Do zebranych w gabinecie z wnętrza domu zaczęły dochodzić odgłosy skrzypiec. Okazało się, że w swoim pokoju na piętrze gra na skrzypcach Orzelski, ojciec Justyny. Kirło dla zabawy ściąga siłą na dół do salonu ubranego jedynie w szlafrok starca i na oczach wszystkich stroi sobie z niego żarty. W jednej chwili Justyna wybawia ojca z opresji i odprowadza na górę do swojego pokoju.
Różyc jest zachwycony postępkiem Justyny, jej sposobem zachowania i aparycją. Rozmawia z Emilią na temat chorób i uśmierzania bólu i twierdzi, że jedynym lekarstwem, dającym ukojenie jest morfina. Nagle w salonie pojawia się Marta i obwieszcza, że dzieci Korczyńskich (dwudziestoletni Witold i czternastoletnia Leonia) przyjechały. Wszyscy witają ich serdecznie.
Różyc i Kirło rozmawiają o Justynie – jest ona biedna, bez wielkiego posagu. Zdaniem Kirły ma ogromny temperament, jest “dumna jak księżniczka i zła jak szerszeń”. Mężczyźni rozmawiają także o romansie Justyny z jej kuzynem, Zygmuntem Korczyńskim.
Justyna w swoim pokoju usiłuje przekonać swojego ojca, aby nie dawał się upokarzać Kirle. Orzelski jest jednak osobą bezradną, łatwo ustępującą i podporządkowującą się innym. Justyna patrzy w okno i widzi w oddali Janka Bohatyrowicza, śpiewającego pięknie jakąś pieśń.
Rozdział III
W tym rozdziale narrator wyjaśnia kilka kwestii związanych z przeszłością bohaterów powieści. Stanisław Korczyński miał czworo dzieci: Andrzeja, Dominika, Benedykta i Jadwigę. Stary Korczyński miał spory majątek, a mimo to kładł duży nacisk na edukację swoich dzieci – wszyscy jego trzej synowie kształcili się w akademii wileńskiej. Korczyński przeznaczył majątek najmłodszemu synowi – Benedyktowi, a najstarszego Andrzeja osadził na nabytym przez siebie folwarku. Tym dwóm polecił utrzymywanie siostry oraz Dominika, który w dalekim mieście studiował prawo. Jadwiga wyszła za mąż za hrabiego Darzeckiego, Benedykt osiadł w Korczynie wraz z Dominikiem, który zakończył już studia, Andrzej gospodarował na folwarku. Dodatkowo Benedykt sprowadził do siebie Martę Korczyńską, od dzieciństwa sierotę wychowywaną przez jego rodziców.
Młoda wtedy i piękna Marta ogromnie ożywiała Korczyn swoją ochoczą pracą i radością. Trzej bracia żyli ze sobą w zgodzie, a połączył ich udział w powstaniu styczniowym 1863 roku. Andrzej Korczyński oraz jego przyjaciel, Jerzy Bohatyrowicz zginęli w powstaniu, osierocając swoich synów – Zygmunta Korczyńskiego oraz Janka Bohatyrowicza.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 -