XIX
Wszystkich ogarnął strach. Myśleli, że Michał pojechał wstąpić do zakonu i już nie wróci, dopiero Baśka przyznała, że uświadomiła mu to, że Ketling z Krzysią się kochają. Przewidywała, że pojechał go zabić, więc razem z Zagłobą ruszyli za nim do Warszawy. Mimo całodziennych poszukiwań nie znaleźli go nigdzie.
Zrozpaczona Baśka patrzyła, jak jej wujostwo w pośpiechu się pakuje - w takiej sytuacji, gdy Ketling użyczył im swojej gościnności, a Michał już na pewno go zabił, nie mogli tu zostać. Chcieli wyprowadzić się do gospody. Noc minęła wszystkim na modlitwie. Krzysia cierpiała, poczuwała się do winy za zaistniałą sytuację, więc schodziła wujostwu z drogi mimo iż nikt jej nie obwiniał.
Następnego dnia Zagłoba znowu ruszył na poszukiwania, cały dzień atmosfera w domu była bardzo napięta. Nazajutrz wszyscy mieli się wyprowadzić, gdy wieczorem w drzwiach stanął Michał i Ketling.
XX
Przekroczywszy prób salonu, bohaterowie podeszli do bladej jak płótno Krzysi. Michał ucałował ją w rękę i rzekł, że wszystko już wie od Ketlinga. Choć jeszcze niedawno chciał zemsty, ale teraz pragnie jedynie ich szczęścia. Podkreślał, że przecież Ketling nie wiedział, że on się zaręczył z Krzysią wcześniej, że pokochał ją szczerze, więc to wola Boska. Michał wolał cierpieć z powodu samotności niż w powodu zniszczenia ich miłości. Pobłogosławił Ketlinga i Krzysię, co zrobiło zaraz także wujostwo.
Po wyjściu Michał, przed którym wybiegła Baśka, znalazł ją łkającą. Powiedziała mu, że kocha go najbardziej na świecie. Wówczas zrozumiał, że nie była mu od początku obojętną i spytał, czy go zechce. To było spełnienie jej szczęścia, więc od razu się zgodziła.
Po powrocie z Warszawy Zagłoby nie mógł zrozumieć, co takiego się stało, że wszyscy są radośni. Krzysia płakała ze szczęścia w ramionach Ketlinga, Baśka oznajmiła, że zaręczyła się z Michałem powtarzając, że od początku go pokochała, że jest najlepszy, że będzie z nim wojować. Staruszek usłyszał od młodszego przyjaciela „ – Bóg cud uczynił i to jest moja pociecha, moje kochanie, mój skarb największy!”, po czym z radością pobłogosławił obie pary.
XXI
Wołodyjowscy bardzo się kochali, już cztery lata byli po ślubie. Nie mieli jeszcze dzieci, choć bardzo tego pragnęli. Za swoje i Baśki pieniądze Michał kupił kilka wiosek w pobliżu Kamieńca, które ludzie - bojąc się dalszych najazdów Turków - sprzedali mu za grosze. Odbudował popalone chaty, fortalicje (dwory obronne), zaprowadził ład i porządek. Ludzie czuli się przy nim bezpiecznie, szanowali go, był ich obrońcą.
W 1671 roku małżeństwo mieszkało akurat we wsi Sokole (dziedzictwo Baśki), gościł u nich Zagłoba. Pewnego dnia Michał otrzymał rozkaz hetmański, miał objąć dowództwo we wsi Chreptiowo nad granicą mołdawską nad Dniestrem, czuwać i strzec granic tamtejszych Rzeczypospolitej, likwidować czambuły tureckie. Oprócz Chreptiowa komendy miały być jeszcze w Mohilowie, Jampolu i Raszkowie.
Baśka uparła się, że pojedzie z nim. Tak usilnie powtarzała, że musi być przy nim, ponieważ bez niego umrze, że w końcu musiał się zgodzić. Była uparta, a on nie chciał robić jej przykrości. Nie zraziło jej to, że będzie jedyną kobietą pośród tysięcy żołnierzy.
Wołodyjowski postanowił, że pojedzie pierwszy i przygotuje obóz. Chreptiowo było przecież gołą pustynią, stepem, pieczarą pozbawioną wody. Po zbudowaniu z żołnierzami domów dla wojska i dla siebie, szop dla koni i wykopaniu studni na stepie posłał po żonę i starego przyjaciela.
XXII
Po trzech tygodniach, gdy obóz był gotowy, Michał posłał po Baśkę i Zagłobę (pomimo podeszłego wieku jeszcze raz chciał ruszyć w pole) stu Linhauzowych dragonów, którym przewodził Snitko (herbu Miesiąc Zatajony) i stu Lipków (Tatarzy na Litwie) z chorągwi Lanckorońskiego pod dowództwem setnika Azji Mellechowicza. Basia dostała list, w którym pisał, że tęskni za nią oraz zapewniał, że w czasie podróży zaopiekuje się nimi Snitko. Michał zaznaczył, że nie ufa do końca Azji, ponieważ niedawno dopiero dołączył do niego wskutek interwencji hetmana.
Snitko wyznał Zagłobie i Baśce, że Azja towarzyszył Michałowi jedynie w ostatniej wyprawie na Ukrainę z Sobieskim. Podobno był Tatarem Litewskim, lecz nikt tak naprawdę nie znał jego historii. Wszyscy uważali go za dobrego żołnierza, a hetman mianował go setnikiem za mnogość zasług oddanych pod Bracławiem i Kalnikiem. Lipkowie darzyli go szacunkiem, lecz jednocześnie bardzo się go bali.
Gdy Baśka zaprosiła Azję do stołu, aby nie siedział w izbie z czeladzią, Zagłoba zaczął go wypytywać o przeszłość. Dowiedzieli się wtedy, że jego rodzice mają na Litwie majątek koło Smoleńska. Azja musiał opuścić ojca, gdy został chrześcijaninem. Teraz miał dwadzieścia kilka lat, był przystojny, ponury, małomówny.
Bohaterowie wyruszyli w podróż. Kilkadziesiąt wozów z różnymi rzeczami, z ogromem jedzenia, końmi, owcami i wołami zajechało jeszcze do Kamieńca po szyby do okien nowo wybudowanych budynków w obozie Chreptiowskim. Droga była ciężka, często wozy się psuły, zwłaszcza gdy przejeżdżali przez rowy, jary, urwiska. Konie stawały się narowiste, dlatego pewnego dnia Azja spadł z pochyłości jaru, rozbił głowę i stracił przytomność. Wówczas Baśka kazała położyć go na swoim wozie, opatrywała mu ranę przy źródełkach, opiekowała się nim.
W końcu dojechali do obozu rozbitego na wysokim wzgórzu, otoczonego częstokołem. Za bramą były studnie, paliły się ogniska, stały drewniane budynki. Specjalnie dla nich przygotowano kilka izb w osobnym domu. Wszyscy żołnierze witali i podziwiali piękną i rześką panią komendantową.
XXIII
Nadszedł listopad. Panował spokój, nie było słychać tatarskich czambułów, więc oficerowie spędzali długie wieczory w domu Michała, gdzie Baśka grzała wino. Całe wojsko ją polubiło i podziwiało, że wytrzymuje w takich warunkach na pustyni. Często odwiedzali ich pan Motowidło, Deyma, Wilga, Nienaszyniec, Hromyka i paru innych oficerów. Opowiadali różne historie i tak upływały im długie wieczory. Szczególnie lubili opowieści Muszalskiego, który pewnego dnia opowiedział im o swoim życiu. Kiedyś był bogaty, potem wzięto go w jasyr tatarski i sprzedano na galery tureckie. Gdy w końcu udało mu się uciec i wrócić do Rzeczpospolitej, został w wojsku i ścigał plemię mahometowe.
XXIV
Azja po wypadku bardzo wolno wracał do zdrowia. W międzyczasie żołnierze pojmali Halima Tatara Lipkowskiego, który rzucił służbę i przeszedł do sułtana. Skradł się do Chreptiowa z drugiej strony Dniestru. Znaleziono przy nim list od Kryczyńskiego (Tatar polski, pułkownik dowodzący jedną z Lipkowskich chorągwi, zdradził wszystkich przechodząc do ordy) do Mellechowicza. Michał zwołał starszyznę i przeczytali pismo, z którego wynikało, że Kryczyński, Morawski, Aleksandrowicz, Tomaszewski, Grochowski to zdrajcy. Byli dawnymi rotmistrzami tatarskimi. Prosili Azję, by pomógł im zrealizować wspólny plan, aby strzegł tajemnicy. Oficerowie jednogłośnie stwierdzili, że mają dowód zdrady. Zawołali Azję, który z kamienną twarzą odparł, że nie jest zdrajcą, lecz działa z rozkazu hetmana Wielkiego Koronnego, że o jego poczynaniach wie podstoli nowogrodzki Bogusz. Na koniec pokazał od niego listy na potwierdzenie swych słów. Wynikało z nich, że hetman chciał przebaczyć zdrajcom, przywrócić pod chorągwie Rzeczypospolitej, ale najpierw trzeba było je wybadać. Taką misję otrzymał Azja, ponieważ znał Kryczyńskiego i resztę. Wszystko miał trzymać w tajemnicy, a teraz czuł się lepiej, że wie o tym Michał. Wołodyjowski uwierzył tłumaczeniom Mellechowicza. Kazał mu dalej wypełniać plan wbrew uwagom Zagłoby, który widział w nim zdrajcę patrzącego wilkiem.
Po powrocie do swojej izby Azji szeptał coś z Halimem. Cieszył się, że plan się udał, że pułkownicy mu zaufali, że Kryczyński niczego w liście nie zdradził. Zamierzał wymusić na Boguszu, aby wyrobił mu ordynans do Raszkowa. Chciał tam pojechać, lecz obawiał się, że zostanie rozpoznany przez Nowowiejskiego. Stamtąd miał dać znać Kryczyńskiemu, aby był gotowy...
W czasie pobytu w obozie, a zwłaszcza w okresie swojej choroby Mellechowicz zakochał się w Baśce. Był jej wdzięczny za opiekę, gdyby nie ona, umarłby po wypadku.
XXV
Ksiądz Kamiński przebywał na parafii w Uszycy. Często przyjeżdżał do Chreptiowa na wieczorne rozmowy, opowiedział, jak kiedyś był żołnierzem, palił, ścinał i mordował nieprzyjaciela, a potem objawił mu się Bóg i został księdzem. Od tej pory starał się głosić miłosierdzie na świecie.
Kolejnym gawędziarzem był Nienaszyniec. Wielokrotnie wspominał, jak porwał kiedyś syna Tuhaj–beja. Chciał go wymienić na siostrę wziętą w jasyr tatarski, ale pewnego dnia wataha porwała chłopca i od tej pory ślad po nim zaginął. Cały czas powtarzał, że potomek Tuhaj–beja „miał nad każdą piersią rybę wykłutą i siną barwą napuszczoną”. Tej opowieści słuchał także Azja. Pewnego dnia nie wytrzymał i, odzywając się dziwnym głosem rzekł, że by go nie poznał, ponieważ wielu Tatarów nosi takie znaki. Poparł go Hromyka. Rzekł, że widział ciało Tuhaj–beja i takie ryby. Na koniec poinformował, że tylko piersi pokolenia tego władcy zdobiły ryby.
Gdy Lelczyc zameldował Michałowi, że tatarskie łotrzyki - wataha Azby–beja oblegają Sierocy Bród, Zagłoba uprosił Michała, aby zabrał Baśkę na podjazd.
XXVI
Po obu stronach Dniestru rozpierzchli się rozbójnicy tatarscy i zbiegowie. Mieli kryjówki w lasach, pieczarach, napadali na stada wołów, kupców. Byli okrutni, mordowali i palili.
Aby ich wybawić z kryjówki, Michał kazał im wystawić stado wołów na przynętę przy Sierocym Brodzie. Nocą wyruszyły chorągwie i po jakimś czasie cała obława na Jurkowym Polu była przygotowana. Czterystu Tatarów zostało otoczonych. Zaczęła się krwawa bitwa, w której triumfowali ludzie Wołodyjowskiego. Walczyła nawet Baśka. Gdy pod koniec uciekając spadła z koniem do jaru, Azja uratował jej życie. Michał dziękował mu za ocalenie żony.
XXVII
Do Chreptiowa przyjechali goście. Pan podstoli nowogrodzki Bogusz zapewnił Michała, że Azja jest godny zaufania. Hetman nakazał, aby nie robić mu trudności w wyjazdach do Raszkowa na paktowanie z rotmistrzami - zdrajcami Rzeczypospolitej, którzy uciekli w sułtańską służbę.
Razem z Boguszem przyjechała pani Boska z młodziutką córką Zosią oraz z listem od hetmana. Prosił w nim, aby Michał poprzez swoich pobratymców pomógł w uwolnieniu jej męża, który od siedmiu lat był w jasyrze. Za dwa tygodnie Piotrowicz (najlepszy wykupiciel jeńców z Krymu) miał w drodze do Raszkowa przejazdem wstąpić do Wołodyjowskiego i porozmawiać jeszcze na ten temat. Potem miał wyruszyć do Krymu po wykup Boskiego i kupców Kamienieckich wziętych w jasyr. Pieniądze miały dostarczyć rodziny kupców.
Dalej hetman pisał, by Michał dał Piotrowiczowi listy na drogę do swoich rodaków.
W międzyczasie okazało się, że komendant w Raszkowie Ruszczyc miał także wziętych w niewolę członków swojej rodziny. Pojmano ich, gdy byli jeszcze dziećmi. Teraz podobno doszli do dostojeństwa tatarskiego i z racji swojej wysokiej pozycji mieli pomóc wydostać Boskiego.
Do Michała przyjechał również pan Nowowiejski z młodziutką córką Ewą, zmierzający także do Raszkowa. Jego syn służył tam pod chorągwią. Uciekł z domu jako piętnastolatek, a od jedenastu lat był w wojsku. Nowowiejski chciał zostawić córkę u Michała, ponieważ obawiał się Tatarów. Zmienił zdanie, gdy dowiedział się od bohatera, że wycięli watahę i droga jest wolna. Było mu bardzo miło, gdy słyszał od Wołodyjowskiego same pochwały na temat syna. Michał cenił młodego Nowowiejskiego za zasługi, odwagę, dzielność, za samodzielne władanie komendą. Powtarzał, że był oczkiem w głowie hetmana. Liczne pochwały z ust tak poważanego rycerza sprawiły, że ojcu przeszła złość na syna, który od tylu lat nie pokazał się w domu.
Dalsza części spotkania Michała i starego Nowowiejskiego nabrała innego wymiaru, gdy niespodziewanie do izby wszedł Azja. Gość stanął jak wryty i zaczął krzyczeć, że to jest jego pisarczyk (sługa), którego znalazł kiedyś na ukraińskim stepie. Wychowywał go dwadzieścia lat przy synu, a gdy zaczął romansować z Ewką - zbił go. Od tamtej chwili słuch po nim zaginął i teraz oto odnalazł się u Wołodyjowskiego.
Słowom tym zdecydowanie zaprzeczył Azja. Powtarzał, że nie zna Nowowiejskiego, który na potwierdzenie słuszności swoich słów powiedział, że Mellechowicz ma na piersiach wytatuowane dwie ryby.
Wówczas blady pan Nienaszyniec krzyknął, że w takim razie oto Azja Tuhaj–bejowicz, którego kiedyś porwał od żony chana!
W tej samej chwili Azja dumnie podniósł głowę, rozerwał żupan, pokazał piersi i rzekł „- Ot, ryby, siną barwą wykłute! Jam jest syn Tuhaj–beja”. Zapanowała cisza. Michał był zdziwiony. Nie mógł zrozumieć, czemu młody Nowowiejski go nie poznał, przecież widział go już parokrotnie. Senior zaczął tłumaczyć syna: po jego ucieczce Azja mieszkał z nim jeszcze sześć lat. Zmienił się i zmężniał, dlatego prawdopodobnie syn go nie poznał. Na koniec Nowowiejski oznajmił, że „chce go z powrotem”, ponieważ jest jego pisarczykiem.
Na te słowa Michał kategorycznie odmówił. Azja był teraz hetmańskim oficerem pod jego rozkazem, jeśli Nowowiejski ma do tego jakieś zastrzeżenia, niech idzie do hetmana i tam dochodzi swoich praw. Wówczas senior ustąpił – przecież rozmawiał ze zwierzchnikiem swojego syna.
XXVIII
Wszyscy milczeli. Oto stał przed nimi syn najgorszego człowieka, który kiedyś wraz z Chmielnickim „trząsł’ całą Rzeczpospolitą, mordował, palił, brał w jasyr. Azja oświadczył, że Nowowiejski mówił prawdę odnośnie tego, że kiedyś go skatował do krwi. Nie zapomni mu tego nigdy. Gdy uciekł, przyjął nazwisko Mellechowicz aby uniknąć pościgu. Nie udał się na Krym, chociaż tam opływałby w luksusy jako syn chana. Został, aby służyć Rzeczypospolitej i hetmanowi, ponieważ kocha ojczyznę i miłuje Michała za to, że nie okazał mu wyższości. Zanim wyszedł, pokłonił się Wołodyjowskiemu i Baśce.
Teraz już wszyscy zrozumieli, dlaczego Lipkowie darzyli szacunkiem Azję, przecież Tuhaj-bejowe imię było dla nich świętością. Gdyby chciał, poszliby z nim w ogień, mógłby ich w każdej chwili zaciągnąć do sułtańskiej służby.
Nowowiejski był zdania, że Azja niedawno odkrył swoje pochodzenie. Pamiętał, że nie wiedział tego, gdy był u niego na służbie. Staruszek cały czas ostrzegał, że nie można ufać Mellechowiczowi. Powtarzał, że jest zawzięty, okrutny, że z pewnością zemści się za krzywdę.
Z kolei Ewka zwierzyła się Baśce ze swej znajomości z Azją. Jej uczucia ożyły, gdy ujrzała go ponownie u Wołodyjowskich. Choć kiedyś wyznał jej miłość, jej ojciec nigdy nie zaakceptowałby ich związku. Baśka zaproponowała, że pomoże jej przekonać Nowowiejskiego do Azji.
Tymczasem Azja rozmawiał z Boguszem. Na jego pytanie, czy zdrajcy wrócą odparł, że na wiosnę rozpęta się wojna z sułtanem, ponieważ Tatarzy mieli rozkaz ściągać żywność i wojsko do Adrianopola. Należało o wszystkim powiadomić hetmana. Gdyby na piśmie zgodził się przywrócić ich do praw szlacheckich, wpuścić na ziemie ukraińskie do osiedlenia i zatrzymać szarżę rotmistrzów, wtedy Azja ściągnąłby dla niego pół Krymu ordy tatarskiej i pokonał sułtana. Mellechowicz pragnął za swoją służbę zostać hetmanem tatarskim.
Na te słowa Bogusz powiedział, że hetman zlęknie się odpowiedzialności za podjęcie takiej decyzji. Szlachta nazwała go zdrajcą, konfederacja groziła sądem, nie cieszył się sympatią na dworze u króla. Wszyscy - szlachta i kozacy - byli mu nieżyczliwi. Azja oświadczył, że poradzi sobie z Kozakami, że Tatarzy będą rządzić na Ukrainie, że pójdzie za nim pięćdziesiąt tysięcy odyńców. Bogusz nigdy go takim nie widział, bał się nawet patrzeć w jego stronę. Plan uratowania Rzeczypospolitej przed sułtanem spodobał mu się, uwierzył w niego. Wiedział, że hetman jest w Jaworowie, więc postanowił tam pojechać i przedstawić ten plan. Zaznaczył, żeby Azja nie wyjeżdżał na razie do Raszkowa, lecz niech czeka na pismo z odpowiedzią.
XXIX
Baśka, która chciała połączyć Ewkę z Azją, rozmawiała o tym z Michałem i Zagłobą. Jeżeli Nowowiejski wyjedzie do Raszkowa sam, wtedy Ewka mogłaby się widywać z Azją, lecz najpierw bohaterka musiała wybadać, czy Azja kocha Ewkę.
Podekscytowany Bogusz oznajmił wszystkim, że Azja to wielki człowiek. Nazwał go, obok Sobieskiego, największym hetmanem, lecz nie mógł zdradzić przyczyny tych wielkich słów. Przytaknął jednak, gdy Zagłoby zapytał, czyżby Azja chciał zostać hetmanem tatarskim. Słuchając o męstwie Azji - jest oficerem, zaufanym hetmana, wykonuje tak ważny rozkaz ściągając Lipków i Czeremisów - Nowowiejski w duchu czuł się dumny i zmienił zdanie o Azji. Uważał, że to on go wychował na dobrego żołnierza. Ewka była szczęśliwa słuchając pochwał swojego ukochanego.
XXX
Baśka podczas rozmowy z Azją przepytywała go, co czuje do Ewki. Nie zdawała sobie sprawy, że to właśnie nią Mellechowicz jest zauroczony, że upajał się jej widokiem, że to o niej myślał, gdy padł jej do nóg, całował stopy i mówił
„- W ręce waszej miłości oddaję duszę moją, w ręce waszej miłości oddaję los mój: nie chcę nic innego czynić, jeno to, co mi wasza miłość nakaże, nie chcę znać innej woli! Wasza miłość czyń ze mną, co chcesz! W męce żyję i strapieniu, ja nieszczęśliwy! Wasza miłość zlituj się nade mną! Bodaj mi przepaść i zginąć!”.Baśka, myśląc, że te słowa były skierowane do Nowowiejskiej oświadczyła wprost, że dziewczyna kocha, na co on wściekły wybiegł z izby. Niczego nieświadoma Baśka powiedziała mężowi, Ewce oraz Zagłobie, że Azja kocha córkę Nowowiejskiego, na co ta ze szczęścia całowała ją po rękach.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -