W poniedziałek spadł śnieg i koledzy ulepili po szkole bałwana przypominającego dyrektora. Tata spotkał w spożywcza ku kolegę ze studiów i zaprosił na obiad. Podczas posiłku odegrali sceną z kampanii napoleońskiej (kolega był historykiem). Skarbonka Miziołka była pełna – po rozbiciu okazało się, że jest w niej prawie 60 złotych. W piątek za oszczędności chłopak kupił rolki. W drodze do domu przewrócił się osiemnaście razy. Od 7 lutego trwały ferie zimowe. Miziołek wyjechał na zimowisko i mieszkał u państwa Pierogów w górach. Podczas drogi pociągiem szybko zaprzyjaźnił się z nowymi kolegami. Nie spodobał się mu jedynie wygadany chłopak, który chwalił się, ze ma wszystko najlepsze na świecie – nikt go nie polubił – został nazwany Wyszczekany. Podczas zimowiska Miziołek był na wycieczce w Zakopanem, gdzie zrobił sobie zdjęcie z misiem, który pachniał piwem. Za miejscem pobytu wczasowiczów był wyciąg, jednak mało kto umiał jeździć i często dochodziło do wypadków.
Powrót do szkoły był trudny. Papiszon się rozchorował na grypę. Klasa Pasibrzucha wygrała z klasą Miziołka siedemnaście do zera, za sprawą szantażu wyrośniętego ośmioklasisty. Korzystając z nieuwagi chorego taty Potwory okleiły jego komputer nalepkami z misiem Jogi. Rodzice Piromana odziedziczyli pianino i zapisali syna na naukę gry. Ich sąsiedzi cierpieli podczas prób. Mamiszon nie zmieścił się w suknię ze studniówki, dlatego ograniczył w diecie węglowodany. Szczupła ciocia Wisia zwróciła uwagę, że mężatki nie dbają o siebie i uśmiechnęła się do Papiszona. Po wyjściu „podstępnego Szkieletora” ograniczono tłuszcze i cukry. Mama od następnego dnia zaczęła też ostre ćwiczenia. Po czterech dniach nie było rezultatów odchudzania. Papiszon potajemnie zabierał dzieci na ciacha z kremem. Rodzina knuła, jak odwieść mamę od odchudzania, a tym samym zagłodzenia całej rodziny.
W szkole odbył się uroczysty apel z okazji Dnia Kobiet. Mamiszon zbojkotował to „szowinistyczne” święto. Mama zarządziła wiosenne Wielkie Porządki, które miały się odbyć po prywatce. Ustalanie listy gości było długie, ale zakończyło się sukcesem. Mama powtarzała kroki cza-czy i rumby. Zanim w sobotę pojawili się pierwsi goście dzieci zostały „spławione” do rodziców. W niedzielę rodzice byli wykończeni po zabawie. Nadszedł telegram od wujka Karola, że przylatuje z Sydney. Był dalekim kuzynem i nie mówił dobrze po polsku. Okazał się jaroszem, a Miziołkowi ofiarował bumerang. Na drugi dzień po skargach sąsiadów bumerang został bohaterowi odebrany. Wuj Karol dziwił się wszystkiemu – metrażowi mieszkania, Maluchowi, smakowi wody. W szkole odbył się dzień wagarowicza, a uczniowie byli przebrani (Miziołek za Różową Panterę, inni np. za Hot Doga czy Smurfa). Urwali się ze szkoły na koncert rockowy. W weekend przyjechała rodzina z Krościenka i zabrała wuja z Australii.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 -