Śmierć panny Stanisławy wywarła wpływ niejaki na usposobienie doktora Pawła. Przez pewien czas czytywał w wolnych chwilach Dantego, w winta nawet nie grywał, gospodynię dwudziestoczteroletnią odprawił. Stopniowo jednak uspokoił się.
Egzystencja tej postaci była właściwie pozbawiona głębszego sensu. Obarecki uległ presji środowiska w Obrzydłówku. Żeromski z ironią potraktował tę słabość swego bohatera. Ale jednocześnie odsłonił żałosny los człowieka osaczonego, słabego, żyjącego świadomością swej beznadziejnej klęski życiowej:
Gorycz zalała mu serce. Co się stało, jakim sposobem aż dotąd zaszedł, dlaczego nie wyrywa się z tego błota, czemu jest leniuchem, marzycielem, refleksjonistą, psowaczem własnych myśli, karykaturą wstrętną samego siebie?... I zaczęło się, podczas wpatrywania się w okno, nadzwyczajnie szczegółowe, pilne, badawcze bezlitośnie i subtelne oglądanie własnej bezsilności.
Aptekarz, felczer, naczelnik poczty, pleban, sędzia to ważni, pełniący wysokie stanowiska mieszkańcy Obrzydłówka. Zajmują się głównie dbaniem o własne interesy. Tylko pozornie nie dostrzegają potrzeb społecznych. Są przekonani, że to nie do nich należy ulepszanie świata. Bez skrupułów bogacą się kosztem okolicznych biedaków. To lokalna elita, miejscowa śmietanka towarzyska, jednak żaden z nich nie ma czystego sumienia.
Czytamy:
Aptekarz obrzydłowski „eksploatując sytuację”(…) nakładał haracz na jednostki pragnące powrócić do zdrowia dzięki jego olejom.
Nawet lekką, towarzyską konwersację ci panowie woleli zastąpić hazardem (namiętnie grywali w wista). Niewątpliwie nasuwa się tu porównanie do elity Soplicowa, szczególnie do postaci Księdza oraz Sędziego. Niestety, bardzo daleko im do Mickiewiczowskich bohaterów.
Doktor Obarecki początkowo próbował walczyć z ich nieuczciwością, pragnął wytępić ich nieludzkie, egoistyczne zachowania. Jednak z upływem czasu wtopił się w to środowisko, stracił wszelkie chęci i zapał:
Co za męczarnia jednak dać się pokonać farmaceucie i balwierzom(…) Zwycięzcami mają prawo się okrzyknąć i zbierać łupy, lecz nie oni go pokonali; sam się pokonał.
Półhrabia - jeden z okolicznych szlachciców, zupełnie ignorował postać Doktora Obareckiego, o czym świadczy chociażby lekceważące spożywanie posiłku w czasie spotkania z nim; w opowiadaniu postać ta została określona mianem troglodyty:
(…)troglodyta przyjął go u siebie w gabinecie, siedział podczas wizyty w kamizelce i jadł spokojnie szynkę krając ją scyzorykiem.
Ignacy - chłop, który przyjechał po doktora Obareckiego, by ten pomógł chorej Stasi Bozowskiej; to dobry, uczciwy człowiek. Zależało mu, aby jak najszybciej dojechać do chorej nauczycielki, w tym celu wykorzystywał znajomość okolicznych terenów i mimo obaw lekarza, jechał na skróty.
Parobczyk - młody chłopiec, który odważnie zdecydował się wyruszyć po lek dla ciężko chorej Stasi Bozowskiej. Nie obawiał się strasznej śnieżycy i silnego wiatru, mimo że miał lekkie ubranie, był w
kożuszynie przedartej, nie dosięgającej mu do kolan, w zgrzebnych spodniach, kiepskich butach i czerwonym szaliku na szyi.
Gospodyni doktora Pawła Obareckiego - dotrzymywała towarzystwa doktorowi, wspólnie dyskutowali na różne, niezbyt poważne tematy:
dysertacje z gospodynią, raz przyzwoitsze (o niesłychanej np. wyższości pieczonego prosięcia nadzianego kaszą tatarczaną, rozumie się: bez majeranku, nad takimże prosięciem nadzianym innymi substancjami), kiedy indziej zaś ohydnie nieprzystojne – stanowiły jedyną rozrywkę.
Charakterystyka porównawcza Pawła Obareckiego i Stanisławy Brzozowskiej
Paweł Obarecki i Stanisława Brzozowska to główni bohaterowie opowiadania Stefana Żeromskiego: „Siłaczka”. Czytelnik najpierw poznaje postać młodego lekarza, żyjącego od sześciu lat w Obrzydłówku, trawionego poczuciem małomiasteczkowej nudy i znającego smak życiowej porażki. Potem jego oczami widzi Stasię Brzozowską, wiejską nauczycielkę, umierającą w nędznej izbie na tyfus. Ze wspomnień mężczyzny wyłania się obraz lat ich młodości, kiedy mieli ze sobą wiele wspólnego i każde podążyło za głosem swych ideałów.
On był wówczas ubogim studentem czwartego kursu. Chodził ubrany w ciasny i wytarty kaftan, stawiając stopy tak, aby ukryć dziury w podeszwach butów pozatykane tekturą. Najczęściej głodował, a bieda sprawiała, że popadał w stan nieustannego smutku. Każdego dnia punktualnie za kwadrans dziewiąta biegł do Ogrodu Saskiego, aby z daleka przyglądać się ślicznej panience o długim, jasnopopielatym warkoczu. Dziewczyna, mająca zaledwie siedemnaście lat, ubrana była w futrzaną czapkę, zbyt duże kalosze i niemodną salopkę. Zawsze nosiła pod pachą zeszyty, książki i mapy. Miała dumne spojrzenie i rozbudzała dziwną tęsknotę w jego sercu. Jakiś czas później poznał ją w domu kolegi. Zostali sobie przedstawieni jako Paweł Obarecki – refleksjonista, marzyciel, wielki leniuch i przyszła sława oraz Stanisława Brzozowska – „darwinistka”. Stasia urzekła młodzieńca pięknymi, mądrymi oczami, które spoglądały posępnie i zarazem miłosiernie. Cieszyła się szacunkiem innych, którzy przywiązywali wagę do jej słów. Dowiedział się, że skończyła gimnazjum, udzielała korepetycji, marząc o wyjeździe do Paryża bądź Zurychu, gdzie mogłaby studiować medycynę. Oświadczył się jej, lecz roześmiała się jedynie i uścisnęła po przyjacielsku jego rękę. Potem ich drogi rozchodzą się. Brzozowska wyjeżdża do guberni podolskiej, aby objąć posadę nauczycielki w wielkopańskim domu, natomiast Obarecki osiada w Obrzydłówku, aby realizować swoje życiowe ideały i zawodowe ambicje zgodnie z pozytywistycznymi hasłami pracy u podstaw.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -