik roztrzaskane zwraca uwagę na nieprzewidywalność oraz grozę opisywanych sytuacji. Występuje on na oznaczenie szybek synagog - mamy tu bezpośrednie nawiązanie do kwestii antysemityzmu, gdy ludzie wskutek propagandy antyżydowskiej napadali na sklepiki czy prywatne mieszkania Żydów. To nawiązanie do nocy kryształowej, w czasie której hitlerowcy zniszczyli wiele witryn sklepów żydowskich.
Końcowe słowo nagość można zinterpretować dwojako. Po pierwsze - jako symbol pokoju. Wynika to z przeszłości. W czasach starożytnych na znak pokojowego nastawienia wędrowcy wchodzący do nowego miasteczka zdejmowali sandał. Z drugiej jednak strony nagość, w zestawieniu z płomieniem miłości, może być nawiązaniem do komór gazowych i krematoriów. Dlaczego? Ponieważ zaślepieni miłością do dyktatorskiego wodza hitlerowcy budowali takie miejsca zagłady i nie mieli skrupułów, by zamykać w nich nagich Żydów i doprowadzać do śmierci milionów niewinnych ludzi.
Trzecia i czwarta strofa – bardzo brutalne fragmenty wiersza – prezentują pełen obraz Apokalipsy, czyli wojny:
tak wysłuchiwać ryku głodnych ludów
a to jest inny głos niż ludzi głodnych płacz
zniża się wieczór świata tego
nozdrza wietrzą czerwony udój
z potopu gorącego
zapytamy się wzajem ktoś zacz
Ryk głodnych ludów jest skutkiem panującego zła, rozprzestrzeniającego się cierpienia oraz poczucia beznadziei. Może być odczytywany jako zwiastun bombardowania, albo głód zabijania, który budzi się w ludzkich sercach podczas zagrożenia. Może także być interpretowany jako głos ludzi głodnych, wystarczy tylko zmienić szyk oraz znaleźć synonim nacechowanego semantycznie ryku, przypominającego swym znaczeniem raczej odgłos zwierzęcia, aniżeli człowieka. Autor chciał pokazać tym zabiegiem, że podczas wojny człowiek ulegnie zezwierzęceniu, dehumanizacji, zatraci ludzkie odruchy, będzie kierował się całkiem innymi prawami, niż w czasie pokoju. Jak się niestety okazało, miał rację…wystarczy przeczytać obozowe wspomnienia Tadeusza Borowskiego.
Czechowicz postrzega wojnę w perspektywie końca świata, upatrując w niej przyczynę upadku cywilizacji oraz zaniku ludzkich odruchów. Pisze, że zniża się wieczór świata tego, zapowiadające jednocześnie koniec humanizmu i nastanie zwierzęcego ryku. Słowa nozdrza wietrzą czerwony udój zdają się portretować człowieka idącego a rzeź, niczym zwierzę. Podobną drogę do obozowych „rzezi”, czyli komór gazowych, opisał wspominany już Borowski. Czechowicz przewidział więc, co się stanie. Zdawał sobie sprawę, że wojenna rzeczywistość spowoduje, że matki wyrzekną się swoich dzieci w drodze do „łaźni”, a ludzie będą gotowi zabić za możliwość przejścia do innej kolejki.
Pod koniec czwartej zwrotki padają słowa o potopie: z potopu gorącego / zapytamy się wzajem ktoś zacz. Oznaczają porównanie ludzi idących na śmierć, ściśniętych w jednej kolejce, spoconych, przestraszonych do potopu – symbolu zagłady, a także charakteryzują wojnę jako czas zastanawiania się, kto w sąsiedztwie, rodzinie jest przyjacielem, a kto wrogiem.
Piąta zwrotka ujawnia podmiot liryczny. Czterokrotnie dosłownie pojawia się „ja” mówiące, a kilka razy zdradza swoją obecność poprzez użycie czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej:
rozmnożony cudownie na wszystkich nas
będę strzelał do siebie i marł wielokrotnie
ja gdym z pługiem do bruzdy przywarł
ja przy foliałach jurysta
zakrztuszony wołaniem gaz
ja śpiąca pośród jaskrów
i dziecko w żywej pochodni
i bombą trafiony w stallach
i powieszony podpalacz
ja czarny krzyżyk na listach
Ta strofa obnaża lęki podmiotu lirycznego. Zdaje sobie sprawę, że oto w nowej, wojennej rzeczywistości rozmnożony cudownie na wszystkich, czyli obecny jakąś cząstką swojej osobowości we wszystkich umierających (w człowieku zagazowywanym w komorze gazowej, w kobiecie śpiącej pośród kwiatów, w dziecku spalanym w piecach krematorium, w człowieku trafionym w ławach kościoła, w osobie, która została zabita przez oprawców i został po niej tylko czarny krzyż na listach, czyli ogólnie w każdym, kto jest czarnym krzyżykiem na listach), będzie strzelał do siebie i marł wielokrotnie, czyli będzie mordował ludzi, których kocha jak siebie. Stanie się maszyną. Wojna wymusi na nim tę konieczność, ponieważ kierują nią odwieczne prawa przeżycia.
Z drugiej strony te słowa mogą wskazywać na niebezpieczeństwo automatyzacji żołnierza, który będzie zabijał na oślep, nie zastanawiając się nad etycznymi i moralnymi konsekwencjami tych czynów, ani nawet nad ich wpływem na własną psychikę. Mimo iż będzie próbował zrzucić odpowiedzialność na warunki, usprawiedliwić fakt zabicia setek a nawet tysięcy ludzi walką o przeżycie, to i tak nie wiadomo, czy zdoła zagłuszyć poczucie winy i wyrzuty sumienia.
Dalej Czechowicz opisuje mordowanie ludzi w komorach gazowych: zakrztuszony wołaniem gaz. Ten wers przypomina sceny holocaustu, obozy koncentracyjne i dym unoszący się z krematoriów.
Ostatnia strofka jest cynicznym przemyśleniem na temat wojny. Różnica między poprzednimi częściami wiersza tkwi w ukazaniu wojny z perspektywy przeszłej, tak, jakby już była i pozostawiła po sobie żniwa huku i blasków, wypełniła rzeki czerwienią braterskiej krwi, zrównała kolumny stolic z ziemią:
o żniwa żniwa huku i blasków
czy zdąży kręta rzeka z braterskiej krwi odrdzdwiec
nim się kolumny stolic znów podźwigną nudę mną
Słowa: nadleci wtedy jaskółek zamieć / świśnie u głowy skrzydło poprzez ptasią ciemność / idźże idź dalej są przestrogą dla adresatów wiersza. Jeśli ludzkość nie wyniesie nauki z historii, to ona okrutnie ponownie zatoczy krąg i się powtórzy. Jaskółki symbolizujące samoloty jeszcze raz przyniosą zagładę.
Warto zwrócić uwagę na słowa idźże idź dalej, obecne zarówno w pierwszej, jak i ostatnim wersie. Zamykają one klamrą budowę wiersza, stanowią symbol koła historii, znak zamkniętego kręgu wydarzeń, z którego nie ma wyjścia, jeśli ludzie nie wyciągną wniosków.
Tytułowy Żal można interpretować jako smutek i po trochu rozczarowanie, że ludzie – doświadczeni traumą I wojny światowej, dopuszczą do wybuchu kolejnego konfliktu zbrojnego, tym razem największego w dziejach świata.