Piccolo-flet tak gwizdał jak kos,
mocne bebny biły, biły tak:
- Kosmos Kosmos ginie minie Kosmos
bujdą skończy się nieborrak!
A za wojskiem, zgarbiony,
dziobaty, zamyślony,
w okularach i z miotełką
szedł towarzysz Mydełko;
i miotełką z wikliny
czyścił ostatnie szyny,
i coś mruczał pod nosem,
jakieś tam słowa krztusił:
- Kosmos, panie, Kosmosem,
ale porządek być musi.
A nad tym czyściszyną,
a nad tymi szynami
gołąb skrzydła rozwinął
i poruszał skrzydłami.
A nad gołębiem księżyc
leciał, srebrząć kominy.
I tak szli, i ginęli:
gołąb, tamten i szyny...
Het, na krańcach Bolonii,
cień się tylko pochylał,
I do nich, i tylko do nich
uśmiechał się Pandafiland;
i nader iddyliczny
stał się i zaczął marzyć:
- Mój Bożę, jaki śliczny
proletariacki pejzażyk.
Tego samego zdania
byli bolońscy poeci:
Przecież to niesłychane!
tramwajarz, no i śmieci.
Zaraz wiersze pisali
deklamowali słodko:
- Choć źle ze światem,
proletariatem
pobawmy się jak grzechotką.
A bawcie się, bawcie dzieci.
A tymczasem już grzmiało,
a tymczasem błyskało
i coś się niedobrego
w ogóle gotowało
Nie pomogły przekleństwa,
i różne "porca madonna"4;
Nadszedł kres bezeceństwa:
Świat konał.
Na bolońskich ulicach
kołysało się mrowie.
Zbierali się, radzili
jak by temu zapobiec.
Próżna rada! nie wskórasz
w dzień ostatniej zagłady:
Przewracały się biura,
teatry, kolumnady,
sklepy, cyrki, świątynie
i różne ubikacje,
słonie w Zoo i stacje
nawet obrazy w kinie.
A u Giovanni Lucco,
który zasnął, jak wiecie,
przewrócił się gołębnik
i gołąb zeń wyleciał;
ten sam gołąb anielski,
który z tym tramwajarzem,
gdy Pandafil diabelski
patrzył w okno i marzył.
Ale kiedy bieg planet
stał się krzywolinijny,
uradzono nad ranem
pochód protestacyjny:
Wszyscy w nim udział wzięli:
mniejsi, więksi i mali,
czarni, żółci i biali,
parlamentarni mowce,
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 -