a co wstydliwsze kochanki
przez wina dzikiego listek
całowali w same usta.
Ładnie! ginie wszechświat wszystek,
a tutaj, panie, rozpusta.
Bo również konkretne zdrożności
przerabiali obustronnie
i pili, kanalie, koniak,
i śpiewali,
i na gitarach brzdąkali:
"Evviva Bologna,
citta delle belle donne!"2
..........................................
Tu pauza bo konam z zazdrości.
Kiedy się działy dziwy te
szalone i nierozumne,
niesłychanie niesamowite,
cieśla Giovanni Lucco
bawił się swoją ciesiółką
i śpiewał, i ciosał trumnę:
śpiewał Giovanni: "Ciosaj,
trumno moja, się ciosaj;
położy się w tobie panna,
panna o złotych włosach".
A kiedy ukończył pracę,
w oliwie umaczał placek
i jadł pomału, pobożnie;
a potem , polityk stary,
na oczy wdział okulary
z premedytacją, ostrożnie,
aby nie pękło wlókienko,
zawiązując drucik z uszkiem;
i usta łącząc z cybuszkiem,
litery popychał ręką
do gadania niesprawne;
znudził się, zamknął warsztat
i mrucząc: - Koniec świata...
hm... to wcale... zabawne...
zasnął pod krzczkiem w odródku.
Śpij słodko Giovanni Lucco.
Ale w szpitalach nie spali
na sprężynowych łóżkach
i na miękkich poduszkach
chorzy.
Tylko krzyczeli, wołali,
kasłali i przeklinali:
- Gdzie są doktorzy?!
Gdzie są ręczniki, spluwaczki,
wykałaczki i posługaczki?!
Nam coraz gorzej!
A my nie chcemy umierać,
ale się pięknie ubierać,
wiązać zielone krawaty -
nie chcemy bandaży i waty!
P r o t e s t u j e m y!
I coraz ciszej wołali,
aż w nocy poumierali.
Na białej, szpitalnej sali
spokój panował niemy.
A wtedy przez mały otwór
wścibił się Astralny Potwór,
lekarstwa pomieszał i zjadł.
Tu kończy się wizja.
Na dole przed Akademią,
w małe zebrane kupki,
płakały nad biedną Ziemią,
rajcowały miejskie przekupki:
- Czy pani widzi?
- Nie widzę.
- Toć widać tam i tu:
- coś takie idzie
- niedobre.
- Szu szu!
- Szu szu!
- Toć widziałam, moja pani,
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 -