Niedziela, 30 stycznia 1983
1.
Osiemnastoletni wysoki chłopak, Maciej Ogorzałka, stojąc przed kościołem Dominikanów w Poznaniu, zachwycał się pięknem świata zatopionego w śniegu. Zauważył, że śledzi go i przedrzeźnia jakaś mała dziewczynka. Chciał ją zgubić w okolicach Teatralki, gdzie na pagórku zjeżdżało na sankach wiele ubranych w ortalionowe kurteczki dzieci. Jednak smarkula nie dała się zgubić.
2.
Gdy pani Marta Lewandowska nakładała obiad rozległ się dzwonek do drzwi. Nikt z domowników jedzących rosół go nie słyszał. W drzwiach zobaczyła elegancko ubraną sześciolatkę, która oznajmiła, że „przyszła na obiadek”. Mimo zaskoczenia, mając dobre serce, zaprosiła gościa na kluski ze skwarkami i cebulką. Na obiedzie byli jej trzej synowie, mąż i synowa Mariola z dzieckiem. Dziewczynka jadła z apetytem, przyglądając się rozmowie rodziny. Przedstawiła się jako Genowefa Lompke. Oznajmiła, że przyszła z podwórka, kiedy zobaczyła uśmiechniętych jedzących ludzi, a jej rodzice zmarli na bronchit. Podziwiała zagracony, ale przytulny salon Lewandowskich. Po deserze wygłosiła wierszyk o starości, patrząc na pana domu – Franciszka. Nauczył go ją tata. Pani Marcie trudno było porozumieć się z dzieckiem, które w końcu wyznało, ze jej tata jest intelektualistą.
3.
Po placku drożdżowym i herbacie Genowefa pożegnała się czule z gospodarzami i wraz ze Sławkiem, synem państwa Lewandowskich, miała wrócić do domu. W bramie spotkali rudowłosą Idę Borejko. Sławek stwierdził, że powinni porozmawiać o nich dwojgu, zapominając o trzymanej za rękę Genowefie. Dziewczynka przywitała się z rudowłosą pięknością mówiąc, ze ma na nazwisko Sztompke. Sławek wyznał miłość idzie, a Genowefa postanowiła sama wracać do domu.
Wtorek, 1 lutego
Maciek wracał z zakupów zaśnieżonymi ulicami Poznania. Nagle wyrosła przed nim postać pięknej dziewczyny. Gdy się minęli chłopak ruszył jej śladem. Stwierdził, że rzuciła na niego urok. Ruszył za nią i wszedł do gmachu Opery. Dziewczyna kupowała dwa bilety na „Straszny Dwór”. Maciek poprosił o dwa bilety obok zjawiskowej piękności. Po wyjściu z hallu ktoś rzucił mu się pod nogi, a chłopak przewrócił się i zjechał Kika schodków w dół. Jego obiekt westchnień śmiał się długo. Okazało się, że przeszkodą, przez którą boleśnie się potłukł była mała, prześladująca go dziewczynka. Szybko zniknęła za gęstniejącą kurtyną śniegu.
2.
Maciek mieszkał w suterenie kamienicy z bratem Piotrem. Wcześniej do liceum dojeżdżał z Pobiedzisk. W ich mieszkaniu panował „artystyczny bałagan”, tworzący poczucie zasiedziałej przytulności. Brat Maćka był w kilkudniowym objeździe po Polsce północnej. Po powrocie Maciek wstawił herbatę i zjadł jajecznicę. Wspomnienie o dziewczynie przerwał dźwięk dzwonka. Za drzwiami stała Kreska, mieszkanka sąsiedniej kamienicy, wnuczka profesora Dmuchawca. Maciek nie przepadał za nią, bo była pozbawiona romantyzmu. Dziewczyna przyszła na korepetycje z matematyki – złapała dwóję. Maciek zaproponował jej bilet do Opery i skłamał o jego cenie, wiedząc, że Kreska nie ma pieniędzy.
3.
Tajemniczą dziewczyną była Matylda Stągiewka. Umyślnie wpadła na przystojnego Maćka i rzuciła na niego urocze spojrzenie. Cieszyła się, że złapał się na jej haczyk. Miała wrażenie, ze ktoś ją śledzi. Po chwili dojrzała małą dziewczynkę w berecie, która oskarżycielsko na nią patrzyła. Matylda zastanawiała się nad wyrzutami sumienia. W dzieciństwie była nieatrakcyjna i wyśmiewana, a teraz dzięki świetnej aparycji i nienagannemu ubiorowi flirtowała z chłopakami, porzucając ich. Udało się jej umknąć przed „prześladowcą”.
4.
Matylda weszła do swego luksusowego mieszkania. Jej ojciec był na kontrakcie w Libii, a mama pracowała jako stomatolog. Na kartce od niej przeczytała, że nie może dziś iść do Opery. Dziewczyna zadzwoniła i przekazała, że w takim razie pójdzie z kimś innym. Gdy jadła cielęcinę zobaczyła, że do okna kuchni ktoś przytyka twarz.
5.
Rozległ się dzwonek. Była to dziewczynka, która ją śledziła. Zaczęła się rozbierać i oznajmiła, że zostanie na obiedzie. Przedstawiła się jako Genowefa Trombke. Matylda zaczęła ją wypytywać, czy nie jest przypadkiem siostrą jednego z jej adoratorów, jednak ta stwierdziła, że nie ma rodzeństwa. Oznajmiła, że lubi pewnego chłopaka – tego, który przez nią wywrócił się na schodach. Matylda poczęstowała ją obiadem.
6.
Maciek umówił się z Kreską w holu Opery. Gdy przyszedł już na niego czekała. Weszli do wewnątrz i oddali ubrania w szatni. Maćka wprawił w zakłopotanie odmienny od codziennego strój koleżanki – była elegancka i romantyczna. Powiedziała, że nawet w czasach kryzysu trzeba ubierać się stosownie do sytuacji i pociągnęła Maćka na miejsce.
7.
Opera Poznańska był to budynek o szlachetnych proporcjach i takich też tradycjach. Wystrój był pełen czerwieni i złoceń. Nad głowami melomanów wisiał olbrzymi żyrandol mieniący się kryształami. Maciek i Kreska siedzieli w pierwszym rzędzie. Chłopak niecierpliwie oczekiwał swej tajemniczej wybranki. Weszła już po zgaszeniu świateł.
8.
Podczas przerwy Kreska chciała zostać na sali, a Maciek nalegał by wyjść, ponieważ chciał zobaczyć, z kim przyszła tajemnicza piękność. Znalazł ją dopiero przy bufecie. Była ubrana wytwornie, a za rękę trzymała małą dziewczynkę, która wcześniej śledziła Maćka. Maciek spytał czy to jej siostra. Matylda zmierzyła wzrokiem Kreskę. Mała psotnica zrobiła mostek, pragnąc skupić na sobie uwagę innych. Kreska ze spokojem przedstawiła się jako Janina Krechowicz, zaś mała dziewczynka, która właśnie robiła szpagat jako Genowefa Bombke. Maciek był pod wielkim wrażeniem Matyldy, zaś Kreskę potraktował jak siostrę i poprosił, by zajęła się Genowefą. Świat w oczach Janki na chwile się zatrzymał.
9.
Genowefa bardzo się cieszyła, że dyrygent jest tuż przed nią. Nie interesowało ją przedstawienie, bardziej przyciągała ją łysina mistrza. W tym czasie Kreska wspominała swoje pierwsze spotkanie z Maćkiem i swój stan zakochania. Aby ukryć uczucie udawała szorstkość i rzeczowość. W pewnym momencie szum na widowni wywołało omdlenie Matyldy, którą Maciek wyprowadził. Kolejny raz przedstawienie zakłócił moment, gdy Genowefa zrealizowała swój plan i kwicząc pomacała znienacka łysinę dyrygenta. Miecznik na scenie zaniemówił, a orkiestra zgubiła rytm.
10.
Resztę drugiego aktu i antrakt Kreska wraz z rozbawioną Genowefą przesiedziała w toalecie. Nie mogła powstrzymać się od śmiechu, poznawszy punkt widzenia na świata małej. Udało się im odebrać kurtki z szatni. Kreska czuła się skrzywdzona i zlekceważona. Odprowadziła Genowefę do nowych bloków przy Norwida i zmarznięta szybko wróciła do domu.
Niedziela, 13 lutego
1.
Genowefa zadzwoniła i otworzyła jej obca starsza pani. Nie okazując zdziwienia wizytą małej oznajmiła, że na obiad są pierogi. Genowefa przyglądała się jasnemu i przestrzennemu mieszkaniu. Przy stole siedziały trzy rude dziewczyny, wśród których rozpoznała Idę oraz jedna o włosach koloru słomy - Gabunia, która bawiła w wózku dziecko. Genowefa próbowała przypomnieć Idzie, że spotkały się już w bramie, jednak ta dziwnie reagowała. Przy stole stało jedno puste miejsce (aluzja do internowania pana Borejki). Pani Borejkowa była przekonana, że mała to koleżanka jednej z jej córek – Patrycji lub Natalii, te jednak zaprzeczyły. Za każdym razem, gdy dziewczynka chciała wyjaśnić i wspomnieć o spotkaniu w bramie Ida przerywała jej stanowczo. W końcu wyznała, że przyszła do państwa Lewandowskich, ale ich nie zastała. Domowniczki zaczęły się kłócić o Sławka. Gdy maleństwo – Pyzunia – zapłakało zajęła się nim pani Borejkowa, a Gabriela dogotowywała pierogi. Wspomniała, że tata małej jest w Australii i zarabia dolary. Puste miejsce czekało na pana domu, który jednak nie mógł przyjść (aluzja do internowania). Genowefa nic z tego nie rozumiała.
2.
Kreska była nieszczęśliwa z powodu nieodwzajemnionej miłości. Pobladła i wciąż była smutna. W końcu trafiła do mieszkania Borejków – zaprzyjaźnionego domu jej dziadka, w którym czuła się bezpiecznie i czuła życzliwość. Gabrysia, karmiąc swoje dziecko, pytała ją o zdrowie dziadka, obiecała, że go odwiedzi. Kreska dziwiła się, jak Gabrysia może być pogodna, jeśli spotkało ją w życiu tyle nieszczęść. Stwierdziły, że najważniejsza jest miłość.
3.
Gabrysia i Janka popłakały chwilę, jednak przerwało im wkroczenie pani Borejko z szarlotką. Za nią weszły Natalia i Patrycja oraz Genowefa. Ta ostatnia rzuciła się w ramiona Kreski. Była usmarowana czekoladą. Natalia i Patrycja naśmiewały się z miłości Idy, za co Gabrysia je skarciła. Po podwieczorku Kreska wraz z Genowefą zbierały się do wyjścia. Pani Borejko poprosiła starszą dziewczynę, by dowiedziała się gdzie mieszka mała.
4.
Kreska jednak nie odprowadziła od razu Genowefy do domu, za to zaprosiła ją na krem do Horteksu. Mała ociągała się, pragnąc jak najdłużej zostać z Janką. Spadł deszcz. W Horteksie było tłoczno. Kreska podejrzewała, że rodzice Genowefy pracują do późna, dlatego mała chodzi samopas. Rozmyślania przerwało jej spostrzeżenie Maćka z Matyldą. Próbowała nie rzucać się w oczy, jednak po chwili Genowefa krzyknęła „Maciuś!”. Kreska wstała i bez słowa oddaliła się do bocznego wyjścia.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -