Jednak „Zielone gęsi” uważa się za największy sukces w twórczości groteskowej Gałczyńskiego. Kondensuje się w tym „najmniejszym teatrze” wiele ważnych elementów jego poetyki: dydaktyzm, zwrot do publiczności, humor, groteska, humanizm, makabryczny dowcip, ataki na inteligencję, wyśmiane konwencje literackie.
Teatrzyk w swym założeniu był przeznaczony dla szerokiej publiki, miał trafić do zbiorowości, dlatego też Gałczyński drukował go w „Przekroju”, a nie jakimś elitarnym piśmie dla literatów. Wiąże się to z dydaktycznym wymiarem tego cyklu. Marta Wyka widzi w „Zielonych Gęsiach” współczesną, udramatyzowaną kontynuację niektórych cech oświeceniowej bajki z morałem, który w wydaniu Gałczyńskiego brzmi na przykład tak:
„Nie rób ze siebie pawia,Mimo iż swą formą i typem wypowiedzi Teatrzyk przypomina teatr absurdu (np. w wydaniu Becketta), to jednak podobieństwo jest tylko powierzchniowe. Absurd Gałczyńskiego dotyczy jedynie niektórych przejawów życia, nie ma konsekwencji filozoficznych. Przeciwnie ujawniając postawę moralizatorską, poeta wskazuje na istnienie jakiegoś wzoru świata idealnego, który można osiągnąć poprzez likwidację zła istniejącego w życiu codziennym. Jest to przejaw swoistego optymizmu humanistycznego „mistrza Konstantego”.
szanuj mrówkę i kwita,
w tym właśnie sęk, jak mawiał
ojciec Piotr, karmelita”
Absurdalny humor „Zielonych gęsi” uzyskany został między innymi poprzez parodię konwencji teatralnych, wyśmianie patosu sceny. Sam tytuł cyklu wskazuje na literacki patronat „Zielonego Balonika” – legendarnego młodopolskiego kabaretu stworzonego przez Boy-Żeleńskiego. Operowanie absurdalnym humorem jednak nie likwiduje zdrowego rozsądku, wręcz przeciwnie zakłada go. Absurd parodiuje rzeczywistość (w przypadku „Zielonych gęsi” jest to parodia doprowadzona do niezwykle drastycznej formy), drażni zdrowy rozsądek.
Postaci występujące w Teatrzyku przypominają marionetki, kukiełki. Świat tego mini teatrzyku jest umowny, szkicowy, często przywołuje postaci z wielkiej literatury: Słowackiego, Mickiewicza, Hamleta, Paderewskiego, Dantego. Powracającym bohaterem jest Alojzy Gżegżółka, choć lepiej by było powiedzieć, że powtarza się jego nazwisko, bo rola nie zawsze jest ta sama. Inne postaci to Zielona gęś (która po tym, jak została pożarta przez siedem kotów, „na własną rękę zmartwychwstaje w następnym ‘Przekroju’”), prof. Baczyński, Hermenegilda Kociubińska, Osiołek Portifion, Piekielny Piotruś. Życiorysy „artystów NAJMNIEJSZEGO TEATRU ŚWIATA” można przeczytać w „Ośmiu dniach stworzenia”.
Z drugiej strony na poziomie języka Gałczyński operuje dosłownością, eksploatuje pierwotne znaczenia słów w związkach frazeologicznych, co jest doskonałym materiałem satyrycznym. Mechanizmy budowania komizmu są proste i stare jak świat, ale dzięki talentowi „mistrza Konstantego” nabrały nie tylko świeżości, ale i siły demaskatorskiej.
Niezwykle trafnie podsumował ten rozdział twórczości Gałczyńskiego Jan Błoński:
„’Zielona Gęś’ była oswojeniem absurdu, czyśćcem nihilizmu. [...]Zaczęła się od pokazania języka mieszczuchowi, skończyła się na walce z biurokratyzmem. I na atakach przeciw imperialistom. Więc – paradoksalnie – stała się szkoła politycznego doświadczenia poety.”