Panowie Rawlison i Tarkowski wyjechali w podroż z samego rana. Po dwóch dniach Staś otrzymał depeszę od ojca, w której ten prosił, by przekazał dozorcy Chadigiemu, że w sprawie Fatmy nie udało się im niczego załatwić w Kairze.
Gdy wreszcie nadeszły wyczekiwane ferie zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Podczas popołudniowej drzemki skorpion ukąsił opiekunkę dziecięcych bohaterów – panią Olivier – w szyję. Zastąpiła ją czarnoskóra Dinah.
Staś i Nel pod opieką nowej niani wyruszyli z Port-Said w kierunku Izmali, a stamtąd koleją do Kairu. W pociągu dzieci zaznajomiły się z dwoma angielskimi oficerami: doktorem Clargem (jak się okazało – dalekim krewnym Nel) oraz pułkownikiem Glenem, podążającymi do Kairu na spotkanie z angielskim ambasadorem.
Dzieci dojechały do Medinet, otoczonego zewsząd piaszczystymi wzgórzami Pustyni Libijskiej. Po powitaniach i opowieściach o podróży ojcowie zatrudnili Chamisa – syna dozorcy z Port-Said jako chłopca do posyłek i posług.
Nel dostała od pana Tarkowskiego niespodziankę z okazji świąt. Był to duży pies rasy mastif o żółtej maści. Miał dwa lata i wabił się Saba, co oznaczało lew. Pies był łagodny jak baranek.
Szczęście z upominku zostało zmącone przybyciem dwóch nieznajomych postaci. Byli to bracia – Idrys i Gebhr, zajmujący się wielbłądami, przysłani przez Fatmę. Bohaterowie także ich zatrudnili na czas wyprawy podkreślając, że będą potrzebni dopiero za dwa dni, czyli po świętach, ponieważ w te szczególne dni nie planują żadnych wypraw. Idrys i Gebhr bardzo dziwnie przypatrywali się dzieciom, a szczególnie Nel. Sytuację tę przerwał Saba, który zaczął szczekać.
Nadszedł wieczór wigilijny. Dzieci otrzymały świąteczne upominki. Nel cieszyła się z dużej lalki i łakoci, a Stać z upragnionego angielskiego sztucera myśliwskiego i siodła do konnej jazdy.
W ciągu pięciu wolnych dni bohaterowie zwiedzili ruiny starożytnego miasta Krakodilopaus, piramidy Kanara i szczątki labiryntu. Na wielbłądach dojechali nawet do jeziora Karoun, którego północy brzeg stanowiła pustynia, a południowy – brzegi porośnięte wrzosem i trzciną, pełne wszelkiego rodzaju ptactwa: pelikanów, czapli, dzikich gęsi i kaczek. Staś był szczęśliwy ze swego sztucera. Oddawał celne strzały w kierunku zwierzyny.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 - - 11 - - 12 - - 13 - - 14 - - 15 - - 16 - - 17 -