Nie widziałam cię już od miesiąca.Wiersz Miłość, podobnie jak La précieuse, pochodzi z trzeciego w dorobku poetyckim Marii Pawlikowskiej zbioru pt. Pocałunki i podobnie jak on reprezentuje gatunek zwany miniaturą poetycką. Jest jednym spośród wielu utworów poświęconym tematyce miłosnej, o czym informuje czytelnika już sam tytuł. Podmiotem lirycznym, co łatwo wywnioskować z używanych form gramatycznych, jest kobieta, wypowiadająca się o sobie i własnych doświadczeniach wprost, w 1. osobie – mamy więc do czynienia z liryką bezpośrednią, a dokładniej z liryką wyznania. Konkretny adresat wypowiedzi poetyckiej nie jest znany, z opisanej sytuacji lirycznej wynika jednak, że jest to mężczyzna, którego darzyła bądź nadal darzy uczuciem. Uczucie to, silne, wręcz wszechogarniające, sprawiło, że obecność ukochanego była jej do życia równie niezbędna jak powietrze. Najprawdopodobniej sądziła, że będzie trwało przez lata, tak się jednak nie stało.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!
Z nieznanych czytelnikowi przyczyn ich związek się rozpadł, a łączące ich uczucie nie przetrwało próby czasu. Tęsknota za ukochanym wywołała w niej zmiany podobne do tych, jakie wywołać może niedotlenienie czy po prostu brak świeżego powietrza: bladość, senność, apatię. Nie doprowadziła jednak – wbrew wcześniejszym przypuszczeniom i obawom – do jej śmierci. Z zaskoczeniem, a być może po trosze również z goryczą, podmiot mówiący uświadamia sobie, że to, co wydawało się prawdziwą, głęboką miłością, w rzeczywistości nią nie było, bo… „można żyć bez powietrza!” Z upływem czasu okazało się, że choć odejście osoby, którą się kocha, nadal boli, to nie jest to ból, z którym nie można by sobie poradzić. Utrata miłości zmienia sposób postrzegania rzeczywistości, ale nie jest równoznaczna z końcem istnienia. Zgodnie ze starym porzekadłem czas leczy rany. To, co jeszcze miesiąc wcześniej wydawało jej się „końcem świata”, w szerszej perspektywie okazało się niczym. Świat nie wypadł z orbity, nie nastąpiła żadna globalna katastrofa, a i jej samej udało się odzyskać równowagę ducha.
Jak wspomniałam wcześniej, utwór ten należy do liryki wyznania. Podmiot liryczny opisuje uczucia i doświadczenia, które stały się jej udziałem, zdaje relację z psychicznego stanu swojej duszy, wpisując się w pewnym stopniu w dwudziestowieczny nurt psychologizmu. W czterech zwięzłych wersach Jasnorzewska zawarła powierzchowną, choć bez wątpienia trafną charakterystykę uczucia, które przynajmniej raz w życiu przeżyła każda (albo prawie każda) kobieta, a więc także i ona sama. Z właściwą sobie spostrzegawczością poddała analizie opisywany stan emocjonalny, wyraziła dojmujący ból i rozczarowanie, równocześnie odnosząc się do niego z dystansem wyrażonym w ironicznej puencie, dzięki czemu uniknęła popadnięcia w przesadę. Nadała uczuciu właściwą mu rangę, nie deprecjonując go ani nie demonizując nadmiernie jego wpływu na życie. Rzeczą ludzką jest przecież błądzić – zwłaszcza, gdy poddaje się ocenie czyjeś uczucia, a wrodzona potrzeba miłości sprawia, że często jesteśmy skłonni nazywać nią coś, co w istocie jest tylko zauroczeniem.
Temat podjęty przez poetkę należy do jednego z najczęściej eksploatowanych w liryce, Pawlikowska jednak ujmuje go w nieszablonowy sposób, unikając łatwej pułapki patosu i wielosłowia, dzięki czemu udaje się jej osiągnąć „maksimum wyrazu przy minimum zużycia słowa”.