Był początek września, gdy na Żmudź do Kmiciców przyjechał Charłamp z wiadomością, że narzeczona Wołodyjowskiego - Anusia Borzobohata-Krasieńska nagle umarła.
Narzeczeni byli bardzo szczęśliwi. Wkrótce mieli jechać po błogosławieństwo do Krakowa do księżnej Gryzeldy Wiśniowieckiej, pod opieką której była Anusia. Ślub miał się odbyć w Częstochowie, lecz pewnej nocy niedoszła panna młoda niespodziewanie zachorowała. Wraz z wysoką gorączką przyszła utrata przytomności. Widząc co się dzieje z ukochaną, zatroskany Michał natychmiast wezwał medyka i księdza. Anusia zdążyła jeszcze przyjąć sakrament i pożegnać się z narzeczonym, po czym umarła. Wołodyjowski dostał szału, krzyczał:
„Takaż mi nagroda za moje rany, za moje trudy, za moją krew, za moję dla ojczyzny przychylność?!…Jedno jagnię (powiada) miałem, i to mi, Panie zabrałeś”, potem upadł na ziemię jak martwy. Gdy wstał, był już zupełnie innym człowiekiem, coś w nim umarło. Zamknął się w swojej kwaterze odmawiając każdemu, kto chciał z nim porozmawiać.
Po pogrzebie Anusi, Charłamp postanowił, że musi ratować przyjaciela. Przybył zatem do Skrzetuskich po radę. Nie zastawszy ich, przyjechał do Kmicica po ratunek. Mimo, iż żona Andrzeja Oleńka była w ciąży, postanowiła, że mąż musi jechać do Częstochowy i być przy Michale, któremu jej zdaniem byli wiele dłużni. Spakowawszy się, Kmicic poprosił Charłampa o opiekę nad żoną oraz majątkiem i wyruszył natychmiast w drogę.
II
Kmicic wybrał drogę przez Wilno, Białystok, Siedlce. W Łukowie dowiedział się, że Skrzetuscy już wrócili do domu, zajechał więc do nich i przekazał złą wiadomość. W konsekwencji tej smutnej wizyty Zagłoba przepłakał cały dzień, cały czas powtarzając, że Wołodyjowski był dla niego jak syn. Nie mógł przeboleć, że tak dobrego człowieka jak Michał, który nigdy nie upominał się o żołd, nic nie chciał od ojczyzny, a od pana Boga jedynie żonę - spotkał taki okrutny los. Wszystko to spowodowało, że Zagłoba kazał Kmicicowi wracać do żony i postanowił – mimo swoich osiemdziesięciu lat - sam wyruszyć do Częstochowy. Chciał być przy swoim przyjacielu.
III
Im bardziej Zagłoba zbliżał się do Warszawy, tym bardziej musiał zwolnić, gdyż z powodu zbliżającej się konwokacji (król Jan Kazimierz „zdjął koronę”) wyznaczonej na 5 listopada drogi były zatłoczone – zjeżdżali na nią posłowie z całego kraju. Do stolicy ściągały całe dwory, wszystkie noclegi były zajęte.
Po drodze Zagłoba spotkał nawet dwór Bogusława Radziwiłła, który jako poseł także jechał na konwokację. Zdziwiony faktem sprawowanej przez księcia funkcji, Zagłoba postanowił, że postara się wyrugować go oraz nie dopuścić, aby zaakceptowano jego kandydaturę jako elekta. Uważał, że rodacy nie mogą powierzyć ojczyzny osobie, która kiedyś zdradziła konspirując ze Szwedami.
Misja zbuntowania posłów przeciw Radziwiłłowi zepchnęła na dalszy tor plany wyciągnięcia Michała z depresji. Zagłoba przekonał do tego zadania spotkanego w drodze posła Ketlinga, który porzucił kiedyś służbę u „złego” Bogusława. Żwawy staruszek opowiedział mu też o tragedii Wołodyjowskiego, którego Ketling traktował jak brata. Bohaterowie udali się do dworku do Mokotowa.
IV
Zwołano sejm konwokacyjny pod przewodnictwem Chrapowickiego, na którym posłowie mieli wyznaczyć termin elekcji. Na jednym z posiedzeń Ketling podał w wątpliwość wybór Bogusława Radziwiłła na posła. Został przy tym poparty przez Zagłobę, który krzyczał, że Radziwiłł to „Zdrajca i sprzedawczyk”. Powstał gwar i zamieszanie. Jedni popierali Bogusława, inni nie, aż w końcu sąd zadecydował, że Radziwiłł zostanie posłem.
Od kasztelana krakowskiego Warszyckiego Zagłoba dowiedział się, że Michał wstąpił do zakonu Kamedułów i tym samym uciekł przed światem. Hetman Sobieski ubolewał, że utracił najlepszego żołnierza ze szkoły księcia Jeremiego. Bał się także przyszłości kraju, ponieważ w Krymie szykowali spisek na chana, który chciał dochować traktatów z Rzeczpospolitą. W końcu Zagłoba postanowił jechać i podstępem wyciągnąć Michała z zakonu.
V
Zagłoba uknuł plan z Ketlingem i z żołnierzami Michała. Pojechał do klasztoru na widzenie z Wołodyjowskim, którego zastał przygnębionego, smutnego i milczącego. Na szczęście nie przyjął jeszcze ślubów. Zagłoba różnymi sposobami namawiał go na powrót do świata, powtarzał, że wszyscy za nim płaczą, że hetman chciałby, aby choć jeszcze jedną „nawałnicę przesłużył”, a Ketling, który został postrzelony i jest umierający powtarza, że pragnie go widzieć.
Wspomnienie oddanego przyjaciela poruszyło serce Michała i powiedział, że spełni wolę umierającego. W drodze na Mokotów Zagłoba upił podstępem Wołodyjowskiego i wymusił na nim obietnicę, że zostanie miesiąc cokolwiek się stanie, a potem może wrócić do klasztoru. Michał dał słowo i po kilku dniach wszyscy przyjaciele witali go serdecznie. Okazało się oczywiście, że Ketling symulował chorobę i kilka godzin po spotkaniu zaczął prosić druha o przebaczenie. Gdy do zebranych przybył Hetman – także był w spisku - spytał Michała, czy zostanie u jego boku. Odpowiedź mogła być tylko jedna - hetman podarował Wołodyjowskiemu pięknego dzianeta.
VI
Ketling musiał wyjechać do Kurlandii, ponieważ wzywał go chory wuj. Na pożegnanie poprosił, aby Michał z Zagłobą mieszkali przez ten czas w jego domu i czuli się jak u siebie.
Tymczasem do Warszawy na elekcję przyjechała siostra Michała – Makowiecka, która była żoną stolnika latyczowskiego. Zatrzymała się w nędznym domku na peryferiach, gdyż wszystko było już zajęte. Jej wysłannik szukał na dworze hetmańskim Michała, aż w końcu odnalazł go u Ketlinga i tym sposobem kobieta wraz ze służbą, czeladzią i dwoma pannami wprowadziła się do ketlingowego dworu. Rodzeństwo nie widziało się od lat, więc ich radość nie miała końca. Siostra słyszała o ogromnej stracie Wołodyjowskiego. Szukała go wskutek namów męża, który kazał jej pocieszyć szwagra oraz zająć gospodę, póki były jeszcze jakieś wolne. Przewidywał, że wszyscy zjadą się na elekcję do Warszawy.
Towarzyszkami kobiety były Krystyna Drohojowska oraz Barbara Jeziorkowska. Różniły się jak woda i ogień. Pierwsza była ładna, smukła, delikatna, opanowana, miała czarne włosy i nosiła żałobę po ojcu. Byłą mistrzynią w grze na lutni. Druga z kolei miała jasne włosy, różową cerę, zadarty nosek, była drobnej budowy. Cechowało ją wesołe usposobienie, spryt i rezolutność, co widać było w jej miłości do koni i wojaczki. Lubiła machać szablą. O jej rękę starało się naraz trzech kawalerów. Gdy wszyscy zginęli na wojnach, wróciła do codziennych spraw, żadnego z nich nie kochała naprawdę.
Obie panny były krewnymi Makowieckiego, który opiekował się ich majątkami. Mieszkały z siostrą Michała, ponieważ były sierotami. Wołodyjowski był oczarowany urodą Krzysi, natomiast Zagłobie od razu do serca przypadła Baśka.
VII
Baśka wymusiła na Michale, aby uczył ją „fechtów”, czyli sztuki władania szablą. Podczas tych lekcji polubił ją bardzo, ponieważ nie sposób było nie darzyć jej sympatią. Mimo wszystko jednak bardziej dążył do kontaktu z Krzysią. Wolał ją, niż Baśkę zawziętą i nieposkromioną jak chłopak, zwłaszcza gdy wypadała jej szabelka, a ona ze wstydu uciekała do stodoły.
Z kolei Zagłoba bardziej był przychylny właśnie jej. Uważał, że nadawałaby się na żonę dla Michała, nazwał ją pieszczotliwie „hajduczkiem”. Podobnie dziewczyna działała na innych mężczyzn. Gdy do dworu z rozkazem przyjazdu do hetmana przybył pan Nowowiejski, 22-letni przystojny żołnierz, od razu zainteresował się Basią. Opowiadał jej o wojnie, o wielkim świecie, o sejmie, izbie senatorskiej, a ona słuchała go z zapartym tchem.
VIII
Michał udał się do hetmana, a ten zapytał, czy chce na nowo wstąpić do służby i objąć dowództwo nad chorągwią Ruszczyca, którego on wysyła do Krymu. Miał tam pilnować paktów, ponieważ białogrodzka orda burzyła się przeciw chanowi. Hetman poinformował także, że Michał miałby baczenie na Dorosza i Tatarów. Zaznaczył na koniec, że może odmówić, ponieważ nie jest w czynnej służbie, ale przecież jest jedynym, który ojczyznę miłuje pond wszystko. Podkreślił, że darzy go największym zaufaniem, co wynikało z tego, iż 42-letni Michał 25 lat przesłużył, często w głodzie, pod gołym niebem, bez snu, nie założył rodziny, nie wzbogacił się. Inni tymczasem dorobili się urzędów, majątków, mieli żony i dzieci.
Wołodyjowski przystał na propozycję hetmana od razu. Kochał ojczyznę i zgodził się wyruszyć w drogę za dwa tygodnie. Gdy wracał do dworu Ketlinga, naprzeciw wyszła mu Krzysia. Wyznała, że niepokoiła się o niego, czym bardzo go ucieszyła. Gdy poinformował domowników, że jedzie na Ruś ku Dzikim Polom i wróci do Warszawy dopiero na elekcję, najbardziej posmutniała jednak Baśka. Powiedziała, że będzie tęsknić.
IX
Michał szykował się do wyjazdu i cały wolny czas spędzał z Krzysią. Gdy pierwszy raz ją pocałował zastanawiał się, czy dobrze robi zapominając o Anuli. Tymczasem jego nowa wybranka przyzwyczaiła się do jego niskiego wzrostu, który przestał już jej przeszkadzać. Pragnęła być kochaną.
W międzyczasie Zagłoba namawiał Michała do żeniaczki z Baśką powtarzając, że to dobra dziewczyna, pracowita i silna, że mógłby ją zabrać ze sobą w drogę. Przyjaciel nie wiedział jednak, że sercem Wołodyjowskiego zawładnęła Krzysia.
Gdy zbliżał się termin odjazdu, Michał coraz częściej musiał uspokajać Zagłobę, że nie będzie go tylko pięć miesięcy i powtarzać, że ten czas szybko zleci. Wraz z Wołodyjowskim wyjeżdżał Nowowiejski, więc teraz codziennie odwiedzał dworek, woził panny do Warszawy, robił zakupy, wieczory spędzał z Baśką na rozmowach i zabawach w ciuciubabkę. Jeziorkowska bardzo go lubiła, ale skrycie kochała Michała. Nie mogła zdusić tego uczucia, mimo iż widziała, że on kocha Krzysię. Nie kryła swego szczęścia, gdy poświęcał jej trochę czasu.
X
Pewnego dnia stolnikowa wysłała dwie pary sańmi na przejażdżkę, ponieważ chciała porozmawiać na osobności z Zagłobą. Wyznała mu, że Nowowiejski deklarował u niej chęć poślubienia Baśki. Wkrótce miała przyjechać jego chrzestna w tej sprawie. Ostateczną decyzję kobieta pozostawiła swojemu mężowi, który miał przyjechać w maju. Ta nowina bardzo zmartwiła Zagłobę, który upatrzył sobie Baśkę za żonę dla Michała.
W tym czasie Wołodyjowski, który jechał w saniach z Krzysią, oświadczył się swojej wybrance. Ona przyjęła jego propozycję, prosząc przy tym, by nie mówił o tym do chwili swojego powrotu z Rusi. To miała być ich tajemnica. Michał zgodził się i był bardzo szczęśliwy. Wyznał Krzysi swoją tragedię związaną ze śmiercią Anuli, której nie chciał nigdy wymazać ze swojego serca. Piękna bohaterka sama jeszcze nosiła żałobę po ojcu, wiedziała, czym jest smutek i rozumiała Michała doskonale.
W drugich saniach także nastąpiły oświadczyny – niestety Baśka odrzuciła prośbę Nowowiejskiego. Nie kochała go. Gdy wrócili do dworku, smutny żołnierz natychmiast odjechał. Decyzja Baśki zadowoliła jedynie Zagłobę.
XI
Po wyjeździe Michał wstąpił do Częstochowy na grób Anuli. Cały czas bił się z myślami, że za szybko się oświadczył, że powinien poczekać, ponieważ żałoba to świętość. Podobne uczucia targały sercem Krzysi. Ona również zdała sobie sprawę, że za szybko się zgodziła. Inaczej sobie wyobrażała przyjazd do Warszawy. Myślała, że na elekcję zjadą różne dwory, pozna trochę życia i „wielkiego świata”, zatańczy na wielu balach i dopiero na koniec wyjdzie za mąż. Wszystkie jej marzenia znikły z chwilą, gdy przyjęła oświadczyny Michała.
Smutek gościł także na twarzy Baśki. Chodziła smutna, bo Wołodyjowski wyjechał. Nie pomagały pocieszenia Zagłoby, który czuł, że kochała Michała.
Mała rewolucja w uczuciach bohaterów nastąpiła, gdy do domu wrócił Ketling. Okazało się, że umarł jego krewny, po którym odziedziczył w spadku drugą posiadłość. Gdy Krzysia zobaczyła tego przystojnego mężczyznę, zaparło jej dech w piersiach. O kimś takim marzyła, takiego kogoś widziała w swoich snach, zakochała się od pierwszego wejrzenia, podobnie zresztą jak Ketling.
Z takiego obrotu spraw ucieszył się Zagłoba. Po powrocie Ketlinga, który poprosił, aby stolnikowa została u niego w domu, ile będzie chciała, zaczęto organizować wieczorne tańce, prowadzono rozmowy na każdy temat. Mijały kolejne dni.
XII
O całym tym uczuciowym galimatiasie Zagłoba, który widział, że Ketling zakochał się w Krzysi, napisał do Skrzetuskiego. Próbował w jak najbardziej zrozumiały sposób wyłożyć, że trzeba ożenić Ketlinga z Krzysią, a wtedy Michał ożeni się z Baśką, choć zakochał się w Krzysi. Powtarzał, że nie było oświadczyn, więc wszystko może się odmienić…
Gdy Zagłoba zwrócił uwagę Baśce, że między Krzysią a Ketlingiem rodzi się uczucie, ona powtórzyła to towarzyszce. Myślała, że ucieszy się, lecz ona tylko się rozpłakała. Od kilku dni miała gorączkę, była blada, nieszczęśliwa – przecież nikt nie wiedział, że dała słowo jednemu, a pokochała drugiego.
Tymczasem Ketling zaprosił do domu przyjaciół wojskowych. Podczas tańców Krzysia po raz kolejny zobaczyła w nim królewicza z bajki.
XIII
Skrzetuski odpisał Zagłębie, żeby niczego nie planował i nie wtrącał się w cudze sprawy, było jednak za późno. Zagłoba, nie wiedząc o potajemnych zaręczynach Michała z Krzysią, ułożył plan.
Był Wielki Tydzień, wszyscy wyjechali do Warszawy i zatrzymali się w gospodzie w pobliżu kilku kościołów. Stolnikowa, która od Zagłoby wiedziała, że Ketling zakochał się w Krzysi, była przychylna staraniom godnego kawalera. Widziała, że Krzysia coraz bardziej go kochała, że było im dobrze ze sobą.
Pewnego dnia Ketling zabrał ukochaną na zwiedzanie Zamku Królewskiego i, klęcząc przed wielkim ołtarzem w pustym i cichym kościele powiedział
„- Nie grzech to, że w świętym miejscu przed tobą klękam, bo gdzież, jeśli nie do kościoła, czysta miłość po błogosławieństwo przychodzi. Miłuję cię więcej niż zdrowie, miłuję cię nad wszelkie dobro ziemskie, miłuję cię duszą, miłuję cię sercem i tu, wobec tego ołtarza, miłość ci moją wyznawam!...”. słysząc te słowa Krzysia zbladła i odpowiedziała „- Miłuję cię z całej duszy, ale nigdy nie będę twoja!”, po czym poprosiła, żeby o niej zapomniał. Ketling był smutny i zaskoczony.
XIV
Stolnikowa otrzymała list od męża. Informował w nim, że w ich stronach źle mówią o hetmanie Sobieskim. Podobno na elekcji posłowie będą głosować za marszałkiem koronnym.
List dostał także Zagłoba. Michał donosił, że niedługo wraca do Warszawy, czym bardzo wystraszył i zasmucił Krzysię. Była pewna, że nie kocha go, tylko Ketlinga. Obawiała się, że może polać się krew.
O powrót Wołodyjowskiego modliła się za to Baśka.
XV
Krzysia chodziła codziennie do kościoła dominikanów. Modliła się o pomyślne rozwiązanie swoich problemów. Od kilku dni chciała porozmawiać z Ketlingiem, ale on zniknął. W końcu gdy go spotkała, był zmieniony. Czuła, że cierpi, chciała mu się rzucić na szyję, tak bardzo go kochała, ale rozsądek wziął górę. Oznajmiła, że podjęła decyzję o wstąpieniu do klasztoru. Poprosiła, by obiecał, że nikomu nie powie o ich miłości. Gdy wymusiła jego słowo, stała się spokojniejsza.
Tymczasem Zagłobę odwiedził ksiądz Olszowski. Chciał poznać słynnego kawalera, rozmawiali o nadchodzącej elekcji, która zapowiadała się na burzliwą, ponieważ było trzech kandydatów: Kondeusz - książę Neyburski i Lotaryński, Michał Wiśniowiecki, syn nieboszczyka Jeremiego (popierany przez Zagłobę) oraz Bogusław Radziwiłł (wybór księdza).
Wkrótce Ketling oświadczył wszystkim, że wyjeżdża do Szkocji. Skłamał, że przyjaciele ojca wzywają go w celu dokończenia jakiś spraw.
XVI
Zagłoba był zdziwiony, że Ketling wyjeżdża. Nie wiedział nic o odrzuconych oświadczynach, więc wprost zapytał przyjaciela, dlaczego nie chce Krzysi za żonę. Wówczas Ketling, któremu serce pękało z żalu, ponieważ dał słowo ukochanej, odpowiedział wymijająco. Obiecał przecież, że nikt się nie dowie o ich miłości.
Na koniec rozmowy Zagłoba poprosił, aby Ketling został do przyjazdu Michała. Gdy usłyszał, że nie może spełnić tej prośby, był jeszcze bardziej zdziwiony. Jego konsternacja sięgnęła punktu krytycznego, gdy Krzysia – na pytanie czy chce Ketlinga za męża - odparła, że nikogo nie chce, ponieważ idzie do klasztoru.
XVII
Przed wyjazdem Ketling poprosił Stolnikową, aby została w jego dworku do elekcji. Oświadczył, że już tu nie wróci, ponieważ pilne sprawy go wzywają. Tak naprawdę wyjeżdżał z żalu, cierpiał z miłości, musiał się usunąć.
Nastała wiosna. Do Warszawy na elekcję zaczęli zjeżdżać kupcy. Rozstawiali budki na ulicach, handlowali suknami, futrami, bakaliami itp. Radosny nastrój nie gościł na dworze Ketlinga. Baśka chodziła smutna od czasu, gdy Krzysia oznajmiła, że idzie do klasztoru. Zagłoba, aby ją rozweselić, zabierał ją do miasta. chciał, by nacieszyła oczy barwami kramów.
Gdy pewnego wieczoru wracali na Mokotów do domu, spotkali nieznajomych jeźdźców. Po chwili okazało się, że to stolnik i Michał. Baśka była szczęśliwa, mimo iż Wołodyjowski wciąż dopytywał o Krzysię. Dowiedziawszy się, że Ketling wyjechał, choć miał na niego czekać, nie krył zdziwienia.
Po powrocie do domu jego zdziwienie było jeszcze większe. Gdy stolnikowa wybiegła witać męża, po niego nie wyszedł nikt. Dopiero wtedy dowiedział się, że Krzysia wybiera się do klasztoru. Oblał go zimny pot, błędnym wzrokiem rzekł „- Czy klątwa ciąży nade mną?!”.
XVIII
Dopiero teraz stolnikowa z Zagłobą odkryli, co łączyło Michała z Krzysią. Gdy wybiegł jak oszalały z izby, stanęli jak wryci. Staruszek zrozumiał, jak bardzo Wołodyjowski ją kochał. Zastanawiał się, dlaczego wcześniej nie domyślił się, co było powodem dziwnego zachowania Krzysi. Z odrętwienia wyrwały go słowa stolikowej, która zarzuciła mu, że wszystko to jego wina, niepotrzebnie swatał Ketlinga z Krzysią.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -