Jak napisać felieton? ⇓
1. Jak napisać felieton? Poradnik w 5 krokach
Co to jest felieton?
Felieton – krótki publicystyczny utwór dziennikarski o lekkiej formie, przedstawiający subiektywny punkt widzenia autora i poruszający aktualne tematy, najczęściej społeczne.
Być może czytając tę definicję, zastanawiasz się, co odróżnia felieton od eseju? W końcu esej również pojawia się czasem w prasie, również zawiera bardzo subiektywne opinie autora i również najczęściej dotyczy tematów dokoła społecznych. Masz rację. Jest pomiędzy nimi jednak kilka istotnych różnic.
Przede wszystkim, felieton zwykle skupia się na bardziej bieżących sprawach. Esej z kolei może dotyczyć tematów nawet filozoficznych, ponadczasowych. Po drugie, felieton ma nieco lżejszą formę. Ważną częścią eseju jest stosowanie środków stylistycznych; z kolei felieton nierzadko zabarwiony jest nutą ironii i humoru. I co najważniejsze – felieton najczęściej jest od eseju po prostu krótszy.2. Najważniejsze cechy felietonu - poradnik część 3/5
Skoro felieton wydaje się być lekkim w formie tekstem o mało sztywnych zasadach, to czy istnieją tu w ogóle jakieś reguły? Na co można, a na co nie można pozwolić sobie, pisząc felieton? Oto najważniejsze cechy felietonu:
Aktualna tematyka – najczęściej punktem wyjścia dla felietonu jest konkretne wydarzenie, historia z życia lub aktualnie absorbujący autora problem społeczny.
Tematy kontrowersyjne – nie jest to zasada obowiązkowa, ale warto pamiętać, że po tę formę wypowiedzi sięga się zwykle w celu wywołania dyskusji, emocji lub przynajmniej przemyśleń u czytelników.
Subiektywizm – tutaj zasady obiektywizmu czy rzetelności nie obowiązują. Autor mówi to, co myśli.
Forma pierwszoosobowa – pomaga podkreślać, że wyrażane myśli rzeczywiście należą do autora.
Możliwość operowania różnymi stylami – autor nie musi trzymać się z góry narzuconego stylu pisania. Jego język może być zarówno nacechowany emocjonalnie, jak i mocno sarkastyczny. Warto jednak robić to ze smakiem.
Brak konkretnego schematu kompozycyjnego – nie musisz martwić się o to, by w Twoim felietonie koniecznie pojawiły się początek, rozwinięcie i zakończenie. Warto jednak pamiętać o tym, by tekst nie był zbyt długi. Ważniejsza jest dynamiczność – nawet kosztem niektórych argumentów. Skoro zarówno budowa, jak i styl wypowiedzi są tak dowolne, to jak taki felieton napisać? Jak znaleźć ciekawy temat? Od czego w ogóle zacząć?
Temat
Sztuka pisania felietonu nie jest prosta. Większość dziennikarzy i publicystów uczty się jej przez całe życie, szlifując nie tylko pisarski warsztat, ale też pogłębiając wiedzę o świecie (co czytelnicy bardzo, ale to bardzo mocno doceniają). Poszukiwanie tematu warto zacząć od przeczytania kilku felietonów napisanych przez zawodowców. O czym oni mówią? Jakie tematy poruszają? Przeglądając felietony dostępne w prasie lub internecie, szybko zauważysz, że w dobrze tematów panuje jedna zasada: musi po prostu poruszać autora.
Jeśli nie masz zdania na temat sadzenia drzew w miastach, wydłużenia szkolnych lekcji do 50 minut czy obowiązkowej składce zdrowotnej, wybierz coś innego. Znacznie lepiej jest pisać na tematy, wobec których nie jesteś obiektywny i masz wyrobione jakieś zdanie. Spróbuj zastanowić się, co Cię ostatnio oburzyło – lub wręcz przeciwnie – podekscytowało. Może była to czyjaś wypowiedź w mediach? Może polityczne wydarzenie w Twoim mieście? A może awantura na Twitterze?
Adresat
Chociaż wybór adresata (czyli grupy, do której będziesz kierował swój felieton) wydaje się banalnie prosty, to zatrzymajmy się na moment na tym etapie. Wybór adresata determinuje bowiem to, jak zbudujesz swój tekst, jakich przykładów użyjesz, a także jakiego słownictwa będziesz używać.
Wyobraź sobie, że masz do napisania felieton na temat internetowego zjawiska overparty, czyli publicznego (głównie na Twitterze) „kończenia” karier osób z internetu. Być może przychodzą Ci do głowy niezliczone przypadki influencerów i anegdotek ze znanego Ci świata internetu? Jeśli temat nie jest Ci obcy, gwarantujemy, że pewnie nie przyjdzie Ci do głowy potrzeba tłumaczenia tego, czym jest overparty lub Twitter. Taki felieton pisałbyś zapewne do swoich rówieśników, którzy siedzą w tym świecie tak samo głęboko, co Ty. A teraz wyobraź sobie, że felieton na identyczny temat musisz skierować do swoich rodziców, którzy zupełnie nie wiedzą, o co chodzi. Tutaj musiałbyś być już zmuszony do wytłumaczenia na wstępie całego zjawiska, a także wyjaśnienia większości wykorzystywanych w felietonie pojęć.
Zapamiętaj więc – Twój język oraz styl pisania muszą być dostosowane do tego, kim jest Twój czytelnik, a także jak zaawansowana jest jego wiedza na dany temat.
Cel
Zanim zaczniesz pisać, zadaj sobie jedno ważne pytanie: po co chcesz poruszyć ten temat? Co chcesz osiągnąć? Jakie emocje chcesz wywołać? Jakiej reakcji czytelnika oczekujesz? Dlaczego uważasz, że to, co chcesz powiedzieć, będzie istotne i ciekawe?
Forma
Zdecyduj się na formę felietonu: felieton satyryczny, logiczny lub emocjonalny. Dobór odpowiednich środków wyrazu do określonego celu podkreśli Twoje zdanie na dany temat.4. Pamiętaj o tym pisząc felieton. Poradnik część 5/5
Zanim weźmiesz w garść długopis lub usiądziesz nad klawiaturą komputera, mamy dla Ciebie kilka porad na koniec:
- Używaj zwrotów, takich jak: moim zdaniem, sądzę, uważam, myślę, jestem pewien itp.
- Ciekawym urozmaiceniem może być prowadzenie „dyskusji” z czytelnikiem, a nawet udzielanie w jego imieniu odpowiedzi.
- Nie bój się pisać o sobie. Twoje własne anegdoty i przemyślenia na temat otaczającej Cię rzeczywistości są tymi najcenniejszymi elementami felietonu.
- Nie bój się chwalić wiedzą czy zasobem słownictwa. Masz ochotę posłużyć się nieco trudniejszym słowem? Zrób to (tylko koniecznie upewnij się wcześnie, czy znasz jego prawidłowe znaczenie).
- Nie bój się wybierać pozornie błahych tematów. Skoro interesują Ciebie, to znaczy, że jest na świecie co najmniej kilka osób, których również zainteresują.
5. Przykładowy felieton satyryczny
Zwiędły kwiat polskiej młodzieży
Kiedyś to były czasy. Teraz to nie ma czasów. Kiedyś to młodzież miała ideały. Wierzyła w Boga, ginęła na wojnie, szanowała starszych, czekała z czystością do ślubu, nie brała narkotyków i słuchała patriotycznej, pięknej muzyki. Dziewczęta biegały w sukienkach do połowy łydki, a młodzieńcy musieli najpierw poznać ojca rodu, by móc zaprosić pannę na kawę i ciastko. Kiedyś to była młodzież. Teraz to nie ma młodzieży.
Poranny spacer po bułki to dla mnie codzienny rytuał i jednocześnie przygoda, której po prostu nie jestem w stanie sobie odmówić – nawet jeśli mam pełną lodówkę. Do mojej osiedlowej piekarni każdego dnia o godzinie siódmej trzydzieści przychodzi pewna pani. Na oko ma z osiemdziesiąt lat, co w większości przypadków jest jasną sugestią, że wzrok już nie ten. Nie tutaj! Pani Starsza ma wzrok fantastyczny. Zadziwiająco fantastyczny. Siódma trzydzieści to pora, kiedy poza Panią Starszą o piekarnię zahaczają nastolatkowie, którzy właśnie są w drodze do szkoły. Ach, jakich ja ciekawych słów nauczyłem się od Pani Starszej!
W zeszły piątek stała w kolejce za chłopakiem w kapturze i AirPodsach wepchniętych głęboko w uszy. Kupował tylko napój energetyczny, więc pewnie nie czuł potrzeby wyjmowania słuchawek i integrowania się z naszą lokalną, piekarnianą społecznością. Jeszcze zanim postawił ostatni krok na zewnątrz, Pani Starsza rozpoczęła głośny opis bohatera wraz z analizą i interpretacją jego gestów, w tym mimiki, proksemiki i całej reszty zachowań niewerbalnych.
Po pierwsze – mina nie ta. Kiedyś młodzież się uśmiechała. Teraz chodzi ponura. Po drugie – kaptur w pomieszczeniu. Najlepiej to, żeby kaptury były zakazane, bo nigdy nie wiadomo, jaką podejrzaną fryzurę chowa taki zbir. A jak powszechnie wiadomo – włosy są zwierciadłem duszy. Po trzecie – paznokcie. Wypindrzone (słowo może nie nowe w moim słowniku, ale z pewnością dawno niesłyszane) paznokcie, każdy na inny kolor. I to u chłopa! No i najgorsze – dzenia zamiast do widzenia. Dzenia! Kto to widział…
Jak wczoraj pamiętam moją długą na kilkaset kilometrów wyprawę do innego miasta, bo znajomy znajomego powiedział synowi koleżanki mamy, że szwagier stryjecznej siostry przywiózł z Ameryki kilka skórzanych kurtek Perfecto. Tych samych, które lata wcześniej nosił przecież idol buntowników – Marlon Brando. Ileż ja lat z dumą nosiłem tę kurtkę! Ileż ona przeszła ze mną wybryków! Nie zawsze do końca legalnych.
Rękę dam sobie uciąć, że spotkałem w tamtych czasach w tej samej piekarni tę samą Panią Starszą (wtedy zapewne w moim obecnym wieku). Zmierzyła pewnie od stóp do głów nie tylko moją kurtkę, ale też rozkloszowane spodnie, rozpadające się trampki i długie, kręcone włosy. Dzisiaj jestem już człowiekiem „porządnym”. Noszę spodnie w kant i zamszową marynarkę, a także przepuszczam Panią Starszą w kolejce po kajzerki i drożdżówkę z makiem. Kiedy więc z piekarni wychodzi kolejny nastoletni „odszczepieniec” albo „wariat”, ona patrzy na mnie porozumiewawczo, kręcąc głową. Bo należę do świata, który rozumie.
No i pewnie mógłbym wdać się w nią w polemikę, pytając, czy aby na pewno w młodości nie kochała się w Cybulskim, ale po co? Zamiast nawracać Panią Starszą, wolę robić wszystko, by za dwadzieścia lat moje pokolenie z podobną dezaprobatą nie patrzyło na przyszłe latorośli dzisiejszych nastolatków. Spokojnie, wszyscy jeszcze zdążymy się nabyć nudziarzami!6. Przykładowy felieton logiczny
Zróbmy w końcu overparty dla #overparty
Od kiedy moi rówieśnicy zadomowili się na Twitterze, to zamiast kłócących się polityków, mamy… nastolatków, kłócących się o politykę. Jakkolwiek boomersko to nie zabrzmi, lepsze dyskutowanie – nawet bez mocnych argumentów – niż kolejna fotorelacja z imprezy. Ale wśród tych sporów lewica versus prawica, starzy versus młodzi czy feministki versus mizogini czai się jeden trend, którego zdzierżyć (i zrozumieć!) po prostu nie mogę, chociaż wiekiem bliżej mi raczej do tych, którzy zwykle go inicjują.
Dwa miesiące temu twitterowi wyjadacze rozpoczęli krwawe #isovertparty dla polskiej influencerki o nicku MimiMa. Powód? Złośliwy wpis na temat osób otyłych. Sprzed pięciu lat. Nie, żebym zgadzał się z jakimkolwiek słowem, jakie padło z jej ust (pozwolę sobie ich nie przytaczać – znaleźć moją „bibliografię” wcale nie będzie trudno). Mam tylko problem z tym, że nikt z bawiących się na wirtualnej imprezie śmierci nie chciał nawet przez chwilę posłuchać, co ma do powiedzenia sama zainteresowana. Z ciekawości wszedłem z trendujący hashtag #mimimaisoverparty. Zamiast ciekawej dyskusji na temat coraz prężniej rozwijającego się ruchu body positive (której się po cichu spodziewałem), trafiłem w dziwną przestrzeń, pełną zdjęć nieco grubszej MimiMa z czasów podstawówki. Tak – jej dawna tusza była głównym argumentem. MimiMa znikła z internetu, a ja nadal nie wiem, jakie było jej stanowisko w sprawie.
Twitterowa ława przysięgłych jest bardziej bezwzględna niż polskie sądy. Osoby publiczne nie mogą popełnić żadnego błędu, tylko dlatego, że są… osobami publicznymi i wszyscy patrzą im na ręce. Na twitterowej sali rozpraw oskarżony nie ma prawa głosu. Nie ma prawa do obrońcy (bo każdy obrońca z marszu staje się wrogiem publicznym numer jeden). Nie ma prawa do przeprosin i skruchy (bo na pewno nigdy nie są szczere). No i przede wszystkim – nie ma prawa ruszyć do przodu. Musi zgnić na wygnaniu.
Oczywiście, zdarzają się przypadki, w których ktoś po prostu nie zasługuje na drugą szansę. Tylko czy nie lepiej byłoby po prostu… przestać dawać mu atencję? W świecie, w którym Twoją wartością są lajki i followersi, zabranie paliwa brzmi jak całkiem sensowna kara (przypadkami groźniejszymi niech zajmie się prawdziwy sąd). A jeśli już krytykujemy, to rzeczywiście krytykujmy, zamiast urządzać taniec zwycięstwa nad dogorywającym ciałem ofiary. Bo przecież nie mamy wpływu na to, co robią inni. Mamy wpływ na to, jak zareagujemy.7. Przykładowy felieton emocjonalny
Jedyna słuszna kolejność, czyli komu pozwalają nam pomagać
Mam na imię Ania i jestem wolontariuszką. Wiem, że zabrzmiało to jak przywitanie na grupowej anonimowej terapii. Czasem coraz częściej myślę o tym, żeby rzeczywiście się na taką udać. Prowadzenie fundacji, szukającej domów dla bezdomnych psiaków jest dla mnie prawie jak destrukcyjny nałóg, który niszczy wszystko i wszystkich. A już na pewno nie przynosi żadnych dobrych efektów.
Na jedną osobę, która komuś lub czemuś pomaga, przypada co najmniej dziesięciu krytykantów. Pomożesz niewidomej sąsiadce wnieść zakupy na piąte piętro? To źle, bo na pewno uznałeś ją za słabą kalekę, a jej zrobiło się przykro. Adoptowałeś zwierzaka ze schroniska? To źle, bo na pewno nie będziesz umiał się nim zaopiekować. Wpłaciłeś pieniądze na zbiórkę dla ubogiej rodziny? To źle, bo powinno się dawać wędkę, a nie rybę. No i najgorsze – prowadzisz fundację, która pomaga psom? To źle, bo w pierwszej kolejności powinniśmy pomagać dzieciom. Ale jeśli już pomagasz dzieciom, to lepiej pomagaj tym z Polski, a nie odległej Afryki. No ale skoro już naprawdę MUSISZ pomagać zwierzętom, to zajmij się polskimi schroniskami, zamiast walczyć o jakieś pandy na wyginięciu. A skoro już pomagasz tym schroniskom, to kupuj koce, a nie karmę. A najlepiej to wpłać pieniądze. Tylko nie za mało, bo przecież cię stać. Ale też nie za dużo, bo wyjdzie, że szukasz poklasku. No, chyba że anonimowo. Anonimowo możesz robić, co chcesz. Ci, co pomagają anonimowo, są lepsi od tych, co pomagają pod własnym nazwiskiem.
Czasem mam ochotę rzucić to wszystko, a potem rzeczywiście, zacząć pomagać incognito. Nie dlatego, że według czyjejś wizji świata będę dzięki temu „lepsza”. Dlatego, że kiedy pod zdjęciem radosnego kundelka w nowym domu, o który walczyliśmy przez trzy miesiące, dostaję komentarz dziećmi w domu dziecka byście się zajęli, to jest mi zwyczajnie przykro. Czuję, jakbym zrobiła coś złego. Gdyby nie uradowane pyski milusińskich, trafiających do ciepłych domów kochających ludzi, pewnie już dawno bym zrezygnowała. Czy zaczęłabym pomagać dzieciom? Nie wiem. W końcu na pewno znalazłby kilka osób, z satysfakcją punktujących, co takiego robię źle.
W pracy wolontariusza nic nie zniechęca bardziej niż ludzie, którzy patrzą na ręce i rozliczają z tego, komu masz pomagać i w jakiej kolejności. A może każdy po prostu zająłby się sobą? Mam nadzieję, że moi krytykanci robią rachunek sumienia równie często, co ja i moi przyjaciele z fundacji. Kiedy ktoś pyta, jakie są największe sukcesy naszej fundacji, bez namysłu odpowiadam: to, że dalej ciągniemy ten wózek.8. Budowa i rodzaje felietonów - poradnik część 2/5
Budowa felietonu
Chociaż wcześniej wspomnieliśmy, że nie ma jednego poprawnego schematu budowy felietonu, to jest kilka elementów, które powinny się w nim znaleźć:
1.
Tytuł – warto by intrygował, zaciekawiał, a nawet szokował. Wszystkie chwyty dozwolone.
2.
Treść – możesz rozpocząć od historii, a potem przejść do tematu głównego. Możesz zrobić odwrotnie – zacząć rozważania na dany temat, a potem opowiedzieć anegdotę, przywołać badania, zacytować kogoś itp.
3.
Puenta – warto na koniec krótko podsumować temat lub rzucić jednozdaniową puentę.
Rodzaje felietonów
- Felieton satyryczny – felieton zabarwiony ironią lub nawet sarkazmem. Często zawiera zabawne wstawki w postaci anegdot z życia autora bądź po prostu humorystyczne komentarze.
- Felieton logiczny – felieton, w którym autor przedstawia własny stanowczy pogląd na dany temat, a następnie rozważa go za pomocą logicznych argumentów. Kierowany jest do osób, które być nie zgadzają się z jego poglądami, ale są skłonne rozważyć inny punkt widzenia.
- Felieton emocjonalny – jego celem jest wywołanie emocji i poruszenie. Najczęściej pisany jest z myślą o szerszej grupie odbiorców.
Poradnik - Jak napisać felieton?