„Nie zdradziłem pana Kurtza - było mi sądzone, abym go nigdy nie zdradził - było zapisane, że mam pozostać wiernym do końca zmorze, na którą padł mój wybór. Pragnąłem koniecznie rozprawić się sam na sam z tym cieniem - i do dziś dnia nie wiem, dlaczego dbałem tak zazdrośnie o to, by nie dzielić się z nikim szczególną posępnością tego przeżycia” . Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.
„Usiłowałem rozproszyć czar - ciężki, niemy czar dziczy - który zdawał się przyciągać Kurtza do bezlitosnej piersi, budząc w nim zapomniane i brutalne instynkty, pojąc go wspomnieniami zaspokojonych, potwornych namiętności. Byłem przekonany, że to go jedynie gnało ku skrajowi lasu, ku puszczy, w stronę blasku ognisk, dudnienia bębnów, niesamowitych zaklęć; tylko to znęciło jego pozbawioną hamulców duszę poza granice dozwolonych dążeń” . Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.
„Były to pospolite codzienne słowa, znane, niejasne dźwięki, które wymieniamy każdego powszedniego dnia w życiu. Ale cóż z tego? Tkwiła w nich - ja to czułem - straszliwa sugestywność słów słyszanych we śnie, zdań wypowiadanych w nocnych koszmarach” . Słowa Marlowa, dotyczące Kurtza.
„Zgroza! Zgroza!” . Ostatnie słowa Kurtza przed śmiercią.
„Śmieszna to rzecz, życie - owe tajemnicze kombinacje bezlitosnej logiki dla błahego celu. Co najwyżej można się spodziewać od życia odrobiny wiedzy o sobie samym - która przychodzi za późno i jest źródłem niewyczerpanych żalów” . Marlow po śmierci Kurtza o życiu.
„To dziwne, jak się łatwo zgodziłem na to nieprzewidziane wspólnictwo, na ten wybór między koszmarami, narzucony mi w mrocznej krainie niepokojonej przez owe nędzne i chciwe widma” . Marlow o niezwykle trudnym wyborze, jaki został przed nim postawiony.
„Wyciągnęła ramiona jakby za cofającą się postacią, czarne ze splecionymi białymi dłońmi na tle światła mierzchnącego w wąskich oknach. Nigdy go nie zobaczy. A ja widziałem go wówczas wyraźnie. Będę widział to wymowne widmo, póki żyję, i ją będę widział także jako tragiczny i bliski Cień, podobny w tym geście do innego Cienia, równie tragicznego, co pokryty bezsilnymi amuletami, wyciągał nagie, brunatne ramiona nad połyskliwą, piekielną rzeką, rzeką ciemności” . Gest, który wykonała Narzeczona Kurtza.
„Podniosłem głowę. Otwarte morze było zagrodzone czarną ławą chmur, a spokojny wodny szlak, wiodący do najdalszych krańców ziemi, ciągnął się, mroczny, pod zasępionym niebem, zdając się prowadzić do jądra niezmierzonej ciemności”. W głosie narratora słychać wpływ, jaki wywarła na nim opowieść Marlowa.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -