Po roku Cyganie przybyli z teleskopem i lupą wielkości bębna. José mimo sprzeciwu żony – Urszuli Iguáran – odkupił lupę, z myślą o użyciu jej w celach militarnych. Nikt jednak nie wykazywał zainteresowania jego badaniami. Po paru latach Melquiades odkupił lupę i przekazał niestrudzonemu badaczowi przyrządy astronomiczne. Ten po wielu żmudnych obliczeniach doszedł do wniosku, że Ziemia jest okrągła, jednak nikt mu nie wierzył. Dopiero stary Cygan potwierdził jego odkrycie, ofiarowując mu następnie prymitywne laboratorium alchemiczne. Eksperymenty z próbą uzyskania kamienia filozoficznego i rozmnożenia złota znów nie przyniosły skutku. Po pewnym czasie Melquiades powrócił odmłodzony – zamiast bezzębnej szczęki mieszkańcy Macondo mogli podziwiać jego pełne uzębienie. Uznali to za cud. Cygan wyjawił tajemnicę sztucznej szczęki jedynie José, a ten stracił zapał do alchemii.
José Arcadio Buendia pełnił w czasach założenia Macondo rolę młodego patriarchy, był najbardziej przedsiębiorczą osobą w wiosce. Inni mieszkańcy budowali domy na wzór jego, radził im w jaki sposób prowadzić gospodarstwo. Pracował ciężko, podobnie jak jego żona. Wioska rozwijała się szybko, aż pewnego razu zawitali do niej Cyganie podążając za śpiewem ptaków (trzymanych w całej osadzie w klatkach wymyślonych przez José). W wyniku fascynacji wynalazkami bohater zaniedbał się. Pewnego dnia postanowił, by wyrąbać drogę przez las, która miała prowadzić do cywilizacji. Mieszkańcy ochoczo ruszyli mu z pomocą. Na wschodzie były wielkie góry, które kiedyś mieszkańcy Macondo przeszli, przed założeniem wsi. Na południu rozciągały się bagna przechodzące na zachodzie w akwen wodny. José postanowił więc podążać na północ. Po kilku dniach las zmienił się w przygnębiającą, „zaczarowaną krainę”, do której nie docierały promienie słoneczne. Po jej opuszczeniu wędrowcy ujrzeli opuszczony dawno galeon hiszpański, jednak na jego pokładzie nie znaleźli nic.
Po kolejnych czterech dniach mężczyźni dotarli do morza, a José stwierdził z przekonaniem, że Macondo ze wszystkich stron otoczone jest wodą, położone jest na wyspie, co uniemożliwia dotarcie do świata korzystającego z dobrodziejstw nauki. Mężczyzna postanowił przenieść wioskę w bardziej dogodne miejsce, jednak sprzeciwiła się temu Urszula i podburzyła przeciwko projektowi wszystkie kobiety we wsi. Zarzuciła mężowi, że nie zajmuje się w ogóle swoimi dwoma synami. Starszy z nich – José Arcadio miał czternaście lat, zaś młodszy – Aureliano sześć. Pierwszy przypominał silną sylwetką ojca, jednak nie posiadał jego wyobraźni, drugi był cichy i zamknięty w sobie. Od tego czasu ojciec poświęcał synom większość swojego czasu, nauczył ich czytać i pisać, opowiadał im także niestworzone historie o świecie.
Do Macondo zawitała nowa grupa Cyganów, którzy przywieźli przedziwne wynalazki z całego świata. Byli wśród nich tancerze, muzycy, linoskoczkowie i kuglarze. José dowiedział się, że jego stary przyjaciel-Cygan zmarł w Singapurze. Największą atrakcją pokazywaną przez przybyłych była bryła lodu, którą bohater uznał za największy wynalazek świata.
***
Poznajemy historię rodzin Urszuli Iguarán oraz José Arcadia Buendii. Prababka Urszuli w XVI wieku tak bardzo wystraszyła się ataku angielskich wojsk na Riohacha, że usiadła na rozżarzony piec, przez co stała się kaleką do końca życia. Jej mąż – Aragończyk postanowił przenieść się daleko od morza. W wiosce, gdzie się osiedlił mieszkał Kreol – José Arcadio Buend�a. Przesiedleniec, dzięki zawartej z nim spółce dorobił się fortuny. Kilka wieków później praprawnuk Kreola ożenił się z praprawnuczką Aragończyka (Urszula i José). Byli kuzynami, dlatego ich rodziny nie chciały zgodzić się na ślub wierząc, że potomstwo zrodzone z spokrewnionych osób będzie iguanami (jeden z ich kuzynów urodził się ze świńskim ogonem, a po jego odcięciu w dojrzałym wieku zmarł z upływu krwi).
Młody José nie przejmował się klątwą i dopiął swego, ożenił się z Urszulą. Jednak matka jego wybranki nastraszyła córkę wizją nienaturalnego potomstwa, dlatego ta na noc, w obawie przed natarczywością męża, zakładała specjalnie wiązane zgrzebne spodnie. Ludzie dowiedzieli się, że Urszula w rok po ślubie jest dziewicą i zaczęli plotkować. Do tragedii doszło, gdy po wygranej walce kogutów przeciwnik José – Prudencio Aguilar stwierdził, że jest on impotentem. Niewiele myśląc, bohater przebił jego gardło włócznią, a następnie powrócił do swej żony i zmusił ją do seksu. Oskarżył ją o zły czyn, jakiego się dopuścił. Wioska uznała zabójstwo Prudencia za honorowe. Po pewnym czasie Urszula zaczęła widywać ducha Prudencia Aguilara. Mąż wkrótce także zaczął widywać zjawę. Postanowił opuścić rodzinną wieś. Wraz z kilkoma śmiałkami udał się w wielomiesięczną, trudną wyprawę przez góry. Po czternastu miesiącach na świat przyszedł młody Arcadio Buendia. Po kilku kolejnych miesiącach wędrowcy rozbili obóz. We śnie José ujrzał gwarne miasto, którego nazwa brzmiała Macondo. Postanowił założyć nową osadę.
José nie wytrwał w planach wytwarzania brył lodu, ponieważ zajął się wychowywaniem synów. Pewnego dnia oczekująca trzeciego dziecka Urszula ujrzała swego starszego syna nago. Przestraszyła się jego imponującego przyrodzenia (wspominając rodzinną klątwę) i podzieliła się swoimi obawami z Pilar Ternerą – wesołą i ciętą w języku kobietą, która pomagała jej przy zajęciach domowych i umiała czytać z kart. Ta jednak wróżyła młodzieńcowi szczęśliwe życie. Będąc z nim sam na sam, pobudziła popęd chłopaka, dotykając jego krocza. José Arcadio był zafascynowany starszą kobietą – z jednej strony coś go do niej ciągnęło, z drugiej odpychało. Po kilku spotkaniach sam na sam zaproszony przyszedł do jej domu w nocy.
Pilar Ternera uczestniczyła w przeprawie przez góry zakończonej założeniem Macondo. Rodzina siłą zmusiła ją do tego, gdyż chłopak, którego kochała należał już do innej. W oczekiwaniu na wybrańca utraciła swą młodość. José potrafił jednak oddzielić obraz kobiety przychodzącej do ich domu od osoby, która pobudzała jego zmysły w nocy do nieprzytomności. Był tak pogrążony w swych myślach, że nie uczestniczył we wspólnej radości, gdy w końcu jego ojcu i bratu udało się odzyskać złoto Urszuli ze stopionej masy. Został uderzony przez ojca, gdy obraził jego wielodniowe starania. Ternera pocieszała go w nocy, robiąc mu okład i kochając się z nim namiętnie. Obiecał kobiecie, że skończy z ich tajemnicą. Opowiedział o wszystkim bratu (stosunek z kobietą porównywał do trzęsienia ziemi). Ten wspólnie z nim przeżywał grozę sytuacji, ale fascynowała go także rozkosz, jaką przeżywał brat. Nocne oczekiwania na brata i jego opowieści sprawiły, że zaczął podobnie jak on czuć odrętwienie, pogardę dla alchemii i mądrości ojca oraz pogrążył się w samotności. Urszula ten stan przypisywała robakom, jakie mieli mieć jej synowie.
Na świat przyszła Amaranta trzecie dziecko José i Urszuli. Po czterdziestu dniach do osady znów przybyli Cyganie (ci sami, którzy poprzednio przywieźli lód). Zabawiali mieszkańców Macondo jarmarcznymi sztuczkami, między innymi posiadali latający dywan. Młody José podczas przechadzki z Pilar dowiedział się, że będzie ojcem. Skrył się na parę dni w domu, w laboratorium ojca poszukującego kamienia filozoficznego. Nie zajmowały go jednak odkrycia, stał się posępny, stracił apetyt i wpadł w zły humor. Pewnego dnia, gdy udał się oglądać Cyganów zauroczyła go młodziutka Cyganka. Udał się wraz z nią do namiotu przyjezdnych, jednak nie mógł zaspokoić swojej żądzy, gdyż wkoło wciąż kręcili się inni Cyganie. W końcu młodym udało się spełnić namiętne pragnienia. Po dwóch dniach José obwiązał głowę czerwoną chustą i odszedł z Cyganami.
Ojciec niewiele przejął się odejściem syna, stwierdził, że dzięki temu stanie się mężczyzną. Urszula podążyła jednak szlakiem Cyganów, pragnąc odzyskać syna. Gdy mąż zauważył jej nieobecność wyruszył w jej ślady z kilkoma uzbrojonymi mężczyznami. Po trzech dniach bezowocnego poszukiwania powrócił do wsi. Przez parę tygodni zajmował się domem i małą Amarantą jak matka. Pomagała mu Pilar Ternera, jednak negatywne nastawienie do niej Aureliana (obwiniał ją o zaginięcie brata i matki) sprawiło, ze przestała odwiedzać dom José Buendii. Z czasem wszystko się ułożyło, a Aureliano wraz z ojcem powrócił do alchemicznych eksperymentów. Wiele miesięcy po odejściu Urszuli w domu zaczęły dziać się niewytłumaczalne zdarzenia, m.in. zaczął unosić się wiklinowy koszyk z małą Amarantą. José powiedział do syna: „Jeśli Boga się nie boisz, bój się metali!”. Do domu powróciła odmieniona i odmłodzona Urszula w egzotycznym stroju. Przyprowadziła z sobą tłum ludzi z dobytkiem, którzy zamieszkiwali przeciwległą stronę mokradeł (o dwa dni drogi od Macondo). Do ich osady docierała poczta, znali także wynalazki ułatwiające życie.
***
Syn Pilar Tenery po dwóch tygodniach po urodzeniu trafił do dziadków. Nadano mu imiona José Arcadio, ale nazywano Arcadiem. Dziećmi zajmowała się Visitación, Indianka ze szczepu Guajiros, która uciekła od swego plemienia ze względu na falę bezsenności. Dzięki nowym przybyszom Macondo zmieniło się w miasteczko ze sklepami, warsztatami rzemieślniczymi, stałym traktem handlowym. José zarzucił alchemię i tak jak w pierwszych dniach Macondo zajął się organizacją życia. Powierzono mu także, dzięki autorytetowi jaki zyskał, rozdzielenie ziemi. Gdy ponownie przybyli Cyganie i okazało się, że nie ma wśród nich młodego Buendii zabroniono taborowi postoju w wiosce, posądzając ich o rozpustę i perwersję.
José Arcadio zajął się nadzorowaniem prac. Jedyną jego słabostką było nakazanie wypuszczenia śpiewających ptaków z klatek i powieszenie zegarów z kurantem. Zamiast akacji nakazał sadzenie w osadzie drzew migdałowych. Urszula zajęła się w tym czasie cukiernictwem (wytwarzała na sprzedaż kolorowe cukierki), zaś Aureliano poświęcił się studiowaniu złotniczej sztuki. Chłopak stał się milczący i stronił od ludzi. Amaranta i najmłodszy Arcadio dzieciństwo spędzali u boku Indianki, nie chcąc nawet mówić po hiszpańsku.
Pewnego dnia Aureliano zapowiedział przyjście szczególnego gościa. W niedzielę zjawiła się niespełna jedenastoletnia Rebeka. Okazało się, że jest sierotą, a jej rodzice spokrewnieni byli z Urszulą. Dziewczynka posiadała list z prośbą o jej przyjęcie oraz grzechoczące kości swych rodziców, które nakazano pochować. Postanowiono zatrzymać biedne i zagłodzone dziewczę, zaś szczątki pochować, gdy w Macondo zostanie założony cmentarz. Rebeka wolno się adaptowała, siedząc w swoim foteliku i ssąc palec. Przez wiele dni nic nie jadła. Indianie odkryli, że spożywała jednak mokrą ziemię i wapno ze ścian. Urszula siłą pragnęła oduczyć Rebekę tego zwyczaju, a ta, protestując, wykrzykiwała najgorsze indiańskie przekleństwa. Jednak z czasem zaprzyjaźniła się z kuzynostwem, zaczęła mówić po hiszpańsku, wykazywała zdolności do robót ręcznych, dlatego przyjęto ją do rodziny Buendia.
Pewnej nocy Indianka znalazła ją na krzesełku z fosforyzującymi oczami. Stwierdziła, że Rebeka ma objawy plagi jej plemienia – bezsenności. Brat Visitación uciekł. Indianka wytłumaczyła, że choroba nie tyle polega na niemożliwości zaśnięcia, ile na stopniowej utracie pamięci prowadzącej do utraty tożsamości, a nawet obłędu i negacji przeszłości. Po kilku tygodniach okazało się, że na bezsenność cierpią wszyscy mieszkańcy domu Buendia – padli ofiarą zarazy. Śnili na jawie, pozostawali w stanie trzeźwej halucynacji. W krótkim czasie, poprzez sprzedawane przez Urszulę słodycze, bezsennością zarazili się wszyscy mieszkańcy Macondo. Początkowo poświęcili się pracy, jednak z czasem zaczął doskwierać im brak snu (jednym ze sposobów na zabicie czasu była zabawa w „koguta-kapłona”). Podjęto skuteczne kroki, by zaraza nie rozprzestrzeniała się na okoliczne wioski. Z czasem przyzwyczajono się do nowego sposobu życie – bez snu.
Po pewnym czasie Aureliano odkrył, ze zaczyna zapominać nazwy narzędzi. Zaczął oznaczać je karteczkami z właściwymi napisami. José Arcadio rozpowszechnił te metodę w całym domu, a następnie w całej osadzie. Obawiając się, że wkrótce zapomni przeznaczenia przedmiotów, opisywał każdy z nich. Miało to pomóc do czasu zapomnienia znaczenia słowa pisanego. Jednak z czasem mieszkańcy zaczęli poddawać się światu imaginacji. Z kart odczytywali nie przyszłość, a przeszłość. José Arcadio postanowił skonstruować maszynę pamięciową.
Pewnego dnia do domu Buendia zaszedł pewien starzec. Pan domu nie poznał go. Gość dał mu do wypicia flaszeczkę i po chwili jego myśli stały się jasne. W przybyszu poznał Melquiadesa, dzięki któremu mieszkańcy Macondo wkrótce odzyskali pamięć. Cygan, który uciekł śmierci, postanowił zostać w wiosce i zająć się sztuką dagerotypii. José Arcadia przeraziła możliwość utrwalania ludzkiej podobizny na metalowej płytce, jednak pozwolił by zrobiono mu dagerotyp. Urszula pozwoliła Melquiadesowi pozostać w ich domu. Aureliano był wówczas cenionym w okolicy złotnikiem, który zamykał się na wiele godzin w swej pracowni.
Kilka miesięcy później do Macondo przybył liczący sobie bez mała dwieście lat pieśniarz i obieżyświat – Francisco el Hombre. W swoich utworach przekazywał wieści z najdalszych osad mokradeł. Wraz z nim do wioski przybyła matrona niesiona przez czterech Indian oraz jej młoda wnuczka. Starsza kobieta sprzedawała seksualne usługi swej wychowanicy wszystkim chętnym. Była to zapłata za to, że w przeszłości mała zostawiła zapaloną świecę, od której spłonął ich dom. Aureliano także znalazł się w alkowie drobnej prostytutki, jednak nie skorzystał z jej usług. W nocy postanowił ożenić się z nieszczęśliwą dziewczyną, jednak nad ranem dowiedział się, że wraz z babką opuściła już Macondo.
Tymczasem Melquiades, gdy wszystko już sfotografował, porzucił dagerotypię i zajął się interpretacją przepowiedni Nostradamusa. Porzuconą pasję podchwycił José Arcadio, pragnąc udowodnić istnienie Boga. Urszula, mimo swego wieku, wciąż wypiekała coraz więcej produktów na sprzedaż. Pewnego dnia dostrzegła, że jej dzieci dorosły, wkrótce wezmą ślub i opuszczą ciasny dom. Za zaoszczędzone pieniądze postanowiła go rozbudować. W domu zaroiło się od robotników, którzy wciąż przeklinali pojawiający się niepochowany worek z kośćmi ludzkimi. Po pewnym czasie powstał największy i najbardziej gościnny dom w całej okolicy.
Mieszkańców zdziwiło pismo od corregidora, czyli miejskiego zarządcy, Don Apolinara Moscote nakazujący pomalować dom na niebiesko. Oburzony José Arcadio udał się do urzędnika, opowiedział o założeniu Macondo i wytłumaczył, że miasto nie potrzebuje urzędników z zewnątrz. Gdy przedstawiciel władz upierał się przy swym prawie, bohater podniósł go za klapy i wyniósł na skraj miasta. Po paru dniach don Apolinar Moscote powrócił z sześcioma uzbrojonymi żołnierzami, żoną oraz siódemką córek i ponownie zaczął pełnić swój urząd. José Arcadio odwiedził go wraz z synem i zapewnił o chęci pokojowego załatwienia sprawy, jeśli ten pozwoli każdemu malować domy na dowolny kolor i odprawi uzbrojonych mężczyzn. Urzędnik przystał na warunki. Aureliano poczuł się onieśmielony widokiem dziewięcioletniej córki Moscote – Remedios.
***
Urszula na otwarcie nowego domu postanowiła zorganizować bal. Kupiła nawet nieznaną dotychczas w Macondo pianolę, wraz z która przybył młody i dobrze wychowany włoski instruktor tańców Pietro Crespi. Przez wiele tygodni składał instrument w całość, a gdy mu się to udało nauczył młode przedstawicielki rodziny Buendia tańca. Odbył się uroczysty bal, na który zaproszono wszystkich pierwszych osadników miasta wraz z ich rodzinami. Niestety, pianola była rozstrojona w wyniku majsterkowania José Arcadio. Po ponownej wizycie Pietro okazało się, że Rebeka jest w nim zakochana, jednak nikomu tego nie zdradziła. Z rozpaczy zaczęła znów jeść ziemię.
Pewnego dnia dom rodziny Buendia odwiedziła Amparo Moscote, która wręczyła Rebece list od ukochanego. Dziewczyny od tej chwili zaprzyjaźniły się. Pewnego dnia Amparo przyszła do Rebeki z siostrą Remedios. Mała weszła do pracowni zachwyconego tym spotkaniem Aureliana. Jednak mężczyzna wystraszył małą obietnica ofiarowania jej pozłacanej rybki. Aureliano z tęsknoty za Remedios wciąż tworzył wiersze, zaś Rebeka oczekiwała co dwa tygodnie na listy od Crespiego. Pewnego razu Aureliano upił się w towarzystwie dwóch przyjaciół – Magnificia Visbala i Gerinelda Marqueza. Pijany odwiedził Pilar Ternerę, przypominając sobie z dzieciństwa stosunki łączące ja z jego bratem. Przespał się z kobietą i wypłakał w jej łóżku. Pilar obiecała mu pomoc w zbliżeniu z dziewczynką.
Okazało się, że Amaranta także zakochana jest w Pietro Crespim i pisze do niego listy, których jednak nie wysyła. Urszula, odkrywszy to, zarządziła w domu „żałobę bez nieboszczyka”, póki córki nie porzucą swych nadziei. Aureliano poinformował rodziców o zamiarze poślubienia córki wroga – Remedios. José Arcadio zgodził się pod warunkiem, że Rebeka wyjdzie za nauczyciela tańca. Amaranta jedynie pozornie zaakceptowała podjęte w domu decyzje. Najstarszy Buendia udał się do domu państwa Moscote prosić o rękę ich córki dla swego syna. Początkowo myśleli, że to pomyłka, jednak z czasem przystali na ten wybór, choć dziewczynka nie była jeszcze dojrzała. Harmonię zmąciła śmierć Melquiadesa. Po przyjeździe do Macondo zaczął starzeć się w zastraszającym tempie. W nowym domu miał dla siebie specjalny pokój, z którego w ostatnich czasach wychodził jedynie do pracowni Aureliano i spisywał notatki na pergaminach. Zażyczył sobie, by po jego śmierci przez trzy dni palono w jego pokoju ołów, co tez uczyniono. José Arcadio uważał, że zmarły osiągnął nieśmiertelność więc początkowo nie chciał go nawet pochować. Z czasem jednak urządzono pogrzeb i z wielkimi honorami pożegnano Melquiadesa. Na pogrzebie zebrały się tłumy ludzi. Wśród nich była Amaranta, która wyznała swą miłość Crespiemu. Ten zlekceważył ją. W związku z jej groźbami przeciwstawienia się zaślubinom postanowiono o jej wyjeździe z Macondo wraz z Urszulą.
Podczas nieobecności Urszuli dom opustoszał. Zajmowała się nim Rebeka, zaś Indianka wypiekała słodycze. Pietro Crespi często odwiedzał narzeczoną, przynosząc wymyślne włoskie zabawki, które fascynowały starego José Arcadio (udoskonalał je). Aureliano zaniedbał pracę, poświęcając się edukacji Remedios. Rebeka wciąż obawiała się zemsty Amaranty, dlatego udała się po wróżbę do Pilar Ternery. Ta powiedziała, że będzie szczęśliwa, gdy jej rodzice zostaną pogrzebani. Przepowiednię tę rozumie José Arcadio, który odnajduje szczątki zamurowane podczas remontu w ścianie domu i grzebie je obok grobu Melquiadesa. Okazało się, że Pilar Ternera spodziewa się dziecka, którego ojcem był Aureliano.
Stary José Arcadio udoskonalił w końcu jedną z zabawek za pomocą wahadła. Wynalazek podniecił go, jak żaden wcześniej. Całkowicie poświęcił się pracy, aż w końcu popadł w obłęd. Zaczął znów widzieć ducha Prudencii Aguilara, który przybył ze świata zmarłych. Kolejne dni zlewały się mu w jeden dzień, aż pewnego ranka wpadł w szał i zdemolował pracownię alchemiczną i złotniczą. Mówił i krzyczał w jakimś niezrozumiałym języku. Poskromiło go dopiero kilku mężczyzn. Został przywiązany do drzewa kasztanowca na podwórku. Gdy Urszula wróciła z Amarantą mąż nie był w stanie jej poznać.
***
Aureliano Buendia i Remedios Moscote pobrali się pewnej niedzieli, gdy dziewczynka osiągnęła dojrzałość. Ślubu udzielił im ojciec Nicanor Reyna. Mimo obaw dziewczynka nie popełniła żadnej gafy, wykazała się odpowiedzialnością, wdziękiem i pewnością siebie. Ślub Rebeki i Pietro Crespiego nie odbył się tego dnia, gdyż mężczyzna dostał fałszywą wiadomość o ciężkiej chorobie swojej matki. Amaranta nie przyznała się do oszustwa. Ojciec Nicanor Reyna postanowił po ślubie pozostać tydzień w Macondo by walczyć z bezbożnością mieszkańców – udzielać chrztów, małżeństw itp. Nikt go jednak nie słuchał, dlatego postanowił wznieść w osadzie świątynię. Zaczął zbierać datki, jednak było ich mało. Po paru dniach odprawił mszę, po której zaprezentował sztukę lewitacji (uniósł się 12 cm nad ziemię). Dzięki temu datki stały się hojniejsze, a duchowny mógł przystąpić do budowy świątyni.
Pewnego dnia okazało się, że niezrozumiała mowa José Arcadio to łacina, dlatego mógł rozmawiać jedynie z duchownym. Ten próbował wielu metod by przekonać go o istnieniu Boga, jednak przywiązany do drzewa mężczyzna pragnął racjonalnych dowodów. Z czasem jasność wywodów José sprawiła, że ojciec Nicanor zaczął obawiać się o swą wiarę i poświęcił się całkowicie budowaniu kościoła. Amaranta wciąż żyła chęcią przeszkodzenia w ślubie Rebeki. Ślub odroczono do momentu ukończenia świątyni. Narzeczeni pod okiem Urszuli nie byli w stanie się zbliżyć. Pietro Crespi postanowił darować ojcu Nicanorowi brakujące środki na budowę świątyni. Gdy termin ślubu się zbliżał, Amaranta próbowała wszelkich metod, by przeszkodzić w uroczystości, jednak bez skutku. Postanowiła w ostatni piątek przed ślubem otruć siostrę dodając jej do kawy opium.
Na tydzień przed ślubem Rebeki nieoczekiwanie zmarła Remedios (była w ciąży z bliźniakami). Po zamążpójściu zajęła się domem, łagodziła spory, opiekowała się José Arcadiem Buendia. Przyjęła nawet jako swoje nieślubne dziecko Aureliana (ochrzczono go jako Aureliano José). Don Apolinar Moscote dzięki wizytom w stolicy prowincji uzyskał fundusze na założenie w Macondo szkoły, za namową ojca Nicanora zamknął parę domów rozpusty, sprowadził też do miasteczka sześciu uzbrojonych policjantów. Po śmierci Remedios Urszula zarządziła trwającą rok żałobę. Jej zdjęcie ustawiono w miejscu, gdzie czuwano przy jej zwłokach i od tej pory zawsze paliła się tam oliwna lampka. Amaranta zajęła się małym Aurelianem José, jak swoim dzieckiem. Ślub Piera Crespi i Rebeki odłożono na bliżej nieokreślony czas. Ich miłość stygła, a Rebeka znów zaczęła jeść ziemię.
Pewnego dnia do domu Buendia wtargnął nieoczekiwanie olbrzymi człowiek. Na szyi miał święty medalik, ramiona i pierś pokryte miał tatuażami, skórę miał spaloną słońcem i wiatrem, włosy krótkie, a spojrzenie smutne. José Arcadio wrócił tak samo biedny, jak był, gdy opuszczał dom. Mówił hiszpańszczyzną pomieszaną z marynarskim żargonem. Zdawkowo witał się ze wszystkimi, poznała go dopiero Urszula. Gdy się wyspał udał się do szynku. Tam pił i popisywał się nadzwyczajną siłą. Kobiety płaciły mu, by się z nim przespać. Ciężko mu było zaadaptować się na nowo w rodzinie. Noce spędzał w dzielnicy domów publicznych, a w dzień spał. Opowiadał o swych przygodach na morzu, m.in. o tym jak po rozbiciu statku dryfował dwa tygodnie po Morzu Japońskim, jedząc mięso swego towarzysza, w Zatoce Bengalskiej wraz z towarzyszami zabił smoka morskiego, a na Morzu Karaibskim widział zjawę zaginionego dawno okrętu. Rodzina nie do końca akceptowała jego chamskie zachowanie. Jedynie Rebeka uległa jego męskiej sile. Z podniecenia nie mogła spać. Pewnego dnia oddała się kuzynowi, a w trzy dni później wzięła z nim ślub. José Arcadio sam zakomunikował o tym zamiarze Pietro Crespiemu. Urszula nie zaakceptowała tego związku i nie pozwoliła nowożeńcom przestąpić progu jej domu.
Młoda para zamieszkała w domku położonym naprzeciw cmentarza i oddała się namiętności miodowego miesiąca. Pietro Crespi nie przestał przychodzić do domu rodziny Buendia. Po pewnym czasie oświadczył się Amarancie. Aureliano doszedł do siebie po śmierci Remedis, jednak nie chciał ponownie wyjść za mąż. Spędzał sporo czasu na rozmowach ze swym byłym teściem don Apolinarem Moscote, który opowiadał mu o niepokojach w państwie i konflikcie liberałów i konserwatystów. Wkrótce w Macondo nastąpiły wybory, przed którymi pozbawiono mieszkańców broni myśliwskiej i noży kuchennych. Głosowanie za sprawą oszustwa don Apolinara wygrali konserwatyści.
Gdy Aureliano przyznał się swym znajomym, że czuje się liberałem, zaś konserwatyści to oszuści, ci skontaktowali go z terrorystą popierającym liberalny przewrót i utworzenie federacji. Człowiekiem tym był dawny zbieg podszywający się pod lekarza homeopatii Alirio Noguera. Przekonywał on, że zabicie konserwatystów i ich rodzin jest patriotycznym obowiązkiem. Aureliano nazwał go rzeźnikiem i wycofał się z planowanych przygotowań do przewrotu, nie wydał jednak spisku. Zapowiedział, że nie pozwoli zemścić się na rodzinie don Moscote. Młody Arcadio, zarażony liberalną gorączką w szkole, zarzucił Aureliano tchórzostwo.
Wkrótce potem do Macondo doszła wieść o wybuchu wojny, co stało się trzy miesiące wcześniej. Don Moscote nie zdradził tej informacji nawet swej żonie, czekając na przybycie rządowego wojska. Wojsko wprowadziło rządy terroru – odebrało mieszkańcom nawet rolnicze narzędzia, zaś Alirio Noguerę publicznie rozstrzelali bez sądu. Gdy po paru dniach czterech żołnierzy zatłukło kolbami kobietę pogryzioną przez wściekłego psa, Aureliano postanowił działać. Udał się do przyjaciela Gerineldo Marqueza. Wspólnie zebrali młodych mieszkańców i oswobodzili Macondo z wojskowych (zabili kapitana i czterech żołnierzy). Postanowili dotrzeć do wojsk rewolucjonisty Victoria Mediny, dlatego pospiesznie opuścili miasto, którego szefem cywilnym i wojskowym został Aureliano. Mężczyzna swojemu teściowi kazał nazywać się pułkownikiem Aurelianem Buendią.
Pułkownik Aureliano Buendia wywołał trzydzieści dwa powstania i wszystkie przegrał. Miał siedemnastu synów z siedemnastoma żonami, z których wszyscy zginęli jednej nocy. Bohater przeżył próbę otrucia, a także próbę rozstrzelania go przed plutonem egzekucyjnym. Odmówił przyjęcia Orderu Zasługi z rąk prezydenta Republiki, był głównodowodzącym sił rewolucyjnych od granicy do granicy. Odrzucił państwową rentę i żył z produkcji złotych rybek w Macondo. Jedyną ranę zadał sobie sam po dwudziestu dwóch latach wojny domowej i poddaniu Neerlandii. Zmarł ze starości w Macondo, pozostała po nim w miasteczku ulica jego imienia.
Opuszczając wraz z dwudziestu jeden mężczyznami Macondo pułkownik Aureliano przykazał synowi Arcadiowi, by dbał o miasto. Arcadio przebrał się w strój marszałka i przez dziesięć miesięcy stał na czele przebranych w mundury młodych mieszkańców. Po tym czasie władze zdusiły opór wysyłając na Macondo olbrzymie siły. Rządy Arcadia były brutalne, miał skłonność do wydawania rozporządzeń. Wprowadził obowiązkową służbę wojskową i ćwiczenia plutonu egzekucyjnego. Pewnego dnia, gdy nie został poważnie potraktowany przez trębacza skazał go na śmierć, protestujących zaś zamknął w szkole o chlebie i wodzie. Gdy dowiedział się, że don Apolinaro Moscote kpi z jego „liberalnych” rządów zniszczył jego dom, pobił córki, a mężczyznę chciał postawić przed plutonem egzekucyjnym. Sprzeciwiła się temu Urszula, która rzuciła się na Arcadia i pobiła go. Od tej pory ona rządziła w mieście – cofnęła większość rozporządzeń Arcadia, jednak nie mogła czuć się szczęśliwa. Prześladująca ją samotność sprawiła, że zaczęła żalić się swemu mężowi – José Arcadio Buendii, który wciąż przywiązany do drzewa zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością.
Pietro Crespi i Amaranta spędzali z sobą wiele czasu coraz bardziej się zbliżając. Mężczyzna był nawet gotów uznać młodego Aureliano José za syna. Jego sklep pod okiem brata świetnie prosperował, zaś on poświęcił się prowadzeniu szkoły muzycznej. Jednak jego oświadczyny zostały odrzucone. Włoch załamał się zupełnie płacząc na kolanach Urszuli. Wciąż starał się zbliżyć do Amaranty, jednak nawet kiedy nie przekonała jej jego gra na lutni i śpiew targnął się na swoje życie. Pogrzeb z należną mu czcią wyprawiła mu Urszula, zaś Amaranta po jakimś czasie włożyła dłoń do rozżarzonego pieca, chcąc połączyć swe cierpienie psychiczne i fizyczne. Urszula zdała sobie sprawę, że młody Arcadio od zawsze był dla niej obcy.
Arcadio, podobnie jak wcześniej jego ojciec i stryj, także czuł nieodparte uczucie do Pilary Ternery. Ta jednak, nie chcąc zdradzić mu, że jest jego matką, umówiła się z nim w nocy i wysłała na swoje miejsce opłaconą słono dziewczynę pracującą w sklepie spożywczym – Santę Sofię de la Piedad. Po wybuchu wojny, gdy został przywódcą cywilnym i wojskowym miasta, parze urodziła się córka. Wiedzieli o tym jedynie José Arcadio i Rebeka, którzy nadal mieszkali w schludnym domu przy cmentarzu. Rebeka okiełznała dzikie zapędy męża – żyli w zgodzie, a mężczyzna często udawał się na polowania i uprawiał okoliczną ziemię, zagarniając pola swoich sąsiadów. Od innych włościan pobierał daninę. Arcadio zamiast żądać sprawiedliwości zaproponował utworzenie urzędu katastralnego i przekazywanie danin dla siebie. Za uzyskane pieniądze wybudował sobie dom i sprowadził wiedeńskie meble. Proceder ten Urszula odkryła dopiero po wielu miesiącach. Dowiedziała się także o córce Arcadia i o kolejnej ciąży Santy Sofii.
Któregoś dnia do miasta przedostał się pod przebraniem pułkownik Georgio Stevenson i przekazał złe wieści. Ogniska oporu liberałów były likwidowane. Pułkownik Aureliano Buendia nakazał oddać Macondo bez walki. Młody dowódca miasta nie uwierzył mu jednak. Pod koniec marca spokój mieszkańców Macondo przerwał armatni wystrzał, który zniszczył kościelną wieżę. Pięćdziesięcioosobowy oddział Arcadia został szybko pokonany, zniszczone zostały także miejskie barykady. Urszula usiłowała bronić dowódcę, zasłaniając go własnym ciałem, ten zdecydował się poddać. Najdłużej broniły się koszary dzięki odwadze Stevensona. Arcadia rozstrzelano pod murem cmentarza po krótkim sądzie wojennym. Przed śmiercią zniknął strach dręczący go całe życie, zrozumiał, jak bardzo kocha swą rodzinę. Nakazał nazwać swą córkę Urszula na cześć babki, zaś drugie dziecko, jeśli będzie chłopcem – José Arcadio na cześć dziadka. Zginął z okrzykiem „niech żyje partia liberalna”.
***
W maju zakończyła się wojna. Jeszcze wcześniej pułkownik Aureliano Buendia dostał się do niewoli wraz z Gerineldem Marquezem. Postanowiono, że będzie rozstrzelany ku przestrodze w Macondo. Gdy więźniów przywieziono do miasteczka zebrani mieszkańcy wyrażali swe oburzenie na wojskowych. Urszula wieczorem udała się w odwiedziny do syna i mimo zakazu spotkała się z nim. Aureliano był nad wyraz dojrzały, biła od niego powaga dowódcy. Jego ciało było wyniszczone. Matce przekazał swoje wiersze z nakazem, by je spaliła. Zapowiedział, by nie poniżała się i nie starała u nikogo o łaskę dla syna. Mimo proroczych zdolności nie przeczuwał nadchodzącej śmierci. Rzeczywiście dni mijały, a wojskowi nie mieli odwagi wykonać wyroku, bojąc się wzburzenia ludności. Mimo strachu wojskowych rozkaz z dowództwa był jednoznaczny. We wtorek rano oficerowie wylosowali między sobą, kto dokona egzekucji (kapitan Roque Carnicero), gdyż krążyła wokół nich przepowiednia, że kto dokona egzekucji pułkownika Aureliana – umrze.
Tuż przed dokonaniem egzekucji kapitan Roque Carnicero poddał się mierzącemu do niego z myśliwskiej strzelby José Arcadiowi i wraz z sześcioma członkami plutonu przyłączył się do pułkownika Aureliana. Tak rozpoczęła się nowa wojna. Rebelianci udali się przez góry do Riohacha by uwolnić przywódcę Victoria Medinę. Przyłączali się do nich kolejni liberałowie. W związku z rozstrzelaniem Mediny przywódcą rewolucji wybrzeża karaibskiego został pułkownik Aureliano Buendia. Do ludności docierały sprzeczne informacje o kolejnych zwycięstwach i porażkach dowódcy. Po szesnastu klęskach udało mu się z zaskoczenia opanować wraz z dwoma tysiącami Indian Riohacha. Po trzech miesiącach zwycięski wkroczył do Macondo, a przywitał go Gerineldo Márquez.
Dom rodziny Buendia zamienił się w przedszkole. Amaranta zajęła się dziećmi Arcadia – córeczką, która nazwano Remedios oraz bliźniakami – José Arcadiem Drugim i Aurelianem Drugim. W domu z honorami wojskowymi powitał go podobny do dziadka Aureliano José. Rebeka i José Arcadio zamieszkali w domu rozstrzelanego Arcadia. Rebeka prowadziła życie towarzyskie, a jej mąż nadal zarządzał przejętymi ziemiami i wybierał się często na polowania. Jednak pewnego dnia wydarzył się nieszczęśliwy wypadek. Gdy José Arcadio przebierał się w sypialni po polowaniu padł strzał, a stróżka jego krwi popłynęła aż do rodzinnego domu do kuchni, w której była Urszula. Zbrodni tej nigdy w Macondo nie wyjaśniono – na ciele zmarłego nie znaleziono żadnej rany, nie znaleziono także przy nim broni, ale jego ciało wydzielało silny zapach prochu. Dopiero wiele lat po jego pogrzebie pozbyto się tego zapachu z cmentarza dzięki betonowej konstrukcji. Rebeka zamknęła się w domu na wiele lat. Ujawniła się jeszcze, gdy wyszła pewnego dnia na ulicę podczas pobytu w Macondo Żyda Wiecznego Tułacza, sprowadzając do miasta upał nie do zniesienia, a także gdy celnym strzałem zabiła grasującego w ogrodzie złodzieja. Macondo o niej zapomniało.
Pułkownik Aureliano zdawał sobie sprawę z komplikacji swego położenia, mimo iż miał pod sobą pięć tysięcy żołnierzy i nadzorował dwie nadmorskie prowincje. Poprosił nawet Pilar Ternerę o wróżbę, a ta powiedziała, by uważał na usta. Po jakimś czasie wypił truciznę, która zabiłaby konia, jednak Urszuli udało się przywrócić go do zdrowia. Podczas choroby powrócił do pisania wierszy, jego myśli stały się klarowne. Mianował Gerinela Marqueza dowódcą cywilnym i wojskowym Macondo, a sam wziąwszy rodzinne oszczędności ruszył do centrum kraju by przerwać błędne koło wojny. Gerinel Márquez od lat zakochany w Amarancie oświadczył się jej, ta jednak odrzuciła jego względy nie zważając na rady i przychylność Urszuli.
Pewnego dnia pułkownik Aureliano przysłał do Urszuli list z wiadomością, że wkrótce umrze jego ojciec – José Arcadio Buendia. Kobieta natychmiast kazała sprowadzić go spod kasztanowca do sypialni. Mężczyzna nie był w pełni świadomy – wciąż wydawało mu się, że spotyka się i rozmawia z Prudenciem Aguilarem. Śnił także, że przechodzi wciąż z jednego pokoju do identycznego. Pewnego dnia do Macondo powrócił Cataure – brat służącej Visitación i oznajmił, że przybył na pogrzeb króla. Tego dnia zmarł José Arcadio Buendia, a przez całą noc w Macondo z nieba sypały się żółte płatki kwiatów.
***
Amaranta zauważyła, że zaczęła się starzeć, gdy obserwowała golącego się po raz pierwszy Aureliana José. Kobieta od dłuższego czasu nie krępowała się kąpiąc się z nim nago, chłopak przychodził także w nocy spać w jej hamaku. Oboje byli świadomi intymnej zażyłości, jaka ich połączyła mimo pokrewieństwa. Amaranta, gdy zdała sobie sprawę, że zatopiła się w spóźnionej namiętności, przecięła ją jednym cięciem.
W kwietniu przyszła wiadomość, że rebelianci układają się z rządzącymi w zamian za amnestię dla walczących i udział w rządzeniu. Pułkownik Aureliano nie zgadzał się na pertraktacje i pewnej nocy w zupełnej tajemnicy opuścił Macondo wraz z dziesięcioma zaufanymi oficerami. Wraz z nim udał się także Aureliano José. W ciągu kolejnego roku, gdy liberałowie starali się utrzymać porozumienie z konserwatystami pułkownik Aureliano zorganizował siedem kolejnych powstań. Tuż przed śmiercią Visitación zapisała oszczędności swego życia przywódcy rebelii, jednak Urszula nie wysłała ich, wierząc w śmierć syna od którego przez sześć miesięcy nie było żadnych wieści. Jednak pułkownik żył i pragnął obalić konserwatywne rządy we wszystkich republikach w Środkowej Ameryce (od Alaski do Patagonii).
Gdy Urszula po paru latach dostała list od syna podzieliła się jego treścią z konserwatywnym dowódcą cywilnym Macondo i pacyfistą – José Raquelem Moncadą. Obaj dowódcy, mimo że działali po przeciwnych stronach dążyli do humanizacji wojny (m.in. podczas zawieszenia broni wymieniali jeńców), a nawet się zaprzyjaźnili. Moncada po zakończeniu walk stał się corregidorem Macondo, pomagał rodzinom liberałów i przestrzegał zasad amnestii. Ojca Nicanora zastąpił ojciec Coronel, przezywany „El Cachorro”. Bruno Crespi (brat Pietra) ożenił się z Amparo Moscote i oprócz sklepu z zabawkami i instrumentami założył w Macondo teatr na świeżym powietrzu. Otworzono także szkołę do której uczęszczali José Arcadio Drugi i Aureliano Drugi. Urszula, dzięki pomocy Santy Sofii de la Piedad odzyskała dawny majątek, opierała się starości, twierdząc, że póki żyje w ich „domu wariatów” nie zabraknie pieniędzy.
Pewnego dnia do Macondo powrócił Aureliano José – muskularny i owłosiony jak Indianin. Postanowił, że wyjdzie za Amarantę, jednak ta, gdy młody mężczyzna wśliznął się w nocy do jej łóżka, wyrzuciła go. Aureliano José wciąż starał się ją przekonać do ślubu, myślał o niej cały czas podczas wojennej zawieruchy. Nie przeszkadzało mu, że z ich związku mogłyby się urodzić dzieci ze świńskim ogonem. W parę miesięcy potem do Urszuli przyszła kobieta z pięcioletnim dzieckiem będącym synem pułkownika Aureliana. Chłopczyka ochrzczono, nadając mu imię Aureliano. Tego roku przybyło do niej jeszcze dziewięć matek z dziećmi pułkownika naznaczonych mimo różnej urody piętnem samotności. W ciągu niecałych dwunastu lat imieniem Aureliana ochrzczono siedemnastu chłopców w różnym wieku.
Pułkownik Aureliano przygotowywał w tym czasie najkrwawszą rebelię od czasów wybuchu pierwszej wojny. W międzyczasie Aureliano José niepomny na słowa Urszuli coraz rzadziej bywał w domu, prowadząc hulaszczy tryb życia. Swój hamak miał u matki - Pilar Ternery, która chętnie użyczała swój dom jako miejsce schadzek młodych. Kobieta przeczuwała, że jej syn naznaczony jest piętnem śmierci. Mimo to mężczyzna udał się na sztukę teatralną. Gdy sprzeciwiając się rewizji zaczął uciekać, kapitan garnizonu Aquiles Ricardo zabił go strzałem w plecy. Jego oprawca zginął wkrótce potem zabity dwoma strzałami. Nie ustalono, kto do niego strzelał. Do jego martwego ciała strzały oddało czterystu mężczyzn z garnizonu w Macondo. Pełnię władzy w mieście przejął generał José Raquel Moncada.
Mimo zapewnień władzy o pokoju, w kraju wciąż wybuchały rewolty inspirowane przez skazanego na śmierć pułkownika Aureliana. Pierwszego października pułkownik zaatakował Macondo, stojąc na czele tysiąca żołnierzy. José Raquel Moncada, mimo że dysponował podobną ilością wojska, wiedział, że przegra. Następnego dnia obaj dowódcy w rodzinnej atmosferze jedli obiad w domu Urszuli. Pułkownik Aureliano postarzał się, a jego rysy wyostrzyły się. Był wciąż czujny i nie ufał nawet Urszuli. Matka dostrzegła w nim objawy zobojętnienia. Mężczyzna przystąpił do przeprowadzenia reform w Macondo, oddał między innymi ziemie zagarnięte przed wielu laty właścicielom przez José Arcadia. Uprzedził o tym wdowę po nim – Rebekę, jednak ta żyła wciąż w żałobie z daleka od rzeczywistości. Przeprowadzono także sądy wojenne wydając na oficerów służących rządowi wyroki śmierci – ostatnim skazanym był José Raquel Moncada. Mimo starań Urszuli sąd wydał wyrok śmierci. Pułkownik Aureliano Buendia odwiedził byłego gubernatora w celi. Ten zarzucił mu, że poprzez nienawiść do wszystkich wojskowych stał się taki sam jak oni, „W życiu nie ma ideału, który wart byłby takiego upodlenia” – dodał. Poprosił rewolucjonistę, by ten przekazał jego rzeczy osobiste żonie.
***
Pierwszy bezsens prowadzonej wojny uświadomił sobie Gerineldo Márquez, który pełnił funkcję wojskowego i cywilnego dowódcy w Macondo. Podczas rozmów z pułkownikiem Aurelianem czuł, że coraz mniej rozumie jego intencje. Każdego popołudnia odwiedzał Amarantę. Milczeli wspólnie wiele godzin. Mimo usilnych starań mężczyzny Amaranta nie zmieniła decyzji o tym, że za niego nie wyjdzie. Nie mogąc wytrzymać nieznośnego ciężaru swego uporu, kobieta zamknęła się w sypialni, by na zawsze pogrążyć się w samotności. Márquez także czuł się bardzo samotny, a jego przyjaciel Aureliano wydawał mu się coraz bardziej obcy. Gdy po pewnym czasie pułkownik znów przybył do Macondo – wszyscy zauważyli, jak wielkie zmiany w nim zaszły. Mimo upału przybył w opończy, bez eskorty z trzema kochankami. Sprawy wojenne przestały go interesować. Był to najbardziej krytyczny moment wojny. Dręczyła go niepewność. Jego serce stało się zatwardziałe, odgrodził się od ludzi. Gdy wdowa po José Raquelu Moncadzie nie wpuściła go do domu, nakazał go splądrować. Márquez powiedział mu wówczas, że gnije za życia.
Na drugim posiedzeniu głównych przywódców rebelii zebrała się cała masa przeróżnych osób, z których niewielu wiedziało o co walczy. Najbardziej ponurym autorytetem był Teofilo Vargas – dziki Indianin analfabeta, który umiał wzbudzić fanatyzm. Udało mu się nawet przejąć główne dowództwo nad powstaniem, jednak wkrótce potem wpadł w zasadzkę i został zamordowany, a pułkownik Aureliano odzyskał władzę. Czuł się zagubiony w samotności władzy, zaczął tracić orientację. Wciąż towarzyszyło mu przenikające zimno. Ostatniego schronienia pragnął szukać w Macondo, w cieple swych dawnych wspomnień.
Pewnego dnia przybyła do niego komisja partyjna pragnąca przedyskutować dalsze losy wojny. Rozmowa z pułkownikiem, na którą dostojnicy długo musieli czekać (zatrzymali się u Urszuli) trwała niecałą godzinę. Pułkownik cofnął wszystkie wcześniejsze reformy, stwierdzając, że teraz walczą jedynie o władzę. Gdy Márquez zarzucił mu zdradę pułkownik kazał stawić mu się w koszarach, a wkrótce skazany został na śmierć. Urszula zagroziła synowi, że jeśli wyrok zostanie wykonany zabije go własnymi rękami. Ten walczył przez wiele godzin ze swą samotnością, a wspominając swe życie stwierdził, że najważniejsza jest prostota. Udał się do Marqueza i poprosił, by ten pomógł mu zakończyć wojnę.
Następny rok wymuszał na rządzie korzystne dla rebeliantów warunki, a jeszcze kolejny na przekonaniu do nich rebeliantów. Musiał uciekać się do podstępów, wykorzystywał nieraz obce wojska by stłumić zapędy liberalnych dowódców. Walczył jednak lepiej niż kiedykolwiek, wiedząc że walczy o własne wyzwolenie, a nie abstrakcyjne ideały i hasła. Wywojował w końcu klęskę, która była o wiele krwawsza niż zwycięstwo.
Gdy wojna zbliżała się do końca rodzina Buendiów z radością oczekiwała na powrót pułkownika Aureliana do domu. Urszula przygotowała jego dawną sypialnię i pracownię złotniczą. Jednak ten, po tak wielu przeżyciach, nie potrafił odnaleźć się w dawnych kątach, po powrocie nie dostrzegał niczego. Wojna zniszczyła w nim wszelkie uczucia. Zaczął skrupulatnie usuwać z domu wszelkie ślady swojego istnienia, a na koniec spalił swoje wiersze.
Nastał dzień podpisania zawieszenia broni. Po pułkownika przyszedł Márquez. Zebrani wokół domu ludzie wykrzykiwali w ich stronę wyzwiska. Porozumienie miało zostać podpisane dwadzieścia kilometrów za Macondo. Uroczystość zgodnie z wolą Aureliana odbyła się bez fanfar. Jako pierwszy podpisał dokumenty kapitulacji, a następnie w przygotowanym dla niego namiocie strzelił sobie w serce. Śmierć tę przeczuwała Urszula, która w gotującym się mleku ujrzała robaki. Zobaczyła także zmarłego męża – José Arcadiego Buendię.
Gdy przyniesiono ciało Aureliana do domu okazało się, że żył – strzelił w jedyne, wskazane wcześniej przez lekarza miejsce, które pozwoliło mu nie umrzeć. Dzięki próbie samobójczej odzyskał honor i nawet jego dawni wrogowie składali mu hołd. Podczas rekonwalescencji zagroził prezydentowi republiki nową wojną na wieść o zwłoce w przyznaniu rent kombatanckich dawnym wojskowym, jednak rząd odizolował wszelkich dawnych liberalnych dowódców, a przy domu Urszuli ustawiono straże. Urszula, gdy zdobyła pewność, że jej syn będzie żył, zabrała się z werwą za odnowienie domu, zdjęła także trwającą wiele lat żałobę. Pomagali jej przy tym strażnicy. Dowódcę straży znaleziono martwego z miłości pod oknem Pięknej Remedios w dzień Nowego Roku.
***
Kilka lat później na łożu śmierci Aureliano Drugi wspominał narodziny swego pierworodnego syna, którego powiła rok wcześniej poślubiona Fernanda del Carpio, Mimo oporów Urszuli, która uważała, że wszyscy Aurelianowie byli skryci i trzeźwi, José Arcadiowie zaś impulsywni, przedsiębiorczy, lecz naznaczeni piętnem tragedii, nazwał go José Arcadio. Aureliano Drugi i José Arcadio Drugi od dzieciństwa byli tak podobni, że nie mogła ich rozróżnić nawet rodzina. Zamieniając się tożsamością wyprowadzali z równowagi także nauczycieli. Trwało to do momentu pierwszych lat młodzieńczych. Okazało się, że ich wrodzone cechy przeczą rodzinnej tradycji (Aureliano był olbrzymem, zaś José Arcadio był kościsty jak pułkownik i noszący piętno osamotnienia.
Podczas wojny José Arcadio Drugi fascynował się scenami rozstrzeliwania, jego brat zaś wyprosił u Urszuli klucz do pokoju Melquiadesa, nieotwieranego od jego śmierci. Okazało się, że nic nie zmieniło się odkąd zamknięto pokój (atrament nie wysechł, płonął ogień). Pewnego dnia, gdy starał się rozszyfrować manuskrypty Cygana ten objawił się mu w fotelu taki, jakim zapamiętali go wiele lat wcześniej Aureliano i José Arcadio. Odtąd przez wiele lat rozmawiali ze sobą. Melquiades powiedział jednak, ze jego manuskrypty można będzie odczytać, gdy minie sto lat.
W tym czasie José Arcadio Drugi po ujrzeniu egzekucji znienawidził wojnę. Zaczął służyć do mszy ojcu Antoniemu Isabelowi, doglądał też jego kogutów, za co skarcił Gerineldo Marquez. Wkrótce był tak samo biegły w teologicznych chwytach skierowanych przeciw diabłu, jak też w szachrajstwach przy walkach kogutów tak, jak proboszcz. Po wyczerpującej spowiedzi przystąpił do Pierwszej Komunii. Jego głowę zaprzątała myśl o grzesznych uciechach ze zwierzętami.
Zajął się hodowlą kogutów służących do walk, a dzięki radom duchownego szybko się wzbogacił. Zwierzęta hodował u babki Pilar Ternery, gdyż Urszula uważała, że może to przynieść nieszczęście. Pieniądze pozwoliły mu na częste kontakty z kobietami. Aureliano Drugi także poznał uroki życia erotycznego, sypiał z dziewczyną, która myślała, że jest swoim bratem. Mimo protestów Urszuli zajął się nauką gry na akordeonie, a po pewnym czasie osiągnął mistrzostwo. Gdy pewnego dnia José Arcadio Drugi zaraził intymną chorobą dziewczynę – Petrę Costes, ta zaraziła także Aureliana Drugiego. Pomogła im bolesna kuracja Pilar Ternery. Petra odrzuciła José Arcadia, jednak z Aurelianem pozostała do końca życia. Petra Costes była Mulatką, która przypadkowo przybyła do Macondo z mężczyzną zajmującym się loterią fantową.
Gdy Costes i Aurelianowi urodził się pierwszy syn, Urszula sprzeciwiła się by nazywał się zgodnie z rodzinną tradycją. Przystała na to, pod warunkiem, że sama zajmie się wychowaniem dziecka. Miała prawie sto lat i kataraktę na oczach, jednak zachowała niezwykłą żywotność. Postanowiła, ze chłopiec przywróci dobre imię rodziny – zostanie duchownym, a potem papieżem. Aureliano Drugi przejął rządy w domu. Często urządzał huczne imprezy. W ciągu paru lat zgromadził duży majątek, dzięki niebywałej płodności swych zwierząt. Wierzył, że sprawia to miłość jego kochanki – Petry Costes, wciąż czerpiącej zyski z loterii fantowej. Spał z nią codziennie, nawet później za przyzwoleniem swojej żony Fernandy. Aureliano Drugi nie słuchał przestróg swej prababki o tym, że kiedyś dobra passa odwróci się od niego. Próbował zająć się wytwarzaniem złotych rybek, jak to czynił na starość pułkownik Aureliano, zrezygnował jednak po trzech tygodniach.
Costes wymyśliła loterię z królikami. Te jednak z czasem zaczęły się mnożyć w przerażającym tempie. Wszystkie zwierzęta rozmnażały się tak szybko, że Aurelianowi Drugiemu trudno było to opanować. Pewnego dnia ze złości na urodzaj wytapetował banknotami cały dom. Urszula modliła się by stali się biedni, by nikt na tamtym świecie nie ukarał ich za takie marnotrawstwo. Passa nie opuszczała rodziny – w pozostawionym podczas wojny posagu świętego odnaleziono przypadkiem dwieście kilogramów złota. Całe Macondo opływało wówczas w dostatku.
W tym czasie José Arcadio Drugi, który wydawał się najmniej aktywny z całej rodziny, zajął się szalonym pomysłem pogłębienia rzeki opływającej Macondo, by usprawnić żeglugę. Był to niedorzeczny pomysł godny jego dziadka – założyciela Macondo. Urszula skomentowała to przedsięwzięcie zdaniem: „Wszystko to już znam na pamięć. Tak jakby czas kręcił się w kółko i jakbyśmy wrócili do początków”. Aby dokończyć inwestycję José Arcadio Drugi zapożyczył się u brata. Pewnego dnia do Macondo przypłynął pierwszy i ostatni wodny pojazd – tratwa ciągnięta przez dwudziestu ludzi. Wraz z José Arcadio Drugim przybyły do Macondo eleganckie damy lekkich obyczajów z Francji, które na zawsze zmieniły oblicze miłości w mieście.
Kobiety, które przywiózł José Arcadio Drugi zorganizowały trzydniowy karnawał, którego królową została Piękna Remedios. Dzięki imprezie Arcadio Drugi poznał Fernandę del Carpio. Uroda Pięknej Remedios, którą ujrzeć można było jedynie na niedzielnej mszy, przyciągała adoratorów z dalekich stron. Jednym z nich był wykwintny pan w zielonym surducie, który pewnego dnia wręczył Remedios żółtą różę. Wówczas mógł ujrzeć, podobnie jak zebrani mężczyźni, po raz pierwszy twarz wybranki. Wysyłał pod jej okno co dzień orkiestrę, która grała długo w nocy. Nie przestał, mimo zapewnień Arcadia Drugiego, że kobiety z jego rodziny są uparte jak muły. Z wytwornego dżentelmena zmienił się w niechlujnego obszarpańca. Piękna Remedios była opóźniona w rozwoju, do późnego wieku była myta i ubierana przez Santę Sofię de la Piedad, sprzeciwiała się wszelkim konwencjom.
Podstarzały pułkownik Aureliano zajmował się wytwarzaniem złotych rybek, których sprzedaż przynosiła spore zyski. Zarobione złote monety mężczyzna przetapiał na jeszcze większą ilość złotych rybek. Nie chciał nic wiedzieć o sprawach swego kraju. Zajmowała go tylko praca, dzięki której zyskiwał spokój ducha. W końcu nadszedł wyczekiwany dzień karnawału, na którym Aureliano Drugi przebrany był za tygrysa. Do zabawy dołączyli się przebrani za Beduinów intruzi z własną królową w gronostajowym płaszczu. Gdy podczas zabawy ktoś krzyknął „Niech żyje partia liberalna” zewsząd rozległy się strzały. Okazało się, że przebierańcy to prawdopodobnie nasłani przez rząd regularni żołnierze. Tego dnia poległo wielu mieszkańców Macondo poprzebieranych w karnawałowe stroje. José Arcadio Drugi uratował Piękną Remedios, zaś Aureliano Drugi „obcą” królową, którą Urszula przyjęła z matczyną miłością. Pół roku później Aureliano Drugi poślubił Fernandę del Caprio, wyprawiając dwudziestodniowe wesele.
***
Petra Cotes po ślubie Aureliana Drugiego była pewna, że ten, którego ona „stworzyła” wróci do niej. Tak też się stało nim minął miodowy miesiąc. Fernanda del Caprio omal na zawsze nie rozstała się z Aurelianem Drugim po scenie zazdrości o Petrę Cotes. Mężczyzna obiecał zerwać romans. Fernanda del Caprio wychowała się w ponurym domu, oddalonym o tysiąc kilometrów od morza. Nie była stworzona do miłości, Jej matka przekonywała ja, ze w ich żyłach płynie królewska krew, wychowywana była na przyszłą królową z dala od uciech młodości. Jej rodzice wyprzedali rodowy majątek, przeznaczając pieniądze na edukację córki. Gdy powróciła do domu jej zajęciem było wyplatanie wieńców, nadal nie miała kontaktu z realnym światem. Dopiero przybycie żołnierza, który wyprosił u jej ojca, by Fernanda wzięła udział w karnawale jako królowa Madagaskaru odmieniło jej życie. Załamała się, gdy poznała, jak bolesny żart sprawił jej los.
Po tragicznym karnawale Aureliano Drugi przez wiele tygodni, z rodzinnym uporem poszukiwał królowej Madagaskaru. Gdy dotarł do celu był to pierwszy i ostatni dzień jego szczęścia. Okazało się, że wychowana przez zakonnice Fernanda jest niezwykle cnotliwa, a spać z mężczyzną może jedynie 42 dni w roku. Podczas stosunku zachowywała się wstrzemięźliwie. Aureliano Drugi, nie móc tego znieść powrócił do romansu z Petrą Costes, tłumacząc to chęcią zachowania płodności swych zwierząt. Fernanda w końcu zaakceptowała miłosny trójkąt. Rodzina nie mogła zaakceptować nowej pani domu. Amaranta wprost powiedziała jej, że „z własnym gównem obchodzi się jak z relikwią”. Od tego momentu kobiety nie rozmawiały z sobą. Fernanda wprowadziła jednak nowe zwyczaje – celebrowanie posiłków o określonej godzinie czy odmawianie pacierza przed kolacją. Popadająca na zdrowiu Urszula nie mogła sprzeciwić się nowym rządom, których symbolem było zamkniecie zawsze otwartych drzwi domu Buendiów.
Pierwszy syn Ferdynandy i Aureliana drugiego dostał imię na cześć pradziadka, zaś córkę nazwano Renata Remedios. Rodzina podśmiewała się z Fernandy za jej plecami. Szczególnie, że zaczęła gloryfikować swego ojca – don Fernanda, a do jasnego domu Buendiów wprowadziła żałobny splendor starej rezydencji. W okolicach dziesiątych urodzin José Arcadia do domu dotarła wyjątkowo duża paczka zaadresowana do Fernandy. Okazało się, że w ołowianej kasecie spoczywa ciało don Fernanda.
W rocznicę zawarcia pokoju zamierzano urządzić jubileusz pułkownikowi Aurelianowi. Prezydent miał go odznaczyć w Macondo Orderem Zasługi. Dawny rebeliant pragnął jednak spokoju w swej pracowni i odrzucał czynione mu splendory. Uroczystość odbyła się bez jego udziału. Nazwano nawet na jego cześć jedną z ulic Macondo. Na jubileusz ściągnęło także siedemnastu synów Aureliana (wszyscy nosili jego imię i nazwisko matek), których z radością ugościła Urszula. Aureliano Drugi wyprawił kuzynom huczne przyjęcie, podczas którego dochodziło do dantejskich scen (m.in. wysmarowany łojem wieprz przewrócił w jadalni Fernandę). Przed pożegnaniem Amaranta namówiła chłopców by udali się z nią do kościoła. Proboszcz pobłogosławił ich czoła krzyżem z popiołu, którego potem nie mogli niczym zmyć. Szesnastu Aurelianów odjechało – w domu Buendiów pozostał jedynie Aureliano Smutny. Na przedmieściach Macondo założył fabrykę lodu, o której tak marzył jego pradziadek. Szukając domu, wybrał zaniedbany dom, w którym kiedyś mieszkała niewidziana od lat Rebeka z służącą. Po wyłamaniu drzwi okazało się, ze staruszka wciąż nie umarła. Rodzina pragnęła otoczyć ją opieką, jednak kobieta wolała samotność. Gdy ponownie do Macondo zawitało szesnastu Aurelianów wspólnie odnowili dom Rebeki z zewnątrz, jednak do środka nie udało im się wejść.
Po kolejnej wizycie synów pułkownika w Macondo pozostał Aureliano Centeno. Dzięki jego pomocy produkcja lodu znacznie się zwiększyła, w pełni zaspokajając lokalny rynek. Aureliano Smutny zdecydował się starać o doprowadzenie do Macondo żelaznej kolei. Urszula utwierdziła się w przekonaniu, że czas obraca się wkoło. Był to najbardziej niedorzeczny pomysł z dotychczasowych w rodzinie Buendiów. Aureliano Drugi nie szczędził pieniędzy na pomysł kuzyna. Ten wyjechał z Macondo i obiecał wrócić po deszczowej porze. Nie było go jednak dłużej, aż pewnego dnia w Macondo zauważono pociąg.
***
Do Macondo zaczęły docierać nowoczesne wynalazki – elektryczność czy kinematografia, a nawet na nowej kolejowej stacji pojawił się pierwszy telefon. Mieszkańcy podchodzili jednak do tych nowości sceptycznie, traktując tak, jak dawniej traktowali sztuczki Cyganów. Za nowinkami technicznymi pojawiła się też nowa moda. Pewnego dnia w domu Buendiów zawitał gruby i uśmiechnięty mister Herbert. Z niezwykłą uwagą zaczął badać banany, a następnie okolice Macondo. Za nim do miasta przybyli mierniczy, hydrolodzy i agronomowie, a w końcu pan Jack Brown w specjalnym wagonie wraz z adwokatami. Do Macondo przybywało wciąż coraz więcej cudzoziemców, zamieszkujących osiedle drewnianych domków z cynkowymi dachami.
Cudzoziemcy – Amerykanie utworzyli po drugiej stronie torów kolejowych osobne miasteczko otoczone drucianą krata. Ich obecność znacząco zmieniła krajobraz Macondo. Za przybyszami przybyły do miasta nowe prostytutki, rozwinął się hazard i pijaństwo. Dawni mieszkańcy nie mogli poznać swej miejscowości. Aureliano Drugi cieszył się z nowych gości, często niepośledniego autoramentu, których zapraszał do siebie na uczty. Amaranta zaczęła jadać w kuchni, zaś pułkownik Aureliano zamykał się w swojej pracowni. Urszula cieszyła się z obecności gości i z niecierpliwością czekała na cotygodniowy przyjazd pociągu. Po roku było jedynie wiadomo, że nowi osadnicy mają zająć się uprawą bananów.
Do Macondo przybyli także dwaj kolejni synowie pułkownika Aureliana. Na bananową gorączkę odporna była jedynie Piękna Remedios, szczęśliwa we własnym świecie rzeczy najprostszych. Chodziła w worku z konopnego płótna, a piękne długie włosy zgoliła. Wśród gości wzbudzała tak silne wrażenie, że doprowadzała ich do rozpaczy. Wytwarzała wokół siebie aurę niepokoju, atmosferę burzy. Nie przestrzegała stałych form posiłku, przyjemność sprawiała jej kąpiel, która trwała nawet dwie godziny. Pewnego dnia jeden z cudzoziemców podglądał ją w łazience. Zauroczony spadł przez spróchniały dach i zabił się. Innym razem, gdy wraz z koleżankami bawiła się na bananowym polu musiała uciekać przed grupą mężczyzn i schronić się w pobliskim domu. Jeden z napastników dotknął jej brzucha. Tego samego dnia zginął kopnięty przez konia. Wypadki te uświadomiły innym, że emanujący z ciała Remedios zapach nie jest miłością lecz śmiercią. Piękna Remedios była niedbała, nie sposób było z niej mieć w domu pożytku. Jadła rękami i mówiła same głupstwa. Jedynie pułkownik Aureliano wierzył, że jest obdarzona niezwykłą jasnością umysłu. Pewnego dnia podczas składania koronkowych prześcieradeł Piękna Remedios odleciała wraz z nimi znikła za wyżynami. Niektórzy uznali to za cud.
Dwóch nowych Aurelianów – Aureliano Serrador i Aureliano Arcaya zdobyli pracę dzięki pomocy swych braci. Pułkownik Aureliano odradzał im pozostanie w Macondo, przeczuwając nieszczęście. W mieście odkąd przybyła Kompania Bananowa zaczęli rządzić cudzoziemcy. Dawnych policjantów zastąpili płatni mordercy z maczetami. W mieście dochodziło do okrutnych aktów mordu. Gdy jeden z barbarzyńców zabił dziadka z wnuczkiem pułkownik Aureliano zdecydował by działać. Postanowił uzbroić wszystkich swych synów i stawić czoła przyjezdnym. W ciągu tygodnia wytropiono jego siedemnastu synów i wszyscy zginęli z rąk nieznanych morderców, celujących w sam środek ich krzyży z popiołu. Jedynie mieszkający w górach Aureliano Amador uciekł oprawcom i zniknął w labiryntach sierry. Nigdy nic więcej się o nim nie dowiedziano.
Pułkownik Aureliano czuł ślepą wściekłość. Nigdy nikogo z rodziny Buendiów nie zobaczono w kościele w popielcową środę. Po trzech miesiącach pułkownik Aureliano osiwiał, snując się bez celu po domu. Szukał śladów przeszłości w pokoju Melquiadesa, jednak pergaminy Cygana zbutwiały. Urszula rozmawiała pod kasztanowcem ze swoim zmarłym mężem, który powiedział, że jest smutny, bo jego syn wkrótce umrze. Pułkownik Aureliano w nagłym przypływie sił rozpoczął zbiórkę funduszy na wzniecenie nowej wojny. Udał się do swego kompana Gerinelda Marqueza z prośbą o pomoc, jednak ten powiedział mu: „Aj Aureliano – wiedziałem, żeś stary, ale teraz dopiero rozumiem, że jesteś o wiele starszy, niż wyglądasz!”.
***
Przez wydarzenia ostatnich lat Urszula nie miała czasu zająć się wychowaniem małego José Arcadia. Zbliżał się termin wysłania go do seminarium. Jego siostra Meme (zdrobnienie od Remedios) miała zostać wysłana do szkoły klasztornej, gdzie przystąpiłaby do nauki gry na klawikordzie. Urszula z wiekiem traciła wzrok, jednak nauczyła się poruszać po domu dzięki zmysłom dotyku i węchu. Jej starcza samotność pozwalała inaczej spojrzeć na dzieje rodziny. Zdała sobie sprawę, że pułkownik Aureliano nigdy nikogo nie kochał, był niezdolny do miłości, a jego działania wojenne powodowane były pychą. W oschłej Amarancie toczyła się walka między miłością na śmierć i życie, a niezwyciężonym tchórzostwem. Odwagę wykazywała jedynie Rebeka. Urszula wspominała wszelkie upokorzenia i trudy jakie przyszło jej znosić przez prawie stuletnie życie.
Gorączka bananowa z czasem ucichła. José Arcadio Drugi zmuszony był sprzedać swoje koguty i rozpocząć pracę w Kompanii Bananowej jako nadzorca. W domu Buendiów rygor utrzymywała Fernanda, dlatego jej mąż dużo swobodniej czuł się u Petry Cotes. W końcu przeniósł się do niej na stałe. Hulał i szastał pieniędzmi bardziej niż kiedykolwiek. Na jego imprezach upijał się nawet pan Brown. Aureliano Drugi zrobił się gruby i ociężały, a wieść o jego obżarstwie rozeszła się daleko za granice Macondo. Pewnego dnia stanął w szranki z Camilą Sagastume, nazywaną ze względu na tuszę Elefantą. Po dwóch dniach obżarstwa Aureliano Drugi stracił przytomność. W ostatnich słowach kazał się przenieść do żony. Po tygodniu udało mu się wyzdrowieć, a wydarzenie to sprawiło, że dużo częściej bywał w domu.
Fernanda zajmowała się grą na klawikordzie i pisaniem listów do dzieci. Amaranta tkała swój pogrzebowy całun, zaś pułkownik Aureliano opuszczał swą pracownię, jedynie by załatwić potrzeby fizjologiczne. Gdy Meme przyjechała na pierwsze wakacje Fernanda i Aureliano Drugi udawali zgodne małżeństwo. Taka sytuacja powtarzała się co roku przez dwa miesiące. Meme nie przejawiała oznak rodzinnej samotności i młodzieńczo cieszyła się życiem. Na trzecie wakacje wraz z nią przyjechały siostry zakonne i kilkadziesiąt koleżanek. Ich pobyt nastręczał domownikom wiele trudności, a po wizycie pozostały liczne szkody.
W domu Buendiów pojawił się znów José Arcadio Drugi w ciężkich butach nadzorcy, jednak rozmawiał tylko z pułkownikiem. Był kanciasty, uroczysty, wiecznie zamyślony jak Saracen. Żył, nie zmierzając w żadnym konkretnym kierunku. Jedynym wspomnieniem z jego dzieciństwa był widok twarzy rozstrzeliwanego podczas egzekucji. Pułkownik Aureliano stał się jeszcze bardziej zgryźliwy i niedostępny. Wciąż produkował złote rybki, jednak kiedy dochodził do liczby przekraczającej siedemnaście wrzucał je znów do tygla. Poświęcał się wspomnieniom z minionych lat, przede wszystkim z czasów wojny, jednak nie budziły w nim żadnych emocji. Jedenastego października wyjrzał z domu by obejrzeć paradę cyrkowców, przypomniał mu się moment, gdy po raz pierwszy ojciec zaprowadził go do Cyganów, by pokazać mu lód. Gdy parada przeszła poszedł pod kasztanowiec, wtulił głowę w ramiona i znieruchomiał. Santa Sofia de la Piedad znalazła go martwego dopiero następnego dnia.
***
Ostatni wakacyjny pobyt Meme w Macondo przypadł na czas żałoby po śmierci pułkownika. Następnego roku Fernanda urodziła córeczkę, którą wbrew jej woli nazwano Amaranta Urszula. Meme ukończyła swoje studia z dyplomem klawikordzistki, dzięki dyscyplinie, a nie miłości do muzyki. Powaga gry na instrumencie nie licowała z jej młodzieńczym usposobieniem. Dzięki żałobie po śmierci uwolniła się od nudnego obowiązku gry na instrumencie i mogła pokazać swą prawdziwą naturę. Spotykała się z koleżankami, chodziła do kina, uczyła się pić i palić z przyjaciółkami. Denerwowała ją pruderia panująca w domu.
Po zatruciu alkoholowym, z którego nie zdawano sobie sprawy, ojciec postanowił spędzać z nią więcej czasu. Zaspokajanie wszelkich zachcianek i otyłość zaczęła w nim budzić gorycz i zniechęcenie. Meme była sympatyczna, prosta i miała dar zjednywania sobie ludzi. Ojciec nie szczędził pieniędzy na wyposażenie jej pokoju i toalety. Zażyłość ojca i córki zaczęła budzić zazdrość Petry Costes, jednak Aureliano Drugi daleki był od komplikowania sobie życia. Meme przyjaźniła się także z Amerykankami. Bywała na przyjęciach u Patrycji Brown, na co Fernanda patrzyła z oburzeniem. Przekonała się jednak do tego, gdy Meme zagrała dla Amerykanów koncert na klawikordzie nagrodzony brawami. Meme nauczyła się pływać, grać w tenisa i jeść szynkę z Wirginii i mówić po angielsku.
Pozorny spokój w rodzinie Buendiów przerwała śmierć Amaranty. W ostatnich latach zajmowała się tkaniem pogrzebowego całunu. Jedynym jej marzeniem było umrzeć wcześniej niż Rebeka. Na kilka lat przed odejściem ujrzała śmierć, która zapewniła ją, że odejdzie bez bólu w momencie, kiedy skończy tkać swój całun pogrzebowy. Była przygotowana na ostatnią godzinę i w dniu, gdy skończyła ostatni ścieg uprzedziła rodzinę i mieszkańców Macondo, że umrze. Ci znosili jej listy do zmarłych, które obiecała dostarczyć po drugiej stronie. Zamówiła nawet trumnę i sprowadziła proboszcza. Była tak żywotna, że nikt nie wierzył, że wkrótce jej zabraknie. Do końca swych dni pozostała dziewicą. Zmarła w swoim łóżku, a jej zwłoki owinięte w przepiękny całun mogli oglądać mieszkańcy Macondo.
Urszula po dziewięciu dniach modlitw za zmarłą nie wstała już z łóżka. Zajęła się nią Santa Sofia de la Piedad. Seniorka rodu wokół łóżka zbudowała swój świat. Zaprzyjaźniła się nawet z małą Amarantą Urszulą, którą nauczyła czytać. Nikt nie podejrzewał jej ślepoty. To ona zauważyła, że Meme coś w środku dusi. Wybuchała bez powodu, stała się nerwowa. W końcu Fernanda przyłapała ją w kościele całującą się z mężczyzną, zaprowadziła do domu i zamknęła na klucz. Na drugi dzień u Fernandy zjawił się młody, śniady młodzieniec o ciemnych oczach w zniszczonym lnianym ubraniu.
Nazywał się Mauricio Babilonia, a pracował jako mechanik w Kompanii Bananowej. Tam gdzie pojawiał się mężczyzna pojawiały się także żółte motyle. Meme poznała go parę miesięcy wcześniej i przez ten czas jej uczucie do młodzieńca wciąż się rozwijało. Zaczęli spotykać się w tajemnicy. Meme oszalała z miłości. Pilar Ternera poradziła jej, że zaspokojenie uzyska jedynie w łóżku. Ich zbliżenie odwlekła śmierć Amaranty. Potem przez trzy miesiące spali dwa razy w tygodniu na łóżku użyczonym przez Pilar. Gdy związek wyszedł na jaw Meme dostała zakaz opuszczania w domu. Po dwóch miesiącach kary, żółte motyle wciąż pojawiały się w domu Buendiów. Fernanda domyśliła się, że tajne schadzki młodych wciąż trwają i kazała postawić straż z tyłu domu. Gdy Mauricio Babilonia próbował dostać się do domu Buendiów, został ugodzony kulą w kręgosłup. Uznano go za złodzieja kur. Do końca życia został przykuty do łóżka. Umierał w samotności, a towarzyszyły mu żółte motyle.
***
Po śmierci Mauricia Meme przestała się odzywać. Matka zabrała ją w długą podróż do miejsca swego urodzenia i postanowiła ją zamknąć w klasztorze, w którym niegdyś się wychowywała. Dziewczyna była jak w transie. Wciąż myślała o ukochanym i miała o nim myśleć do swojej śmierci wiele lat później, w jakimś klasztorze w Krakowie. Tymczasem Fernanda powróciła do Macondo i dowiedziała się, że José Arcadio Drugi podburza robotników z Kompanii Bananowej do buntu. W kraju odczuwało się nastrój napięcia. Strajk rzeczywiście wybuchł, ale spełniono żądania protestujących. José Arcadia Drugiego posądzano o współpracę z obcym wywiadem, cudem uniknął czterech strzałów rewolwerowych i musiał się ukrywać. Urszuli przypominało to czasy, gdy żył pułkownik Aureliano.
Do Fernandy nie docierały symptomy konfliktu. Synowi napisała, że jego siostra zmarła. Aureliano Drugi nie wierzył w zapewnienia, że Meme z własnej woli wstąpiła do klasztoru, jednak nie podjął żadnych działań, przeniósł się jedynie na stałe do Petry. Pewnego dnia w domu Buendiów pojawiła się mniszka z dzieckiem w koszyku. Fernanda przyjęła syna Meme Buendii (nazwanego w klasztorze imieniem Aureliano) z niechęcią i postanowiła go wychowywać w ukryciu. Innym powiedziała, że dziecko zostało znalezione w koszyku pływającym na rzece. Aureliano Drugi dopiero po trzech miesiącach dowiedział się o istnieniu wnuka.
Gdy nowy Aureliano skończył rok, przywódcy związków zawodowych, w tym José Arcadio Drugi ujawnili się i zorganizowali manifestację. Aresztowano ich na trzy miesiące. Po wyjściu ponownie zaczęły się protesty w obronie praw socjalnych robotników Kompanii Bananowej. Pan Brown postanowił opuścić Macondo. Mimo wielu prób udowodnienia przewinień Kompanii, chytrzy adwokaci zawsze potrafili podważyć zarzuty robotników (nawet przed sądem wyższej instancji). W końcu wybuchł strajk powszechny, a pracujący porzucili swe obowiązki. Po jakimś czasie wojsko dostało rozkaz przywrócenia porządku. Przybyłe do Macondo trzy regimenty nie rozprawiły się z buntownikami, a zabrały się do pracy przy zbiorze i transporcie bananów. Bezrobotni próbowali paraliżować pracę Kompanii Bananowej (podpalano domy i sklepy plantatorów, uszkadzano tory i linie telegraficzne). Pan Brown ostatecznie z rodzinami innych plantatorów opuścił Macondo.
Rozjemcą w sporze, grożącym wybuchem wojny domowej, miał zająć się Naczelnik Cywilny i Wojskowy prowincji. Strajkującym kazano się zebrać na placu Macondo. Przybyłym odczytano dekret, który upoważniał wojsko do strzelania do byłych robotników i ich rodzin. Plac otoczony był przez wojsko z karabinami maszynowymi. Tłum, pośród którego był José Arcadio Drugi, nie chciał się rozejść. Żołnierze otworzyli ogień, a tłum, który wpadł w panikę topniał pod gradem kul.
José Arcadio Drugi obudził się w ciemnym pomieszczeniu. Okazało się, że jedzie pociągiem, leżąc na stercie trupów, które niczym zepsute banany miały zostać wyrzucone do morza. Udało mu się wyskoczyć – naliczył około dwustu wagonów. Gdy dotarł do Macondo w domach, w których się zatrzymywał mówiono mu, że żadnej masakry nie było. Żona poległego pułkownika zatrzasnęła przed nim drzwi, mówiąc, że jej mąż wyjechał. Gdy dotarł do domu matka ukryła go przed Fernandą w dawnym pokoju Melquiadesa. Aureliano Drugi także nie wierzył w masakrę. Oficjalne obwieszczenia informowały o podpisaniu porozumienia między protestującymi a Kompanią Bananową (poprawa działania służby lekarskiej i budowa latryn). Kompania miała zacząć pracę, gdy skończą się deszcze. Stan wojenny wciąż trwał i nadal dokonywano eksterminacji członków związków zawodowych.
Jedynym pozostałym przy życiu był José Arcadio Drugi. Pewnego dnia do domu Buendiów wtargnęło na rewizję sześciu żołnierzy. Skrupulatnie przeszukiwali dom. W dawnej pracowni pułkownika Aureliana młody, dowodzący akcją oficer otrzymał złotą rybkę. Gdy przeszukiwał następnie pokój Melquiadesa nie dostrzegł siedzącego na łóżku José Arcadia Drugiego, patrzył niewidzącym wzrokiem. Buntownik zrozumiał, że dla niego wojna się skończyła. Zamknął się w pracowni starego Cygana i poświęcił się czytaniu niezrozumiałych pergaminów. Po dwóch miesiącach, gdy wojsko opuściło Macondo Aureliano Drugi zobaczył w jego oczach ten sam obłęd, który towarzyszył ich pradziadowi.
***
Deszcz padał cztery lata, jedenaście miesięcy i dwa dni. Mieszkańców opanowała nuda, podobnie jak podczas plagi bezsenności. Aureliano Drugi zajął się naprawą licznych uszkodzeń w domu. Dzięki temu schudł i mógł sam sobie wiązać sznurówki. Wciąż trzeba było dbać o dom, by nie został zupełnie zalany. Pewnego dnia na ciele Urszuli odnaleziono pijawki, które omal nie wykrwawiły staruszki na śmierć. Aureliano Drugi zdał sobie sprawę, że się starzeje, o Petrze Costes myślał bez emocji. Gdy odkrył pochodzenie małego Aureliana – zajął się nim, a także Amarantą Urszulą, która traciła już mleczne zęby. Pokazywał im m. in. obrazki w angielskiej encyklopedii. Fernanda, której jedynym zmartwieniem była niemożność uprawiania miłości, utrzymywała w domu stare porządki, np. jadanie o stałych porach na chińskiej porcelanie.
Pewnego dnia rodzina obserwowała przechodzący pod domem kondukt Gerinelda Marqueza. Urszula zapowiedziała, że umrze, gdy ustaną deszcze. Aureliano Drugi, widząc fatalny stan dróg zainteresował się swoimi zwierzętami. Niestety u Petry Costes z wielkich stad pozostał jedynie jeden wynędzniały muł. Wcześniej jej kochanek nie reagował na błagalne prośby o pomoc w zabezpieczeniu gospodarstwa. Jej wielka namiętność wygasła z powodu ciągłego patrzenia na deszcz. Po trzech miesiącach Aureliano Drugi powrócił do domu, obserwując po drodze twarze zrezygnowanych ludzi. Z czasem zapasy jedzenia zaczęły się kończyć, jednak gospodarz wciąż czekał, by przestało padać. Fernanda nie wytrzymała tego i pewnego dnia zaczął się jej potok nieustających skarg i lamentów na całe życie, brzmiący niczym brzęczenie trzmiela. Na następny dzień Aureliano Drugi nie wytrzymał rezonansu rozsadzającego mu głowę i metodycznie pobił wszelkie naczynia znajdujące się w domu, a następnie zdobył coś do jedzenia. Od tego dnia w domu pokarmu nie brakowało.
Amaranta Urszula i mały Aureliano mieli wspominać potop jako szczęśliwy okres swego życia. Wciąż psocili, a ich najlepszą zabawką była stara Urszula, której mieszały się przeszłość z teraźniejszością i poszczególni członkowie rodziny. Rozmawiała także z dawno zmarłymi, wyimaginowanymi członkami swej rodziny. Aureliano Drugi przypomniał sobie o zakopanej przed laty figurze świętego ze złotymi monetami, jednak Urszula za nic nie chciała wyjawić, gdzie się znajduje. Nie pomogło przekopywanie działki czy wróżby Pilar Ternery (zapowiedziała, że monety zostaną odnalezione trzy lata po zakończeniu deszczy). Opanowała go gorączka złota, przez co powrócił do swej normalnej wagi i zaczął przypominać swego brata bliźniaka. Jego poszukiwania wokół domu doprowadziły do zawalenia się części ganku. Pewnego piątku deszcz nagle przestał padać i miał nie padać przez kolejne dziesięć lat. Macondo po kilkuletnich opadach było zrujnowane. Petra Costes przeżyła dzięki swojej wściekłości i postanowiła odbudować swą fortunę, wracając do organizowania loterii.
***
Gdy deszcz ustał i zerwał się silny wiatr Urszula pierwszy raz od śmierci Amaranty samodzielnie wstała z łóżka. Widząc dom popadający w ruinę z werwą zabrała się za porządki. Kazała także otworzyć pokój Melquiadesa, w którym przebywał José Arcadio Drugi. Bezskutecznie próbowała wyrwać go z ciemności, w jaką zapadł, wymusiła jednak na nim zachowanie higieny. Do porządków przyłączyła się także Fernanda, na wieść o przyjeździe swego syna z Rzymu przed przyjęciem święceń kapłańskich. Aureliano Drugi powrócił do Petry Costes i wspólnie rozkręcili loterię, której cotygodniowe losowanie zamieniło się w jarmark. Nocą wspólnie liczyli pieniądze, przeznaczając największą część dla Fernandy. Zastanawiali się, gdzie podziała się dawna płodność zwierząt i płynność pieniądza. Nędza jednak sprawiła, że zaznali wspólnie prawdziwej miłości i nawet jako para staruszków wciąż figlowali.
Amaranta Urszula uczęszczała do prywatnej szkółki, zaś młody Aureliano pozostał w domu pod opieką Sofii de la Piedad. Urszula, gdy przeminął ciepły wiatr, znowu zaczęła widzieć swoich bliskich zmarłych i rozmawiać z nimi. Przeszłość zupełnie pomieszała się jej z teraźniejszością. Z czasem skurczyła się niczym mumia, nie dawała oznak życia. Sofia karmiła ją jak dziecko. Przed śmiercią modlitwy mieszał z przestrogami dla rodziny. Zmarła w Wielki Czwartek i pochowano ją w niewielkiej skrzyneczce. Na pogrzebie było niewiele osób, które ją pamiętały. Miała sto piętnaście lub sto dwadzieścia lat.
W tym czasie Macondo dotknęła kolejna plaga. Ptaki zabijały się na oślep, zderzając się ze ścianami lub wlatując do sypialni. Ojciec Antonio Isabel stwierdził, że to wina fluidów Żyda Wiecznego Tułacza – piekielnej bestii. Początkowo nie wierzono mu ale po dwóch tygodniach złapano gigantycznego barana, który broczył zieloną krwią. Powieszono dziwnego stwora na placu, a następnie spalono. Pod koniec roku zmarła Rebeka, a jej służąca Argenida poprosiła o pomoc przy pochówku.
Macondo było wyniszczone, a ludzie odseparowali się od świata. Panowała atmosfera ruiny i pustki. Cyganie powrócili, mamiąc ludzi sztuczkami i wynalazkami sprzed dziesięcioleci. Pociąg nikogo nie zabierał, nikt też z niego nie wysiadał. Nowy duchowny Augusto Angel po roku także poddał się apatii. Amaranta Urszula, mimo starań, nie potrafiła przywrócić domostwu gościnności. Fernanda zabiła drzwi gwoździami zgodnie z zasadą, by pogrzebać się za życia. Korespondując z telepatycznymi chirurgami, dowiedziała się, że na jej dolegliwości związane z płodnością wystarczy zakładać pessarium. Przełamała wstyd i poprosiła o nie syna. Amaranta Urszula poświęciła się nauce, a Aureliano Drugi obiecał wysłać ją na dalszą naukę do Brukseli. Młody Aureliano zaprzyjaźnił się z José Arcadiem Drugim. Mężczyzna nauczył go pisać i czytać, wprowadził w pergaminy Melquiadesa, a także wpoił swoją wersję wydarzeń o rzezi robotników. Wspólnie doszli do wniosku, że José Arcadio Buendia nie był obłąkany i że „czas także ulega potknięciom i wypadkom i dlatego może się rozbić, i zostawić w jednym pokoju ułamek swojej wieczności”. José Arcadio Drugi sklasyfikował także alfabet Melquiadesa.
Aureliano Drugi odczuwał, że jego gardło coraz bardziej się zaciska. Nic mu nie pomagało. Pilar Ternera stwierdziła, że to rodzaj klątwy rzucanej przez Fernandę i kazała odczynić urok. To również nie pomogło i Aureliano Drugi, czując w gardle szczypce kraba, zdał sobie sprawę, że umiera. Postanowił zgromadzić środki na edukację Amaranty Urszuli, dlatego w pocie czoła organizował trzy loterie w tygodniu. Z czasem ludzie zaczęli się z niego naśmiewać, a on tracił głos. Wpadł na pomysł, by sprzedać na loterii zniszczone przez potop ziemie. Udało mu się zgromadzić odpowiednie środki i, mimo początkowych protestów Fernandy, wysłał Amarantę Urszulę na naukę do Brukseli. Moment jej odjazdu pociągiem parę miesięcy później, w chwili śmierci, wspominał Aureliano Drugi. Dziewczyna charakterem przypominała swą prapraprababkę – Urszulę. Dziewiątego sierpnia nagle zmarł José Arcadio Drugi. Tego samego dnia skonał też Aureliano Drugi. Fernanda zakazała Petrze Costes pożegnania z kochankiem. Znów podobnych braci pochowano obok siebie, myląc na koniec trumny.
***
Po śmierci braci młody Aureliano zamknął się w pokoju Melquiadesa i studiując jego notatki doszedł do wniosku, że są spisane w sanskrycie. Zaczął nawet rozmawiać ze starym Cyganem, ten przykazał mu naukę pisma. Po śmierci Aureliana Drugiego obowiązek dostarczania żywności do domu Fernandy przejęła na siebie w tajemnicy Petra Costes. Santa Sofia de la Piedad niestrudzenie zajmowała się domem, mimo że była teściową Fernandy, ta traktowała ją jak służącą. Była już stara i zmęczona, dlatego pewnego dnia zawiązała tobołek i zdecydowała się odejść. Młody Aureliano dał jej na drogę czternaście złotych rybek pułkownika i nigdy już o niej nie słyszano. Gotowaniem zajął się młody Aureliano.
Fernanda zajmowała się głównie pisaniem listów do dzieci. Z czasem zauważyła, że wciąż coś gubi, zapomina, jakby w domu zamieszkały chochliki. Mimo to uwolniona od wszelkich obowiązków czuła się szczęśliwa. Straciła też poczucie czasu. Młody Aureliano chciał ją poprosić o przyniesienie ważnych tekstów od antykwariusza, ta jednak zdecydowanie się sprzeciwiła. Pewnego dnia młodzieniec znalazł ją wyciągniętą na łóżku w dawnym stroju gronostajowym z maskarady. Gdy po czterech miesiącach przybył z Rzymu José Arcadio zastał ją nietkniętą. Odesłał młodego Aureliana, sam zaś urządził samotny pogrzeb. Odrestaurował sypialnię Meme i łazienkę. Co dzień oddawał się długim kąpielom. Jedynym silnym wspomnieniem z domu rodzinnego była miłość do Amaranty. Tak naprawdę porzucił studia zaraz po przyjeździe do Rzymu. Przyjechał na wieść o zbliżającej się śmierci Fernandy kuszony obiecanym spadkiem. Po kolei wyprzedawał ostatnie rzeczy pozostałe po Fernandzie. Do domu sprowadzał młodych chłopców, którym udzielał lekcji dobrego wychowania. Malcy próbowali przeszkadzać młodemu Aurelianowi, jednak źle się to dla nich skończyło.
Jeden z chłopców nie odstępował José Arcadiego na krok. Pewnego dnia wspólnie odkryli pod łóżkiem Urszuli złoto ukryte niegdyś w figurze świętego. José Arcadio zamiast wracać z fortuną do Rzymu przywrócił blask domu rodzinnemu Buendiów. Kupił drogie wyposażenie, a także dobre trunki. Po jednej z hulanek z chłopcami, wciąż wracając myślami do Amaranty, brutalnie ich przegnał. Atak astmy spowodował, że musiał poprosić młodego Aureliana o przyniesienie lekarstw. Od tej pory pozwolił mu wychodzić z domu, ten jednak nie czuł takiej potrzeby. Samotność zbliżyła obu krewniaków. Pewnego dnia do ich domu zapukał starzec o zielonych fosforyzujących oczach i z krzyżem na czole. Okazało się, że to jeden z siedemnastu synów pułkownika Aureliana – Aureliano Amador. Ci jednak nie poznali go i przepędzili, zaś starca dopadli i zastrzelili śledzący go przez wiele lat agenci policji. José Arcadio planował wyjechać do Neapolu. Pewnego dnia jednak, gdy się kapał do łazienki wtargnęli czterej chłopcy, utopili go i skradli worki ze złotem.
***
W grudniu do Macondo powróciła Amaranta Urszula. Przywiozła z sobą uległego i bardzo bogatego męża Flamandczyka. Od razu zabrała się za porządki i remont domu. Zajęła się także młodym Aurelianem, któremu przywiozła nowe ubrania. Wprowadziła do domu Buendiów nowe życie, pozbywając się wielu rupieci z przeszłości. Łączyła w sobie pracowitość, ruchliwość Urszuli i urodę Pięknej Remedios. Przywiozła z sobą 25 par kanarków, co świadczyło, że chce osiąść w miejscowości na dłużej, mimo iż stać ją było na zamieszkanie gdziekolwiek na świecie. Po roku starań wciąż wierzyła, że uda się jej na nowo pobudzić społeczność Macondo, któremu los nie sprzyjał. Czterdziestoletni Gaston, mąż Amaranty, zajął się klasyfikowaniem tutejszych owadów (studiował wcześniej entomologię), choć jego pasją była aeronautyka. Miłość małżeńska kwitła.
Po dwóch latach Amaranta Urszula czuła się w gasnącym Macondo nadal szczęśliwa. Wciąż wymyślała sobie nowe zadania. Niepokoiło to męża, który przyjazd na prowincję uważał za kaprys. Nie udało mu się nawiązać kontaktu z młodym Aurelianem, wciąż pogrążonym w nowych lekturach i studiowaniu pergaminów. W końcu postanowił uruchomić w Macondo pocztę lotniczą. Przeprowadził dokładne badania, otrzymał nawet od władz koncesję.
Przed przyjazdem Amaranty Urszuli Aureliano zaczął częściej wychodzić z domu. Zwiedzał wymarłe dzielnice bez zdziwienia. Jedyną osobą, która pamiętał jego rodzinę był stary Murzyn, z którym często rozmawiał, nauczywszy się jego narzecza. Córka Murzyna – Nigromanta – w czasach nędzy gotowała im rosół na kogucich głowach. Po przyjeździe Amaranty Urszuli, nie mogąc znieść napięcia seksualnego, jakie budziła w niej ciotka, udał się do Nigromanty. Zostali kochankami. Mimo tego myśli o Amarancie Urszuli nie dawały mu spokoju.
Pewnego dnia w antykwariacie Katalończyka wdał się w dysputę o karaluchach z czterema młodzieńcami – Alvarem, Hermanem, Alfonsem i Gabrielem. Byli to jedyni przyjaciele, jakich kiedykolwiek miał w życiu. Zaczął uczęszczać z nimi do małego burdeliku, w którym dziewczyny oddawały się mężczyznom z głodu. Po jakimś czasie jego nieśmiałość zmieniła się w ekstrawagancję. Pewnego razu przeszedł nagi przez pomieszczenia z piwem postawionym na jego imponującym fallusie. Młody Aureliano najbardziej zaprzyjaźnił się z Gabrielem, potomkiem Gerinelda Marqueza. Nikt oprócz niego nie wierzył w istnienie pułkownika Aureliana czy rzeź robotników, o której w podręcznikach historii nie było wzmianki. Odkrywszy nowe życie młody Aureliano zaniechał studiów nad pergaminami, jednak z czasem powrócił do tego zajęcia.
Amaranta Urszula poczuła się samotna, gdy jej mąż zajął się projektem lotniczym. Przyszła nawet do młodego Aureliana zainteresowana manuskryptami Melquiadesa, szybko jednak przypomniała sobie o codziennych obowiązkach. Aureliano zaczął jadać z małżeństwem obiady. W zachowaniu Gastona odkrył przewrotność – jego pozorna bierność i uleganie fantazjom były powierzchowne, tak naprawdę czekał, aż żona zaplącze się w swoje sidła i z bezgranicznej nudy postanowi opuścić Macondo. Pewnego dnia, gdy Amaranta Urszula się skaleczyła, młody Aureliano zdradził się ze swym uczuciem do niej. Ta stwierdziła, że wyjeżdża najbliższym statkiem do Belgii.
Pewnego dnia pięcioro przyjaciół odkryło nowe miejsce uciech - „Złote Dziecię”. Okazało się, że prowadzi go Pilar Ternera, która gdy skończyła sto czterdzieści pięć lat, przestała liczyć swoje lata. Młody Aureliano czuł się w nowym burdelu jak we śnie. Jego praprababka otoczyła go czułością, zaś koledzy oddawali się coraz to nowym figlom. Gdy Amaranta Urszula odrzuciła względy siostrzeńca, ten szukał pocieszenia u Pilar. Stara kobieta stwierdziła: „że historia rodziny jest mechanizmem nieuchronnych powtórzeń, kołem, które obracałoby się w nieskończoność, gdyby nie postępujące i nieodwracalne zniszczenie osi”. Wspomniała, że Amaranta Urszula czeka na niego. Mimo jej początkowych protestów, młodemu Aurelianowi udało się ją posiąść.
***
Pilar Ternera pewnej nocy umarła. Została pochowana siedząca w fotelu pod parkietem przeznaczonym do tańca. Jej dziewczyny zamurowały okna i drzwi domu uciech i rozpierzchły się po świecie. Macondo opuścił również kataloński księgarz, który przybył tu w czasach rozkwitu Kompanii Bananowej. Wraz z sobą wziął trzy skrzynie zapisanych własnoręcznie notatek podczas pobytu w miasteczku. Po wyjeździe utrzymywał kontakt z młodymi przyjaciółmi poprzez listy. W miarę oddalania się od Macondo jego tęsknota wzrastała. Czuł rozgoryczenie, kazał młodzieńcom zapomnieć o naukach płynących z literatury oraz przeszłości i jak najszybciej wyjechać z Macondo.
Pierwszy wyjechał Alvaro. Przesyłał kartki z Ameryki Północnej, którą przemierzał. Pewnego dnia Macondo opuścili Herman i Alfonso. Miasto wciąż umierało. Po roku Gabrielowi udało się wygrać wycieczkę do Paryża. Gdy wyjeżdżał, na stacji musiał machać maszyniście, by zatrzymał pociąg. Jedynymi szczęśliwymi istotami w miasteczku byli Amaranta Urszula i młody Aureliano. Po wyjeździe Gastona do Brukseli, w celu uskutecznienia swego lotniczego planu oddali się oni w pełni dzikiej namiętności. Zatracili poczucie rzeczywistości, nie dbali o dom. W pełni oddali się szaleństwu miłości, kochając się w coraz to nowy sposób. Jedynym kontaktem ze światem były dla kobiety listy od męża, a dla mężczyzny korespondencja katalońskiego księgarza i wiadomości od Gabriela.
Gaston ze spokojem przyjął wiadomość o romansie swojej żony. Namiętni kochankowie pozostali bez środków do życia. Ich miłość nie wygasła, jednak coraz częściej zatapiali się w przeszłości. Gdy Amaranta Urszula zaszła w ciążę zaczęli szukać wzajemnych rodzinnych koligacji. Przed obawami zabezpieczała ich wersja o koszyku. Ograniczyli się jedynie do korzystania z niewielkiej części domu – reszta popadła w ruinę. Pewnego dnia przyszła urzędowa wiadomość z Barcelony – jednak młody Aureliano nie chciał jej otworzyć. Od tej chwili nie przyszła żadna wiadomość od katalońskiego księgarza, a kontakt dwojga kochanków ze światem zewnętrznym zupełnie się urwał. W domu widzieli duchy swoich przodków.
Gdy Amaranta Urszula wydała na świat potomka, okazało się, że ma świński ogon. Spełniła się klątwa, której obawiała się wiele dziesięcioleci wcześniej Urszula. Młodzi nie znali jej jednak. Po dwudziestu czterech godzinach po urodzeniu chłopca, matka wykrwawiła się na śmierć. Aureliano pogrążył się w rozpaczy. Zrozumiał jak bardzo brakuje mu przyjaciół. Z błota podniosła go Nigromanta. Przypomniał sobie o dziecku, jednak nie mógł go nigdzie odnaleźć. Ciało chłopczyka rozniosły mrówki. Wówczas młody Aureliano zdał sobie sprawę z epigrafu Melquiadesa:
„Pierwszy z rodu przywiązany jest do drzewa, ostatniego zjadają mrówki”.Odszukał pergaminy i znając już szyfr zaczął je odczytywać. Były to prorocze dzieje jego rodziny zapisane przed stu laty przez starego Cygana. Zaczął przewracać kolejne kartki, by poznać swoje przeznaczenie. Dowiedział się w końcu o swoim pochodzeniu. Na zewnątrz zerwał się huragan, który zaczął niszczyć dom.
W ostatniej chwili młody Aureliano przeczytał, że Macondo zniknie z powierzchni w momencie, gdy on skończy czytać pergamin. Tak też się stało. Wszytko co napisano w pergaminach „niepowtarzalne jest od wieków i na wieki, bo plemiona skazane na sto lat samotności nie mają już drugiej szansy na ziemi”.