Co prawda powieść niemal w całości poświęcona jest tej jednej postaci, ale czytelnik nie poznaje dokładnie jej wyglądu. Conrad zaprezentował jedynie podstarzały wizerunek Marlowa, który podczas postoju na Tamizie dzielił się z załogą krążownika „Nellie” swoimi przygodami:
Miał zapadłe policzki, żółtą cerę, proste plecy, wygląd ascety, a ze swymi obwisłymi ramionami i rękami leżącymi na kolanach dłonią ku górze podobny był do bożka (…) Nastała chwila głębokiej ciszy, potem błysnęła zapałka i szczupła twarz Marlowa wystąpiła z mroku zniszczona, zapadnięta, z fałdami zbiegającymi ku dołowi, ze spuszczonymi powiekami, jakby uważna i skupiona; a gdy raz po raz zaciągnął się dymem z fajki, jego twarz zdawała się cofać w noc i znów występować, w miarę jak drobny płomyk błyskał w regularnych odstępach. Zapałka zgasła.Wizerunek Marlowa nie pozostawiał żadnych złudzeń, iż był to człowiek nie tyle doświadczony przez morze, co przez nie zniszczony. Ważne jest jednak, aby zauważyć rodzaj dostojeństwa i mądrości życiowej reprezentowanej przez tę postać, które sprawiają, że wyglądał zupełnie jak Budda nauczający w europejskim ubraniu i bez lotosu.
Marlow, jak przystało na samotnika, był bardzo zdystansowany i małomówny. Znacznie częściej widzimy go przyglądającego się różnym sytuacjom, osobom, zjawiskom, aniżeli aktywnie w nich uczestniczącego. Marynarz dał się poznać czytelnikowi jako doskonały obserwator, a jednocześnie osoba, które swoje zwykle trafne sądy zachowywała dla siebie. Wobec swojego najbliższego otoczenia zawsze był nastawiony życzliwie, przynajmniej z pozoru. Posiadał zdolność zjednywania sobie ludzi. Właśnie te dwie ostatnie cechy powodowały, że nawet osoby, których nie darzył sympatią, garnęły się do niego i szukały jego towarzystwa. Ważną i nieodzowną cechą charakteru Marlowa był jego pesymizm. Długie lata spędzone na morzu nauczyły go jednego – jeśli coś może się nie udać, to nie uda się na pewno. Dlatego też swoją przyszłość zawsze widział w ciemnych barwach. Wiele razy widzimy go wątpiącego czy uda mu się odnaleźć Kurtza, a nawet opuścić Afrykę żywym.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -