1. Czym jest i jak zacząć pracę nad esejem?
2. Cechy charakterystyczne eseju
3. Jak napisać esej filozoficzny?
4. Jak napisać esej krytyczny?
5. Jak napisać esej naukowy?
6. Jak napisać wstęp, rozwinięie i zakończenie eseju? (konspekt eseju)
7. Przykładowy esej
2. Cechy charakterystyczne eseju
3. Jak napisać esej filozoficzny?
4. Jak napisać esej krytyczny?
5. Jak napisać esej naukowy?
6. Jak napisać wstęp, rozwinięie i zakończenie eseju? (konspekt eseju)
7. Przykładowy esej
Temat: Zewnętrzne piękno bywa złudne, czyli piękne, ale złe – rozważ zagadnienie na podstawie dowolnych przykładów dzieł literackich.
Za każdym razem, kiedy jakiś mój znajomy opowiada historię o tym, jak „miłość jego życia” złamała mu serce, przypomina mi się film „Psy” i kultowy tekst Lindy: bo to zła kobieta była. Jako ta płeć zwyczajowo brzydsza niczym ćmy lgniemy do kobiet obiektywnie urodziwych. Choćbyśmy się nogami i rękami zapierali, mało kto jest w stanie powiedzieć szczerze, że zewnętrzna aparycja jest dla niego zupełnie bez znaczenia. A taka męska (ale i przecież nie tylko męska) słabostka to pokarm dla tak zwanych modliszek, przed którymi już w latach 80. ostrzegał nas muzyczny duet Hall & Oates w piosence „Maneater”. I nie dajmy się zwieść radosnej melodii i dyskotekowym bitom. Ta piosenka to przestroga.
Kiedy udamy się w kulturową podróż do przeszłości i cofniemy nieco dalej niż młodość naszych rodziców czy dziadków, okazuje się, że piękne i jednocześnie złe kobiety, to wcale nie jest żaden wymysł współczesnych czasów. Wystarczy przecież włączyć pierwszy lepszy amerykański film noir, żeby na ekranie jawiły nam się olśniewająco piękne Lana Turner czy Greta Garbo, wodząca mężczyznę za nos i ostatecznie doprowadzająca go do niechybnej klęski. Jak Hollywood przedstawiało te „dobre” dziewczyny? Roześmiane, ułożone, grzeczne i spokojne. Ale zawsze jako tło dla tych diabolicznie anielskich wcieleń zła. Dla femme fatale.
Istnieje pewne psychologiczne zjawisko, które zwie się efektem aureoli (z angielskiego efekt halo). Słownik nazywa je „błędem atrybucji”, gdyż to świetny przykład, kiedy mózg płata nam fikuśnego figa. Okazuje się, że osoby, które uznajemy za fizycznie atrakcyjne, otrzymują od nas kilka bonusowych punktów w tak niespodziewanych kategoriach, jak uczciwość, porządność, pracowitość, mądrość, inteligencja czy lojalność. Tak, osoby piękne są dla nas automatycznie dobre i nic nie możemy z tym zrobić.
Efekt aureoli był i miał się dobrze długie wieki przed tym, jak ktoś go w końcu zbadał i nazwał. Czymże była przecież odwieczna fascynacja Afrodytą – Grecką bogini miłości i najpiękniejszą ze wszystkich pięknych istot? Hefajstos, Hermes, Adonis, Zeus… nikt nie mógł oprzeć się jej wdziękom. Wszak to właśnie, chcąc nie chcąc, próżna Afrodyta przyczyniła się do wojny trojańskiej. Stając z Herą i Ateną do konkursu na boginię o najpiękniejszym licu, postawiła podstęp i łapówkę, uprowadzając obiecaną Parysowi (jurorowi w tym osobliwym konkursie) żonę króla Sparty, Helenę.
Nie trzeba szukać długo, żeby trafić na kolejny przykład pięknej i złej kobiety. Tytułowa Balladyna z dramatu Juliusza Słowackiego to przecież książkowy przykład femme fatale. Opisywana jako kobieta zgrabna, o czarnych włosach i oczach oraz jasnej cerze Balladyna piękna jest wyłącznie na powierzchni. Jej środek jest zgniły i robaczywy, a ona sama w imię władzy zabija własną siostrę, wyrzeka się matki i spiskuje przeciw mężowi. Jakby nie było Boga. Bo może go nie ma?
Bo jeśli wydaje nam się, się, że Biblia opowiadała jedynie o mądrych i dobrych kobietach w typie Maryi, wystarczy przypomnieć sobie demoniczną, acz przepiękną Salome. Dwie ewangelie i dziesiątki obrazów czy literackich dzieł opowiadają moralizatorską historię o urodzinowej uczcie Heroda Antypasa, który zakochał się w tańcu gorącej Salome (córki swojej żony i przyrodniego brata). Zafascynowany wdziękami dziewczyny obiecał, że zrobi dla niej wszystko. I zrobił – oto na srebrnej tacy przyniesiono głowę szanowanego powszechnie proroka Jana Chrzciciela. Los tak chciał?
Czy przepiękne i złe kobiety można jakoś odróżnić na tle tych przepięknych i dobrych? Czy da się wyodrębnić istotne punkty wspólne, które pozwolą mężczyznom sprawniej unikać tego bezlitosnego typu kobiety? Po lekturze prusowskiej „Lalki” mogłoby Ci się nawet wydawać, że jesteśmy blisko poznania odpowiedzi. Izabela Łęcka jest jak wzorowa, hollywoodzka femme fatale – zachwycająco piękna, pochodząca z arystokratycznej rodziny, mieszkająca w mieście, rozpieszczona i elegancka, która swoje zepsute wnętrze maskuje dobrymi manierami czy umiejętnością prowadzenia pogawędek w językach obcych. Nie warto jednak robić notatek. To bowiem tylko jeden z setek przykładów.
Wystarczy tylko spojrzeć na Jagnę z „Chłopów” Reymonta – najpiękniejszą dziewczynę na całej wsi. Daleko jej do arystokratki, szczebioczącej angielszczyzną i spędzającej czas wolny na organizowaniu przyjęć dla bogaczy. Jagna to wiejska uwodzicielka, kochliwy demon seksu, który kusi mężczyzn swoimi wdziękami. Daleko jej do oschłej Izabeli, odtrącającej adoratorów i niewierzącej w miłość. A jednak ich wpływ na ludzi (w szczególności mężczyzn) jest podobny. Co prawda, koniec końców, jedna w rozpaczy idzie do klasztoru, a drugą wywożą na taczce gnoju, ale dzieje się to dopiero po tym, jak wszystkim klapki opadną z oczu. Dopiero po tym, jak spojrzą nieco głębiej niż symetryczne lico, nieskazitelna cera i uwodzicielski wzrok.
Tyle się mówi, by nie oceniać książki po okładce. Mało kto pamięta jednak, że działa to w dwie strony. Uleganie efektowi aureoli bywa tragiczne w skutkach, ale nawet jeśli zdajemy sobie z tego sprawę, ciężko z tym walczyć. Nie pokuszę się tu o żadną poradę, bo po prostu jej nie mam. Jest jednak pewien plus trafienia w życiu na jedną z tych olśniewających modliszek. Zawsze można przecież zniżyć głos, a potem, imitując Bogusiową chrypkę, powiedzieć: bo to zła kobieta była. Zawsze jakoś tak na sercu lżej, że nie my pierwsi i nie ostatni.
Za każdym razem, kiedy jakiś mój znajomy opowiada historię o tym, jak „miłość jego życia” złamała mu serce, przypomina mi się film „Psy” i kultowy tekst Lindy: bo to zła kobieta była. Jako ta płeć zwyczajowo brzydsza niczym ćmy lgniemy do kobiet obiektywnie urodziwych. Choćbyśmy się nogami i rękami zapierali, mało kto jest w stanie powiedzieć szczerze, że zewnętrzna aparycja jest dla niego zupełnie bez znaczenia. A taka męska (ale i przecież nie tylko męska) słabostka to pokarm dla tak zwanych modliszek, przed którymi już w latach 80. ostrzegał nas muzyczny duet Hall & Oates w piosence „Maneater”. I nie dajmy się zwieść radosnej melodii i dyskotekowym bitom. Ta piosenka to przestroga.
Kiedy udamy się w kulturową podróż do przeszłości i cofniemy nieco dalej niż młodość naszych rodziców czy dziadków, okazuje się, że piękne i jednocześnie złe kobiety, to wcale nie jest żaden wymysł współczesnych czasów. Wystarczy przecież włączyć pierwszy lepszy amerykański film noir, żeby na ekranie jawiły nam się olśniewająco piękne Lana Turner czy Greta Garbo, wodząca mężczyznę za nos i ostatecznie doprowadzająca go do niechybnej klęski. Jak Hollywood przedstawiało te „dobre” dziewczyny? Roześmiane, ułożone, grzeczne i spokojne. Ale zawsze jako tło dla tych diabolicznie anielskich wcieleń zła. Dla femme fatale.
Istnieje pewne psychologiczne zjawisko, które zwie się efektem aureoli (z angielskiego efekt halo). Słownik nazywa je „błędem atrybucji”, gdyż to świetny przykład, kiedy mózg płata nam fikuśnego figa. Okazuje się, że osoby, które uznajemy za fizycznie atrakcyjne, otrzymują od nas kilka bonusowych punktów w tak niespodziewanych kategoriach, jak uczciwość, porządność, pracowitość, mądrość, inteligencja czy lojalność. Tak, osoby piękne są dla nas automatycznie dobre i nic nie możemy z tym zrobić.
Efekt aureoli był i miał się dobrze długie wieki przed tym, jak ktoś go w końcu zbadał i nazwał. Czymże była przecież odwieczna fascynacja Afrodytą – Grecką bogini miłości i najpiękniejszą ze wszystkich pięknych istot? Hefajstos, Hermes, Adonis, Zeus… nikt nie mógł oprzeć się jej wdziękom. Wszak to właśnie, chcąc nie chcąc, próżna Afrodyta przyczyniła się do wojny trojańskiej. Stając z Herą i Ateną do konkursu na boginię o najpiękniejszym licu, postawiła podstęp i łapówkę, uprowadzając obiecaną Parysowi (jurorowi w tym osobliwym konkursie) żonę króla Sparty, Helenę.
Nie trzeba szukać długo, żeby trafić na kolejny przykład pięknej i złej kobiety. Tytułowa Balladyna z dramatu Juliusza Słowackiego to przecież książkowy przykład femme fatale. Opisywana jako kobieta zgrabna, o czarnych włosach i oczach oraz jasnej cerze Balladyna piękna jest wyłącznie na powierzchni. Jej środek jest zgniły i robaczywy, a ona sama w imię władzy zabija własną siostrę, wyrzeka się matki i spiskuje przeciw mężowi. Jakby nie było Boga. Bo może go nie ma?
Bo jeśli wydaje nam się, się, że Biblia opowiadała jedynie o mądrych i dobrych kobietach w typie Maryi, wystarczy przypomnieć sobie demoniczną, acz przepiękną Salome. Dwie ewangelie i dziesiątki obrazów czy literackich dzieł opowiadają moralizatorską historię o urodzinowej uczcie Heroda Antypasa, który zakochał się w tańcu gorącej Salome (córki swojej żony i przyrodniego brata). Zafascynowany wdziękami dziewczyny obiecał, że zrobi dla niej wszystko. I zrobił – oto na srebrnej tacy przyniesiono głowę szanowanego powszechnie proroka Jana Chrzciciela. Los tak chciał?
Czy przepiękne i złe kobiety można jakoś odróżnić na tle tych przepięknych i dobrych? Czy da się wyodrębnić istotne punkty wspólne, które pozwolą mężczyznom sprawniej unikać tego bezlitosnego typu kobiety? Po lekturze prusowskiej „Lalki” mogłoby Ci się nawet wydawać, że jesteśmy blisko poznania odpowiedzi. Izabela Łęcka jest jak wzorowa, hollywoodzka femme fatale – zachwycająco piękna, pochodząca z arystokratycznej rodziny, mieszkająca w mieście, rozpieszczona i elegancka, która swoje zepsute wnętrze maskuje dobrymi manierami czy umiejętnością prowadzenia pogawędek w językach obcych. Nie warto jednak robić notatek. To bowiem tylko jeden z setek przykładów.
Wystarczy tylko spojrzeć na Jagnę z „Chłopów” Reymonta – najpiękniejszą dziewczynę na całej wsi. Daleko jej do arystokratki, szczebioczącej angielszczyzną i spędzającej czas wolny na organizowaniu przyjęć dla bogaczy. Jagna to wiejska uwodzicielka, kochliwy demon seksu, który kusi mężczyzn swoimi wdziękami. Daleko jej do oschłej Izabeli, odtrącającej adoratorów i niewierzącej w miłość. A jednak ich wpływ na ludzi (w szczególności mężczyzn) jest podobny. Co prawda, koniec końców, jedna w rozpaczy idzie do klasztoru, a drugą wywożą na taczce gnoju, ale dzieje się to dopiero po tym, jak wszystkim klapki opadną z oczu. Dopiero po tym, jak spojrzą nieco głębiej niż symetryczne lico, nieskazitelna cera i uwodzicielski wzrok.
Tyle się mówi, by nie oceniać książki po okładce. Mało kto pamięta jednak, że działa to w dwie strony. Uleganie efektowi aureoli bywa tragiczne w skutkach, ale nawet jeśli zdajemy sobie z tego sprawę, ciężko z tym walczyć. Nie pokuszę się tu o żadną poradę, bo po prostu jej nie mam. Jest jednak pewien plus trafienia w życiu na jedną z tych olśniewających modliszek. Zawsze można przecież zniżyć głos, a potem, imitując Bogusiową chrypkę, powiedzieć: bo to zła kobieta była. Zawsze jakoś tak na sercu lżej, że nie my pierwsi i nie ostatni.
Poradnik - Jak napisać esej?
1. Czym jest i jak zacząć pracę nad esejem?
2. Cechy charakterystyczne eseju
3. Jak napisać esej filozoficzny?
4. Jak napisać esej krytyczny?
5. Jak napisać esej naukowy?
6. Jak napisać wstęp, rozwinięie i zakończenie eseju? (konspekt eseju)
7. Przykładowy esej
2. Cechy charakterystyczne eseju
3. Jak napisać esej filozoficzny?
4. Jak napisać esej krytyczny?
5. Jak napisać esej naukowy?
6. Jak napisać wstęp, rozwinięie i zakończenie eseju? (konspekt eseju)
7. Przykładowy esej