Do Macondo przybyli także dwaj kolejni synowie pułkownika Aureliana. Na bananową gorączkę odporna była jedynie Piękna Remedios, szczęśliwa we własnym świecie rzeczy najprostszych. Chodziła w worku z konopnego płótna, a piękne długie włosy zgoliła. Wśród gości wzbudzała tak silne wrażenie, że doprowadzała ich do rozpaczy. Wytwarzała wokół siebie aurę niepokoju, atmosferę burzy. Nie przestrzegała stałych form posiłku, przyjemność sprawiała jej kąpiel, która trwała nawet dwie godziny. Pewnego dnia jeden z cudzoziemców podglądał ją w łazience. Zauroczony spadł przez spróchniały dach i zabił się. Innym razem, gdy wraz z koleżankami bawiła się na bananowym polu musiała uciekać przed grupą mężczyzn i schronić się w pobliskim domu. Jeden z napastników dotknął jej brzucha. Tego samego dnia zginął kopnięty przez konia. Wypadki te uświadomiły innym, że emanujący z ciała Remedios zapach nie jest miłością lecz śmiercią. Piękna Remedios była niedbała, nie sposób było z niej mieć w domu pożytku. Jadła rękami i mówiła same głupstwa. Jedynie pułkownik Aureliano wierzył, że jest obdarzona niezwykłą jasnością umysłu. Pewnego dnia podczas składania koronkowych prześcieradeł Piękna Remedios odleciała wraz z nimi znikła za wyżynami. Niektórzy uznali to za cud.
Dwóch nowych Aurelianów – Aureliano Serrador i Aureliano Arcaya zdobyli pracę dzięki pomocy swych braci. Pułkownik Aureliano odradzał im pozostanie w Macondo, przeczuwając nieszczęście. W mieście odkąd przybyła Kompania Bananowa zaczęli rządzić cudzoziemcy. Dawnych policjantów zastąpili płatni mordercy z maczetami. W mieście dochodziło do okrutnych aktów mordu. Gdy jeden z barbarzyńców zabił dziadka z wnuczkiem pułkownik Aureliano zdecydował by działać. Postanowił uzbroić wszystkich swych synów i stawić czoła przyjezdnym. W ciągu tygodnia wytropiono jego siedemnastu synów i wszyscy zginęli z rąk nieznanych morderców, celujących w sam środek ich krzyży z popiołu. Jedynie mieszkający w górach Aureliano Amador uciekł oprawcom i zniknął w labiryntach sierry. Nigdy nic więcej się o nim nie dowiedziano.
Pułkownik Aureliano czuł ślepą wściekłość. Nigdy nikogo z rodziny Buendiów nie zobaczono w kościele w popielcową środę. Po trzech miesiącach pułkownik Aureliano osiwiał, snując się bez celu po domu. Szukał śladów przeszłości w pokoju Melquiadesa, jednak pergaminy Cygana zbutwiały. Urszula rozmawiała pod kasztanowcem ze swoim zmarłym mężem, który powiedział, że jest smutny, bo jego syn wkrótce umrze. Pułkownik Aureliano w nagłym przypływie sił rozpoczął zbiórkę funduszy na wzniecenie nowej wojny. Udał się do swego kompana Gerinelda Marqueza z prośbą o pomoc, jednak ten powiedział mu: „Aj Aureliano – wiedziałem, żeś stary, ale teraz dopiero rozumiem, że jesteś o wiele starszy, niż wyglądasz!”.
***
Przez wydarzenia ostatnich lat Urszula nie miała czasu zająć się wychowaniem małego José Arcadia. Zbliżał się termin wysłania go do seminarium. Jego siostra Meme (zdrobnienie od Remedios) miała zostać wysłana do szkoły klasztornej, gdzie przystąpiłaby do nauki gry na klawikordzie. Urszula z wiekiem traciła wzrok, jednak nauczyła się poruszać po domu dzięki zmysłom dotyku i węchu. Jej starcza samotność pozwalała inaczej spojrzeć na dzieje rodziny. Zdała sobie sprawę, że pułkownik Aureliano nigdy nikogo nie kochał, był niezdolny do miłości, a jego działania wojenne powodowane były pychą. W oschłej Amarancie toczyła się walka między miłością na śmierć i życie, a niezwyciężonym tchórzostwem. Odwagę wykazywała jedynie Rebeka. Urszula wspominała wszelkie upokorzenia i trudy jakie przyszło jej znosić przez prawie stuletnie życie.
Gorączka bananowa z czasem ucichła. José Arcadio Drugi zmuszony był sprzedać swoje koguty i rozpocząć pracę w Kompanii Bananowej jako nadzorca. W domu Buendiów rygor utrzymywała Fernanda, dlatego jej mąż dużo swobodniej czuł się u Petry Cotes. W końcu przeniósł się do niej na stałe. Hulał i szastał pieniędzmi bardziej niż kiedykolwiek. Na jego imprezach upijał się nawet pan Brown. Aureliano Drugi zrobił się gruby i ociężały, a wieść o jego obżarstwie rozeszła się daleko za granice Macondo. Pewnego dnia stanął w szranki z Camilą Sagastume, nazywaną ze względu na tuszę Elefantą. Po dwóch dniach obżarstwa Aureliano Drugi stracił przytomność. W ostatnich słowach kazał się przenieść do żony. Po tygodniu udało mu się wyzdrowieć, a wydarzenie to sprawiło, że dużo częściej bywał w domu.
Fernanda zajmowała się grą na klawikordzie i pisaniem listów do dzieci. Amaranta tkała swój pogrzebowy całun, zaś pułkownik Aureliano opuszczał swą pracownię, jedynie by załatwić potrzeby fizjologiczne. Gdy Meme przyjechała na pierwsze wakacje Fernanda i Aureliano Drugi udawali zgodne małżeństwo. Taka sytuacja powtarzała się co roku przez dwa miesiące. Meme nie przejawiała oznak rodzinnej samotności i młodzieńczo cieszyła się życiem. Na trzecie wakacje wraz z nią przyjechały siostry zakonne i kilkadziesiąt koleżanek. Ich pobyt nastręczał domownikom wiele trudności, a po wizycie pozostały liczne szkody.
W domu Buendiów pojawił się znów José Arcadio Drugi w ciężkich butach nadzorcy, jednak rozmawiał tylko z pułkownikiem. Był kanciasty, uroczysty, wiecznie zamyślony jak Saracen. Żył, nie zmierzając w żadnym konkretnym kierunku. Jedynym wspomnieniem z jego dzieciństwa był widok twarzy rozstrzeliwanego podczas egzekucji. Pułkownik Aureliano stał się jeszcze bardziej zgryźliwy i niedostępny. Wciąż produkował złote rybki, jednak kiedy dochodził do liczby przekraczającej siedemnaście wrzucał je znów do tygla. Poświęcał się wspomnieniom z minionych lat, przede wszystkim z czasów wojny, jednak nie budziły w nim żadnych emocji. Jedenastego października wyjrzał z domu by obejrzeć paradę cyrkowców, przypomniał mu się moment, gdy po raz pierwszy ojciec zaprowadził go do Cyganów, by pokazać mu lód. Gdy parada przeszła poszedł pod kasztanowiec, wtulił głowę w ramiona i znieruchomiał. Santa Sofia de la Piedad znalazła go martwego dopiero następnego dnia.
***
Ostatni wakacyjny pobyt Meme w Macondo przypadł na czas żałoby po śmierci pułkownika. Następnego roku Fernanda urodziła córeczkę, którą wbrew jej woli nazwano Amaranta Urszula. Meme ukończyła swoje studia z dyplomem klawikordzistki, dzięki dyscyplinie, a nie miłości do muzyki. Powaga gry na instrumencie nie licowała z jej młodzieńczym usposobieniem. Dzięki żałobie po śmierci uwolniła się od nudnego obowiązku gry na instrumencie i mogła pokazać swą prawdziwą naturę. Spotykała się z koleżankami, chodziła do kina, uczyła się pić i palić z przyjaciółkami. Denerwowała ją pruderia panująca w domu.
Po zatruciu alkoholowym, z którego nie zdawano sobie sprawy, ojciec postanowił spędzać z nią więcej czasu. Zaspokajanie wszelkich zachcianek i otyłość zaczęła w nim budzić gorycz i zniechęcenie. Meme była sympatyczna, prosta i miała dar zjednywania sobie ludzi. Ojciec nie szczędził pieniędzy na wyposażenie jej pokoju i toalety. Zażyłość ojca i córki zaczęła budzić zazdrość Petry Costes, jednak Aureliano Drugi daleki był od komplikowania sobie życia. Meme przyjaźniła się także z Amerykankami. Bywała na przyjęciach u Patrycji Brown, na co Fernanda patrzyła z oburzeniem. Przekonała się jednak do tego, gdy Meme zagrała dla Amerykanów koncert na klawikordzie nagrodzony brawami. Meme nauczyła się pływać, grać w tenisa i jeść szynkę z Wirginii i mówić po angielsku.
Pozorny spokój w rodzinie Buendiów przerwała śmierć Amaranty. W ostatnich latach zajmowała się tkaniem pogrzebowego całunu. Jedynym jej marzeniem było umrzeć wcześniej niż Rebeka. Na kilka lat przed odejściem ujrzała śmierć, która zapewniła ją, że odejdzie bez bólu w momencie, kiedy skończy tkać swój całun pogrzebowy. Była przygotowana na ostatnią godzinę i w dniu, gdy skończyła ostatni ścieg uprzedziła rodzinę i mieszkańców Macondo, że umrze. Ci znosili jej listy do zmarłych, które obiecała dostarczyć po drugiej stronie. Zamówiła nawet trumnę i sprowadziła proboszcza. Była tak żywotna, że nikt nie wierzył, że wkrótce jej zabraknie. Do końca swych dni pozostała dziewicą. Zmarła w swoim łóżku, a jej zwłoki owinięte w przepiękny całun mogli oglądać mieszkańcy Macondo.
Urszula po dziewięciu dniach modlitw za zmarłą nie wstała już z łóżka. Zajęła się nią Santa Sofia de la Piedad. Seniorka rodu wokół łóżka zbudowała swój świat. Zaprzyjaźniła się nawet z małą Amarantą Urszulą, którą nauczyła czytać. Nikt nie podejrzewał jej ślepoty. To ona zauważyła, że Meme coś w środku dusi. Wybuchała bez powodu, stała się nerwowa. W końcu Fernanda przyłapała ją w kościele całującą się z mężczyzną, zaprowadziła do domu i zamknęła na klucz. Na drugi dzień u Fernandy zjawił się młody, śniady młodzieniec o ciemnych oczach w zniszczonym lnianym ubraniu.
Nazywał się Mauricio Babilonia, a pracował jako mechanik w Kompanii Bananowej. Tam gdzie pojawiał się mężczyzna pojawiały się także żółte motyle. Meme poznała go parę miesięcy wcześniej i przez ten czas jej uczucie do młodzieńca wciąż się rozwijało. Zaczęli spotykać się w tajemnicy. Meme oszalała z miłości. Pilar Ternera poradziła jej, że zaspokojenie uzyska jedynie w łóżku. Ich zbliżenie odwlekła śmierć Amaranty. Potem przez trzy miesiące spali dwa razy w tygodniu na łóżku użyczonym przez Pilar. Gdy związek wyszedł na jaw Meme dostała zakaz opuszczania w domu. Po dwóch miesiącach kary, żółte motyle wciąż pojawiały się w domu Buendiów. Fernanda domyśliła się, że tajne schadzki młodych wciąż trwają i kazała postawić straż z tyłu domu. Gdy Mauricio Babilonia próbował dostać się do domu Buendiów, został ugodzony kulą w kręgosłup. Uznano go za złodzieja kur. Do końca życia został przykuty do łóżka. Umierał w samotności, a towarzyszyły mu żółte motyle.
***
Po śmierci Mauricia Meme przestała się odzywać. Matka zabrała ją w długą podróż do miejsca swego urodzenia i postanowiła ją zamknąć w klasztorze, w którym niegdyś się wychowywała. Dziewczyna była jak w transie. Wciąż myślała o ukochanym i miała o nim myśleć do swojej śmierci wiele lat później, w jakimś klasztorze w Krakowie. Tymczasem Fernanda powróciła do Macondo i dowiedziała się, że José Arcadio Drugi podburza robotników z Kompanii Bananowej do buntu. W kraju odczuwało się nastrój napięcia. Strajk rzeczywiście wybuchł, ale spełniono żądania protestujących. José Arcadia Drugiego posądzano o współpracę z obcym wywiadem, cudem uniknął czterech strzałów rewolwerowych i musiał się ukrywać. Urszuli przypominało to czasy, gdy żył pułkownik Aureliano.
Do Fernandy nie docierały symptomy konfliktu. Synowi napisała, że jego siostra zmarła. Aureliano Drugi nie wierzył w zapewnienia, że Meme z własnej woli wstąpiła do klasztoru, jednak nie podjął żadnych działań, przeniósł się jedynie na stałe do Petry. Pewnego dnia w domu Buendiów pojawiła się mniszka z dzieckiem w koszyku. Fernanda przyjęła syna Meme Buendii (nazwanego w klasztorze imieniem Aureliano) z niechęcią i postanowiła go wychowywać w ukryciu. Innym powiedziała, że dziecko zostało znalezione w koszyku pływającym na rzece. Aureliano Drugi dopiero po trzech miesiącach dowiedział się o istnieniu wnuka.
Gdy nowy Aureliano skończył rok, przywódcy związków zawodowych, w tym José Arcadio Drugi ujawnili się i zorganizowali manifestację. Aresztowano ich na trzy miesiące. Po wyjściu ponownie zaczęły się protesty w obronie praw socjalnych robotników Kompanii Bananowej. Pan Brown postanowił opuścić Macondo. Mimo wielu prób udowodnienia przewinień Kompanii, chytrzy adwokaci zawsze potrafili podważyć zarzuty robotników (nawet przed sądem wyższej instancji). W końcu wybuchł strajk powszechny, a pracujący porzucili swe obowiązki. Po jakimś czasie wojsko dostało rozkaz przywrócenia porządku. Przybyłe do Macondo trzy regimenty nie rozprawiły się z buntownikami, a zabrały się do pracy przy zbiorze i transporcie bananów. Bezrobotni próbowali paraliżować pracę Kompanii Bananowej (podpalano domy i sklepy plantatorów, uszkadzano tory i linie telegraficzne). Pan Brown ostatecznie z rodzinami innych plantatorów opuścił Macondo.
Rozjemcą w sporze, grożącym wybuchem wojny domowej, miał zająć się Naczelnik Cywilny i Wojskowy prowincji. Strajkującym kazano się zebrać na placu Macondo. Przybyłym odczytano dekret, który upoważniał wojsko do strzelania do byłych robotników i ich rodzin. Plac otoczony był przez wojsko z karabinami maszynowymi. Tłum, pośród którego był José Arcadio Drugi, nie chciał się rozejść. Żołnierze otworzyli ogień, a tłum, który wpadł w panikę topniał pod gradem kul.
José Arcadio Drugi obudził się w ciemnym pomieszczeniu. Okazało się, że jedzie pociągiem, leżąc na stercie trupów, które niczym zepsute banany miały zostać wyrzucone do morza. Udało mu się wyskoczyć – naliczył około dwustu wagonów. Gdy dotarł do Macondo w domach, w których się zatrzymywał mówiono mu, że żadnej masakry nie było. Żona poległego pułkownika zatrzasnęła przed nim drzwi, mówiąc, że jej mąż wyjechał. Gdy dotarł do domu matka ukryła go przed Fernandą w dawnym pokoju Melquiadesa. Aureliano Drugi także nie wierzył w masakrę. Oficjalne obwieszczenia informowały o podpisaniu porozumienia między protestującymi a Kompanią Bananową (poprawa działania służby lekarskiej i budowa latryn). Kompania miała zacząć pracę, gdy skończą się deszcze. Stan wojenny wciąż trwał i nadal dokonywano eksterminacji członków związków zawodowych.
Jedynym pozostałym przy życiu był José Arcadio Drugi. Pewnego dnia do domu Buendiów wtargnęło na rewizję sześciu żołnierzy. Skrupulatnie przeszukiwali dom. W dawnej pracowni pułkownika Aureliana młody, dowodzący akcją oficer otrzymał złotą rybkę. Gdy przeszukiwał następnie pokój Melquiadesa nie dostrzegł siedzącego na łóżku José Arcadia Drugiego, patrzył niewidzącym wzrokiem. Buntownik zrozumiał, że dla niego wojna się skończyła. Zamknął się w pracowni starego Cygana i poświęcił się czytaniu niezrozumiałych pergaminów. Po dwóch miesiącach, gdy wojsko opuściło Macondo Aureliano Drugi zobaczył w jego oczach ten sam obłęd, który towarzyszył ich pradziadowi.
***
Deszcz padał cztery lata, jedenaście miesięcy i dwa dni. Mieszkańców opanowała nuda, podobnie jak podczas plagi bezsenności. Aureliano Drugi zajął się naprawą licznych uszkodzeń w domu. Dzięki temu schudł i mógł sam sobie wiązać sznurówki. Wciąż trzeba było dbać o dom, by nie został zupełnie zalany. Pewnego dnia na ciele Urszuli odnaleziono pijawki, które omal nie wykrwawiły staruszki na śmierć. Aureliano Drugi zdał sobie sprawę, że się starzeje, o Petrze Costes myślał bez emocji. Gdy odkrył pochodzenie małego Aureliana – zajął się nim, a także Amarantą Urszulą, która traciła już mleczne zęby. Pokazywał im m. in. obrazki w angielskiej encyklopedii. Fernanda, której jedynym zmartwieniem była niemożność uprawiania miłości, utrzymywała w domu stare porządki, np. jadanie o stałych porach na chińskiej porcelanie.
Pewnego dnia rodzina obserwowała przechodzący pod domem kondukt Gerinelda Marqueza. Urszula zapowiedziała, że umrze, gdy ustaną deszcze. Aureliano Drugi, widząc fatalny stan dróg zainteresował się swoimi zwierzętami. Niestety u Petry Costes z wielkich stad pozostał jedynie jeden wynędzniały muł. Wcześniej jej kochanek nie reagował na błagalne prośby o pomoc w zabezpieczeniu gospodarstwa. Jej wielka namiętność wygasła z powodu ciągłego patrzenia na deszcz. Po trzech miesiącach Aureliano Drugi powrócił do domu, obserwując po drodze twarze zrezygnowanych ludzi. Z czasem zapasy jedzenia zaczęły się kończyć, jednak gospodarz wciąż czekał, by przestało padać. Fernanda nie wytrzymała tego i pewnego dnia zaczął się jej potok nieustających skarg i lamentów na całe życie, brzmiący niczym brzęczenie trzmiela. Na następny dzień Aureliano Drugi nie wytrzymał rezonansu rozsadzającego mu głowę i metodycznie pobił wszelkie naczynia znajdujące się w domu, a następnie zdobył coś do jedzenia. Od tego dnia w domu pokarmu nie brakowało.
Amaranta Urszula i mały Aureliano mieli wspominać potop jako szczęśliwy okres swego życia. Wciąż psocili, a ich najlepszą zabawką była stara Urszula, której mieszały się przeszłość z teraźniejszością i poszczególni członkowie rodziny. Rozmawiała także z dawno zmarłymi, wyimaginowanymi członkami swej rodziny. Aureliano Drugi przypomniał sobie o zakopanej przed laty figurze świętego ze złotymi monetami, jednak Urszula za nic nie chciała wyjawić, gdzie się znajduje. Nie pomogło przekopywanie działki czy wróżby Pilar Ternery (zapowiedziała, że monety zostaną odnalezione trzy lata po zakończeniu deszczy). Opanowała go gorączka złota, przez co powrócił do swej normalnej wagi i zaczął przypominać swego brata bliźniaka. Jego poszukiwania wokół domu doprowadziły do zawalenia się części ganku. Pewnego piątku deszcz nagle przestał padać i miał nie padać przez kolejne dziesięć lat. Macondo po kilkuletnich opadach było zrujnowane. Petra Costes przeżyła dzięki swojej wściekłości i postanowiła odbudować swą fortunę, wracając do organizowania loterii.
***
Gdy deszcz ustał i zerwał się silny wiatr Urszula pierwszy raz od śmierci Amaranty samodzielnie wstała z łóżka. Widząc dom popadający w ruinę z werwą zabrała się za porządki. Kazała także otworzyć pokój Melquiadesa, w którym przebywał José Arcadio Drugi. Bezskutecznie próbowała wyrwać go z ciemności, w jaką zapadł, wymusiła jednak na nim zachowanie higieny. Do porządków przyłączyła się także Fernanda, na wieść o przyjeździe swego syna z Rzymu przed przyjęciem święceń kapłańskich. Aureliano Drugi powrócił do Petry Costes i wspólnie rozkręcili loterię, której cotygodniowe losowanie zamieniło się w jarmark. Nocą wspólnie liczyli pieniądze, przeznaczając największą część dla Fernandy. Zastanawiali się, gdzie podziała się dawna płodność zwierząt i płynność pieniądza. Nędza jednak sprawiła, że zaznali wspólnie prawdziwej miłości i nawet jako para staruszków wciąż figlowali.
Amaranta Urszula uczęszczała do prywatnej szkółki, zaś młody Aureliano pozostał w domu pod opieką Sofii de la Piedad. Urszula, gdy przeminął ciepły wiatr, znowu zaczęła widzieć swoich bliskich zmarłych i rozmawiać z nimi. Przeszłość zupełnie pomieszała się jej z teraźniejszością. Z czasem skurczyła się niczym mumia, nie dawała oznak życia. Sofia karmiła ją jak dziecko. Przed śmiercią modlitwy mieszał z przestrogami dla rodziny. Zmarła w Wielki Czwartek i pochowano ją w niewielkiej skrzyneczce. Na pogrzebie było niewiele osób, które ją pamiętały. Miała sto piętnaście lub sto dwadzieścia lat.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -