Poeta, który słynął ze swoich barokowych inspiracji wykorzystał stary motyw zestawienia śmierci z miłością. W świetny sposób udało mu się wykazać podobieństwa łączące te wydawałoby się skrajne zjawiska.
Podmiot liryczny zaczął od wskazania, że zarówno Zakochani, jak i umarli, żyją w świecie o przyciemnionym świetle. Ciemność trumny została tu więc przyrównana do ciemności sypialni kochanków, z której ci nie wychodzą niekiedy całymi dniami. Wspomniane przez poetę sześć desek może posłużyć nieboszczykowi za trumnę, natomiast Zakochani mogą zbić z nich łóżko. Grochowiak wskazał więc, że łączą ich te same, skromne, potrzeby do osiągnięcia pełni szczęścia.
W drugiej strofie podmiot liryczny zestawił miłość erotyczną i śmierć, jako obszary niedostępne dzieciom, od których dorośli zawsze starają się ich chronić. Wspomniał też o atmosferze panującej wokół Zakochanych i umarłych, czyli bojaźń przy jednoczesnej sympatii reszty otoczenia. Ludzie zazwyczaj kochają i opłakują swoich zmarłych, ale wolą nie przebywać w pobliżu ich zwłok. Podobnie jest z parą kochanków, którzy nie życzą sobie, by do ich Pokoju z miłością wtargnął ktoś trzeci i niepożądany.
Ostatnie strofa stanowi porównanie strojów osób zmarłych i Zakochanych. Suknie te łączy to, że szybko można je zdjąć. Kochanka musi być w stanie zrzucić z siebie strój, zanim zatrzasną się drzwi sypialni, aby rzucić się w objęcia partnera naga. Z martwych ubrania można zedrzeć przed ich pochowaniem, a nawet jeśli tego się nie zrobi, to proces rozkładu prędzej czy później sam tego dokona.
Grochowiak w dość groteskowy i właściwy sobie, turpistyczny, sposób wskazał, że umarli i Zakochani nie stanowią części świata żywych. Skazują siebie na odosobnienie, zamykają się w ciemnych pomieszczeniach, są posępni w radości, mogą wywołać zgorszenie u dzieci, otacza ich aura bojaźni. Zarówno potrzeby i zasługi obydwu tak naprawdę nie istnieją. Ludzi ci są, można tak powiedzieć, nieprzydatni społeczeństwu, ponieważ zamykają się wyłącznie na siebie, albo w sypialniach albo w trumnach.