Powieść wajdeloty
Biada – mówił – niewiastom, jeśli kochają szaleńców [...].
Biada, biada, jeśli dotąd nie spełnił przysięgi,
Jeśli zrzekłszy się szczęścia, szczęście Aldony zatruwszy...
Jeśli tyle poświęcił i dla niczego poświęcił...
Przyszłość resztę pokaże. Niemcy, skończyłem piosenkę.
Wszystko zginęło, Konrad wszystkich zgubił;
Znam ja was, każda piosnka wajdeloty
Nieszczęście wróży jak nocnych psów wycie;
Mordy pożogi wy śpiewać lubicie.
Nam zostawiacie chwałę zgryzoty.
Jeszcze w kolebce wasza pieść zdradziecka
Na kształt gadziny owija pierś dziecka
I wlewa w duszę najsroższe trucizny.
Głupią chęć sławy i miłość ojczyzny.
Uczta
Jam to uczynił, dopełnił przysięgi
Straszniejszej zemsty nie wymyśli piekło.
(...)
Ja to sprawiłem; jakem wielki, dumny
Tyle głów hydry jednym ściąć zamachem!
Jak Samson jednym wstrząśnieniem kolumny
Zburzyć gmach cały i runąć pod gmachem!
Pożegnanie
Obiegnę Litwy wsi, zamki i miasta,
Gdzie nie dobiegnę, pieśń moja doleci,
Bard dla rycerzy w bitwach, a niewiasta
Będzie ją w domu śpiewać dla swych dzieci;
Będzie ją śpiewać i kiedyś w przyszłości
Z tej pieśni wstanie mściciel naszych kości!
Pożegnanie
strona: - 1 - - 2 -